23.08.2025
Dlaczego Koalicja Obywatelska przegrywa narracyjną wojnę z PiS i Konfederacją
Polityka to dziś wojna algorytmów, nie programów. Koalicja Obywatelska, mimo sprawowania władzy, systematycznie przegrywa najważniejszą walkę współczesności – bitwę o uwagę, emocje i wyobraźnię wyborców. Analiza dwóch artykułów – Karoliny Lewickiej i Elizy Michalik ujawnia dramatyczny obraz partii, która dysponując wszystkimi atutami władzy, pozwala opozycji dyktować warunki debaty publicznej. To nie jest przypadek – to systemowy błąd strategiczny, który może kosztować nie tylko kolejne wybory, ale całą przyszłość polskiej demokracji.[1][2]
Prezes PiS przemawiający do zwolenników na wydarzeniu kampanijnym promującym inicjatywę #BezpiecznaPolska, 9 października 2023 r.
Rewolucja algorytmiczna, której KO nie dostrzegła
Cyfrowa ślepota liberalnej elity
Podczas gdy Donald Tusk filozofuje nad „fenomenem algorytmów” w Pabianicach, jego przeciwnicy już dawno zrozumieli podstawową prawdę XXI wieku: władza należy do tego, kto kontroluje przepływ informacji w mediach społecznościowych. Dane są bezlitosne – PiS odnotował 41% wzrost publikacji na YouTube i kilkukrotny, sięgający 437% wzrost polubień, podczas gdy ostatni film Platformy Obywatelskiej ukazał się na ich kanale YouTube trzy miesiące temu. To nie jest zaniedbanie – to strategiczna kapitulacja w najważniejszej wojnie naszych czasów.[1]
Koalicja Obywatelska popełnia błąd kardynalny, traktując media społecznościowe jako dodatek do „prawdziwej” polityki. Tymczasem algorytmy stały się głównym filtrem, przez który nie tylko młode pokolenia postrzegają rzeczywistość. W Polsce 2025 roku ponad 34,5 miliona osób ma dostęp do Internetu, a najliczniejszą grupą w mediach społecznościowych są już osoby w wieku 55-75 lat – jest ich ponad 6,7 miliona. KO ignoruje ten podstawowy fakt, podczas gdy PiS i Konfederacja budują tam swoje polityczne imperia.[3][4][5][6]
Sukces Konfederacji jako lekcja profesjonalizmu
Konfederacja, jeszcze rok temu balansująca na granicy progu wyborczego, stała się trzecią siłą polityczną właśnie dzięki strategicznej inwestycji w TikToka i powielanie krótkich filmów wideo na innych platformach. Sławomir Mentzen ma na TikToku trzy razy więcej obserwujących niż Donald Tusk, który dołączył do platformy dopiero w czerwcu 2024 roku. To nie jest kwestia wieku czy technofobii – to świadome lekceważenie nowych form komunikacji politycznej przez partię, która powinna być ich naturalnym liderem.[3][4]
Zaniechana praca u podstaw – syndrom warszawskiej bańki
Lekcja Piotra Muellera i permanentnej obecności
Profesor Cezary Obracht-Prondzyński opisał fenomen, który powinien być dla KO alarmem: Piotr Mueller, rzecznik PiS, „zjeżdżał swój okręg wyborczy wzdłuż i wszerz”. Rezultat? Wzrost z niespełna 27 tysięcy głosów w 2019 roku do ponad 70 tysięcy w 2023 roku. Nie była to magia – była to systematyczna, permanentna obecność „w remizie, w domu kultury, w szkole, na dożynkach”, wszędzie tam, gdzie PiS „wchodzi wyborcom w oczy”.[1]
Tymczasem Donald Tusk, który zbudował swoją legendę powrotu na bezpośrednim kontakcie z ludźmi, sprzeniewierzył się obietnicy kontynuowania wieców po wyborach. Nie jeździ, nie rozmawia, nie buduje trwałych relacji z elektoratem poza stolicą. To klasyczna pułapka liberalnej arogancji – przekonanie, że władza sama w sobie wystarczy do utrzymania poparcia.[2][1]
Aktywiści mobilizują społeczności, dając im energię i zaangażowanie podczas publicznych demonstracji.
Besserwisser kontra polityczny instynkt
Karolina Lewicka trafnie diagnozuje chorobę KO: „Jest taka figura – besserwisser. Zjadł wszystkie rozumy, wszędzie był, wszystko już słyszał i wszystko przewidział”. To doskonały opis mentalności, która paraliżuje Koalicję Obywatelską. Podczas gdy Jarosław Kaczyński – „który bierze na pokład tych, którzy potrafią prowadzić walki o władzę w tym współczesnym świecie” – PiS uczy się od amerykańskich ekspertów z Partii Republikańskiej, KO odrzuca pomoc profesjonalistów.[1]
Przykład z kampanii Rafała Trzaskowskiego jest w tym kontekście dramatyczny: „ileż to było w kampanii opowieści od ludzi dobrej woli, którzy chcieli (często za darmo!) pomagać przy kampanii (…) tylko poważni zawodnicy, eksperci w swoich dziedzinach. Ale odsyłano ich z kwitkiem”. To nie jest pycha – to strategiczna ślepota, która kosztuje wybory i przyszłość.[1]
Komunikacyjna impotencja wobec politycznej ofensywy
Milczenie jako strategia porażki
Eliza Michalik bezlitośnie diagnozuje główny problem KO: „brak ofensywy informacyjnej premiera, rządu i KO” pomimo tego, że „jest tak wiele tematów na których PiS 'poległ’ i którymi można by walić weń jak w bęben”. To nie jest przypadkowa bierność – to systemowa „skrajna nieudolność, bezradność”, która grozi strategiczną klęską całego obozu demokratycznego.[2]
Konkretne przykłady komunikacyjnej impotencji są zatrważające. Gdy Cezary Kulesza, szef PZPN, skłamał w sprawie imprezy z politykami PiS śpiewającymi „Barkę” pod wpływem alkoholu, a portal pokazał nagranie – „KO milczy, nie licząc parunastu wpisów na TT posłów znanych z wojowniczości”. Gdy Nawrocki okłamał Polaków w sprawie cen prądu – „KO oprócz tradycyjnych wojowniczych wpisów grupki posłów i posłanek i ostrych filmów Adama Szłapki – milczy”.[2]
PiS ma tupet, a KO ma kompleksy
Kluczowa obserwacja Michalik brzmi: „Mało jest cech tak skutecznych w polityce, jak tupet, którego KO wydaje się w całości zupełnie pozbawiona, politycy PiS natomiast mają go aż nadto”. Tupet w polityce to nie wrodzona cecha charakteru – to „polityczny rozum, pozwalający im korzystać z najlepszych profesjonalnych szkoleń”. PiS inwestuje w narzędzia wpływu, KO zadowala się moralną wyższością.[2]
Wyniki sondaży z okresu od stycznia do września 2023 r. wskazują, że PiS prowadzi, KO pozostaje na szarym końcu, a Konfederacja zyskuje na poparciu w Polsce – opracowanie Perplexity AI na podstawie danych źródłowych
Strategiczne rekomendacje dla przyszłości KO
Cyfrowa rewolucja jako imperatyw
Koalicja Obywatelska musi natychmiast zainwestować w profesjonalną obecność na wszystkich kluczowych platformach cyfrowych. Nie chodzi o sporadyczne wpisy, ale o systematyczną produkcję treści dostosowanych do specyfiki każdej platformy. YouTube wymaga dłuższych form materiałów budujących autorytet, TikTok – krótkich, emocjonalnych przekazów, Instagram – wizualnego przekazywania treści. Każda platforma ma inną logikę, każda wymaga innej strategii.[4][5][6][7]
KO musi zatrudnić zespoły specjalistów od algorytmów i definiowania celów, którzy będą analizować dane w czasie rzeczywistym i dostosowywać przekaz do zmieniających się trendów. Nie można już pozwolić sobie na amatorską improwizację w świecie, gdzie politykę robi się na TikToku, Instagramie i YouTubie.[3][8][4]
Powrót do pracy organicznej
Każdy poseł KO musi stać się permanentnie obecny w swoim okręgu. To oznacza systematyczne wizyty w lokalnych instytucjach, udział w dożynkach, spotkania w domach kultury, obecność na każdym ważnym wydarzeniu lokalnym. Polityk, który pojawia się tylko w kampanii wyborczej, jest dziś politycznym anachronizmem.[1]
Donald Tusk musi wrócić do formuły bezpośredniego kontaktu z wyborcami, którą zbudował swoją polityczną legendę. Obiecane wiece po wyborach nie mogą pozostać pustą deklaracją. Przywództwo polityczne w XXI wieku wymaga permanentnej obecności, nie tylko medialnej, ale fizycznej.[1]
Ofensywa narracyjna zamiast defensywnej reakcji
KO musi przestać reagować na działania PiS i zacząć dyktować warunki debaty publicznej. Każdy błąd przeciwnika politycznego powinien być wykorzystywany do wielotygodniowych kampanii medialnych, tak jak robi to PiS. „Do zwycięstwa nie wystarczy odpieranie ataków, do zwycięstwa potrzeba przeprowadzania ataków”.[2]
Konkretnie oznacza to zatrudnienie profesjonalnych firm od marketingu politycznego w sieci, oraz stworzenie zespołów monitorujących działania przeciwników 24/7. Każde kłamstwo, każda afera, każda hipokryzja PiS i Konfederacji muszą być natychmiast wykorzystywane do budowania szerszej narracji o niekompetencji i nieuczciwości opozycji.[2]
Profesjonalizacja jako konieczność, nie wybór
Współpraca z ekspertami zewnętrznymi
KO musi przełamać syndrom „besserwissera” i otworzyć się na współpracę z najlepszymi ekspertami od komunikacji politycznej, zarówno polskimi, jak i międzynarodowymi. PiS „dzięki silnym związkom z Partią Republikańską (…) uczy się i przywozi do kraju marketingowe nowinki, a czasem i fachowców”. Dlaczego Koalicja Obywatelska nie robi tego samego z Partią Demokratyczną czy europejskimi partiami liberalnymi?[1]
Długoterminowe budowanie marki politycznej
Konfederacja pokazała, jak budować „spójny (także w wymiarze aksjologicznym), uwzględniający dwie kampanie plan strategiczny”. KO potrzebuje podobnej długofalowej wizji, która wykracza poza cykl wyborczy i buduje trwałą tożsamość polityczną dostosowaną do realiów XXI wieku.[9]
Stawka: przyszłość polskiej demokracji
Eliza Michalik kończy swój tekst dramatyczną diagnozą: KO może „przegrać nasze życie i Polskę, umożliwiając pełnoskalowy faszyzm i mając wszystkie asy w rękawie”. To nie jest przesada – to realistyczna ocena sytuacji, w której partia demokratyczna, dysponując wszystkimi zasobami władzy, pozwala populistom i radykałom wygrywać walkę o wyobraźnię społeczną.[2]
Koalicja Obywatelska stoi przed historycznym wyborem: albo dostosuje się do realiów polityki XXI wieku – algorytmów, permanentnej kampanii, profesjonalnego marketingu i bezwzględnej walki narracyjnej – albo przejdzie do historii jako ugrupowanie, które przegrało przyszłość Polski, mając wszystkie narzędzia do zwycięstwa. Czas na rewolucję mentalną już się kończy. Następne wybory mogą być ostatnimi, które jeszcze da się wygrać.[1][2]
_______________
Artykuły obydwu autorek można znaleźć pod adresami: https://natemat.pl/619163,lewicka-to-co-decyduje-o-sukcesie-lezy-u-ko-odlogiem oraz https://natemat.pl/620498,michalik-ostro-o-ko-trwonia-spoleczne-poparcie-przegraja-nasze-zycie
⁂
- https://journals.umcs.pl/k/article/download/3611/5037
- https://czasopisma.kul.pl/sp/article/download/11377/11471
- http://www.ppr.pl/wiadomosci/wybory-wygrywaja-dzis-algorytmy-i-social-media
- https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art42547251-prof-stanislaw-jedrzejewski-algorytmy-autentycznosc-emocje-jak-social-media-zmieniaja-logike-polityki
- https://strategiczni.pl/raport-digital-2025-jak-zmienily-sie-cyfrowe-nawyki-polakow
- http://www.doktoraty.pl/krajobraz-social-media-w-polsce-2025-5-szokujacych-faktow-z-najwazniejszego-raportu-roku/
- https://www.iab.org.pl/aktualnosci/raport-social-media-2025-juz-dostepny/
- https://creativeflow.pl/marketing-polityczny-w-praktyce-czyli-jak-kandydaci-buduja-swoja-marke-w-wyborach-prezydenckich-w-2025-roku/
- https://rebus.us.edu.pl/bitstream/20.500.12128/23116/1/Kolczynski_Strategia_komunikacyjna_Konfederacji.pdf
Sławek

Absolutnie się zgadzam z ta diagnoza. Trump wygrał tupetem i stała obecnością w mediach, a nade wszystko propaganda i Wielkim Kłamstwem. PiS si od niego nauczył, ze wygrywa się machina propagandowa. Tusk stał się śpiącym królewiczem , który obstawił się klakierami i koalicjantami nieudacznikami, którzy irytują wyborców. Musi się wymysłem na nowo a jeśli tego nie zrobi przegra na własne życzenie. Nie wystarczy mieć racje, trzeba umieć do niej przekonać wyborcę i przy okazji zdyskredytować oponenta. Tego jak dotąd nie potrafił zrobić …
Przerażające, gdy czyta się to tak doskonale zebrane w jeden kawałek. Dobra, konkretna robota.
Tylko brakuje, by Tusk porzucił polską rozpierduchę i ponownie udał się w delegację na europejskie polityczne salony.. Wszystko jest możliwe w tej bezsensownej martwocie.
A już po wojnie w Ukrainie widać, że punkty zdobywa się nie w obronie, a w ataku.
To prawdziwy ale smutny obraz polskiej polityki. Czy ekipa Tuska zdobędzie się na refleksję i ruszy do przodu – zobaczymy. Jeżeli nie to smutny nasz los, staniemy się satrapią ze starym satrapą którego już nikt i nic nie zatrzyma. Czasy PRL będą przy tym co będzie złotym wiekiem Polek i Polaków
A kto powiedział, że prawda (o polskiej polityce) musi być wesoła… W Grecji była Kasandra, u nas są dwie zdolne dziennikarki (i Sławek, który je propaguje), ale te głosy nie dotrą ani do Tuska, ani do jego ludzi. Będzie więc, jak ma być, czyli „koalicja” straci władzę i wreszcie zacznie się polski faszyzm. Spóźniony wprawdzie o sto lat, bo go uprzedził niemiecki, ale własny, solidny, z ideowym wsparciem dalekiego przyjaciela – Trumpa i bliskiego sąsiada – Putina. Kamień węgielny pod tę polityczną budowę został już położony – to prezydentura Nawrockiego!