06.09.2025
Karol Nawrocki, zaprzysiężony przez Szymona Hołownię, który jako jeszcze marszałek Sejmu musiał zwołać Zgromadzenie Narodowe, ale mógł, korzystając z tego, że nadal trwają postępowania prokuratury w sprawie oszustw wyborczych w wielu komisjach wyborczych na terenie całego kraju, zawiesić to postępowanie do czasu ostatecznego wyjaśnienia i orzeczenia Sądu Najwyższego, kto te wybory wygrał.
Stało się jak stało i Karol Nawrocki poczuł się prezydentem, pojechał do Waszyngtonu, by podziękować swojemu promotorowi Donaldowi Trumpowi za poparcie jakiego mu udzielił w kampanii. Widzieliśmy to wszyscy, Karol Nawrocki nie klęczał czy kucał jak jego poprzednik – Andrzej Duda, ale całe jego zachowanie było zachowaniem nie prezydenta Polski, a poddanego, który dziękuje swojemu panu.
Dla mnie to było żenujące widowisko, a to co mówili ludzie z Kancelarii Prezydenta, w tym Adam Bielan, wręcz skandaliczne. Deklaracje Trumpa o pozostawieniu amerykańskich żołnierzy w Polsce, a nawet zwiększeniu ich liczebności padały już wcześniej na spotkaniu ministra obrony i wicepremiera Kosiniaka- Kamysza ze swoim odpowiednikiem. Potwierdził to również Marco Rubio dzień wcześniej, w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Zapewnienia Trumpa są ważne, ale to są tylko słowa, a słowa prezydenta Trumpa są mało warte, dla niego liczą się deale – interesy na których on i Stany Zjednoczone mogą zarobić.
To wielka polityka, cyniczna do bólu gra w której liczą się interesy stron robiących te interesy. Donald Trump interes rozumie prosto – to są miliardy dolarów jakie ma uzyskać on i Ameryka.
A co ma uzyskać Karol Nawrocki?
Najwyżej dobre samopoczucie jaki to on jest ważny, jak ograł rząd tego najgorszego premiera w całej najnowszej historii jakim jest, jego zdaniem, Donald Tusk. Celem głównym jest wytworzenie wrażenia, że to on, Karol Nawrocki, jest najważniejszy, że to on rządzi, bo naród go wybrał i to on przemawia w imieniu tego narodu.
Karol Nawrocki zapowiedział powołanie specjalnej komisji, zadaniem której będzie opracowanie nowej Konstytucji, bo ta z 1997 roku jest zła, ogranicza rolę prezydenta i daje władzę rządowi, a nie jemu. To byłaby całkowita zmiana ustroju państwa. By przyjąć taką konstytucję musi odbyć się referendum, a wątpię, by Polacy poszli na taki układ nawet wtedy, gdy referendum będzie organizował rząd Jarosława Kaczyńskiego.
Chyba, że znów zrealizowane zostanie przesłanie Józefa Stalina – nie ważne jak kto głosuje, ważne kto głosy liczy.
Mamy za sobą pierwszy miesiąc pozostawania na urzędzie Karola Nawrockiego. Wszystko, co dotychczas zrobił, to całkowita eliminacja udziału rządu w jego zagranicznych wizytach i opowiadanie bzdur o tym, że Sławomir Cenckiewicz jako wysoki urzędnik jego Kancelarii będzie ustalał z amerykańskim Pentagonem szczegóły rozmieszczenia wojsk amerykańskich w Polsce tak, jakby nie istniało Ministerstwo Obrony i to nie ono buło naturalnym partnerem dla wojskowych amerykańskich.
Wszystko to są działania zapowiadające totalną wojnę na szczytach władzy w Polsce, a nie ma lepszego prezentu dla Putina, jak kolejna wojna na górze w kraju, w którym mają stacjonować amerykańskie wojska i który jest głównym hubem całej pomocy dla walczącej Ukrainy. Wszystkie zachwyty nad aktywnością Karola Nawrockiego, jakich jesteśmy świadkami w polskich mediach są mało warte wobec tak otwartego konfliktu pomiędzy prezydentem a rządem. To jest najgorszy scenariusz jaki może się nam przydarzyć, to jest scenariusz, z którego cieszyć się mogą tylko wrogowie Polski.
Czy jest szansa na wyjście z tego impasu ?
Patrząc na wielkość ego tego człowieka z taką przeszłością, jaką znamy trudno być optymistą.

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

W pełni podzielam te diagnozę.
Nawrocki zachowje się tak, jakby nie było wczoraj ani nie miało być jutra. Swoją władzę traktuje jako świętość a władzę większości parlamentarnej jako nieistotną , a nawet nieistniejącą. Taka postawa szybko przyniesie rezultaty – już przynosi. Tak sie dzieje kiedy kandydat nie wygrał wyborów, ale zgodnie z maksymą Stalina wygrał liczenie głosów. Zobaczymy co wyjdzie ze sprawdzenia rzetelności tego liczenia.