Zbigniew Szczypiński: Mieć czy nie mieć – oto jest pytanie5 min czytania


08.09.2025

Może już dosyć tej „bieżączki”, tego analizowania co Karol Nawrocki, a co Radek Sikorski – tu sprawa jest prosta i każdy myślący człowiek wie kto bredzi, a kto mówi jak jest. Najśmieszniejsze jest to, że ci, którzy z łamania konstytucji zrobili normę, łamiąc ją stale i nawet dla osiągnięcia swoich małych interesów, czy w celu zbudowania państwa, które miało ścigać „tych od Tuska” a chronić „naszych” – nawet gdy byli to pospolici złodzieje i oszuści – teraz krzyczą o łamaniu konstytucji przez Tuska i jego ministrów. Teraz to Jarosław Kaczyński i jego ludzie krzyczą o łamaniu konstytucji. Można zwymiotować…

Dlatego proponuję coś innego, coś co było może obecne, ale na obrzeżach polskiej polityki, coś o czym mówili tylko Konfederaci. Mam na myśli temat dostępu do broni palnej i konieczności dozbrojenia się polskiego społeczeństwa, najlepiej tak jak to jest w Stanach Zjednoczonych AP, gdzie prawie każdy ma broń, a najlepiej wiele sztuk broni, w tym broń automatyczną. Nic to, że w tej Ameryce prawie każdego dnia dochodzi do strzelaniny, w której giną ludzie, ostatnio nawet dzieci, nic to że podnoszą się tam glosy o ograniczeniu dostępu do broni bo takich, którzy chcieliby ją całkowicie odebrać i zakazać nie ma i być nie może – prawo do posiadania broni zapisane zostało w amerykańskiej konstytucji, a każdy, kto pamięta jak formowało się to państwo przyzna, że było to nawet uzasadnione.

Polska to nie Ameryka i te głosy nawołujące do „uzbrojenia polskiego społeczeństwa” są glosami albo szaleńców, albo lobbystów działających w interesie określonych firm.

Obecnie w Polsce tylko około 3% obywateli ma dostęp do broni. Stawia nas to na szarym końcu wśród krajów UE, gdzie średnia to 15% a są takie, w których wartość ta przekracza 20%.

Czy to dobrze, czy źle ?

Moja odpowiedź jest prosta – to dobrze, a nawet bardzo dobrze, a wszelkie okrzyki zwolenników poluzowania dostępu do broni odbieram tak, jak wyżej. Opowiadanie, że musimy się uzbroić, bo wojna, bo Putin może nas zaatakować są idiotyzmem. Myślenie, że posiadanie broni strzeleckiej zniechęci agresora do ataku na Polskę bo polscy obywatele są uzbrojeni w pistolety i karabinki sportowe, to więcej niż głupota, to zbrodnia polegająca na tym, że powszechny dostęp do broni palnej w tak spolaryzowanym i głęboko podzielonym społeczeństwie zaowocuje radykalnym wzrostem zabójstw, których dokonają ludzie nie mający nic wspólnego z żadną formacją wojskową. Kłótnie i animozje sąsiedzkie znajdujące jak dotąd rozwiązanie w bójce na pięści, czasem z użyciem kija, a nawet noża będą kończyć się strzelaniną zupełnie jak na Dzikim Zachodzie 200 lat temu. Wszystkim spragnionym kontaktu z bronią palną polecam zapisanie się do klubu strzeleckiego albo wstąpienie do WOT, gdzie pod okiem instruktora będą mogli sobie postrzelać na strzelnicy – przypominam, że był już w Polsce taki program budowania strzelnic zamiast czytelni i bibliotek.

Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by zobaczyć czym byłaby Polska, w której ludzie mieliby broń w swoich mieszkaniach czy domach. Idę o zakład, że pobilibyśmy Stany w ilości strzelanin, zabójstw i załatwiania sąsiedzkich nieporozumień przy pomocy rewolweru czy sztucera.

Czy naprawdę tego chcemy?

Kilka dni temu w radiu TOK FM jakiś instruktor strzelectwa opowiadał ze swadą jak ważne są badania, które każdy, kto występuje o pozwolenie na posiadanie broni czy kandydat na myśliwego – każdy musi przejść badania psychologiczne, by dostać to pozwolenie, jak ważne są stałe szkolenia, koniecznie pod okiem wykfalifikowanego instruktora, by sprostać wyzwaniu jakim jest sięgnięcie po broń w sytuacji zagrożenia, ile to zmiennych decyzyjnych musi rozwiązać każdy, kto wyciąga broń gdy sytuacja go do tego, jego zadaniem, zmusza. Słuchając tego człowieka, który mówił coś o stresie, o tym jak działa mózg człowieka w sytuacji stresu, wiem jedno – u mnie by nie zaliczył kolokwium, a tym bardziej nie zdał egzaminu z tych przedmiotów. Z toku jego opowieści wynikało jedno – trzeba, by każdy posiadacz broni nieustannie przechodził treningi i to koniecznie pod okiem fachowego instruktora – najlepiej takiego jak on ale tego już nie mówił. Kończąc – trzeba położyć kres temu szaleństwu i dać zdecydowany odpór ludziom, którzy albo z przyczyn ideologicznych – patrz wolnościowcy z Konfederacji albo bezpośrednio zainteresowani są tym, by radykalnie zwiększyć ilość ludzi z bronią w Polsce i robią ludziom ”wodę z mózgu”.

Oczekuję zajęcia zdecydowanego stanowiska kogoś z rządu, a może nawet samego premiera Tuska. Obyśmy nie obudzili z przysłowiową ręką w nocniku, gdy stanie się to, co już się zaczęło – to znaczy radykalnie wzrosła już ilość zgłoszeń o przyznanie prawa do posiadania broni i różne takie furtki, jak ta o kolekcjonerskim prawie do posiadania broni, broni która strzela i z której też można zabić człowieka – na przykład swojego sąsiada.

Niech ostatnie miejsce w ilości posiadanej broni w Unii jakie mamy obecnie będzie naszą wartością, niech Europa weryfikuje swoje liberalne prawo (już to robi) i nie starajmy się osiągnąć tamtych chorych poziomów.

Zbroić musi się państwo i jego armia, a nie ludzie poza jej strukturami – to jasne i oczywiste dla każdego kto nie „odleciał”

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 

2 komentarze

  1. slawek 09.09.2025 Odpowiedz
  2. damien 22.09.2025 Odpowiedz

Skomentuj slawek Anuluj pisanie odpowiedzi

wp-puzzle.com logo