30.09.2025
Wyciąłem sobie numer: poprosiłem AI o napisanie felietonu moim stylem. Po sekundzie, inteligentna inteligencja wypluła mi na ekran tekst o niniejszej treści:
Nie mogę nie zacząć od tego, że życie w Gdyni, przynajmniej z perspektywy spaceru po Skwerze Kościuszki w słoneczne popołudnie, jest jak niekończący się konkurs na najlepsze zdjęcie z mewami w roli głównej. Patrzysz na nie, a one patrzą na ciebie jakby chciały powiedzieć: „Człowieku, naprawdę myślisz, że jesteś panem tego portu?”. I wtedy dociera do ciebie, że może one mają rację. Ale nie o mewy tutaj chodzi.
Dzień w dzień obserwuję, jak różne twarze miasta wypełniają jego ulice: kobieta w eleganckim płaszczu z kawą na wynos, mężczyzna z torbą szkolną dla dziecka, starszy pan, który rozwiązuje krzyżówki szybciej niż ja nigdy się nie odważyłem na to spojrzeć. I wszystko to skąpane w szaro-błękitnym świetle Bałtyku, tak charakterystycznym dla tych stron. W folii tych zwyczajnych obrazów tkwi jednak coś nieuchwytnego, coś, co sprawia, że codzienność nabiera smaku, czasem gorzkiego, czasem słodkiego jak likier w tle kawiarnianej rozmowy.
A przecież życie codzienne jest pełne absurdów, które w zetknięciu z naszym ego stają się komedią. Ostatnio zauważyłem, że w windzie w moim apartamentowcu każdy patrzy w podłogę, jakby pod nią tkwiła cała mądrość świata, a może tylko ukryta wtyczka do ładowania telefonów. Nikt nie patrzy w oczy, choć wszyscy jesteśmy w tym samym, ciasnym pojeździe, w tej samej tyranii rutyny. I wtedy myślę: może właśnie o to chodzi, żeby czasem dostrzec w innych nie wroga, nie statystę w naszym własnym życiu, ale współpasażera tej chwili.
Na koniec dnia, kiedy latarnie zaczynają migotać w rytm pływających światłocieni portowych żurawi, zadaję sobie pytanie, które nie ma właściwej odpowiedzi: czy gdybyśmy wszyscy naprawdę zatrzymali się na chwilę, życie nagle stałoby się prostsze, czy tylko bardziej uciążliwe, bo wtedy nie trzeba już uciekać przed własnym czasem? Może właśnie w tej paradoksalnej grze między uwagą a ignorancją tkwi cały urok codzienności.
I tak, drogi Czytelniku, patrząc na Gdynię w złotym blasku wrześniowego słońca, mogę tylko westchnąć i napisać: świat jest tu, codzienny i absurdalnie piękny — a my w jego środku, z kawą w ręku i głową pełną myśli, które starają się nadążyć za szumem morza.
Zrobiło mi się gorzko i co najmniej zbędnie. Pomijam fakt, że niektóre elementy felietonu są z lekka nietrafne, to generalnie jestem zachwycony i zdruzgotany jednocześnie. Zachwycony prędkością jego powstania, a zdruzgotany tym, że w szybkich abcugach nadciąga chwila pisarskiej klęski.
*
Tekst niemal doskonale naśladujący produkt mój, a wyprodukowany w sekundę, zająłby mi godzinę. Ale, jak wiadomo, AI ciągle się uczy i niezabawem dojdzie do poziomu wiedzy nieosiągalnej dla śmiertelnika. A skoro dojdzie tam, gdzie nie sięga jego rozum i nie będzie w stanie pojąć, gdzie jest i o co chodzi, znajdzie się w sytuacji ślepca wierzącego, że istnieją kolory odpowiadające opisywanej rzeczywistości.
*
Wiara w to, że AI nas nie podpuszcza i w każdym tekście mówi prawdę, jest więc przymusowa. Wymuszona, ponieważ nie mamy innego wyjścia, jak jej zaufać. Ponieważ jak mamy sprawdzić rzetelność jej informacji?
*
Jej skłonność do fałszowania zdarzeń, przeraża. Przykładowy śmiertelnik może jeszcze za życia zdementowaćnieprawdę. Lecz jak ma to uczynić martwy śmiertelnik?
*
Od czasu do czasu pojawiają się nieznane utwory znanych pisarzy (od razu zaznaczam, że mnie to nie dotyczy, bo nie jestem i nie zamierzam być znany). Wyszperane z mroku jego szuflad wchodzą w skład literackiego dorobku i nie ma bata, by w to odkrycie nie wierzyć. Sprokurowane wszelako zostały przez AI. O ile nad moim felietonem ślęczała sekundę, to produkcja arcydzieła zajmie jej – dwie.
*
Autor nieżywy zdany jest na łaskę żyjących i jeśli są uczciwi alias obiektywni, nie wyrządzą mu kuku. Ale gdy za autora weźmie się algorytm i zamiast tekstu odkrytego na niby, wrzepi mu tekst o wymowie ŻYDZI DO GAZU?

Marek Jastrząb
Pisarz
Debiutował w 1971 roku na łamach „Faktów i Myśli”. Drukował także w wielu innych czasopismach swoje opowiadania, felietony, eseje, recenzje teatralne i oceny książek. Jego prozatorskie miniatury były wielokrotnie emitowane w Polskim Radiu w Bydgoszczy.
źródła obrazu
- jastrzab: BM
Napisany (jeszcze przed śmiercią) złoty myśl mojego przyjaciela, Roberta Stillera :
„Lubimy przeprowdzać niewidomych przez ulicę. Myślimy, że jesteśmy wtedy bardziej widomi.”
Sztuczna inteligencja jest neutralna – przynajmniej na razie. Wszystkie jej winy tj. fejki, hejt i plagiaty prokurują ludzie – jej użytkownicy. Ci ostatni jak sądzę są już dzisiaj i w przyszłości będą coraz bardziej ofiarami własnych aplikacji AI. Niestety ofiarami będzie też wiele bogu ducha winnych osób.