Marek Jastrząb: Szlaban na dostęp do wodopoju2 min czytania


24.08.2024

Rok obstrukcyjnego długopisu ekscelencji Dudy, dwa miesiące pozorów rządzenia, rozczarowanie wynikające z poczucia zmarnowanego czasu, oto rezultaty wyborczego zrywu. Z przysiąg i zapewnień został kurz, pył i swąd; ku uciesze zacierającego łapki zgryźliwca uchodzącego za prezesa PiS. Natomiast, dziarskie deklaracje premiera z PO, nadal czekają na swoje pięć minut.

A zapowiadało się w miarę wspaniale! Zainteresowanie tematami wystąpień Pana Donalda, forma dialogu ze społeczeństwem, czynniki te pomagały uporać się z łatwizną pisowskiej demagogii; namaszczony na pogromcę zbrodniczego ugrupowania, punktował je na każdym kroku.

Zwoływane przez niego wiece były tłumne i otwarte. Roiły się od zwolenników, przeciwników i zaciekawionych. Dawały przykład, jak rozmawiać z ludźmi o odmiennych poglądach. Co w przedwyborczej sytuacji, gdy szczerość wypowiedzi oznaczała jej obłudę, było zjawiskiem niecodziennym. Od pompatycznych i kontrolowanych spędów Kaczyńskiego, gdzie łapankowym entuzjastom wolno było tylko oddychać i potakiwać, różniły się tym, że nawet przeciwnik tuskowej polityki mógł zabrać głos bez obawy o całość swojego grzbietu.

Zapowiadało się nieźle, ale co z tego, skoro wyszło bokiem, czyli jak zwykle! Zapomniano bowiem, że choć PiS utracił władzę, to nie utracił usługowej krynicy mądrości: jak Grecy, zostawili Trojanom pożegnalny podarunek, tak i oni odchodząc, zostawili KO suwenir w postaci Andrzeja D., faceta zaprogramowanego na pokorne cielę, co partyjną matkę ssie.

*

Kiedy już obróciło w zgliszcza to, co dotąd trzymało się krzepko, gdy zakończyło swoją destrukcyjną działalność i wydawało się, że nastąpił koniec kataklizmu i przyszedł czas na odbudowę, okazało się, że trzęsienie ziemi odbywa się na raty i po pierwszym wstrząsie, do boju wkracza kolejne bum zwane wtórnym.

Nasze polskie dygoty nazywały się PiS. Po dwu kadencyjnych porządkach powszechnie sądzono, że filutek zdechł i czas na ekipę sprzątającą. Jednakowoż nastąpiła tektoniczna czkawka i potencjalne truchło zbuntowało się; nie pozwoliło na własny pochówek. Po wstępnym przygnębieniu spowodowanym przegraną i odsunięciem od przywilejów, zachciało mu się zmartwychwstać; odstrychnęło się ze złych nastrojów i przybrało zdobyczną minę, Jak dotąd udało mu się wmówić elektoratowi, że nadal żyje. Zresztą wierni ogłupiali nie mają powodu wątpić w jego cudowne ozdrowienie: skoro codziennie widzą go w sejmie i na telekonferencjach, jak roztacza swój zły urok, bluzga dobrym słowem i wywija sztandarem immunitetu. Jak śmiało występuje w prasowych i radiowych publicystykach, gdzie jest traktowany serio i zapraszają go w stroju eksperta od niewinności. Lecz jest szybka okazja do sprawienia pogrzebu pisowskim zwłokom: odcięcie od finansowego zasilania.

Marek Jastrząb

Pisarz, publicysta

Niektóre publikacje Autora są do pobrania w Bibliotece Studia Opinii

 

źródła obrazu

  • jastrzab: BM

7 komentarzy

  1. WaszeR Londyński 25.08.2024
  2. Marek Jastrząb 25.08.2024
  3. Marek Jastrząb 25.08.2024
  4. AnGor 25.08.2024
  5. WaszeR Londyński 26.08.2024
    • AnGor 28.08.2024
      • WaszeR Londyński 30.08.2024