03.10.2025
W komentarzu do recenzji książki Pawła Machcewicza, autorstwa Stanisława Obirka (https://studioopinii.pl/archiwa/247013), świadomie pominąłem wątek roli kleru i hierarchów Kościoła rzymsko-katolickiego w kształtowaniu postaw nacjonalistycznych, antysemickich i rasistowskich. Uznałem, że złożoność zagadnienia wymaga głębszej analizy niż pozwalał na to format dyskusji, a powierzchowne ujęcie mogłoby prowadzić do nadmiernego uproszczenia problemu. Do powrotu i ponownego podjęcia tego tematu zachęcił mnie inspirujący głos Profesora Obirka w rzeczonej dyskusji.
Wracając do pominiętego wątku, mam świadomość, że niniejszy tekst stanowi jedynie zarys problematyki, która zasługuje na znacznie szersze i bardziej systematyczne potraktowanie przez badaczy dysponujących głębszą znajomością tematu i odpowiednimi kompetencjami merytorycznymi. Traktuję ten esej jako przyczynek do dyskusji, która – mam nadzieję – znajdzie kontynuację w pracach bardziej kompetentnych autorów.
W osobnym, kolejnym artykule przedstawię fenomen religijno-polityczny, jakim stało się medialno-kapitałowe imperium Tadeusza Rydzyka – zjawisko o skali i dynamice niespotykanej w dziejach polskiego Kościoła. Choć pod wieloma względami Rydzyk wpisuje się w znane schematy mariażu religii z polityką, to jednak stworzył własny, oryginalny model tej symbiozy – model znacząco odmienny nie tylko w środkach, ale i w skutkach od strategii pozostałej części duchowieństwa w Polsce.
Antysemityzm, rasizm i nacjonalizm w wypowiedziach polskiego duchowieństwa katolickiego – wpływ na współczesną prawicę
Problematyka antysemickich, rasistowskich i nacjonalistycznych wypowiedzi polskiego duchowieństwa katolickiego oraz ich wpływ na popularność współczesnych ruchów prawicowych w Polsce stanowi jeden z najbardziej kontrowersyjnych i złożonych fenomenów polskiego życia publicznego XXI wieku. Analiza tego zjawiska wymaga głębokiego zanurzenia się w historyczne korzenie katolicko-narodowej retoryki, współczesne przemiany polskiego Kościoła oraz mechanizmy jego oddziaływania na scenie politycznej. Badanie wzajemnych relacji między hierarchią kościelną a ugrupowaniami takimi jak Prawo i Sprawiedliwość czy Konfederacja ujawnia nie tylko trwałość pewnych stereotypów i uprzedzeń, ale także instrumentalne wykorzystywanie religii w walce politycznej, co niesie ze sobą daleko idące konsekwencje dla polskiej demokracji i społecznej spójności.

Historyczne fundamenty – antysemityzm w polskim Kościele międzywojennym
Korzenie ideologiczne i doktrynalne
Współczesne manifestacje antysemityzmu i nacjonalizmu w polskim Kościele nie są zjawiskiem nowym – ich korzenie sięgają głęboko w okres międzywojenny, kiedy duchowieństwo katolickie w II Rzeczypospolitej konstytuowało się jako jeden z głównych nośników antyżydowskich nastrojów. Jak dokumentuje Ronald Modras w przełomowej pracy: „katolickie duchowieństwo nie było jedynie biernym widzem czy obserwatorem fali antysemityzmu, która ogarnęła Polskę w drugiej połowie lat 30-tych. Wraz z Narodową Demokracją katolickie duchowieństwo stanowiło w dużej mierze jej integralną część”. Ta fundamentalna diagnoza rzuca światło na mechanizmy, które ukształtowały mentalność znacznej części polskiego duchowieństwa i które – jak pokazuje analiza współczesnych wypowiedzi – nadal oddziałują na kształt publicznych deklaracji hierarchii kościelnej.(1)
Kardynał Aleksander Kakowski, metropolita warszawski w latach 1913-1938, w napisanych pod koniec lat 20-tych pamiętnikach przedstawił diagnozę, która stała się wzorcem dla kolejnych pokoleń duchownych: „Na osłabionym przez niewolę organizmie Polski usadowiły się pasożyty religijne, społeczne i narodowe, które ją bez litości gryzą i nękają. Pasożytami tymi są: 1) Żydzi osiedli w miastach i w miasteczkach, w przerażającej ilości; 2) sekty heretyckie i schizmatyckie obcej krwi, obcej narodowości”. Ta retoryka biologiczno-medyczna, określająca Żydów mianem „pasożytów”, znajdzie swoje echo w współczesnych wypowiedziach niektórych hierarchów, którzy posługują się podobnymi kategoriami myślowymi. (1)

Doktrynalne uzasadnienia antysemityzmu
Szczególną rolę w kształtowaniu antysemickich postaw polskiego duchowieństwa odegrał ks. prof. Stanisław Trzeciak, były wykładowca seminarium duchownego w Petersburgu, który w latach 30-tych stał się głównym teoretykiem katolicko-antysemickiej doktryny. Trzeciak, opierając się na sfałszowanych „Protokołach mędrców Syjonu”, rozwinął całościową wizję „żydowskiego zagrożenia” dla chrześcijaństwa, argumentując, że w Nowym Testamencie Żydów nazywa się „synagogą Szatana”. Na tej podstawie wyprowadzał wniosek, że „pozbawienie zatem praw obywatelskich żydów w Polsce jest tylko samoobroną narodu rdzennego, opiera się na wskazaniach Kościoła katolickiego i jest koniecznością państwową”.(1)
Ten sposób myślenia, łączący teologiczną argumentację z politycznymi postulatami, znajduje swoje współczesne odbicie w wypowiedziach niektórych duchownych, którzy podobnie instrumentalizują teologię dla uzasadnienia wykluczających postaw wobec różnych grup społecznych. Mechanizm ten – używanie religijnych kategorii dla uzasadnienia politycznych celów – stanowi trwały element polskiego katolicyzmu i odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu współczesnych postaw prawicowych ruchów politycznych.
Współczesne manifestacje – od Jędraszewskiego do Kneblewskiego
Biologiczny nacjonalizm arcybiskupa Jędraszewskiego
Wymownym przykładem współczesnej kontynuacji historycznych wzorców jest działalność arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, metropolity krakowskiego, który w swoich wypowiedziach wielokrotnie przekraczał granice akceptowalnego dyskursu publicznego. W homilii podczas uroczystości Bożego Ciała w Krakowie Jędraszewski stwierdził: „Duchowa jedność, ciągłość i trwałość narodu polskiego ma swój bardzo konkretny i naukowo wymierny fundament. Jest nim jego biologiczna ciągłość i siła”. Ta wypowiedź, jak trafnie zauważają krytycy, przywołuje najgorsze tradycje rasistowskiego dyskursu, opierającego tożsamość narodową na kryteriach biologicznych.(2)
Jędraszewski rozwinął tę myśl, twierdząc, że „na silnym fundamencie ciągłości biologicznej buduje się moc kulturowa narodu – jego duch, jego przywiązanie do trwałych wartości, przekazywanych z pokolenia na pokolenie”. Takie ujęcie narodu w kategoriach biologicznych i rasowych stanowi fundamentalne przesunięcie względem katolickiej nauki społecznej, która – jak podkreśla nauczanie Kościoła powszechnego – traktuje naród jako wspólnotę duchową i kulturową, a nie biologiczną. (2)

Radykalizm księdza Kneblewskiego
Jeszcze dalej w swoich wypowiedziach idzie ksiądz Roman Kneblewski, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy, który stał się symbolem nacjonalistycznego duchowieństwa w Polsce. Kneblewski nie ukrywa swojego poparcia dla faszyzmu, stwierdzając: „I też faszyzmu bym nie potępiał, dopóki się go nie wyeksplikuje. Jeżeli mianem faszyzmu mielibyśmy określać np. frankizm, który ocalił katolicką Hiszpanię z rąk komunistycznych zbrodniarzy, jestem jak najbardziej za”.(3)
W wywiadzie dla Faktu24.pl Kneblewski wprost deklarował: „Kocham tych ludzi. To są po prostu, powiem, wspaniali polscy nacjonaliści. Nacjonalizm jest cnotą. Patriotyzm i nacjonalizm to dwie cnoty pokrewne i każdy katolik powinien być patriotą i nacjonalistą”. Ta wypowiedź jest szczególnie znacząca, ponieważ wprost przeciwstawia się oficjalnemu stanowisku Konferencji Episkopatu Polski, która wielokrotnie podkreślała różnicę między patriotyzmem a nacjonalizmem. (4)
Ksenofobia oraz islamofobia
Szczególnie niepokojące są wypowiedzi duchownych dotyczące uchodźców i wyznawców islamu. Ksiądz Kneblewski w 2015 roku głosił z ambony: „Póki są w mniejszości [uchodźcy], domagają się tolerancji, domagają się praw. A kiedy są w większości, jest zero tolerancji. Nie daj Boże, żeby się tak miało stać, i mieliby podrzynać nam gardła, gwałcić kobiety, a dzieci zmuszać do przechodzenia na islam”. Ta retoryka strachu, operująca stereotypami i dezinformacją, stanowi przykład wykorzystywania ambony dla szerzenia ksenofobii i islamofobii. (5,4)
Oficjalna doktryna kontra praktyka – stanowisko Episkopatu
Dokumenty potępiające nacjonalizm
Paradoksalnie, na tle kontrowersyjnych wypowiedzi poszczególnych duchownych, oficjalne stanowisko Konferencji Episkopatu Polski jest jednoznacznie przeciwne nacjonalizmowi. W dokumencie „Chrześcijański kształt patriotyzmu” biskupi stwierdzili: „Za niedopuszczalne i bałwochwalcze uznać należy wszelkie próby podnoszenia własnego narodu do rangi absolutu, czy też szukanie chrześcijańskiego uzasadnienia dla szerzenia narodowych konfliktów i waśni”.(6)
Arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP, wielokrotnie podkreślał, że „nacjonalizm jest przeciwieństwem patriotyzmu”, a „Kościół katolicki krytycznie postrzega nacjonalizm, gdyż stawianie narodu na szczycie hierarchii wartości może prowadzić do swego rodzaju bałwochwalstwa”. Te stanowiska, choć teologicznie i etycznie słuszne, pozostają w wyraźnej sprzeczności z praktyką znacznej części duchowieństwa. (7,8)
Polscy biskupi katoliccy na konferencji przedstawiającej dokument na temat patriotyzmu chrześcijańskiego.
Problemy z egzekwowaniem dyscypliny
Główny problem polega na tym, że oficjalne dokumenty Episkopatu nie przekładają się na skuteczne działania dyscyplinujące duchownych głoszących poglądy sprzeczne z oficjalną doktryną. Ksiądz Kneblewski, mimo wielokrotnych kontrowersji i zakazu wypowiadania się na tematy polityczne, nadal sprawuje funkcję proboszcza, a jego działalność spotyka się jedynie z „zainteresowaniem i troską” biskupa, jak eufemistycznie określił rzecznik diecezji bydgoskiej. (3)
Ta nieadekwatność reakcji hierarchii na wypowiedzi swoich podwładnych stwarza sytuację, w której oficjalne potępienie nacjonalizmu współistnieje z praktyczną tolerancją dla duchownych szerzących takie poglądy. To z kolei wysyła niejednoznaczne sygnały do wiernych i społeczeństwa, podważając wiarygodność oficjalnych deklaracji Kościoła.
Nauczanie papieskie kontra polska praktyka
Jednoznaczne potępienie rasizmu przez Jana Pawła II
Nauczanie papieży, szczególnie Jana Pawła II, stanowi wyraźny kontrast dla postaw znacznej części polskiego duchowieństwa. Papież Polak wielokrotnie i jednoznacznie potępiał rasizm, nazywając go grzechem: „Każde prawe sumienie musi zdecydowanie potępiać rasizm, gnieżdżący się w ludzkich sercach czy w jakimkolwiek środowisku. Niestety, przybiera on wciąż nowe i nieoczekiwane postaci, obrażając i poniżając rodzinę ludzką. Rasizm to grzech, który stanowi wielką zniewagę Boga”. (9,10)
Jan Paweł II podkreślał również uniwersalność ludzkiej godności, stwierdzając w Yad Vashem: „Kościół odrzuca rasizm w jakiejkolwiek formie jako zaprzeczenie obrazu Stwórcy będącego w każdym człowieku”. Te słowa, choć pochodzące od polskiego papieża, wydają się mieć ograniczone oddziaływanie na postawy części polskiego duchowieństwa. (11)
Okładka książki Radosława Zenderowskiego o religii, tożsamości narodowej i nacjonalizmie w Europie Środkowo-Wschodniej
Różnice w interpretacji
Analiza porównawcza pokazuje fundamentalną różnicę między uniwersalistycznym nauczaniem papieskim a partykularną interpretacją katolicyzmu przez część polskiego duchowieństwa. Tam, gdzie Jan Paweł II mówił o braterstwie wszystkich narodów, niektórzy polscy duchowni widzą zagrożenie dla polskiej tożsamości. Tam, gdzie papież potępiał wszelkie formy dyskryminacji, oni znajdują uzasadnienia dla wykluczenia „innych”.
Sojusz tronu z ołtarzem – PiS i Kościół
Instrumentalizacja religii w polityce
Relacja między Prawem i Sprawiedliwością a Kościołem katolickim stanowi jeden z najbardziej charakterystycznych przykładów instrumentalizacji religii dla celów politycznych we współczesnej Europie. Jak dokumentuje program wyborczy PiS, „Kościół katolicki jest depozytariuszem i głosicielem powszechnie znanej w Polsce nauki moralnej. Nie ma ona w szerszym społecznym zakresie żadnej konkurencji, dlatego też w pełni jest uprawnione twierdzenie, że w Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm”. (12)
Ta deklaracja ideologiczna przekłada się na konkretne działania polityczne i finansowe. Podczas ośmiu lat rządów PiS Kościół otrzymał bezprecedensowe wsparcie finansowe – setki milionów złotych na kościelne inwestycje, zawierzenie energetyki Matce Boskiej, a nawet proces sądowy za wejście do kościoła w czapce. To wsparcie materialne idzie w parze z symbolicznym, poprzez udział polityków PiS w uroczystościach religijnych i otwarcie deklarowanie swej wierności nauczaniu Kościoła. (13)

Mobilizacja elektoratu konserwatywnego
Szczególnie istotną rolę w strategii PiS odgrywa mobilizacja elektoratu konserwatywnego poprzez odwoływanie się do zagrożeń dla polskiej tradycji katolickiej. Jarosław Kaczyński podczas protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji wzywał: „Musimy bronić kościołów. Za wszelką cenę. Wzywam członków PiS i tych, którzy nas wspierają”. To publiczne wezwanie do „obrony kościołów” pokazuje, jak PiS wykorzystuje retorykę zagrożenia dla mobilizacji swojego elektoratu. (12)
Mechanizm ten okazał się niezwykle skuteczny, o czym świadczą wyniki wyborów europejskich 2019 roku, kiedy to po filmie o pedofilii wśród księży PiS postanowił bronić Kościoła i wygrał wybory, ponieważ „do głosowania poszło wielu Polaków o konserwatywnych poglądach, którzy uwierzyli w zagrożenie ich wiary i tradycji”. (14)
Obecność w kampaniach wyborczych
Praktyczna współpraca PiS z duchowieństwem przybiera różne formy – od plakatów wyborczych kandydatów PiS zawieszanych na płotach kościołów w Rzeszowie, Wieluniu, Białymstoku i Dębicy, po bezpośrednie angażowanie się proboszczy w kampanie wyborcze. Szczególnie wymowny jest przykład listu posłanki Suwerennej Polski Marii Kurowskiej do proboszczy, w którym prosiła o „modlitewne wsparcie” przed wyborami parlamentarnymi 2023, pisząc: „część opcji politycznych w naszym kraju pragnie tego, aby wymazać Boga i Kościół z życia naszej Ojczyzny”. (15,16)
Konfederacja – konkurencja na prawicy
Alternatywna wizja prawicowości
Konfederacja, mimo mniejszego poparcia społecznego niż PiS, reprezentuje bardziej radykalną wersję prawicowej ideologii, w której tradycyjne wartości katolickie łączą się z skrajnie konserwatywnym programem społeczno-gospodarczym. Stanisław Tyszka z Konfederacji wprost stwierdza: „PiS nie jest prawicą, bo nie wystarczy chodzić do kościoła, żeby być prawicowym”, sygnalizując tym samym, że Konfederacja oferuje bardziej „autentyczną” prawicowość niż PiS. (17)
Ta konkurencja o miano „prawdziwej prawicy” przekłada się na rywalizację o poparcie najbardziej konserwatywnych środowisk kościelnych. Konfederacja, w przeciwieństwie do PiS, nie ma obciążeń związanych ze sprawowaniem władzy i może pozwolić sobie na bardziej radykalne postulaty, które znajdują oddźwięk wśród duchownych o najbardziej konserwatywnych poglądach.
Ordo Iuris jako pomost ideologiczny
Szczególną rolę w budowaniu mostów między światem kościelnym a prawicowymi ruchami politycznymi odgrywa Fundacja Ordo Iuris, ultrakonserwatywna organizacja, która „za cel stawia sobie zyskanie jak największego wpływu na kształt prawa i dostosowanie go do religijno-konserwatywnego systemu wartości”. Organizacja ta, choć formalnie niepolityczna, współpracuje zarówno z PiS, jak i z Konfederacją, dostarczając ideologicznych uzasadnień dla ich postulatów.(18)
Ordo Iuris, otrzymując miliony złotych państwowych dotacji, stało się skutecznym narzędziem transmisji ultrakonserwatywnych poglądów kościelnych do języka prawniczego i politycznego. Organizacja ta przyczyniła się do „ograniczenia prawa Polek do aborcji, a teraz chce m.in. wprowadzenia przepisów, które utrudnią rozwody i wypowiedzenia przez Polskę antyprzemocowej konwencji stambulskiej”. (18)
Mechanizmy wpływu na popularność prawicy
Legitymizacja przez autorytet religijny
Jeden z najważniejszych mechanizmów wpływu wypowiedzi duchownych na popularność prawicowych ruchów polega na legitymizacji ich postulatów przez autorytet religijny. Kiedy ksiądz z ambony potępia „ideologię gender” lub ostrzega przed „islamizacją” Europy, nadaje tym poglądom sankcję religijną, co czyni je bardziej wiarygodnymi i akceptowalnymi dla wiernych katolików.
Ten mechanizm jest szczególnie skuteczny w społeczeństwie, gdzie – jak pokazują badania – 89% Polaków deklaruje przynależność do Kościoła katolickiego, a ok. 30% uczestniczy w niedzielnych mszach świętych. Dla tych ludzi opinie duchownych mają szczególną wagę i często stanowią podstawę dla kształtowania poglądów politycznych. (15)
Kształtowanie narracji o zagrożeniu
Kolejny mechanizm polega na kształtowaniu narracji o zagrożeniu dla polskiej tożsamości katolickiej. Wypowiedzi duchownych o „tęczowej zarazie” (Jędraszewski), „ideologii gender” czy „islamizacji” tworzą atmosferę oblężonej twierdzy, w której katolicy muszą się bronić przed zewnętrznymi zagrożeniami. Ta narracja sprzyja radykalizacji postaw i skłania do poparcia partii, które oferują „obronę” przed tymi zagrożeniami.
Dyskredytacja przeciwników politycznych
Trzeci mechanizm polega na wykorzystywaniu wypowiedzi duchownych do dyskredytacji przeciwników politycznych. Kiedy hierarcha kościelny mówi o „nihilizmie” jako jedynej alternatywie dla nauki katolickiej, faktycznie delegitymizuje wszystkie siły polityczne, które nie identyfikują się z konserwatywną interpretacją katolicyzmu. To z kolei ułatwia prawicowym partiom prezentowanie się jako jedynych „prawdziwych” obrońców polskości i katolicyzmu. (12)
Konsekwencje dla społeczeństwa i demokracji
Polaryzacja społeczna
Najpoważniejszą konsekwencją opisywanych zjawisk jest pogłębiająca się polaryzacja polskiego społeczeństwa. Wypowiedzi duchownych o charakterze antysemickim, rasistowskim czy nacjonalistycznym przyczyniają się do umocnienia podziału na „nas” i „ich”, gdzie „my” to katolicy-patrioci, a „oni” to wszyscy, którzy nie wpisują się w tę wąską definicję polskości.
Polaryzacja ma szczególnie destrukcyjny wpływ na młode pokolenia Polaków, które – jak pokazują badania – coraz częściej odwracają się od Kościoła właśnie z powodu jego politycznego zaangażowania. Paradoksalnie więc, próby obrony „katolickiej Polski” przyczyniają się do jej sekularyzacji. (19)
Erozja standardów demokratycznych
Instrumentalne wykorzystywanie religii w polityce prowadzi również do erozji demokratycznych standardów. Kiedy jedna z opcji politycznych może liczyć na systematyczne wsparcie ze strony wpływowej instytucji religijnej, narusza to zasadę równej konkurencji politycznej. Co więcej, retoryka o „jedynej słusznej” nauce katolickiej podważa legitymizację pluralizmu politycznego i kulturowego. (12)
Konsekwencje międzynarodowe
Opisywane zjawiska mają konsekwencje międzynarodowe. Antysemickie i rasistowskie wypowiedzi polskich duchownych są szeroko komentowane w światowych mediach, przyczyniając się do pogorszenia wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. To z kolei utrudnia budowanie dobrych relacji z sojusznikami, szczególnie z Izraelem i społecznościami żydowskimi na świecie.
Wyzwania i perspektywy
Potrzeba wewnętrznej reformy
Kluczowym wyzwaniem dla polskiego Kościoła jest przeprowadzenie wewnętrznej reformy, która pozwoliłaby na skuteczne egzekwowanie oficjalnej doktryny potępiającej nacjonalizm i rasizm. Obecna sytuacja, w której oficjalne dokumenty Episkopatu są ignorowane przez znaczną część duchowieństwa, podważa wiarygodność całej instytucji.
Reforma ta musiałaby obejmować nie tylko zmiany kadrowe, ale także fundamentalną reorientację w rozumieniu roli Kościoła w życiu publicznym. Zamiast identyfikować się z konkretną opcją polityczną, Kościół powinien powrócić do swojej misji ewangelizacyjnej i społecznej, koncentrując się na wartościach uniwersalnych, a nie partykularnych.
Edukacja i dialog
Równie ważne jest rozwijanie programów edukacyjnych, które pomogłyby wiernym i duchownym lepiej zrozumieć nauczanie społeczne Kościoła, szczególnie w kwestiach dotyczących godności człowieka, praw mniejszości i dialogu międzyreligijnego. Potrzebny jest także dialog z przedstawicielami innych wyznań i środowisk kulturowych, który mógłby przyczynić się do przełamania stereotypów i uprzedzeń.
Odpowiedzialność mediów i społeczeństwa obywatelskiego
Ważną rolę w przeciwdziałaniu negatywnym zjawiskom może odegrać także społeczeństwo obywatelskie i media. Systematyczne dokumentowanie i krytykowanie wypowiedzi o charakterze antysemickim, rasistowskim czy nacjonalistycznym, jakie podejmuje między innymi OKO.press, jest niezbędne dla utrzymania standardów debaty publicznej.
Równie istotne jest wspieranie tych środowisk kościelnych, które opowiadają się za otwartością, dialogiem i tolerancją. Często są to głosy słabsze i mniej słyszalne niż radykalne wypowiedzi, ale stanowią ważną nadzieję na przyszłą ewolucję polskiego katolicyzmu w kierunku bardziej otwartym oraz inkluzywnym.

Między tradycją a otwartością
Analiza problematyki antysemityzmu, rasizmu i nacjonalizmu w wypowiedziach polskiego duchowieństwa katolickiego oraz ich wpływu na popularność współczesnych ruchów prawicowych ujawnia głębokie napięcia w łonie polskiego katolicyzmu i polskiego społeczeństwa. Z jednej strony mamy oficjalne nauczanie Kościoła powszechnego i polskiego Episkopatu, które jednoznacznie potępia wszelkie formy dyskryminacji i nacjonalizmu. Z drugiej strony obserwujemy praktyki znacznej części duchowieństwa, które te oficjalne stanowiska ignorują lub reinterpretują w duchu partykularnym.
Sprzeczności mają bezpośredni wpływ na kształt polskiej sceny politycznej. Prawicowe ugrupowania, szczególnie PiS i Konfederacja, umiejętnie wykorzystują religijną retorykę do mobilizacji swojego elektoratu i legitymizacji własnych postulatów. W efekcie polska prawica, w przeciwieństwie do swoich odpowiedników w innych krajach europejskich, może liczyć na systematyczne wsparcie wpływowej instytucji religijnej, co daje jej znaczną przewagę w rywalizacji politycznej.
Długofalowe konsekwencje tych zjawisk wykraczają daleko poza sferę polityki. Instrumentalizacja religii prowadzi do erozji standardów demokratycznych, pogłębia społeczną polaryzację i przyczynia się do marginalizacji mniejszości. Co więcej, paradoksalnie przyczynia się do sekularyzacji polskiego społeczeństwa, szczególnie wśród młodych Polaków, którzy coraz częściej postrzegają Kościół jako instytucję polityczną, a nie religijną.
Przyszłość polskiego katolicyzmu i polskiej demokracji będzie w dużej mierze zależała od tego, czy uda się przezwyciężyć te destrukcyjne tendencje. Wymaga to zarówno wewnętrznej reformy Kościoła, która pozwoliłaby na skuteczne egzekwowanie jego oficjalnej nauki społecznej, jak i szerszej refleksji społecznej nad miejscem religii w życiu publicznym. Tylko taka reforma może przywrócić polskiemu Kościołowi jego autentyczną misję ewangelizacyjną i społeczną, uwolnioną od partykularnych interesów politycznych i narodowych uprzedzeń. Alternatywą reform jest postępująca sekularyzacja, mająca w Polsce wiele cech dechrystianizacji.
W tej perspektywie, słowa Jana Pawła II nabierają szczególnej aktualności: „Rasizm to grzech, który stanowi wielką zniewagę Boga”. To wezwanie do nawrócenia i odnowy dotyczy nie tylko polskiego Kościoła, ale całego polskiego społeczeństwa, które musi na nowo zdefiniować swoją tożsamość w kategoriach otwartości i uniwersalnych wartości humanistycznych, a nie biologicznych czy etnicznych kryteriów wykluczenia.
⁂
- https://www.otwarta.org/kosciol-katolicki-i-antysemityzm-w-polsce-miedzywojennej/
- https://nowoczesna.org/rasizm-doktryna-polskiego-kosciola/
- https://oko.press/onr-czapki-glow-glosi-ks-kneblewski-fan-narodowcow-diecezja-przyglada-mu-sie-zainteresowaniem-troska
- https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177343,22094108,pralat-kneblewski-kazdy-katolik-powinien-byc-patriota-i-nacjonalista.html
- https://wiadomosci.wp.pl/kiedys-duszpasterz-metali-dzis-przewodzi-kibolom-kim-jest-ks-kneblewski-6207504578791041a
- https://oko.press/nacjonalizm-przeciwienstwem-patriotyzmu-przelomowy-dokument-episkopatu-polski
- https://wiadomosci.wp.pl/abp-stanislaw-gadecki-nacjonalizm-jest-przeciwienstwem-patriotyzmu-6027712895870081a
- https://wiez.pl/2018/01/17/abp-gadecki-stawianie-narodu-na-szczycie-hierarchii-wartosci-moze-prowadzic-do-balwochwalstwa/
- https://www.ekai.pl/papiez-rasizm-obraza-boga/
- https://info.wiara.pl/doc/143087.Papiez-rasizm-jest-grzechem
- https://www.nigdywiecej.org/pdf/pl/pismo/16/031_Kazde-prawe-sumienie.pdf
- https://oko.press/kaczynski-kosciol-nie-ma-konkurencji-reszta-to-nihilizm-a-polacy-na-to-sondaz
- https://oko.press/kosciol-w-panstwie-PiS-ranking
- https://fakty.tvn24.pl/zobacz-fakty/wybory-parlamentarne-2019-jaki-jest-stosunek-partii-do-kosciola-ra971138-ls6336255
- https://iskk.pl/89-katolikow-w-polsce-wyznania-religijne-polakow-w-2024-roku-w-badaniach-cbos/
- https://tvn24.pl/wybory-parlamentarne-2023/wybory-parlamentarne-2023-poslanka-suwerennej-polski-maria-kurowska-pisze-do-parafii-czesc-opcji-politycznych-pragnie-aby-wymazac-boga-i-kosciol-7363474
- https://konfederacja.pl/grafika/nie-wystarczy-chodzic-do-kosciola-zeby-byc-prawicowym/
- https://oko.press/dotacje-organizacje-zwiazane-ordo-iuris
- https://www.youtube.com/watch?v=zIGe93AMn_c
- https://teatrnn.pl/zydzi/slepi-polacy-patrza-na-antysemityzm-wywiad-z-dariuszem-libionka/
- https://www.newsweek.pl/opinie/kosciol-popiera-nacjonalizm-to-dalekie-od-nauczania-papieza/06bnsd8
- https://oko.press/nacjonalisci-dziekuja-biskupom-potepienie-nacjonalizmu-reakcje-dokument-episkopatu
- https://www.przymierze.krakow.pl/teksty/kosciol-antysemityzm-strach/
- https://wiez.pl/2018/07/16/wloscy-katolicy-do-biskupow-za-malo-glosow-potepiajacych-laczenie-rasizmu-z-chrzescijanstwem/
- https://prymaspolski.pl/prymas-o-nacjonalizmie-i-wojnie-polsko-polskiej/
- https://www.tygodnikpowszechny.pl/kosciol-i-antysemityzm-15312
- https://www.vaticannews.va/pl/swiat/news/2021-04/abp-gomez-rasizm-to-ciezki-grzech.html
- https://episkopat.pl/doc/179817.przewodniczacy-episkopatu-o-niebezpieczenstwie-nacjonalizmu-i-pieknie-patriotyzmu
- https://www.tygodnikpowszechny.pl/polscy-biskupi-o-zagladzie-zydow-151605
- https://klubjagiellonski.pl/2017/05/07/komplementarny-patriotyzm-wedlug-polskiego-episkopatu/
- https://www.youtube.com/watch?v=I1G8D7NlQ98
- https://czasopisma.uksw.edu.pl/index.php/s/article/view/11672
- https://dzieje.pl/dziedzictwo-kulturowe/przewodniczacy-kep-odrozniajmy-patriotyzm-od-nacjonalizmu
- https://zagladazydow.pl/index.php/zz/article/download/310/333/620
- https://wuwr.pl/sfzh/article/download/1047/1018/1018
- https://wiadomosci.onet.pl/kraj/te-grupy-atakowal-jedraszewski-rezerwat-dla-europejczykow-to-poczatek/wq4vpht
- https://www.rp.pl/wydarzenia/art7351471-nie-tylko-zydzi-gineli-w-obozach
- https://konkret24.tvn24.pl/polska/nieszczescie-kobiety-zaczyna-sie-gdy-co-powiedzial-arcybiskup-jedraszewski-ra1074778-ls5790824
- https://www.newsweek.pl/polska/polityka/bp-pieronek-niektorzy-polacy-nie-zdali-wtedy-egzaminu/vqqyccd
- https://www.fakt.pl/polityka/abp-jedraszewski-nie-odpuszcza-afera-wokol-bazyliki-mariackiej-gorszace/ljz4309

Absolutnie wystarczająca analiza zjawiska. Jak dla mnie wystarczy a uzupełniona lekturą Dziesięciny Kamila Janickiego daje pełny obraz kościoła w Polsce, kiedyś i teraz.
Gratuluję doskonałego warsztatu – to świetny esej na trudny i złożony temat.
Dziękuję za ciepłe słowa – są najlepszym wynagrodzeniem za zmierzenie się z problematyka, która nie należy ani do łatwych, ani do przyjemnych. Wiele wątków należało pominąć lub odrzucić, aby nie zaciemnić obrazu a tym bardziej nie zanudzić czytelnika.
Chciałem tylko napisać krótki komentarz, ale niepostrzeżenie się rozrósł, bo esej Sławka zahacza o wiele zagadnień w owym bardzo potrzebnym tekście pominiętych bądź potraktowanych w sposób, nad którym trudno po raz tysięczny przejść do porządku bez sprostowanie kilku kwestii.
To bardzo interesujący i rzetelnie erudycyjny tekst, chwalebnie próbujący wypełnić kompromitującą lukę w debacie publicznej. Jednak niewolny od typowych dla tej tematyki przemilczeń, uproszczeń oraz – przepraszam za brutalną szczerość – pewnej ślepoty na fakty i niemal dziecięcej naiwności. To nawet nie wina autora, tylko ugruntowanej tradycji myślenia i – zwykle bardzo nieśmiałego – dyskutowania o religii w sposób w istocie narzucony przez ową religię. Nadal nam trudno poza pewien religijny schemat rozumowania wyjść.
Cóż to za prześladujący nas „od zawsze” absurdalny twór pojęciowy owa „polityczna instrumentalizacja religii”? A może to nie żadna niecna manipulacja ową niewinną istotką, jaką w owej narracji jest religia, ale po prostu religia sama w sobie? Przecież religia jest instrumentem politycznym z samej swej istoty, a nie w wyniku grzechu jej instrumentalizacji.
Jeśli przyjąć, że istnieje coś takiego jak „polityczna instrumentalizacja religii” odrębna od samej religii, to należałoby uznać, że grzech owego politycznego skalania „czystej” religii popełniał już Mojżesz, a po nim wszyscy kolejni prorocy biblijni – nie wyłączając samego Jezusa – aż po Pawła z Tarsu. A po nim wszyscy papieże. Zresztą nie jest to cecha konstytutywna wyłącznie chrześcijaństwa, ani nie tylko katolicyzmu. Gdzież więc podziewała się owa mityczna „prawdziwa”, nieskalana polityczne religia? A może wszyscy oni po prostu uprawiali religię (tak jak się uprawia politykę)? Może nie popełniali żadnego odstępstwa od idei religii, lecz ją po prostu wcielali w życie?
Trudno więc zgodzić się z tezą autora, że zbrodnie polskiego Kościoła przeciw demokracji i kanonowi wartości humanistycznych mają swoje źródło w dwudziestoleciu międzywojennym i brzydkich charakterach kilku hierarchów. One mają swoje źródło w religii – takiej jaka powstała i trwała wraz z narodzinami i rozwojem judeo-chrześcijaństwa.
Gdyby instytucje religijne miały upadać z powodu uprawiania przez nie instrumentalizacji religii, Pięcioksiąg Mojżesza byłby znacznie krótszą opowieścią. Podobnie jak historia Kościoła.
Winę za rzekome wynaturzenia polskiego katolicyzmu ponoszą zatem nie pojedynczy źli hierarchowie, nawet nie Kościół jako rzekomy „zły” dysponent wspaniałej religijnej idei, ale sama religia, którą właśnie ów Kościół przez wieki tworzył. I był z nią jednością. Oddzielanie „złego” Kościoła od „dobrej” religii to kolejna powszechna naiwność tego typu myślenia. Zła jest sama religia – ten system wymyślnej manipulacji społecznej – właśnie dlatego, że daje „złemu” Kościołowi i „złym” hierarchom ogromną władzę nad ludźmi używaną na szkodę ich najżywotniejszych interesów. Ta prawda, która była oczywista już dla naszego wielkiego myśliciela XVII. wieku Kazimierza Łyszczyńskiego, a po nim dla najśmielszych umysłów Oświecenia, ciągle nie może przyjąć się nawet wśród polskiej elity umysłowej.
W Polsce Kościół „pozwala sobie” na więcej nie dlatego, że jest jakościowo inny od organizacji religijnych na Zachodzie, ale dlatego że ma za sprawą utrzymującej się irracjonalnej wiary większą władzę nad umysłami Polaków. Jakakolwiek organizacja religijna silna wiarą licznych wyznawców będzie zawsze z definicji zła, bo to forma populistycznej tyranii. Możliwość praktycznie bezkarnego dowolnego manipulowania zniewolonym psychicznie tłumem nieuchronnie demoralizuje i stwarza pole do nadużyć.
W tym kontekście czy ma sens udzielanie rad Kościołowi, aby się zreformował, bo inaczej upadnie? Pisał już o tym na tych łamach Tadeusz Zatorski. To jak niegdysiejsze doradzanie komunizmowi, aby się zreformował, bo inaczej upadnie. A niech sobie upada ta średniowieczna, odrażająca moralnie instytucja mająca na sumieniu niezliczone zbrodnie i przynosząca dziś więcej szkody społecznej niż pożytku. A wraz z nią niech upada religia mająca dokładnie taki sam bilans dobra i zła, i stanowiąca z owym Kościołem jedność.
Sekularyzacja to nie powód do niepokoju. To nadzieja na wyzwolenie psychik i umysłów – kolejny krok na drodze budowania szczęśliwszego społeczeństwa. Społeczeństwa ludzi wolnych, bo religia to zniewolenie. Taki od zawsze był jej cel i skutek. Dobrze oddaje to – uwielbiana przez Kościół – figura retoryczna pasterza, jeśli zdroworozsądkowo ją zanalizować. Pasterz – niedemokratycznie wybrana władza – nie zajmuje się owcami dla ich dobrostanu, tylko finalnie dla własnej korzyści.
Przyszłość polskiej demokracji widzę w upadku Kościoła i religii. Dopóki wiara Polaków będzie silna, dopóty prawdziwej demokracji nie zbudujemy.
PS
Wyobrażanie sobie Kościoła, który porzuciwszy pokusy wpływu na politykę poprzez manipulowanie wiernymi i kupczenie ich głosami oraz szantażowanie polityków, poświęca się trosce o zbawienie Polaków (czyli owej mitycznej ewangelizacji) jest – przepraszam autora raz jeszcze – rozbrajająco naiwne. Nie potrzebujemy zbawienia, tylko prawdziwego samostanowienia.
Dziękuję za ten komentarz. Jest wartościowy poznawczo: stawia mocne, intelektualnie prowokujące tezy, ujmuje Kościół i religię w szerokiej historycznej perspektywie, oraz konsekwentnie wskazuje na immanentnie polityczny i społecznie kontrolujący charakter religii. Autor unika naiwnych rozróżnień „dobra religia–zły Kościół”, domagając się pełniejszego, mniej sentymentalnego obrazu zjawiska – i to podejście zasługuje na uznanie.
*
Jednocześnie komentarz zdradza pewną jednostronność, abstrahując od antropologicznych i kulturowych funkcji religii poza sferą polityki, przez co nie uwzględnia zróżnicowania historycznych ról Kościoła, które bywały także emancypacyjne. Oceniając wszystko przez pryzmat manipulacji i zniewolenia, ryzykuje popadnięciem w intelektualny redukcjonizm. Jednak dla debaty publicznej taki głos, burzący komfortowe schematy, jest inspirujący i potrzebny, o ile nie stanie się zamkniętym dogmatem.
A ja bardzo dziękuję za tak wielkoduszną i rzeczową, a zarazem niezwykle pochlebną ocenę mojego komentarza. Szczerze się cieszę, ze autor nie poczuł się urażony moim dość obcesowym formułowaniem pewnych tez.
Co do jednostronności mojego komentarza nie wynika ona z mojej nieświadomości czy też nieuznawania ambiwalencji religii, a jedynie ze świadomej selekcji materiału. Apologia – zwykle przesadna – religii ma bogatą literaturę. Zalety religii – często rzekome – mamy więc „przerobione” od dawna. Brakuje natomiast głosów wskazujących po pierwsze, że religia nie jest jedynym panaceum na pewne dolegliwości kondycji ludzkiej ani też jedynym możliwym spoiwem społeczności. A po drugie i przede wszystkim głosów diagnozujących ciemne strony religii, również te dające o sobie boleśnie znać we współczesnym demokratycznym świecie. Religia – choć już nie wysyła ludzi na stos ani nie namawia do pławienia ich w rzece – nadal, a może nawet bardziej niż kiedykolwiek,przysparza mnóstwu ludzi niezliczonych bezsensownych cierpień. Jej ofiarami są przede wszystkim osoby wierzące. Im głębsza wiara, tym większe cierpienie.
Co więcej nikt się za owymi licznymi ofiarami nie opowiada, nie próbuje ich bronić o ocalić od cierpienia „wspaniałomyślnie” uznając, że to wewnętrzna sprawa religii. Mam na myśli choćby rozwodników, ludzi żyjących ze sobą bez ślubu kościelnego, matki nieślubnych dzieci, kobiety po aborcji bądź tkwiące w przemocowych związkach ze względów religijnych, użytkowników antykoncepcji, osoby uprawiające autoerotyzm, czy choćby ulegające pokusie zjedzenia w piątek kotleta albo – w przypadku kobiet – założenia spodni do Kościoła. A także dzieci zestresowane absurdalnymi spowiedziami z „nieczystych myśli” (i erotyzowane w ten sposób). Przykładów są setki – oczywistych i przemilczywanych, bo temat religia jest wygodnym dla Kościoła tabu.
W ramach tego tabu pozwalamy również, aby Kościół narzucał społeczeństwu narrację o uniwersalności etyki chrześcijańskiej, choć jest ona w tak oczywisty i bolesny sposób sprzeczna z rzeczywiście uniwersalną etyką humanizmu. Na tyle sprzeczna, że jej propagowanie jest po prostu szkodliwe społecznie.
Wracając do kwestii ambiwalencji religii sygnalizowanej wielokrotnie i nieco rozszyfrowywanej przez profesora Obirka jako jednego z bardzo nielicznych. Gdyby jakiekolwiek lekarstwo miało tak „ambiwalentne” działanie – czyli przynosiło tyle szkodliwych skutków ubocznych – zostało by natychmiast zakazane i wycofane z obiegu. Religia cieszy się natomiast bezkarnością, nawet jeżeli już małym dzieciom wpaja kult i podziw dla rzekomo świętej, a w istocie moralnie odrażającej księgi, będącej niespotykaną apoteozą zbrodni popełnianych przez „będącego miłością” wymyślonego boga i zachętą do nienawiści wobec odmiennie myślących. Kiedy się opamiętamy i przestaniemy na to pozwalać?
Najlepszym komentarzem tekstu o upolitycznieniu polskiego Kościoła są dwie książki: Nowaka i Ziemińskiego 'Chrześcijaństwo. Amoralna religia’ (2023) oraz Nowka i Obirka 'Gehenna. Kościelna okupacja Polski’ (2025). Kłopot w tym, że trzeba je przeczytać…
Świetny i potrzebny tekst. Potwierdzam tezę o rozbracie między doktryną i praktyką. Ostatnio miałem ciekawą polemikę z księdzem, który twierdził że krytyka kleru w Gehennie jest przesadzona bo ten „ledwie dyszy”. Gdy przywołałem zdania z korespondencji, że tak nie jest bo Kler bardzo utrudnia życie ludziom stwierdził że to histeria.
@ ANDRZEJ
Dziękuję za szczere i rozbudowane wyjaśnienie swojego stanowiska. Bardzo cenię odwagę w podejmowaniu trudnych tematów oraz konsekwencję w rozwinięciu argumentacji, która – jak Pan słusznie zauważa – rzadko ma swoje miejsce w polskim dyskursie publicznym.
Pana stanowisko świadomej selekcji materiału jest rzeczowo uzasadnione oraz uczciwe intelektualnie. Rzeczywiście, „druga strona medalu” religii – jej apologetyka i katalog rzekomych zalet – ma w polskiej kulturze dominującą pozycję, podczas gdy głosy krytyczne są systematycznie marginalizowane lub uciszane przez społeczne tabu. W tym kontekście Pańska jednostronność ma charakter korekcyjny i jest metodologicznie uzasadniona.
Szczególnie przekonujący wydaje mi się argument o podwójnym standardzie etycznym: gdyby jakikolwiek system społeczny czy produkt wykazywał podobną „ambiwalencję” skutków co religia, zostałby poddany krytycznej analizie i prawdopodobnie wycofany z użytku. Religia jednak cieszy się wyjątkową immunizacją przed krytyką, co rzeczywiście utrudnia racjonalną debatę.
Lista konkretnych „ofiar” współczesnej religii, którą Pan przedstawia, jest mocna i empirycznie sprawdzalna. Te przykłady pokazują, że szkody wyrządzane przez religię nie są jedynie abstrakcyjną kwestią filozoficzną, ale realnie wpływają na życie milionów ludzi.
Szczególnie dramatyczna wydaje mi się sytuacja tych osób, które – jak Pan słusznie wskazuje – są głęboko uwięzione w religijnym systemie przekonań lub poddane silnej presji religijnego otoczenia. Mamy tu do czynienia z mechanizmem podwójnego uwięzienia: z jednej strony wewnętrzne przekonania religijne uniemożliwiają krytyczną ocenę systemu, który wyrządza szkody, z drugiej strony presja rodzinna, środowiskowa i społeczna czyni opuszczenie tego systemu praktycznie niemożliwym bez poniesienia ogromnych kosztów osobistych.
To przypomina klasyczne mechanizmy wyuczonej bezradności – osoba religijna może doskonale odczuwać cierpienie wynikające z religijnych nakazów i zakazów, ale jednocześnie być przekonana, że to cierpienie ma sens transcendentny, jest „próbą” czy „oczyszczeniem”. Religia dostarcza własnej interpretacji cierpienia, które sama wywołuje – co czyni ją systemem zamkniętym, odpornym na krytykę z zewnątrz.
Dodatkowo, w społecznościach o wysokiej religijności cena społeczna odstępstwa może być tak wysoka (ostracyzm rodzinny, utrata przyjaciół, problemy zawodowe), że nawet osoby mające wątpliwości wybierają cierpienie wewnętrzne zamiast cierpienia społecznego. To sprawia, że ochrona takich osób przed destrukcyjnym wpływem religii staje się niemal niemożliwa bez szerszej zmiany kulturowej.
Całkowita negacja religii teoretycznie wydaje się rozwiązywać kwestie patologii, opresji i cierpienia. Praktycznie jednak taka negacja jest niemożliwa z istotnych powodów: tradycji i potęgi instytucji religijnych (Kościoła), zwyczajów (konformizmów) społecznych oraz potrzeby religii jako naturalnej potrzeby ludzkiej i społecznej. Z tego powodu eliminacji patologii, opresji i cierpienia poszukujemy w ramach praktycznych możliwości, jakimi dysponujemy.
Naturalnym odruchem społecznym w naszym kręgu kulturowym są od ponad stu lat procesy sekularyzacji i dechrystianizacji. One rozwiązują dwie kwestie – zmniejszają ilość ofiar i cierpienia, oraz wymuszają na instytucjach religijnych zmiany niezbędne, aby Kościół przetrwał. Polska szybko zbliża się do tego stanu, jaki od szeregu lat obserwujemy w krajach zachodniej i północnej Europy, gdzie sekularyzacja zmienia oblicze Kościoła.
Ten proces ewolucyjnej korekty wydaje się rzeczywiście bardziej realistyczny niż radykalna negacja – i jak pokazuje europejskie doświadczenie, może być równie skuteczny w redukowaniu szkód społecznych przy zachowaniu przestrzeni dla tych, którzy w religii znajdują autentyczne wsparcie duchowe.
Byłbym ostrożny w uznawaniu Izraela za naszego sojusznika. Może jednak warto podkreślić, że formalnie nie jest on członkiem ani UE, ani NATO, a jego stosunek do wojny Rosja – Ukraina też jest niejednoznaczny. Co do reszty artykułu to raczej zgoda.
Broszura episkopatu pt. Chrześcijański kształt patriotyzmu (pokazana na zdjęciu) w tytule zawiera wykluczenie. Patriotami nie mogą być (czuć się) ci, którzy nie zostali ochrzczeni albo ogłosili apostazję. A to jawna dyskryminacja coraz większej części obywateli także tych, którzy ostatnio odwracają się od Kościoła.