PiS się dzieli. Są „kaczyści”, będą i „ziobryści”. Parafrazując słynne słowa ministra Radka Sikorskiego z kampanii wyborczej A.D. 2007, można powiedzieć: wataha dorzyna się sama…
I bardzo dobrze. Bo to właśnie ona, jej politycy reprezentujący najbardziej anachroniczne, „wściekłe” środowiska polskiej prawicy, od Ojca Dyrektora i „Gazety Polskiej” po niedawną „Rzeczpospolitą” i tygodnik „Uważam Rze” – odpowiadają za trwającą od 2005 r wojnę polsko-polską, toczoną pod sztandarami IV RP. I za wszystkie związane z tym dramaty, nie wyłączając sprawy Blidy. Nie mówiąc już o straconych latach.
Tylko – proszę – nie dajmy się zwieść szumnym i nadużywanym słowom. Takim, jak „prawo”, „sprawiedliwość”, a teraz „Solidarna Polska”. W cynizmie politycznym obie te grupy są siebie warte. Ich programy polityczne są identyczne. A walczą wyłącznie o władzę, rozumianą, jako pełna kontrola nad wszystkimi instytucjami politycznymi i społecznymi. To oni mają decydować, kto jest dobrym Polakiem, a kto nim nie jest, kto zostanie dopuszczony do wspólnoty, a kogo (tj. wszystkich myślących inaczej) z niej wykopać.
Jest mi obojętne, czy „kaczyści” pożrą „ziobrystów”, czy też będzie odwrotnie. W Polsce jest miejsce, i wręcz zapotrzebowanie, na normalną, europejską lewicę. Ale potrzeba też normalnej, cywilizowanej, europejskiej prawicy konserwatywnej. Im szybciej więc „kaczyści” i „ziobryści” zostaną politycznie zmarginalizowani, tym lepiej będzie dla wszystkich. Prawicy nie wyłączając. Kaczyńskiego i Ziobrę połączyć powinno tylko jedno: trybunał stanu, o który wnioskowała w Sejmie poprzedniej kadencji komisja ds. śmierci Barbary Blidy. Chciałbym wierzyć, że nowa większość sejmowa o tym wniosku nie zapomni, tak jak i nie zapomni o konieczności rozliczenia szaleństw i nadużyć IV RP.
PS: uczestnikom sporu o wydarzenia z 11 listopada br: chciałbym przypomnieć ideową deklarację ONR-u, pod którego sztandarami również organizowano Marsz Niepodległości i bandycką zadymę:
„Młode pokolenie Polek i Polaków zrzeszone w ONR… postanawia za swój ideowy fundament przyjąć:
1. Cywilizacyjną spuściznę Narodu Polskiego, którą na przestrzeni wieków stała się synteza pierwiastków rdzennie polskich i kresowych, splecionych harmonijnie, opartych na wspólnej idei państwowo-narodowej i dobrowolnie osiągniętej jedności języka.
2. Odrzucenie demokracji jako reżimu wrogiego Cywilizacji Europejskiej, który za miernik prawdy przyjmuje wolę większości kierującej się najczęściej niskimi pobudkami
3. Oparcie pojęć Sprawiedliwości, Moralności, Sumienia i Honoru na doktrynie Chrześcijaństwa jako religii objawionej, a przez to wykluczenie oświeceniowej ideologii praw człowieka, które stały się świeckim wyznaniem i źródłem mnożących się absurdalnych roszczeń społeczeństw, a w szczególności tzw. dyskryminowanych mniejszości.
4. Opowiedzenie się za koncepcją Narodu organicznego i hierarchicznie zorganizowanego, w przeciwieństwie do zmitologizowanego dziś egalitaryzmu, który przyniósł rozkład tradycyjnych wspólnot i naturalnego porządku.
5. Zwrócenie rodzinie, jako najcenniejszej części narodowej wspólnoty, jej podstawowych praw i wyłączności w decydowaniu o wychowaniu jej najmłodszych członków, które są obecnie zawłaszczane przez system socjal-liberalny usiłujący zrównać związek kobiety i mężczyzny z parą homoseksualną.
6. Ułożenie stosunków z innymi nacjami wyłącznie poprzez prymat interesów Narodu i Państwa Polskiego, a nie państw obcych, międzynarodowych zrzeszeń i organizacji.
7. Sprzeciw wobec narzucenia przez rządy panujące na terenie Unii Europejskiej i jej członków modelu społeczeństw multikulturowych, jako z gruntu fałszywego i niebezpiecznego”.
Pytanie, czym to pachnie – można uznać za retoryczne. Ktoś powie: polityczny margines. Ale czy credo ONR-owców, aż tak bardzo różni się od tego, co od lat powtarza PiS-owska prawica i jej czołowi publicyści? Słowami pewnie tak, ale treścią, co do meritum? – Miałbym już poważne wątpliwości.
Czytaj także artykuł Magdaleny Jungnikiel
Sławomir Popowski
Pociesznie brzmią wypowiedzi kolejnej grupy jarosławców, którzy nagle okryli jaki to zły charakter ma prezes Kaczyński i zostali jarofobami.
Praktyka pokazuje, że takie odłamki idą w niebyt. Z drugiej strony, skoro Palikot dał radę, to założenie własnej partii, która wejdzie do Sejmu może udać się także innym. Polak potrafi!