Anna Izabela Nowak: Błazenada3 min czytania

duda2016-11-26.

Gdy widzę te miny, gdy słyszę tę modulację głosu, gdy słyszę te pełne dramatyzmu pauzy (oczekiwanie na brawa, które się nie rozlegają…) mam jedno słowo — błazenada.

BŁAZENADA.

Nie jest wszak idiotą; rozumie co znaczą owacje na stojąco dla Prezesa Trybunału Konstytucyjnego i mizerne oklaski, które musiał wspomagać prowadzący, dla niego samego. Słyszy, jakim określeniem witają go suwereni – tak, suwereni! obywatele! Polacy! – w różnych miastach Polski. To jednak nie jest człowiek szczelnie odgrodzony od świata armią wasali, pochlebców i sługusów, którzy mówią mu wyłącznie to, co chce usłyszeć. On wie. I niech wie.

Nie można pozwolić mu zapomnieć.

Coraz bardziej błazeńskie miny, czy nerwowe powtarzanie jakiegoś słowa muszą pokrywać permanentny stres.

Miało być pięknie, a okazało się, że prezydentura to nie jest tylko przemawianie do swoich zwolenników o dojnej zmianie i łaskawe kiwanie główką, gdy się od nich otrzymuje brawa.

Prezydentura to nie jest tylko wizytowanie kościołów i uczestnictwo w uroczystościach religijnych.

Prezydentura to nie jest uświetnianie swoją obecnością gali brukowców, a nieobecność na koncercie w Filharmonii, gdzie się łaskawie przesyła liścik do odczytania.

„Andrzej Duda jest prezydentem wszystkich Polaków. Zrobię wszystko, by podziałów nie było.” – to słyszeliśmy ponad rok temu.

A jak jest naprawdę?

W rzeczywistości mamy za prezydenta figuranta, marionetkę, posłusznego i bezwolnego, narzędzie do podpisywania tego, co mu się wskaże. De facto nie mamy prezydenta. Mamy bardzo słabego aktora, który odgrywa żenujące monodramy kompromitując nie tylko urząd, nie tylko siebie, ale przede wszystkim Polskę.

Skalę tej żenady trudno opisać.

Polska nie składa się wyłącznie z tych osób do których przemawia pan, o którym piszę, i nie składa się wyłącznie z elektoratu partii miłościwie nam panującego Naczelnika. (Choć oczywiście tak by było najlepiej, ale pomysł z deportacją chyba się nie przyjmie…).

A demokracja nie oznacza, że można słuchać i liczyć się tylko ze swoimi wyborcami, resztę lekceważąc, poniżając, lżąc.

Jeśli partii rządzącej wydaje się, że „zrobi z nami porządek”, że wystraszymy się zakazu demonstrowania, że będziemy obawiać się mówić głośno to co myślimy w obawie przed represjami, że pogodzimy się z niszczeniem Trybunału Konstytucyjnego, że przyzwyczaimy się w końcu do demolowania prawa w Polsce, że będziemy spokojnie przyglądać się jak się doprowadza nasz kraj do prawdziwej RUINY… to się potwornie myli.

Jesteśmy wolnymi ludźmi i nie pozwolimy ani na odebranie sobie tej wolności, ani na zduszenie demokracji.

Niech porzucą złudzenia, że się zmęczymy, znużymy, że ciepły fotel i emigracja wewnętrzna… Zmęczenie jest, ale potrzeba wolności, równości, solidarności, demokracji są silniejsze.

Wywalczyliśmy sobie je kiedyś mając dużo większego i silniejszego przeciwnika – obronimy i dzisiaj.

Szczególnie dziś, gdy za przeciwników mamy niekompetentnych, za to posłusznych karierowiczów i rzeszę zwyczajnych tumanów. Oraz…

Anna Izabela Nowak

Print Friendly, PDF & Email
 

14 komentarzy

  1. j.Luk 26.11.2016
  2. otoosh 26.11.2016
    • A. Goryński 26.11.2016
  3. kolarz 26.11.2016
    • j.Luk 27.11.2016
  4. Stary outsider 27.11.2016
    • j.Luk 27.11.2016
  5. Stary outsider 27.11.2016
  6. slawek 28.11.2016
    • jureg 30.11.2016
      • jacekm 07.12.2016
  7. wejszyc 28.11.2016
  8. narciarz2 07.12.2016
    • j.Luk 08.12.2016