Zapiekliło na linii rząd – lekarze rezydenci.
Nie ukrywam, że jestem całkowicie po stronie młodych lekarzy. Powtarzam, lekarzy; a nie stażystów, co to staż muszą przejść, aby uzyskać prawo wykonywania zawodu. Zawodu lekarza, zawodu zaufania publicznego, zawodu o szczególnym statusie na skali społecznego poważania (ten zawód zawsze mieścił się w ścisłej czołówce uznania w badaniach socjologów).
Na sali Szpitala Dziecięcego w Warszawie już ponad 10 dni grupa 20 młodych lekarzy prowadzi protest głodowy. To najostrzejsza forma strajku. Strajkują lekarze, którzy nie odeszli od łóżek pacjentów. Na czas strajku wzięli przysługujący im urlop – to ich decyzja, że urlop spędzają właśnie tak, strajkując.
W wojnie psychologicznej, jaką rząd prowadzi ze strajkującymi lekarzami – ani minister Radziwiłł, ani premier Szydło nie mogli zatem użyć argumentu o złamaniu podstawowych obowiązków lekarza, które orzekają, że w toczącej się walce nie powinni ucierpieć pacjenci.
Ale… jak to jest: prawo do opieki ma pacjent zawsze, czy tylko wtedy, gdy lekarze albo pielęgniarki nie odejdą od łóżek? A co z całym systemowym poziomem zabezpieczenia pacjentów w państwowej opiece medycznej? Z tymi terminami badań specjalistycznych, na przykład rezonansem magnetycznym wyznaczanym w terminach wielomiesięcznych, co z propozycją zabiegów operacji zaćmy na za dwa lata, a wszczepienia stawu biodrowego za pięć lat? To wtedy nie obowiązuje imperatyw opieki nad pacjentem?
Gdy czytam wyznania strajkujących, mówiących o wysokości swojego uposażenia na poziomie 2400 złotych – wysokości, proponowanej przez Państwo, a nie przez prywatnego przedsiębiorcę-“krwiopijcę”– wysokości, oferowanej w imieniu nas wszystkich, to czuję się upokorzony tak samo, jak ci młodzi lekarze. Powtarzam: lekarze z prawem do wykonywania tego naprawdę trudnego zawodu.
W sklepie Biedronki, jednym z tysięcy zbudowanych przez portugalskiego właściciela, przeczytałem wczoraj anons, mówiący o poszukiwaniu ludzi do pracy jako kasjerów. Oferowane przez prywatny koncern handlowy wynagrodzenie to 2500 złotych i 300 złotych premii.
To jak to jest: można płacić młodej osobie po ukończeniu średniej szkoły tyle samo lub więcej, co komuś, kto skończył 6-letnie trudne studia, odbył wstępny staż pracy, zdał państwowy poważny egzamin i zaczyna swoją specjalizację, będąc już dyplomowanym lekarzem?
Gdzieś jest granica absurdu, której przekroczenie musi wywołać gniew. W Polsce ta granica absurdu zostało już dawno przekroczona. Jeżeli nic się nie zmieni, to będziemy mieli piękną katastrofę.
Będzie bolało…
Oczywiście nie wszystkich. Ci, którzy wykupili pakiety opieki zdrowotnej w prywatnych firmach opieki medycznej – i ci, którym pracodawca funduje takie pakiety, mogą nie rozumieć dramatu zwykłych ludzi, których dotknie choroba. I ci, którzy świetną opiekę mają “z urzędu”.
Do tych, którzy nie rozumieją – na pewno zaliczyć trzeba osławioną już i słusznie wyszydzoną posłankę Prawa i Sprawiedliwości, która z ławy sejmowej wydarła się do przemawiającej o możliwości wyjazdu lekarzy z Polski innej posłanki „niech jadą”. To naprawdę modelowy przykład skrajnej głupoty i braku empatii. U profesora socjologii w dodatku!
Wstyd, pani profesor. Hańba, pani – tfu! – profesor. Ale to na marginesie. Takie pozdrowienia od innego socjologa.
Jedyne co może tłumaczyć takie myślenie, to fakt, że niektórzy tzw. „wybrańcy narodu”. korzystający z opieki lekarskiej w specjalnych klinikach MSW są już całkowicie oderwani od rzeczywistości. A tam, w MSW, nie brakuje pieniędzy na wyrafinowane procedury i na wszystkie najwymyślniejsze terapie, jakimi dysponuje światowa medycyna. I są one dostępne natychmiast, albo jeszcze prędzej.
Polska “normalna” służba zdrowia jest zaś notorycznie niedofinansowana. Wśród krajów należących do Unii Europejskiej, znajdujemy się na trzecim miejscu od końca. Przez całe dziesięciolecia, przez cały okres naszej transformacji państwo kierowało za mało pieniędzy do systemu opieki zdrowotnej.
Co może wyjaśnić przyczynę tego stanu? Przypomnę:
W drugiej kadencji Sejmu, przypadającej na lata 1993 – 1997, uchwalono ustawę o reformie służby zdrowia. Rządząca wtedy koalicja SLD-PSL przeforsowała w tej ustawie wysokość składki zdrowotnej 10% na nowy system. Pamiętam to dobrze, tylko mój klub parlamentarny, klub Unii Pracy walczył o 11%, inne ugrupowania mówiły o niższym poziomie środków.
Przegłosowano te 10%.
Ustawa nie zdążyła jednak wejść w życie. Po wyborach nowa koalicja partii prawicowych i jej minister finansów – Leszek Balcerowicz – jednym pociągnięciem pióra zmniejszyli planowane wydatki do poziomu 7%.
To było cięcie radykalne, zmniejszono nakłady o blisko jedną trzecią. Zatem ta planowana reforma już nie mogła się udać. Tak poszło, i tak trwa. To stare dzieje, ale warto pamiętać, jak to się wszystko zaczęło!
Dzisiaj, w trzynastym dniu strajku głodowego młodych lekarzy-rezydentów, we wszystkich gabinetach lekarskich lekarze mieli wywiesić czarny afisz z czerwonym napisem – Popieramy strajk lekarzy. Mały gest, ale symbolicznie ważny.
Czy ktoś widział takie plakaty?
W trakcie mojej wizyty u lekarza pierwszego kontaktu (nie wywiesił hasła) zapytałem go o to – proponując, że jeśli nie ma plakatu, to flamastrem na kawałku papieru napiszę ten tekst i przylepcem lekarskim przymocujemy to do drzwi. Usłyszałem, że to nie jest możliwe, bo co na to Dyrekcja Przychodni. Smutne…
Lekarze-rezydenci walczą przede wszystkim o wzrost nakładów do poziomu 6,8% PKB w ciągu najbliższych trzech lat. I o podwyższenie patologicznej wysokości swoich uposażeń. Ta walka nie może zostać przegrana.
To nie jest kwestia praworządności i przestrzegania trójpodziału władz przez rządzących, ale problem racjonalności i sprawiedliwości społecznej. Przypomnę artykuł 2 naszej konstytucji, który zwykle – znamienne! – przedstawiany jest w skróconej formie.
Mówi on, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym. A po przecinku czytamy część na ogół pomijaną– urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. To wybiórcze traktowanie tekstu Konstytucji RP jest bardzo charakterystyczne dla naszych czasów.
No to – jeśli walczymy o zachowanie norm konstytucyjnych, protestujemy przeciwko ich łamaniu przez prezydenta, premiera i większość sejmową – to czytajmy cały artykuł drugi. Absolutnie fundamentalny dla rozumienia czym jest i powinna być Rzeczpospolita Polska.
Zaś zasada sprawiedliwości społecznej winna być realizowana przede wszystkim w sferze opieki zdrowotnej. To jest poza dyskusją! Czy może się mylę?
Zbigniew Szczypiński
Gdańsk
“Zaś zasada sprawiedliwości społecznej winna być realizowana przede wszystkim w sferze opieki zdrowotnej. To jest poza dyskusją! Czy może się mylę?”
Myli się Pan. Zasada sprawiedliwości społecznej będzie realizowana w sferze równego dostępu do policyjnej pały, surowych kar i wyroków za protesty, wyrzucania z pracy za wyrażanie poglądów (poglądy wolno mieć, ale nie wolno ich wyrażać), obniżania emerytur nieposłusznym, zabierania rent i świadczeń słabym, albo po prostu takim, którzy nie mogą się bronic. Natomiast opieka zdrowotna, a zwłaszcza dobra, to będzie przywilej, którym reżim będzie obdarowywał posłusznych, pokornych, własnych członków, albo znajomych.
Pana tekst jest oparty na Pańskim rozumieniu zasad moralności i przyzwoitości. Te zasady nie obowiązują w kontaktach z bandytami. Nawet, a może zwłaszcza, bandytami z tytułami akademickimi.
Dzisiejsza wypowiedź Kaczelnika, że za młodymi lekarzami ktoś, albo coś stoi, to wcale nie jest dowód krańcowej paranoi w stadium gnicia mózgu i manii prześladowczej , którą podziela razem ze swym guru jego ulubieniec Brudziński, oraz prywatny ochroniarz Terlecki. Przecież każdy członek Pis, wraz z rodziną, wie od dawna, że strajk lekarzy rezydentów uknuli Tusk z Putinem oraz Macronem i jedynie Macierewicz oraz jego cybernetyczne wojska mogą nas uratować No i Antoni dostanie już w poniedziałek kilka miliardów na bunkier dla tych cybernetyków a reszta budżetu pójdzie do Ojca Dyrektora, żeby odprawił odpowiednie modły!!!
October 17, 2016
“W USA średnia długość życia lekarzy, jaką podało czasopismo naukowe “American Journal of Preventive Medicine”, jest dłuższa niż średnia życia przeciętnego obywatela tego kraju. Dlaczego w Polsce jest inaczej? Według danych Śląskiej Izby Lekarskiej oraz Dolnośląskiej Izby Lekarskiej w porównaniu do danych z GUS wynika, że kobieta-lekarz żyje w województwie śląskim krócej od kobiet reprezentujących inne zawody o średnio 8 lat, a w województwie dolnośląskim, lekarka żyje krócej o ponad 10 lat w porównaniu do średniej długości życia.” http://medfor.me/topic/4577-dlaczego-lekarze-w-polsce-%C5%BCyj%C4%85-kr%C3%B3cej/
ale nie tylko lekarze żyją krócej
05, luty 2014
„Zmęczony lekarz = martwy pacjent”
“sytuacja ta w bezpośredni sposób uderza w chorych. Zniecierpliwiony lekarz ze spowolnionymi reakcjami, ziewający, z opadającymi powiekami, powinien być dla nich ostrzeżeniem. Są to bowiem typowe oznaki przemęczenia. Taki medyk ma obniżoną sprawność intelektualną, wolniejszy refleks, jest rozdrażniony, trudniej mu jest podejmować decyzje, częściej popełnia błędy. Według danych amerykańskich, u pracujących 77-88 godzin tygodniowo stażystów liczba popełnianych błędów medycznych wzrasta aż o 36 procent. Dotyczą one m.in. nieprawidłowej oceny stanu pacjenta, błędnej diagnozy, pomyłek w wyborze leków i w ich dawkowaniu. Skutki dla pacjenta mogą być śmiertelne.” http://www.ozzl.org.pl/index.php/13249-leczenie-kosztem-zycia-lekarza-artykul-aktualny-ryszarda-kijaka
Wynagrodzenia [12 czerwiec 2016]:
Z badań ŚIL wynika, że minimalna wysokość wynagrodzenia miesięcznego i wartość godziny pracy (pełny etat – śr.165 godz/mies) w poszczególnych grupach wynosi:
– lekarz bez specjalizacji to 2253 PLN (brutto). To daje odpowiednio 13,65 PLN (brutto) za godzinę.
– lekarz z I st. specjalizacji to 2553 PLN (brutto) czyli 15,47 PLN (brutto) za godzinę.
– lekarz z II st. specjalizacji do 40 r.ż. to 2800 PLN (brutto) czyli 16,97 PLN (brutto) za godzinę.
– lekarz z I Ist. specjalizacji po 40 r.ż. to 2787 PLN (brutto) czyli 16,89 PLN (brutto) za godzinę.
– lekarz na stanowisku kierownika/ordynatora to 3458 PLN (brutto) czyli 20,95 PLN (brutto) za godzinę.
http://www.izba-lekarska.org.pl/aktualnosci/1525-analiza_wynagrodzen
i na koniec specjaliści [2015]
http://www.nil.org.pl/__data/assets/pdf_file/0005/99743/Demografia-lekarze-specjalisci-2015-v-0423.pdf
To trwa i trwa. Lekarze ciągle słyszą “jutro”. Kiedy walczą o swoje i pacjentów dobro pacjenci słyszą, że “lekarze piją, biorą łapówki”, a teraz bonus – czarna retoryka+ “z pewnym niepokojem patrzymy na to, że tutaj pojawiają się osoby, które jako żywo ze służbą zdrowia nie mają nic wspólnego, a które próbują z tego robić politykę” to JK.
Wygląda na to, że różaniec nie jest takim złym rozwiązaniem. Za chwilę zostanie nam już tylko modlitwa (i pała, a właściwie pały – policyjne i zakute).
Lekarze czyli służba, a nawet gorzej – niewolnicy. Wystarczy poczytać komentarze.
Gospodarka aż furkocze, z podatków więcej, inflacja też dorzuca do budżetu. Musi on mieć środki na 500+ i na wypłaty z tytułu wcześniejszych emerytur. Pierwsza pozycja jest wysoce kontrowersyjna, a wcześniejsze emerytury to szkoda cywilizacyjna. Ale jedno i drugie to narzędzie do zdobycia i utrzymania władzy. Przede wszystkim na to muszą być środki w budżecie. Na dofinansowanie służby zdrowia nie starcza. Podobnie jak na caracale.
Ewentualne podwyżki dla rezydentów musiałaby uruchomić lawinę.
Co ma powiedzieć np. lekarz z rzadką, zabiegową specjalizacją, nie zatrudniony na kontrakt, gdy jego pensja za pełny etat pracy wynosi 5-6 tys. brutto?
Zawsze można zrezygnować z budowy “niewidzialnego czołgu” n-tej generacji, zakupu czy produkcji “tysiąca dronów”, ładowania miliardów w idiotyczną Obronę Terytorialną, zlikwidować fundusz kościelny, zwolnić z państwowych etatów kapelanów i katechetów, nie dawać grosza rydzykoidom, rozwiązać “gabinety polityczne” dla misiewiczów…
Zawsze można zrezygnować z …, rozwiązać „gabinety polityczne” dla misiewiczów…
Nie można. Wypłaty dla społeczeństwa to droga do urny (wyborczej), zaś gabinety polityczne to jedyny powód, ze misiewicze będą tej władzy bronic jak niepodległości. Wazelina i łapówka to fundament, na którym stoi ta władza. Jeśli to zabrać, to niewiele zostanie z fundamentu. Misiewicze poszliby wysługiwać się komukolwiek innemu, a na to nie można pozwolić. Misiewicze to jest istota, podpora, i kadry tej władzy.
Lekarzy zagłodzić, misiewiczow nagrodzić. Proste jak budowa bomby helowej.
Ja tylko w nawiązaniu do tytułu a konkretnie do tego maleńkiego słówka -oby, patrząc na to co się dzieje dobrze idzie !
Można podnieść nakłady i do 10% PKB i wierzyć, że to pomoże. Ale moim zdaniem pomoże nieznacznie. Skala marnotrawstwa w publicznej służbie zdrowia jest ogromna. Efektywność znikoma. Jedynym rozwiązaniem jest prywatyzacja i możliwość decydowania przez każdego uprawnionego do świadczeń (obywatela – płatnika składek lub obywatela, na którego my wszyscy się składamy), z czyich usług korzysta. Medyczny “prywaciarz” nie zaoferuje rezydentowi mniej, niż rozsądek nakaże. Państwowy pracodawca od zawsze płaci mało maluczkim w służbie zdrowia, a przepłaca ordynatorów i innych medycznych bonzów, a oni jeszcze wyprowadzają kupę kasy do sektora prywatnego, bo od zawsze istnieje w służbie zdrowia konflikt interesów publicznych i prywatnych. Nikt nie chce temu konfliktowi, widocznemu gołym okiem, przeciwdziałać. A wystarczy sięgnąć okiem za niemiecką granicę i brać przykład. Choć i tam zdarzają się patologie, to jednak ich skala jest mniejsza. Jałowe te Wasze dyskusje tutaj, Panie i Panowie!