Zbigniew Szczypiński: Od strajku lekarzy rezydentów do strajku służby zdrowia – oby!6 min czytania

2017-10-14.

Zapiekliło na linii rząd – lekarze rezydenci.

Nie ukrywam, że jestem całkowicie po stronie młodych lekarzy. Powtarzam, lekarzy; a nie stażystów, co to staż muszą przejść, aby uzyskać prawo wykonywania zawodu. Zawodu lekarza, zawodu zaufania publicznego, zawodu o szczególnym statusie na skali społecznego poważania (ten zawód zawsze mieścił się w ścisłej czołówce uznania w badaniach socjologów).

Na sali Szpitala Dziecięcego w Warszawie już ponad 10 dni grupa 20 młodych lekarzy prowadzi protest głodowy. To najostrzejsza forma strajku. Strajkują lekarze, którzy nie odeszli od łóżek pacjentów. Na czas strajku wzięli przysługujący im urlop – to ich decyzja, że urlop spędzają właśnie tak, strajkując.

W wojnie psychologicznej, jaką rząd prowadzi ze strajkującymi lekarzami – ani minister Radziwiłł, ani premier Szydło nie mogli zatem użyć argumentu o złamaniu podstawowych obowiązków lekarza, które orzekają, że w toczącej się walce nie powinni ucierpieć pacjenci.

Ale… jak to jest: prawo do opieki ma pacjent zawsze, czy tylko wtedy, gdy lekarze albo pielęgniarki nie odejdą od łóżek? A co z całym systemowym poziomem zabezpieczenia pacjentów w państwowej opiece medycznej? Z tymi terminami badań specjalistycznych, na przykład rezonansem magnetycznym wyznaczanym w terminach wielomiesięcznych, co z propozycją zabiegów operacji zaćmy na za dwa lata, a wszczepienia stawu biodrowego za pięć lat? To wtedy nie obowiązuje imperatyw opieki nad pacjentem?

Gdy czytam wyznania strajkujących, mówiących o wysokości swojego uposażenia na poziomie 2400 złotych – wysokości, proponowanej przez Państwo, a nie przez prywatnego przedsiębiorcę-“krwiopijcę”– wysokości, oferowanej w imieniu nas wszystkich, to czuję się upokorzony tak samo, jak ci młodzi lekarze. Powtarzam: lekarze z prawem do wykonywania tego naprawdę trudnego zawodu.

W sklepie Biedronki, jednym z tysięcy zbudowanych przez portugalskiego właściciela, przeczytałem wczoraj anons, mówiący o poszukiwaniu ludzi do pracy jako kasjerów. Oferowane przez prywatny koncern handlowy wynagrodzenie to 2500 złotych i 300 złotych premii.

To jak to jest: można płacić młodej osobie po ukończeniu średniej szkoły tyle samo lub więcej, co komuś, kto skończył 6-letnie trudne studia, odbył wstępny staż pracy, zdał państwowy poważny egzamin i zaczyna swoją specjalizację, będąc już dyplomowanym lekarzem?

Gdzieś jest granica absurdu, której przekroczenie musi wywołać gniew. W Polsce ta granica absurdu zostało już dawno przekroczona. Jeżeli nic się nie zmieni, to będziemy mieli piękną katastrofę.

Będzie bolało…

Oczywiście nie wszystkich. Ci, którzy wykupili pakiety opieki zdrowotnej w prywatnych firmach opieki medycznej – i ci, którym pracodawca funduje takie pakiety, mogą nie rozumieć dramatu zwykłych ludzi, których dotknie choroba. I ci, którzy świetną opiekę mają “z urzędu”.

Do tych, którzy nie rozumieją – na pewno zaliczyć trzeba osławioną już i słusznie wyszydzoną posłankę Prawa i Sprawiedliwości, która z ławy sejmowej wydarła się do przemawiającej o możliwości wyjazdu lekarzy z Polski innej posłanki „niech jadą”. To naprawdę modelowy przykład skrajnej głupoty i braku empatii. U profesora socjologii w dodatku!

Wstyd, pani profesor. Hańba, pani – tfu! – profesor. Ale to na marginesie. Takie pozdrowienia od innego socjologa.

Jedyne co może tłumaczyć takie myślenie, to fakt, że niektórzy tzw. „wybrańcy narodu”. korzystający z opieki lekarskiej w specjalnych klinikach MSW są już całkowicie oderwani od rzeczywistości. A tam, w MSW, nie brakuje pieniędzy na wyrafinowane procedury i na wszystkie najwymyślniejsze terapie, jakimi dysponuje światowa medycyna. I są one dostępne natychmiast, albo jeszcze prędzej.

Polska “normalna” służba zdrowia jest zaś notorycznie niedofinansowana. Wśród krajów należących do Unii Europejskiej, znajdujemy się na trzecim miejscu od końca. Przez całe dziesięciolecia, przez cały okres naszej transformacji państwo kierowało za mało pieniędzy do systemu opieki zdrowotnej.

Co może wyjaśnić przyczynę tego stanu? Przypomnę:

W drugiej kadencji Sejmu, przypadającej na lata 1993 – 1997, uchwalono ustawę o reformie służby zdrowia. Rządząca wtedy koalicja SLD-PSL przeforsowała w tej ustawie wysokość składki zdrowotnej 10% na nowy system. Pamiętam to dobrze, tylko mój klub parlamentarny, klub Unii Pracy walczył o 11%, inne ugrupowania mówiły o niższym poziomie środków.

Przegłosowano te 10%.

Ustawa nie zdążyła jednak wejść w życie. Po wyborach nowa koalicja partii prawicowych i jej minister finansów –  Leszek Balcerowicz –  jednym pociągnięciem pióra zmniejszyli planowane wydatki do poziomu 7%.

To było cięcie radykalne, zmniejszono nakłady o blisko jedną trzecią. Zatem ta planowana reforma już nie mogła się udać. Tak poszło, i tak trwa. To stare dzieje, ale warto pamiętać, jak to się wszystko zaczęło!

Dzisiaj, w trzynastym dniu strajku głodowego młodych lekarzy-rezydentów, we wszystkich gabinetach lekarskich lekarze mieli wywiesić czarny afisz z czerwonym napisem – Popieramy strajk lekarzy. Mały gest, ale symbolicznie ważny.

Czy ktoś widział takie plakaty?

W trakcie mojej wizyty u lekarza pierwszego kontaktu (nie wywiesił hasła) zapytałem go o to – proponując, że jeśli nie ma plakatu, to flamastrem na kawałku papieru napiszę ten tekst i przylepcem lekarskim przymocujemy to do drzwi. Usłyszałem, że to nie jest możliwe, bo co na to Dyrekcja Przychodni. Smutne…

Lekarze-rezydenci walczą przede wszystkim o wzrost nakładów do poziomu 6,8% PKB w ciągu najbliższych trzech lat. I o podwyższenie patologicznej wysokości swoich uposażeń. Ta walka nie może zostać przegrana.

To nie jest kwestia praworządności i przestrzegania trójpodziału władz przez rządzących, ale problem racjonalności i sprawiedliwości społecznej. Przypomnę artykuł 2 naszej konstytucji, który zwykle – znamienne! – przedstawiany jest w skróconej formie.

Mówi on, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym. A po przecinku czytamy część na ogół pomijaną– urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. To wybiórcze traktowanie tekstu Konstytucji RP jest bardzo charakterystyczne dla naszych czasów.

No to – jeśli walczymy o zachowanie norm konstytucyjnych, protestujemy przeciwko ich  łamaniu przez prezydenta, premiera i większość sejmową – to czytajmy cały artykuł drugi. Absolutnie fundamentalny dla rozumienia czym jest i powinna być Rzeczpospolita Polska.

Zaś zasada sprawiedliwości społecznej winna być realizowana przede wszystkim w sferze opieki zdrowotnej. To jest poza dyskusją! Czy może się mylę?

Zbigniew Szczypiński

Gdańsk

Print Friendly, PDF & Email
 

9 komentarzy

  1. narciarz2 14.10.2017
  2. kolarz 14.10.2017
  3. Pat 14.10.2017
  4. Ernest Skalski 14.10.2017
  5. dawniej_kuba 15.10.2017
  6. BM 15.10.2017
  7. narciarz2 15.10.2017
  8. Zbyszek123 18.10.2017
  9. panmodry 22.10.2017