07.05.2024
Można żyć ułudą, że świat, że nasze życie to majówka, która właśnie się skończyła, że takie dni, pełne słońca i radości to nasz cały świat i żaden inny nie istnieje, a nawet gdyby, to zagrożenia i chaos jakie on niesie nas nie dotyczą.
Można, ale to ucieczka, beznadziejna próba wyparcia ze świadomości tego, że gdy my korzystając z pięknej pogody bawimy się, biegamy, opalamy się, czy co tam jeszcze robimy w majowy czas, kilkadziesiąt a najwyżej kilkaset kilometrów dalej wybuchają rakiety, nadlatują uzbrojone drony, walą się budynki, giną ludzie. Oglądamy to na ekranie telewizora, czytamy doniesienia w mediach, rozmawiamy czasem o tym przy grillu.
Ta wojna za naszą granicą trwa już ponad 800 dni, zburzone zostały duże miasta, zniszczone obiekty krytycznej infrastruktury, miliony ludzi uciekło ze swoich domów bez szansy na powrót – bo tych domów już nie ma, skończył się czas bohaterów, którzy poszli bronić ojczyzny. Ogłoszony właśnie pobór pół miliona rekrutów do ukraińskiej armii zaowocował masową ucieczką z kraju młodych ludzi, którzy nie chcą ginąć w okopach walcząc z rosyjskimi najemnikami, często zwolnionymi z więzienia kryminalistami idącymi do wojska w zamian za obietnicę darowania reszty kary. To nie jest już wojna, to jest zorganizowany system państwowego terroru.
Wojny na wyniszczenie, wojny na lata Ukraina wygrać nie może i świadomość tego prostego faktu zwolna dociera do wszystkich, tak w Ukrainie jak i całym solidaryzującym się z nią świecie.
Wszystkie dostępne analizy świadczą o tym, że Rosja na wojnie zyskuje, że gospodarka przestawiona na tryb wojenny rozwija się, a bezrobocie maleje. Putin jest zbrodniarzem ale też „nowowybranym” prezydentem i jako car Rosji wie, że wojna musi trwać. Rosja bez wojny, to powrót do walk oligarchów i różnych koterii – zagrożenie dla władzy cara Rosji, Putina.
To właśnie dlatego służby wszystkich europejskich krajów i Stanów Zjednoczonych ostrzegają przed nasileniem się rosyjskiej wojny hybrydowej w formie cyberataków na infrastrukturę i systemy łączności oraz rosyjskimi przygotowaniami do aktów terroru we wszystkich krajach Europy popierających Ukrainę w jej wojnie z Rosją.
Wiele wskazuje na to, że kończy się czas, w którym wojnę oglądaliśmy na ekranie telewizora – ta wojna może być nasza w dosłownym sensie, w naszym kraju, naszym mieście, może dotyczyć nas bezpośrednio.
Jak wtedy zachowają się Polacy, czy to będzie kolejny pokaz polskiego bohaterstwa i odwagi, czy wprost przeciwnie ?
Jak wtedy będziemy widzieli nasz świat i swoje życie w zderzeniu z brutalną rzeczywistością?
Czy poradzimy sobie jako państwo i społeczeństwo w godzinie próby?
Przyglądając się polskiej polityce i ludziom ją tworzącym wiem jedno – szanse, że damy radę zwiększyły się wraz ze zmianą rządu w wyniku wyborów 15 października 2023 roku. Słuchając tych, którzy stracili władzę – prezesa wszystkich prezesów Jarosława Kaczyńskiego, wicepremiera i ministra obrony Mariusza Błaszczaka, premiera Mateusza Morawieckiego i innych „wielkich” polityków obozu Zjednoczonej Prawicy, wiem jedno – klęska jaką zgotowaliby nam ci ludzie byłaby wielka, wręcz niewyobrażalna.
Aktualnie rządząca ekipa stwarza szanse, że tak się nie stanie. Ale tylko szanse….
Nadchodzi lato, czas wakacji, urlopów, zagranicznych wypraw i wycieczek. To czas niesprzyjający scenariuszom jakie niesie świat, ale nie ma to żadnego znaczenia dla toczących się procesów światowej polityki. Trzeba przyjąć za obiektywnie istniejące zagrożenie końca naszego świata, trzeba wypracować strategie postępowania w sytuacjach zagrożenia. Warto to zrobić teraz, na spokojnie, a nie wtedy gdy wojna stanie się faktem, gdy wejdzie do naszego domu.
Ktoś może mi zarzucić czarnowidztwo, budowanie czarnych scenariuszy wtedy, gdy trwa kampania wyborcza do europejskiego parlamentu, a politycy licytują się w obietnicach, czego to oni nie zrobią, gdy tylko się tam znajdą. Słuchając tych ludzi, zastanawiam się, czy oni to mówią serio, czy tak tylko, bo tak trzeba w kampanii wyborczej.
Te wybory są bardzo ważne dla przyszłości Unii, tego kto będzie miał tam głos decydujący – czy będą to rosnący w siłę populiści i narodowcy głoszący hasła narodowej dumy i śmiesznie rozumianej niepodległości, czy ludzie myślący o Unii jako wspólnocie wartości. To bardzo skomplikowane sprawy, dla ogromnej większości ludzi nie do ogarnięcia. To, że wyłaniamy narodowe reprezentacje do parlamentu europejskiego w drodze wyborów właśnie, jest kolejnym dowodem na to, że ten patent się skończył, że „wola ludu” to puste hasło, że trzeba to robić inaczej. W wyborach do parlamentu europejskiego w Polsce startują z „biorących” miejsc tacy wybitni Europejczycy jak Obajtek, Kamiński czy Wąsik. Jeżeli tak się stanie, a stać się może, że dostaną oni od „pisowskiego ludu” mandat do Brukseli, będzie to kolejnym dowodem, że takie wybory to nie jest sposób na wybieranie naszych przedstawicieli do takich gremiów.
Jesteśmy w trudnym czasie, trudnym ze względu na to, co dzieje się w otoczeniu, ale i trudnym ze względu na to kim jest człowiek piastujący jeszcze przez blisko rok najwyższy urząd w państwie. Mowa tu o Andrzeju Dudzie, jeszcze prezydencie. Słuchając kolejnych jego wystąpień z okazji majowego święta nie da się uciec od ocen krańcowych. Takie oceny formułowane wobec każdego innego człowieka mają wymiar indywidualny, ale gdy jest nim prezydent państwa, nabierają one instytucjonalnego charakteru. W przestrzeni publicznej krążą opinie byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który określił Andrzeja Dudę, jeszcze prezydenta, niedojrzałym mężczyzną i rada byłego premiera Leszka Milera, by go ignorować i nie przejmować się jego obecnością.
Obie te opinie uważam za trafne.
Przedwojenne satyryczne pismo „Szpilki” ukazywało się z następującym mottem – śmiejmy się, albowiem nie wiadomo czy świat potrwa jeszcze dwa tygodnie.
Śmiejmy się…
Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Jeżeli chodzi o Dudę to trudno dociec czy on jest idiotą czy tylko udaje. Po spotkaniu z Trumpem (!!!) ogłosił, że Polska będzie gotowa na przyjęcie na swoje terytorium broni nuklearnej! Pomijając fakt, że zrobił to po spotkaniu akurat z Trumpem, postąpił jak gówniarz głosząc to wszem i wobec, bez żadnych konsultacji z aktualnym rządem. Poza tym takich rzeczy nikt normalny nie mówi publicznie przed faktem, na co zwrócił mu uwagę Sikorski. Duda się obraził.
A dziś Ławrow grozi Polsce powołując się na słowa Dudy. I co? Ten głupek dalej nic nie rozumie? Nie dociera do tępego łba, że szkodzi krajowi?
Jeśli pan panie Zbigniewie widzi to czarno, to się nie dziwię, bo jak można dziś inaczej widzieć to co się dzieje. Putin musi prowadzić wojnę, bo inaczej rządzić już nie da rady, a my jesteśmy za blisko, za blisko …
Osiągnął ten Du*a swoją datę nieważności grubo przed terminem. Normalnie składa się w takiej sytuacji reklamację do producenta.. Tu się nie da, bo on na reklamację po prostu nie odpowie, przywykły przez lata do pełnej nieodpowiedzialności. Ale jest jeszcze jedna możliwość. Czemu tego nie zrobiła nowa ekipa, nie chcę zgadywać. Wystarczy przecież postawić go przed dowolną komisją psychiatryczną i wariografem, aby stwierdzić niepoczytalność. Po czym honorowo zwolnić od Obowiązków z powodu stanu zdrowia. Mam za złe Tuskowi, że tego nie zrobi. Sam mam Du*ę tamże. Przypomina mi to dowcip ze “Szpilek”, gdzieś około 1960 (HA-GA) : – Chyba Gdzieś już pana widziałam. Możliwe, ja Tam często bywam.
Sytuacja z D. ciut schizofreniczna. Z jednej strony nieskrywane opinie (prof. Mirosław Karwat, UW: “Polityk miernego formatu, kalibru parafialnego dewota, figurant nadrabiający miną w infantylnych pozach, groteskowy w patetycznych przemowach…”), z drugiej wciąż na szczycie rankingu zaufania Polaków – 50%, ex aequo z Hołownią (niezła para). Pozostaje mieć nadzieję, że mało kto z poważnych polityków słucha tego, co mówi. A poza tym – tak, coraz trudniej o poczucie spokoju.
Majowke spędziłem w rodzinnych stronach na Podkarpaciu. Tam świadomość możliwej eskalacji wojny jest duża i towarzyszy jej poczucie fatalizmu. O Dudzie ludzie, z którymi rozmawiałem maja podobne zdanie, co my wszyscy, wiec nie wiem skąd te sadazowe poparcie. Wczoraj ta Polska była w Warszawie protestując nie bardzo wiedząc przeciw czemu i komu. Bp Długosz twierdził, ze to z troski o zagrożony Boży ład, którego bliżej nie wyjaśnił. Powołał się na Franciszka z Asyżu, którego papież Franciszek używa by zielonego ładu bronić. Myślę, ze Dudy popularność tworzą ludzie zagubieni podobnie jak on. Warto zwracać uwagę na role kleru w tym dość powszechnym zagubieniu. Putin ma Cyryla, polscy populiści z Kaczyńskim i Duda na czele, maja polski kler.
Mamy czas rosnącego zagrożenia związanego z sytuacją w Ukrainie i możliwego przełamania frontu przez rosyjską armię. Skutki tego mogą być katastrofalne dla Europy a nawet całego świata.
Tym większa rola polityki krajowej i ludzi, którzy ją “robią”. To co mówi Jarosław Kaczyński i jego żołnierze – Szydło, Macierewicz, Kempa, Morawiecki i inni dawno już przekroczyło wszystkie granice. Może już czas przyspieszyć działania wymiaru sprawiedliwości i doprowadzić do posadzenia zdrajców i złodziei tak aby ludzie zobaczyli czyny a nie tylko słowa i zapowiedzi powołania kolejnych komisji. Może już czas by pomyśleć jak państwo polskie może bronić się przed prezydentem, który cynicznie i na zimno gra Polską w imię swoich małych interesów i ambicji. Może już czas na masowe pozwy obywateli tak jak to już się zaczęło – niech to sądy rozstrzygają czy obywatel Duda łamie prawo czy nie.
Niech się zacznie….