Zbigniew Szczypiński: Kto — kogo?3 min czytania

23.04.2019

!6 dzień strajku szkolnego. Trwa chocholi taniec wokół strajkujących. To, że robią to rządzący, traktując nauczycieli i wszystkich zatrudnionych w szkolnictwie jak elementy aspołeczne (prawie jak elementy antysocjalistyczne w starych czasach) to oczywiste, ale to, że takie tony występują wśród wielu publicystów nienależących do obozu „dobrej zmiany” zrozumieć trudno.

Dzisiaj zapadną decyzje o dalszych formach strajku. Dzisiaj odbyła się demonstracja pod gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej. Manifestacje odbyły się też w kliku innych miastach w Polsce.

16 dzień strajku. Każdy, kto brał udział w strajkach trwających dłużej niż trzy dni, wie, jakie zachodzą w nich procesy, jak rośnie zmęczenie, jak rośnie zniechęcenie — zwłaszcza wtedy, gdy strajk spotyka się ze ścianą, z władzą, która, wykorzystując wszystkie środki, buduje mur wokół strajkujących. Mur, spajany złością ludzi, których ten strajk dotyka.

Na strajku szkolnym cierpią najbardziej rodzice dzieci, którym trzeba zapewnić opiekę na czas, w którym nie są w szkole. Dla wielu to bardzo trudne. Nawet po krótszym czasie niż te 16 dni strajku szkolnego mogą wystąpić zachowania dezaprobaty — a nawet agresji — wobec strajkujących. Rząd na to liczy. Liczy, że to rodzice „pogonią” tych warchołów i leniów do pracy, bo przecież nikt nie ma prawa grać losem dzieci.

A rząd ma takie prawo?

Rząd, zdaniem rządu, ma każde prawo, bo przemawia w imieniu suwerena, który go wybrał, wiedząc, że nowa władza przeprowadzi reformę oświaty; bo miała to w programie wyborczym, a rząd mówił, że da 500 złotych każdemu — i dał, bo ten rząd dotrzymuje słowa.

Wrzawa medialna, jaka narosła wokół strajku szkolnego (to jest strajk nie tylko nauczycieli, mimo że to nauczyciele są jego twarzą) jest trudna do wytrzymania, a w wielu przypadkach jest nie do zaakceptowania.

Każdy strajk jest dokuczliwy. Skala dokuczliwości strajku szkolnego nie sięga, jak dotychczas, żadnej czerwonej linii, przekroczenie której uruchamia kroki przewidziane prawem.

W mediach społecznościowych, zwłaszcza takich jakim jest Studioopinii.pl, konieczne jest jednoznaczne wsparcie strajkujących.

To jest faza: Kto – kogo? Od tego, jak przebiegną najbliższe dni w polskich szkołach, zależeć będzie nie tylko to, czy rząd pokaże swojemu elektoratowi zwycięską twarz, a Morawiecki po „okrągłym stole”  (który musi zakończyć się klęską wszystkich biorących w nim udział) ubierze się w piórka ojca narodu, tego, co strajk zakończył, a i o edukacji porozmawiał. Na stadionie, bo to przecież ważna rozmowa.

Ta władza dostarczyła już wyjątkowo wiele dowodów na ignorancję, butę i pogardę dla społecznego partnera. Ilość tych złych rzeczy w sporze ze środowiskiem pracowników polskich szkół przekroczyła granicę, do której już przywykliśmy. Tego nie da się już słuchać. Każdy, kto na poważnie traktuje propozycję premiera Morawieckiego — że zgromadzeni na stadionie aktorzy na poważnie podejmą próbę dyskusji o problemach polskiej szkoły — jest albo głupi, albo naiwny; a może jedno i drugie.

Trwa starcie które rząd zaplanował i na zimno je rozgrywa. Racja jest po stronie nauczycieli. Siła po stronie rządzących.

A gdzie my jesteśmy?

Ja jestem po stronie nauczycieli. Niech strajk trwa.

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.