Telewizja pokazała (531)12 min czytania

20.07.2019

Zadziwia mnie podgrzewany od lat temat wiz do USA. Podnoszony jest przez polityków przy każdej okazji kontaktów z władzami Ameryki. Typowy tekst podkreśla, że jesteśmy najlepszym sojusznikiem Ameryki i to hańba, że jeszcze musimy starać się o wizy. Różni politycy (ostatnio pani ambasador Mosbacher) obiecują, że już wkrótce obowiązek wizowy dla Polaków zostanie zniesiony, a kiedy nic z tego nie wychodzi, to jesteśmy strasznie rozczarowani.

Sprawa jest prosta: Amerykanie przestrzegają prawa. A ono mówi, że zniesienie wiz przysługuje temu krajowi, którego obywatele utrzymują przez określony czas niższy od dopuszczalnego procent odmów wiz. Polacy stale ten procent przekraczają, bo wielu z nich oszukuje co do celu wyjazdu (jest nim nielegalna praca) i wielu zostaje w USA, aby pracować na czarno.

Decyzje w sprawie zniesienia wiz podejmuje kongres, a nie prezydent i żadne gorące uczucia do USA ani apele do prezydenta nie mają tu nic do rzeczy.

Od czasu kiedy otwarły się dla Polaków kraje Unii Europejskiej i można tam znaleźć pracę, nacisk na amerykańskie wizy jest słabszy, więc może i liczba odmów spadnie, a wtedy USA zniosą warunek wizowy. Ale ta paplanina polityków i mediów na temat tego, że akurat nam się należy, jest żenująca. To takie typowe: Polacy są lepsi od innych i dlatego ich nie powinno obowiązywać prawo.

* * *

Od miesięcy w mediach mamy rozważania, czy Platforma ma szansę zmierzyć się zwycięsko z PiS-em, bo Schetyna jest za mało charyzmatyczny. Moim zdaniem cała Platforma nie jest charyzmatyczna. Żeby być charyzmatycznym trzeba mieć atrakcyjne poglądy i program (chyba że jest się Wałęsą).

Być może w Platformie są jacyś młodzi, energiczni politycy z inicjatywą. Jeżeli tak, to nikt ich nie promuje, nie widać ich. Widzimy stale tych samych polityków, którzy wypowiadają się ostrożnie, żeby nie zrazić swoich konserwatywnych kolegów, nie prezentują niczego nowego. To lawirowanie widać wyraźnie choćby w sprawie związków partnerskich. Jest to rzecz oczywista i potrzebna wielu parom, także heteroseksualnym, ułatwiająca im życie. Wprowadzenie związków partnerskich nikogo nie zmusza do ich przyjmowania i zmiany konserwatywnych upodobań. Ale to się stało tematem politycznym, w który zaangażował się Kościół katolicki i związani z nim politycy. Załatwienie związków partnerskich obiecywał Tusk i nic nie zrobił. Schetyna niedawno kategorycznie oświadczył, że jeśli Platforma będzie rządziła, to nie będzie związków partnerskich, a parę dni temu oświadczył, że będą. Jak się czuje światlejsza część elektoratu, na który Platforma mogłaby liczyć, widząc takie kunktatorstwo? Kto uwierzy Platformie?

Gdyby w Platformie byli światli politycy, to by się już dawno od niej oddzielili i założyli postępową, liberalną partię, o ciekawym proeuropejskim programie i mieliby swoich licznych wyborców. Teraz część takich wyborców po prostu nie głosuje. Ale tam nie ma takich polityków. Ci, którzy czasem ostrożnie wychylą się poza konserwatywny ton Platformy, zaraz cichną. Każdy myśli o swoim spokojnym miejscu na liście do parlamentu. Platforma idzie w ślady SLD.

Mam wrażenie, że obserwujemy zmierzch starych partii, nie tylko Platformy, w dużej mierze przez ich kunktatorstwo i brak wyrazistości. PSL, SLD uzyskują w kolejnych wyborach coraz mniej głosów. Platforma także traci, a gdyby nie była alternatywą dla PiS, to by miała jeszcze mniejsze poparcie. Inne partie się marginalizują.

Nadzieją były ruchy obywatelskie, ale KOD zmarnował szansę przez kombinacje przywódców. Świetnie działali Obywatele RP, ale czas teraz nie jest sprzyjający dla protestów – nie znajdują u nas dostatecznego odzewu.

* * *

Jakieś czterdzieści lat temu ktoś opisał w Przekroju pewne zdarzenie. Rodzina jechała na wczasy, doszło do wypadku — samochód zjechał z szosy i rozbił się na drzewie. Przejechało obok kilka samochodów, ale nikt się nie zatrzymał, żeby pomóc rannym. W końcu zatrzymał się jakiś kierowca, zabrał rodzinę do szpitala, zaopiekował się rozbitym samochodem. Zapamiętałem to zdarzenie nie z powodu podziękowań dla kierowcy, który udzielił pomocy, ale, dlatego że napisano, że w pobliżu miejsca katastrofy rolnik orał pole i nie przerwał orki, żeby pomóc rannym.

Jakieś dziesięć lat temu moja znajoma wracała samochodem z pracy do domu (mieszka pod Poznaniem). Nagle inny samochód wcisnął się między nią a jadący przed nią pojazd, przez co musiała gwałtownie skręcić, wpadła do rowu i samochód koziołkował. Wygramoliła się z pojazdu poobijana. Żaden z jadących samochodów się nie zatrzymał. Aż wreszcie jakiś stanął, kierowca wychylił się i zawołał: – Nie wie pani czy tą drogą dojadę do Rzeszowa?

Parę dni temu telewizja przedstawiła nam nowego bohatera. Jechał drogą i zobaczył, że zaczęło się palić zboże na polu. Przejeżdżały samochody, ale nikt się nie zatrzymał. Nasz bohater stanął, wyjął gaśnicę i zagasił pożar, pomógł mu drugi kierowca, którego zatrzymał. Stwierdzono, że pożar wywołał niedopałek papierosa wyrzucony z samochodu.

To miło, że mimo zmiany ustroju tradycje narodowe nie zmieniają się.

* * *

Prof. Ladislau Dowbor, fragmenty wywiadu (Przegląd):

  • Dziś, inwestując w tradycyjną gospodarkę, w przyrost produkcji i usług, osiąga się 2% zysku rocznie. A inwestując w instrumenty finansowe, ma się między 7 a 9%. Nie ma więc sensu wydawać na produkcję! Produkcja – to przecież trzeba zorganizować, wytworzyć, sprzedać, jest przy tym wiele pracy. A produkty finansowe? Ale to wywołuje efekt kuli śnieżnej. Jeśli jestem miliarderem i lokuję ten miliard na 5% rocznie w papiery wartościowe, codziennie dostaję 137 tys. dol. W efekcie 1% najbogatszych ma tyle samo, ile pozostałe 99%. I zgarnia coraz więcej. W Brazylii sześć osób ma więcej niż biedniejsza połowa kraju.
  • Dawniej krytykowało się tego kapitalistę, który miał fabrykę. Wołano, że wyzyskuje robotników, organizowano strajki itd. Ale on przynajmniej kupił maszyny i organizował pracę. A ten dzisiejszy kapitalizm nic nie daje, wręcz przeciwnie! Ludzie myślą, że jak kupują akcje, to jest to lokata finansowa, że będą mieli z tego zarobek, a te pieniądze pójdą do firmy na inwestycje. Nic z tego! One z reguły są przerzucane na lokaty finansowe. Bo tam będzie większy zysk. Amerykanie oceniają, że na każde tak inwestowane 10 dol. do normalnej gospodarki wraca 1 dol., reszta to spekulacja. Dlatego, mimo że tak fantastycznie rozwija się technologia, gospodarka rozwija się tak powoli.
  • Jeśli podzielić światowy PKB na 7,6 mld ludzi, okaże się, że byłoby to 3,5 tys. dol. na miesiąc, na rodzinę czteroosobową. Starczyłoby dla każdego na dobre życie. Problem nierówności na świecie, biedy, nie jest ekonomiczny. Leży w naszej nieumiejętności organizacji, zarządzania. I w tym, że wszystkie te pieniądze i wielka część ekonomii kręcą się w sferze światowej.
  • Na konferencji klimatycznej w Paryżu w roku 2015 zdecydowano: „Znajdziemy 100 mld dol., żeby pomóc inicjatywom dotyczącym ochrony środowiska”. Ile pieniędzy jest w rajach podatkowych? Od roku 2008 zaczęto te dane publikować. I okazuje się, że w rajach podatkowych jest między 21 a 32 bln dol. W Paryżu, dla ratowania świata, zdecydowano, że zebranych zostanie 100 mld dol. Tymczasem w rajach podatkowych jest 200 razy więcej. A co to są za pieniądze? To ucieczka od podatku, korupcja, sprzedaż broni itd. Więc taka sytuacja jest etycznie nie do przyjęcia. Politycznie również. A z punktu widzenia ekonomicznego mamy kompletny bałagan. Bo pieniądze idą nie tam, gdzie iść powinny. Nie na to, czego świat potrzebuje. Ponieważ mamy problem środowiskowy i problem nierówności, te pieniądze powinny iść na zmiany technologiczne, żeby zatrzymać katastrofę klimatyczną i żeby wchłonąć ekonomicznie te 4 mld dziś niepotrzebnych ludzi. A tych pieniędzy nie ma, bo rządy nie potrafią się dogadać i nie potrafią zmusić wielkich firm do współpracy. A one są naprawdę wielkie. W tej chwili międzynarodowy handel żywnością i surowcami jest w rękach 16 firm. Cały handel.
  • Współczesny kapitalizm to już nie kapitalizm producenta; to kapitalizm spekulantów. Ludzie nie rozumieją, dlaczego ropa raptem kosztuje 70 dol. za baryłkę, za chwilę 100 dol., a potem znowu 70 dol. Tłumaczą sobie, że to Chiny więcej kupiły… Skąd! Zawsze jest około 98 mln baryłek dziennie. Ale im większe są wahania cen, tym więcej możemy na tym zarobić. W każdym razie mamy dwie katastrofy. Niszczenie planety oraz potworną sytuację społeczną. A rządy nie mają narzędzi, by sobie z tym poradzić.
  • Kłopot w tym, że technologie, które tworzymy, przekraczają nasze umiejętności społeczne. Wciąż jesteśmy tymi samymi ludźmi, co setki lat temu. Egoistami. Spójrzmy na świat. 7,6 mld ludzi. Wszyscy chcą więcej konsumować – więc wszędzie mamy konflikty. I katastrofa się zbliża. Wszyscy wiedzą, że się zbliża, wiedzą, dlaczego i nie robią nic, żeby jej zapobiec. Wiedzą, że Ziemi grozi katastrofa ekologiczna, że nierówności społeczne eksplodują. I też nic…
  • Te nierówności mają skutki. Globalne. Mamy klęskę głodu. Tymczasem samego ziarna produkujemy więcej niż kilo na osobę dziennie. Nie ma więc żadnego powodu, żeby ludzie głodowali. Ale 20-25 tys. dzieci dziennie umiera z głodu. Jak w Tajlandii kilkunastu chłopców ugrzęzło w jaskini, cały świat przejmował się ich losem, Elon Musk mówił, że wyśle specjalną łódź podwodną, która do nich dotrze. Tymczasem nie można uratować 25 tys. dzieci, choć to przecież w skali świata kosztowałoby grosze. Ta obojętność jest etycznie okropna. Ale też jest okropna od strony politycznej. Bo po prostu rozbija cały system demokratyczny. Bo dzieli ludzi. Trwale. Oni przestają się czuć jak wspólnota. Jak połączyć w Wenezueli oligarchię, która żyje z ropy, i robiła zakupy w Miami, z tą ludnością, która raptem chce mieć coś do jedzenia?

* * *

Osiem krajów odpowiada za 64% odpadów zanieczyszczających wody w oceanach. Są to Chiny, Indonezja, Filipiny, Wietnam, Sri Lanka, Tajlandia, Egipt i Malezja. W dużym stopniu wynika to stąd, że w krajach tych wzrosła liczba konsumentów, a nie mają oni dostępu do wywozu śmieci i nowoczesnych wysypisk. Poza tym kraje te są głównymi odbiorcami amerykańskich i europejskich śmieci. Duża część tych śmieci jest palona.

* * *

Ryszard Czarnecki:

Ta sytuacja pokazała, że ci, co mają większość, mogą robić wszystko, nie przestrzegając żadnych zasad.

To, oczywiście, nie jest krytyka działań PiS-u, ale mowa o kolejnej przegranej pani Szydło w głosowaniu na przewodniczącą komisji w europarlamencie.

* * *

50. rocznica lądowania na Księżycu. Piękny wyczyn. Ale jego jedynym celem było wykazanie, że Amerykanie są lepsi od Rosjan. Koszt programu Apollo: 25,4 mld dolarów. Przez ostatnie 50 lat nie interesowano się Księżycem.

Coś takiego tkwi w ludziach, że bardziej cenią wyczyn od racjonalnego działania. Aleksander Wielki podbił znaczną część starożytnego świata i nawet zamierzał podbić Indie – dla sławy, ale jego żołnierze mieli już dość.

Cytuje się rozmowy Aleksandra z indyjskimi mędrcami.

Jeden z mędrców, zapytany o radę dotyczącą rządzenia, rzucił na ziemię wysuszoną i pofałdowaną skórę bawołu. Kiedy stawał na jakimś wybrzuszeniu, aby je wyprostować, powstawały natychmiast wybrzuszenia w innych miejscach. Ale kiedy stanął na środku skóry, ta cała się wyprostowała. Rada, choć milcząca, była taka: nie szlajaj się po świecie, bo nie uładzisz w ten sposób problemów w różnych częściach swego królestwa, siedź zw centrum.

Aleksander zadał innemu mędrcowi wiele pytań, a potem zapytał go, czy może on chciałby jego o coś zapytać. Mędrzec spytał go, po co przebył taką daleką i męczącą drogę.

* * *

Co zrobić, żeby w naszym życiu było więcej szczerości?

Widziałbym Marsze Równości księży i biskupów, którzy upominają się o łagodne potraktowanie pedofilów w sutannach, z transparentami głoszącymi, że homoseksualizm to nie jest rzecz nabyta, a więc bądźcie wyrozumiali wobec nas Polacy. I głośno wołają: – To Bóg nas stworzył takich, jakimi jesteśmy.

Rząd i pisowski parlament mogli by się powołać na historię mojej babci. We wsi, gdzie moi dziadkowie mieli gospodarstwo, było dwóch szewców, jeden nazwiskiem Szlachta był bardzo dobry, drugi mniej (nazwiska nie pamiętam). Do tego drugiego moja babcia, wówczas nastolatka, oddała buty do naprawy. Za dość prostą naprawę szewc policzył sobie dość drogo. Babcia zwróciła uwagę, że Szlachta mniej bierze za taką robotę. – Ty mnie dziwcze nie porównuj ze Szlachtą, on taką rzecz robi raz-dwa, a ja ile się muszę namęczyć! — odpowiedział szewc. Pisowcy też mogliby się tłumaczyć, że wprawdzie są fachowcy, którzy by taką robotę wykonali lepiej i szybciej, ale trzeba docenić, że mimo braku wiedzy i umiejętności tak się starają, i chyba należą im się za to większe pieniądze.

Dziennikarzom poleciłbym inną rodzinną historię. Wiele lat temu zadzwonił do nas jakiś pan, bo miał ten numer telefonu podany jako numer pewnej instytucji. Mama wyjaśniła mu, że to jest mieszkanie prywatne, pan podziękował, rozłączył się, ale po chwili znowu zadzwonił. Mama zapytała go, czemu dzwoni, skoro wie, że to nie jest numer szukanej przez niego instytucji. – A bo ja nie mam innego numeru – wyjaśnił pan. Dziennikarze, na zarzuty, że paplą bez sensu i zapychają programy i gazety banałami i sto razy przeżutymi sprawami, mogliby też się tłumaczyć, że nic innego nie wpada im do głowy.

A wyborcom przed każdymi wyborami kazałbym wyjaśniać w ankietach, czy znają zakres działań urzędu, na który wybierają kandydata. Kto nie odpowiedziałby prawidłowo, ten traciłby głos wyborczy.

C:\Users\Piotr\Pictures\Saved Pictures\media.jpg

PIRS

Print Friendly, PDF & Email
 

One Response

  1. Yac Min 28.10.2019