04.11.2020
Działania polityczne prowadzące do kryzysu społecznego

Polską od wyborów parlamentarnych w 2015 roku do dzisiaj rządzi koalicja trzech ugrupowań parlamentarnych – Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska i Porozumienie Jarosława Gowina. Formacja ta sama siebie nazywa zjednoczoną prawicą.
Całokształt działań politycznych rządzącej koalicji począwszy od 2015 r. do dzisiaj, w tym zwłaszcza suma wydarzeń politycznych 2019 r. i 2020 r., doprowadził do takiego kryzysu społecznego, jakiego w Polsce nie było od 1989 roku. Polska znajduje się teraz w poważnym niebezpieczeństwie destabilizacji wewnętrznej i czas najwyższy, a może nawet ostatni czas na ratowanie kraju. Nie sposób w krótkim wstępie do materiału publicystycznego dokonać diagnozy wielowymiarowych działań i zjawisk, które doprowadziły do poważnego zagrożenia bytu państwowego Polski. Ograniczę się jedynie do naszkicowania głównych przyczyn kryzysu.
Do obecnej zapaści społecznej doprowadziła celowa działalność koalicji rządzącej PiS, wraz z dwiema mniejszymi partiami kadłubowymi nazywanymi (gastronomicznie) – przystawkami. Od początku swoich rządów ta koalicja przystąpiła do swoistej wojny kulturowej próbując 38-milionowemu społeczeństwu o zróżnicowanych poglądach, obyczajach, kulturze i tradycjach, narzucić jednolity obraz Polaka-katolika, cynicznego hipokryty, pełnego nienawiści i wykluczania wszelkich odmienności: etnicznych, religijnych, seksualnych, czy rasowych. Polaka odwołującego się do zakłamanej przez wyidealizowanie, fałszywej wizji historii, głoszącego wartości nacjonalistyczne rodem z początku XIX wieku i ubierającego je w anachroniczną formułę patriotyzmu. Patriotyzmu rozumianego jako gotowości do przelewania krwi za ojczyznę tak, jakby Polska znajdowała się w trakcie lub w przeddzień wojny o niepodległość.
Tej wojnie kulturowej towarzyszy sojusz ołtarza z tronem. Koalicja weszła w niemal oficjalny pakt z hierarchią kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce, a episkopat, w tym zwłaszcza jego eksponenci, panowie Jędraszewski czy Gądecki oraz inni, stali się niemal formalnymi propagandystami połączonych ideologii — tradycyjnego, obskuranckiego katolicyzmu i odpowiadającego mu ultrakonserwatywnego i wstecznego światopoglądu szowinistyczno — faszyzująco — prawicowego. Ten skrajnie prawicowy rodzaj ideologii połączony został z populistycznymi narzędziami przekupywania kolejnych grup społecznych.
Koalicja rządząca stosowała i stosuje nadal filozofię nieustannych konfliktów społecznych i politycznych, przez budowanie antagonistycznej, plemiennej wizji kraju, dzielącej Polaków na lepszych i gorszych, bardziej lub mniej patriotycznych, bardziej lub mniej wartościowych. To filozofia realizowana przez napuszczanie na siebie kolejnych grup społecznych – sędziów, lekarzy, nauczycieli, środowisk LGBT, rolników, środowisk powiatowych i wiejskich przeciw środowiskom wielkomiejskim, wreszcie na końcu zantagonizowano ponad 50% struktury społecznej, uderzając w kobiety.
Ofiarami tej wojny plemiennej padali cudzoziemcy, mniejszości seksualne, kobiety i dzieci. Wspólnym symbolem następstw szczucia i prześladowań była okrutna zbrodnia morderstwa urzędującego Prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza podczas symbolicznego światełka do nieba – jednej z najpiękniejszych i najszlachetniejszych inicjatyw społecznych — WOŚP.
Wszystkie te działania wspomagane były niekonstytucyjnym zamachem na TK, marginalizacją parlamentu wraz z kompletnym zignorowaniem i zwalczaniem opozycji, nieliczeniem się z głosem opinii publicznej, rozdawnictwem socjalnym pełniącym de facto funkcje korupcji politycznej, polegającej na przekupywaniu całych grup beneficjentów programów 500+, 300+, wyprawek szkolnych, 13. i obiecywanych 14. emerytur. Doszło już nawet do karykaturalnych obietnic dla rolników przez zadysponowanie sienkiewiczowskimi, (a właściwie zagłobowymi) „Niderlandami” wyborczymi w postaci pieniędzy z UE typu krowa+, świnia+, czy kura+. To rozdawnictwo niemające nic wspólnego z wyrównywaniem szans społecznych wielkich grup ludności miało na celu budowanie klientelizmu politycznego, a więc uzależnienia od hojności partii rządzącej, która szczodrze rozdawała Polakom ich własne pieniądze.
Nieselektywne programy socjalne 500+ i obniżenie wieku emerytalnego wprost przejadały zasoby finansowe państwa, obarczając kosztami obsługi zadłużenia budżetu nasze dzieci i wnuki. Wsparcie tych działań odbyło się w drodze zawłaszczenia mediów publicznych i fatalnej polityki tępej propagandy partyjnej, posługującej się kłamstwami, pomówieniami, przeinaczeniami. Propagandy celowo i świadomie wprowadzającej w błąd znaczną część odbiorców, tylko po to, aby metodą oszustwa medialnego utrzymywać poparcie polityczne. Część mediów publicznych, jak np. Trójka Polskiego Radia zostały przez nominatów pisowskich celowo zniszczone, mimo iż stacja miała charakter prawie wyłącznie muzyczny.
W tym samym czasie koalicja rządząca nieustannie próbowała ograniczyć wolność słowa i dostęp obywateli do rzetelnej informacji. Atakom na TVN, Onet, portale satyryczne, social-media, towarzyszyła próba przekupstwa np. portalu Wirtualna Polska. Władze sejmowe, rządowe, ministerialne ukrywały informacje, nie realizowały obowiązków udostępniania informacji publicznej, a telewizja państwowa pieszczotliwie nazywana „Kurwizją” kłamała w żywe oczy podburzając przeciwko sobie wiele grup społecznych i środowisk. Rządzący wciąż odgrażali się wprowadzeniem pakietów legislacyjnych mających „repolonizować” czy dekoncentrować media, co na polski tłumaczy się jako podporządkowanie rządzącym.
Wsparciem instytucjonalnym tego fatalnego sposobu sprawowania władzy było upolitycznienie i zawłaszczenie, najczęściej niezgodnie z Konstytucją, instytucji stanowiących bezpieczniki porządku demokratycznego państwa prawa – prokuratury, Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, bezprecedensowy zamach na niezawisłość sądów i próba podporządkowania politycznego sędziów, zdeformowanie Sądu Najwyższego, etc. To wszystko następowało nie tylko z pogwałceniem Konstytucji RP, ale także z naruszeniem Traktatu Akcesyjnego do Unii Europejskiej, przez ignorowanie zasad i reguł dobrowolnie przyjętych przez Polskę w tym traktacie.
Najbardziej szkodliwym czynnikiem dekompozycji państwa polskiego, a mniej dostrzeganym przez opinię publiczną, było przyjęcie kompletnie anachronicznego modelu rządzenia i zarządzania państwem. Centralizacja i koncentracja władzy w rękach jednego człowieka niesprawującego żadnych funkcji oficjalnych, podporządkowanie sobie przez tego człowieka decyzji prezydenta, ubezwłasnowolnienia urzędu premiera i poszczególnych ministrów powodowały i wciąż powodują nieodwracalne szkody gospodarcze, społeczne a na koniec polityczne dla samej koalicji rządzącej. Przyjęty system zarządzania państwem uzupełniony został w pełni upolitycznioną polityką kadrową, gdzie liczyła się wyłącznie lojalność, a kwalifikacje merytoryczne były nawet nie drugorzędnym kryterium. Kolejni „krewni i znajomi królika” oraz członkowie ich rodzin, znajomi i totumfaccy obsiedli spółki skarbu państwa jak muchy łajno i zajmują się m.in. dostarczaniem „lewych funduszy” na działania propagandowe i wyborcze. Kolejne rotacje nominatów nie były związane z efektami ich działalności, a wyłącznie z wysokimi odprawami dla tych pożal się boże „menedżerów”.
Głoszona przez formację rządzącą PiS, wraz z przystawkami, koncepcja wymiany elit polega na tym, że ludzi kompetentnych, nierzadko wybitnych i niezależnych, zastępuje się swoimi ludźmi nazywanymi zwyczajowo bmw – bierni, mierni, ale wierni. I te miernoty mają być elitami? Wolne żarty – skutki takiej wymiany są coraz bardziej żałosne. Jednym z najbardziej opłakanych skutków takiej polityki kadrowej było prawie całkowite zniszczenie polskiej służby dyplomatycznej i pozbawienie Polski jakiejkolwiek polityki zagranicznej. Jak mawiają znawcy tematu, posługując się głupiutkim hasłem pisowców – „wstaliśmy z kolan”, aby natychmiast upaść na twarz.
Całość tej formuły sprawowania władzy ignoruje elementarną wiedzę doktryn zarządzania dostępną powszechnie od ponad 100 lat. Szczególnie w okresie ostatnich 50 lat wiedza z zakresu zarządzania rozwijała się tak szybko, iż stała się znaczącym czynnikiem podnoszenia efektywności przedsiębiorstw, korporacji i organizmów państwowych. Państwo rządzone przez PiS, jeśli chodzi o sprawność zarządzania, lokuje się mniej więcej jakieś 100 lat przed Niemcami Bismarckowskimi. Na marginesie wspomnę, że zajmując się doktrynami zarządzania od prawie 50 lat nie przypuszczałem, że spotkam sytuację, w której zarządzanie dostarcza organizacjom wartości ujemnej. Grzeszyłem brakiem wyobraźni – takiej „kopalni idiotów” jak niektóre kadry PiS-u nie sposób było sobie wyimaginować.
Scentralizowana i skoncentrowana w rękach jednego człowieka władza całej koalicji rządzącej posługuje się wyjątkowo ubogim instrumentarium rządzenia. Sprowadza się ono prawie wyłącznie do prymitywnie rozumianej zasady divide et impera – dziel i rządź. Polega na nieustannym wywoływaniu kolejnych konfliktów społecznych i gaszeniu ich… kolejnymi konfliktami społecznymi. Ostatni z nich naruszający 27-letni „kompromis antyaborcyjny” (w istocie niebędący żadnym kompromisem) odpalił prawdziwą „bombę atomową” protestów społecznych. Zdaje się, że skutki tego wybuchu społecznego już są bardzo poważne, a będą równie doniosłe, jak prawdziwego ładunku. Napinana i przeciągana od kilku lat struna cierpliwości społecznej wyrwała się z rąk decydentów, a jej amplituda może być dla rządzących demolująca.
Komuś brakuje elementarnej wiedzy z zarządzania konfliktami – nieustanne wywoływanie konfliktów, a następnie ciągłe ich eskalowanie, to nie żadne zarządzanie konfliktami tylko zwykłe awanturnictwo. Podobnie jak chuda krowa to wcale nie sarenka.
Odziedziczona po III RP gospodarka była na tyle rozpędzona i autonomiczna w ramach sprzyjającej koniunktury światowej, a PiS na tyle dyletancki w jej obsłudze, że do 2019 roku wykazywała nienajgorsze tempo wzrostu. Niepokojący był nieustanny od 2016 roku spadek inwestycji, chwilowo zastępowany wzmożonym popytem wewnętrznym w wyniku podaży pieniądza z programów socjalnych. Załamanie przyszło w 2020 roku.
PiS doszedł do władzy w 2015 r. na fali zmęczenia i zniechęcenia społeczeństwa do rządów PO-PSL, trafnie diagnozując błędy, zaniedbania i „wyuczoną nieudolność” tamtych rządów. Cześć wyborców zniechęconych do PO oddała głos na PiS spodziewając się, że ten naprawi błędy i usprawni państwo. Chyba nikt, poza niewielką częścią najbardziej betonowego elektoratu PiS-u, nie spodziewał się tego, co stało się po roku 2015. PiS nie zamierzał niczego naprawiać ani usprawniać. Postanowił zawłaszczyć wszystko, co się da, niszcząc po drodze dorobek kilku pokoleń polityków III RP. Startował pod kłamliwym hasłem „Polska w ruinie” a myśmy żartowali, że to obietnica wyborcza. Głupi żart okazał się ponurą rzeczywistością. Bezpieczniki oraz instytucje demokratycznego państwa prawa wymagają niemal stworzenia od nowa.
Sprzed prawie 30 lat zapamiętałem wypowiedź idola prawicy mecenasa Jana Olszewskiego, premiera RP w okresie 1991-1992. Otóż twierdził on, że dla prawicy nie ma znaczenia pytanie „jaka Polska?” a „czyja Polska?”. W domyśle Polska prawicowa. Już wówczas a jeszcze bardziej dzisiaj gołym okiem widać, że to kompletnie fałszywe pytanie. Dla Polaków młodych i starych, mądrych i głupich, dobrych i złych, prawicowych i lewicowych, najważniejszym pytaniem jest „jaka Polska?”. Odpowiedź na pytanie „czyja Polska” jest oczywista – Polska jest naszym wspólnym krajem i nikt nie ma do niej wyłącznego prawa, zwłaszcza zaś PiS, ale też nikt nie może być z niej wykluczany.
Natura i składowe kryzysu społecznego
Początki kryzysu społecznego było widać już po serii wyborów w 2019 roku. Systematyczne napuszczanie na siebie kolejnych grup społecznych, antagonizowanie Polaków, kompletne zlekceważenie masowych protestów nauczycieli, seria gorszących afer PiS, z aferą dwóch wież nazywanych przez Warszawiaków „Kwa, kwa Towers”. Stopniowe wyczerpywanie się możliwości budżetu państwa zapowiadające zmniejszenie możliwości przekupywania kolejnych grup społecznych.
Mimo wszystko w 2020 rok weszliśmy z przechwalaniem się przez pisowski rząd budżetem bez deficytu, jako zachętę do „właściwego” wyboru prezydenta. Te czcze przechwałki szybko zweryfikowało kompletne nieprzygotowanie rządu do pandemii Covid-19. Rozpoczęła się ona w Polsce w lutym, a pierwsze ofiary śmiertelne zanotowaliśmy w połowie marca. Szybka reakcja rządu i wytoczenie armat na wróbla, przy niewielkiej ilości przypadków dziennie, łącznie z absurdalnym zamykaniem parków i lasów, przyniosły dobre wyniki. Polacy zareagowali wykazując dużo samodyscypliny i karności wobec zaleceń rządu.
Po „wypłaszczeniu” pandemii pod koniec maja zdecydowano się na przeprowadzenie wyborów prezydenckich w końcu czerwca i drugiej tury w lipcu. Premier, rząd wraz z ministrem zdrowia zachęcali ludzi do udziału w elekcji prezydenckiej ogłaszając zwycięstwo nad pandemią. Zniesiono prawie wszystkie ograniczenia i Polacy masowo zagłosowali. Równie masowo ruszyli na wakacje tłocząc się na nadmorskich plażach, czy stojąc w kilkugodzinnych kolejkach na Kasprowy, Giewont czy Śnieżkę. Bez przeszkód odbywały się imprezy masowe w tym wesela na wielką skalę. Mimo ostrzeżeń wirusologów, że pandemia wróci jesienią ze zdwojoną siłą.
Premier i prezydent całą energię, siły i środki skoncentrowali na wyborach prezydenckich, aby tylko osadzić w pałacu swojego kandydata. Zapowiadali, że szczyt pandemii mamy za sobą a rząd kompletnie zlekceważył ostrzeżenia specjalistów. Pół roku od kwietnia do września 2020 roku, zostało z punktu widzenia przygotowania na jesienny szczyt pandemii zupełnie stracone. Nie przygotowano i nie wzmocniono Sanepidu mającego odgrywać rolę dyrygenta w kampanii epidemicznej, nie rozszerzono bazy laboratoryjnej do szerokiego testowania chorych, zlekceważono problem wydolności służby zdrowia, a liczba zakażonych w pandemii co tydzień praktycznie podwajała się. Prezydent, kandydujący ponownie w wyborach, oprócz haniebnego ataku na osoby LGBT, zupełnie zlekceważył pandemię, noszenie maseczek, a zwłaszcza szczepienia.
Październik kończyliśmy dziennymi liczbami zakażeń powyżej 20 tysięcy osób, a według wirusologów rzeczywista liczba zakażeń jest około 4 do 5 razy większa od oficjalnych danych. Ta nieujmowana w statystykach liczba nowych zachorowań wynika ze zbyt małej liczby osób testowanych. Na 3 listopada 2020, według oficjalnych danych, wykryto łącznie 414.484 przypadków zakażeń, z czego oficjalnie zmarły już 6102 osoby. Ponieważ aktualny współczynnik zgony/zakażenia wynosi 1,47% można ostrożnie szacować, że na Covid-19 zachorowało w Polsce do tej pory około 2 milionów osób, z czego zmarło około 30.000 naszych obywateli. Potwierdza to wzrost liczby zgonów w statystykach Urzędu Stanu Cywilnego w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku. Według różnych modeli matematycznych, przy tym tempie rozwoju pandemii do końca lutego 2021 roku liczba zakażeń w Polsce może wynieść do 30 milionów. To jest poziom ok. 80% populacji, przy którym szacuje się, że jako społeczeństwo mamy szansę (bez szczepionki) osiągnąć pułap „odporności stadnej”, cokolwiek to by miało oznaczać. Liczbę osób, które mogą do tej pory umrzeć można szacować na 300.000 do 450.000. Dopiero te ostanie liczby ilustrują ryzyko oraz grozę katastrofy humanitarnej, która przed nami.
Podjęte przez rząd w końcu października 2020 restrykcje i ogłoszenie całego kraju strefą czerwoną być może pozwolą nieco spłaszczyć rosnącą na razie wykładniczo liczbę nowych zakażeń, ale system opieki zdrowotnej już dzisiaj jest zupełnie niewydolny. Ludzie umierają w karetkach, w kolejkach do wymazów, w domach i nie widać szansy na zmianę tej sytuacji. Lekarze, pielęgniarki i personel pomocniczy, ratownicy medyczni są skrajnie wyczerpani i nie wiadomo jak szybko przestaną być w stanie tak dramatycznie ciężko pracować. Całe rzesze chorych starają się ratować samemu, nie informując służby zdrowia o chorobie, aby nie trafić do karetek, kolejek, szpitali, bez żadnej gwarancji pomocy.
Te proste liczby wskazują, że już dzisiaj mamy do czynienia z klęską humanitarną na niebywałą skalę, spowodowaną nie tylko epidemią, ale przede wszystkim zlekceważeniem jej dynamiki i kompletnym zmarnowaniem czasu od kwietnia do września 2020 przez rząd pisowski. Mało tego – w październiku, kiedy już było widać skutki bezczynności rządu, różni jego przedstawiciele próbowali zepchnąć odpowiedzialność za tempo rozwoju pandemii na lekarzy, wcześniej na niezdyscyplinowanych obywateli, a na końcu dyspozycyjny TK wydał orzeczenie antyaborcyjne, które miało odwrócić uwagę Polaków od klęski pandemii. To pewna charakterystyka mentalności formacji – oni są idealni, a winę ponoszą wszyscy inni oprócz rządzących. Tchórzostwo oraz brak elementarnej zdolności do przyjęcia odpowiedzialności za skutki swoich działań dyskwalifikują tych ludzi jako formację polityczną.
Orzeczenie TK wywołało masowe protesty społeczne, które pokazały, że oprócz klęski pandemii, mamy otwartą fazę konfliktu społecznego, w którym młode Polki i Polacy kwestionują władzę PiS-u z jej nieustannym zamachem na prawa obywatelskie, wolność słowa, tolerancję, otwartość, praworządność, etc., etc. Jarosław Kaczyński próbował gasić pożar pandemii benzyną i podpalił Polskę. Do protestów dołączają kolejne grupy społeczne wkurzone kompletnie niezbornymi działaniami rządu i coraz poważniejszym widmem kryzysu gospodarczego.
We wrześniu-październiku, kiedy trzeba było przygotowywać się na drugą falę pandemii koalicja rządząca walczyła między sobą o stołki, czyli „rekonstrukcję rządu”. Na tapecie były wszystkie inne rzeczy, tylko nie koronawirus. Procedowano zatem konfliktogenne koncepcje piątki dla zwierząt, czy awanturniczą ustawę o bezkarności urzędniczej, a czarę goryczy przelało fatalne orzeczenie zmajoryzowanego przez PiS Trybunału Konstytucyjnego wywracające stolik tzw. „kompromisu” aborcyjnego z 1993 roku. Fala konfliktu społecznego w postaci słusznych protestów kobiet, młodzieży i wielu środowisk społecznych i zawodowych narasta od 22 października 2020 i nie widać rozwiązania tego konfliktu.
Ostatnim, lecz bodaj najważniejszym egzystencjalnie elementem kryzysu społecznego jest widmo kryzysu gospodarczego. Władze kompletnie zawaliły przygotowanie uczniów do zdalnego nauczania. Ministerstwo edukacji jest domeną ludzi niedecyzyjnych bądź propagandzistów, a od 1 września szkoły były jednym z głównych miejsc rozprzestrzeniania się wirusa. Można domniemywać, jaki wpływ na kryzys gospodarczy mają i będą miały dziesiątki tysięcy dorosłych, których zaraziły ich dzieci. Przejście na naukę zdalną nastąpiło o ponad miesiąc za późno. Rząd niby unika całkowitego lockdownu, aby nie pogrążyć gospodarki, ale zamyka branże gdzie transmisja koronawirusa jest akurat niewielka. Mowa tu o gastronomii, biznesie fitness i branżach towarzyszących.
Działania podejmowane są chaotycznie i w sposób nieprzygotowany. Na skandal zakrawa zamknięcie cmentarzy ogłoszone po południu w piątek 30 października, co spowodowało masowe wyprawy na cmentarze tego samego dnia wieczorem. Jeszcze tydzień wcześniej minister zapewniał, że o zamykaniu cmentarzy nie ma mowy. Wystarczyło w połowie października zaproponować rozłożenie odwiedzin na cmentarzach na wszystkie weekendy listopada, dzieląc terminy wizyt w porządku alfabetycznym nazwisk. Prosty program komputerowy rozłożyłby równomiernie te liczby ludności w ciągu minuty tak, aby uniknąć spiętrzenia obecności ludzi na cmentarzach. A przecież na otwartej przestrzeni transmisja koronawirusa jest wielokrotnie mniejsza niż w pomieszczeniach zamkniętych. Czy nie wystarczyło zarządzić, aby wizyty na cmentarzu ograniczyły osoby największego ryzyka 60 plus?
To wszystko wymaga jednak kilku atrybutów, których ten rząd pisowski nie posiada i posiadał nie będzie:
- uprawnień decyzyjnych i autonomii decyzyjnej (dzisiaj oczekiwanie na dyspozycje z Nowogrodzkiej, nazywanej przez Warszawiaków Ciemnogrodzką, to wyklucza),
- kwalifikacji i kompetencji decydentów,
- koncentracji na zwalczaniu pandemii, a nie na zwalczaniu własnych obywateli.
Istnieje ryzyko graniczące z pewnością, że ten rząd nie zapobiegnie kryzysowi gospodarczemu, a wręcz nieprzemyślanymi i chaotycznymi działaniami go przyspieszy i pogłębi.
Reasumując – na kryzys społeczny składają się:
- katastrofa humanitarna spowodowana brakiem przygotowania do jesiennej fali pandemii,
- protesty społeczne – otwarta faza konfliktu społecznego sprowokowanego wyrokiem pseudo TK, ale obejmującego całość fatalnego sposobu rządzenia PiSu,
- widmo kryzysu gospodarczego, któremu istniejący rząd nie tylko nie będzie zdolny przeciwdziałać, ale wprost go przyspieszy i pogłębi.
Pora na plan ratunkowy dla Polski
W istniejącej sytuacji plan ratunkowy dla Polski musi obejmować kilka działań równoległych:
rozwiązanie konfliktu społecznego — negocjacje i zawarcie porozumienia z protestującymi grupami społecznymi oraz rozpoczęcie realizacji zawartego porozumienia,
zahamowanie, a następnie opanowanie pandemii,
opanowanie zapaści gospodarczej i wdrożenie działań wspierających odbudowę gospodarki,
przywrócenie działania elementarnych mechanizmów praworządności oraz demokratycznych (przestrzeganie konstytucji, odpolitycznienie prokuratury, sądownictwa, przestrzeganie praw obywatelskich i jawność życia publicznego, naprawa instytucji wyborczych – PKW i KBW),
przygotowanie Polski na przeprowadzenie w najbliższym możliwym czasie nie dłuższym niż dwa lata wyborów parlamentarnych.
Przeprowadzenie planu ratunkowego
Warunkami realizacji planu ratunkowego jest kilka kolejnych działań, na które składają się:
Przygotowanie porozumienia parlamentarnego zawierającego plan ratunkowy, czyli wymienione kierunki działań wraz z uzasadnieniem. Treść porozumienia zawierająca tych kilka ogólnych punktów jak wyżej powinna zostać opracowana i przyjęta wspólnie przez wszystkie kluby opozycyjne i podpisana przez każdego z członków porozumienia (poszczególnych posłanki i posłów, senatorki i senatorów).
Inicjatywa rozpoczęcia działań powinna należeć do głównego klubu opozycyjnego PO/KO, gdyż ze względu na liczebność jest najbardziej odpowiedzialny za działania opozycji parlamentarnej.
Treść zawartego porozumienia powinna zostać podana do wiadomości pozostałych członków parlamentu – z imiennym zaproszeniem do przystąpienia do tego porozumienia.
Krokiem równoległym do kroku nr 2 jest podanie porozumienia do wiadomości publicznej wraz z informacją o jego sygnatariuszach, oraz informacją o imiennym zaproszeniu wszystkich innych parlamentarzystów do przystąpienia do niego.
Jeżeli Porozumienie uzyska akceptację większości parlamentarnej (minimum 231 posłów i 51 senatorów) można przystąpić do kolejnego kroku.
Większość parlamentarna powołuje kandydata na premiera i powierza mu misję utworzenia rządu dla realizacji tego konkretnego planu ratunkowego.
Premier w ciągu uzgodnionego czasu musiałby przedstawić kandydatów na ministrów oraz wygłosić exposé programowe.
Po zaprzysiężeniu rządu przez prezydenta plan ratunkowy byłby realizowany.
Warunki powodzenia rządu ratunkowego
Rząd ratunkowy powinien składać się wyłącznie z ekspertów, a nie z polityków jakiegokolwiek ugrupowania parlamentarnego czy pozaparlamentarnego. Taki rząd miałby wyłącznie charakter techniczny, ratunkowy i nie zajmowałby się niczym innym niż uzgodniony zakres planu ratunkowego.
Na czele rządu powinien stanąć doświadczony menedżer, zarazem wystarczająco młody aby podołać ciężkiej pracy. Szef rządu miałby swobodę w doborze wszystkich ministrów, współpracowników oraz doradców i ekspertów. Jedynym zakresem jego działania byłby plan ratunkowy nadzorowany przez większość parlamentarną w sposób i trybie uzgodnionym z rządem. Np. premier i ministrowie mieliby obowiązek przedstawiania planów działań oraz sprawozdania z ich realizacji w odstępach kwartalnych/miesięcznych, etc.
Dlaczego do rządu ratunkowego nie powinni wchodzić politycy ?
Istotą planu ratunkowego jest wyciągnięcie Polski z kryzysu politycznego i społecznego spowodowanego nieudolnością rządu PiS w rozwiązywaniu klęski pandemii, kryzysu gospodarczego, oraz kryzysu społecznego w postaci protestów społeczeństwa, w które to kłopoty w przeważającym stopniu wpędziły nas rządy PiS i jego koalicjantów.
Rząd fachowców ma się skoncentrować wyłącznie na realizacji planu ratunkowego i być z realizacji tego planu skrupulatnie rozliczany przez porozumienie ratunkowe w parlamencie. Niedopuszczalne byłoby rozdrabnianie się rządu na rozgrywkach politycznych, które zamazywałyby działania ratunkowe.
Celem rządu jest plan ratowania, a nie budowanie popularności jakiegokolwiek ugrupowania politycznego. Podobnie odium ewentualnych porażek takiego rządu nie spadłoby na żadne ugrupowanie, ponieważ to nie politycy byliby członkami rządu.
Kilka uwag zamykających
Dlaczego napisałem ten tekst? Po pięciu latach niszczenia Polski przez błędną, żeby nie powiedzieć obłędną, politykę PiS Polska znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Być może jeszcze nie jesteśmy „chorym człowiekiem Europy”, ale niewiele nam brakuje do destabilizacji sytuacji wewnętrznej. Istnieje pilna potrzeba podjęcia radykalnych działań ratunkowych, o charakterze merytorycznym, a nie politycznym.
Polityka w Polsce już dawno przestała realizować istotne cele społeczne, a stała się jałową eksploatacją władzy, zmierzającą do zaspakajania ambicji personalnych i partyjnych z zupełnym pominięciem obywateli, ich interesów i praw. Jeżeli tego w szybki sposób nie zmienimy to skala katastrofy humanitarnej koronawirusa, skala kryzysu gospodarczego będącego następstwem pandemii, oraz skala i gwałtowność protestów społecznych zmiotą nie tylko klasę polityczną, ale wiele instytucji publicznych z powierzchni życia.
Plan ratunkowy jest być może jedną z ostatnich szans klasy politycznej w parlamencie, aby pokazać obywatelom, że oprócz rozgrywek politycznych, są gotowi, skłonni i zdolni zrobić coś najważniejszego dla Polski, a nie tylko dbać o interes partyjny czy osobisty.
Pisaniu tego tekstu towarzyszyły wątpliwości, nie tylko moje, także moich przyjaciół. Dwie z nich są decydujące.
Czy członkowie partii opozycyjnych podejmą takie wyzwanie? Nie mam pojęcia! Niczym nie ryzykują. Jeżeli nie podejmą takiej próby, będziemy mieli potwierdzenie, że nie są zainteresowani, bo nie będą mogli tłumaczyć, że nie wiedzieli.
Z punktu widzenia partii opozycyjnych taki plan jest komfortowy, bo stawia je w pozycji aktywnej. Proponuję coś najważniejszego, a zarazem pozytywnego, konstruktywnego, mającego dużą szansę na sukces. Nawet jeśli nikt poza klubami opozycyjnymi nie przystąpi do planu i porozumienie nie zdobędzie większości parlamentarnej, to propozycja publiczna pozostanie w świadomości ludzi i w dokumentach. Odium braku reakcji spadnie na tych, co tego wyzwania ratowania Polski nie podjęli.
Czy PiS na taką bądź podobną propozycję się zgodzi? Nie wiem. Mogę odpowiedzieć trawestacją dowcipu z Wesołej Lwowskiej Fali Szczepcia i Tońcia – nie chce, niech nie je!
Wiem jedno – tylko taką, poważną propozycją można postawić wszystkich, nie tylko pisowskich parlamentarzystów przed wyborem. Albo chcesz planu ratunkowego dla Polski, albo nie jesteś nim zainteresowany? Wyboru dokonuje każdy osobiście. To prawo wyboru, którego uporczywie odmawiają kobietom.
Zobaczymy…
Sławek
Znakomity artykuł!!!
Obawiam się, że szansa, jaką proponuje Autor, może zostać niewykorzystana.
Pierwsza przeszkoda to PiS. Jest on tak skonstruowany że władzę absolutną ma prezes, który może od ręki zawiesić a potem odwołać każdego członka. Prezes ma charakter bulteriera i będzie starał się siłą utrzymać władzę. A członków PiS będzie trzymał w szachu groźbą, że nie da im miękkiego lądowania po utracie stanowisk. Pomyślmy, gdzie by znaleźli pracę tacy znakomici fachowcy jak Beata Mazurek, Marek Kuchciński czy Mariusz Błaszczak, nie mówiąc już o tysiącach „Misiewiczów” wepchniętych na lukratywne stołki. Prezes zawsze dbał najpierw o swoją partię, rządzenie państwem to był bonus. Wszelkie zmiany zaproponowane przez Autora musiałyby oprzeć się na zdecydowanej krytyce rządów PiS, a PiS na to nie pójdzie.
Druga przeszkoda to mentalność partii opozycyjnych. Dbają one przede wszystkim o siebie, a w ramach partii – każdy o siebie. Nawet w obliczu spodziewanego zwycięstwa wyborczego PiS-u nie potrafiły się minimalnie dogadać, a jeszcze próbowały podebrać sobie polityków. Nie sądzę żeby poza wzniosłym gadaniem były w stanie coś zrobić. Może bunt społeczny wymusi działanie i może wyłoni odpowiednich ludzi.
Tylko pusta micha suwerena i bunt społeczny wymusi działanie i może wyłoni odpowiednich ludzi…I zmiecie PIS , którego upadek pociągnie za sobą KRK.
Dziękuję – troche wyjasnień zawarłem niżej w komentarzu do stanowiska Pana Jerzego Łukaszewskiego.
Zgadzam się z panem PIRSEM, że znakomity i nie tyle podzielam jego obawy ile wyrażam pewność, że tak będzie.
Przez ok. dwa lata pozostawałem w kontakcie z politykiem z kręgu decyzyjnego PO. Nie sam top, ale blisko. Przedstawiałem daleko idące sugestie, projekty programu, plany kampanii. Przeważnie na piśmie, rzadziej w rozmowie. Wychodziłem z założenia, że jeśli polityk z czymś występuje, to lubi być tego czegoś autorem.
Nic się nie przebijało. Jak mówił mój kontakt, we wszystkich partiach działacze wiedzą, że wiedzą i niczyich rad nie potrzebują. Są think tanki, są spin doktorzy,nic z zewnątrz się nie przebije.
Natomiast, dodawał, w rozmowach powołują się często na presję społeczeństwa, za którą służy artykuł w gazecie.
Panie Redaktorze – jeżeli tak będzie jak Pan napisał, to pozostaje nam tylko trzymać się mocno i obserwować – „jaka piękna katastrofa”.
*
Przypominam sobie, że kiedyś Pan o tym wspominał. Skoro „działacze wiedzą, że wiedzą i niczyich rad nie potrzebują. Są think tanki, są spin doktorzy,nic z zewnątrz się nie przebije.” i „…powołują się często na presję społeczeństwa, za którą służy artykuł w gazecie” to sami sobie będą winni. Wygląda na to, że JK może być rzeczywiście „zbawcą narodu”, bo wywrócił stolik, oraz przy okazji zniszczył wiekszość instytucji demokratycznych. Ruiny zniszczonej III RP pogrzebią zbawcę i i jego ludzi, grzebiąc przy okazji dzisiejszą opozycje sejmową. Być może rację ma Pan Zbigniew Szczypiński, że tylko … rewolucja? Niestety, zanim ona ma szanse wybuchnąć, skala klęski humanitarnej i towarzyszących jej kryzysu gospodarczego i potężnych konfliktów społecznych na tym tle, może nas wszystkich bardzo drogo kosztować.
*
Jeżeli politycy niczego nie zrobią, aby ratować kraj z pożogi (nie muszą się wcale odwoływać do tego planu!), to trzeba będzie im szerzej „podziękować”. Na barykady sie nie pcham, ale mam pewien pomysł jak im zrobić kuku.
Pan Sławek powierza inicjatywę PO. Otóż PO powołała swego czasu Gabinet Cieni, który miał reagować na działania PiSu i na bieżąco je komentować, proponując własne rozwiązania itp. W Gabinecie byli odpowiednicy ministrów poszczególnych resortów. Konia z rzędem temu kto przytoczy choć jeden przykład działania tego Gabinetu. Zapewne i teraz, jeśli zareagowaliby na inicjatywę pana Sławka, obawiam się, że powierzyliby sprawę Gabinetowi i na tym koniec.
„Pan Sławek powierza inicjatywę PO” – logicznie rzecz biorąc powinno się od PO/KO wymagać podjęcia inicjatywy i dlatego o tym napisałem. Każda inna partia może to zrobić również.
*
Z tym gabinetem cieni to była jawna kpina, jak zesztą z wieloma rzeczami. Komunikaty codzienne będa podawać kolejne liczby zakażonych i zmarłych z powodu epidemii. Jeżeli powtórka scenariusza Bergamo i to do kwadratu nie spowoduje radykalnych działań opozycji w parlamencie, to trzeba bedzie cały system polityczny wyrzucić do kosza.
*
Nie chcę za wczasu pisać co należy robić w razie bezczynnosci opozycji, bo wszystko ma swoją kolej rzeczy.
Niestety ( ! ) pobożne życzenia autora …Bardziej skłaniał bym się do dzisiejszej analizy Karoliny Kowalskiej , w poranku TOK FM która wieszczyła Bergamo w PL załamanie kompletne służby zdrowia ludzie będą umierać w domach + kryzys gospodarczy ..Rezultat powszechny wkurw Polaków który zmiecie PIS.Ta partia bardziej przypomina sektę religijną niż partię polityczną , ma swych wyznawców a nie członków..
Zgadzam się z tym brzmieniem analizy Karoliny Kowalskiej ale plan ratunkowy to własnie rakcje na te zjawiska kryzysowe.
Panie Sławku, w tej analizie brakuje mi jeszcze odpowiedzi na pytanie: dlaczego PiS działa tak jak działa? Wierzyć mi się nie chce, by partia licząca kilkadziesiąt tysięcy ludzi składała się wyłącznie z idiotów i analfabetów. To wbrew pozorom nie jest pytanie, na które łatwo jest udzielić odpowiedzi mającej wartość wyjściową dla układania planu ratunkowego.
Zgadzam się z Pana planem, ale nie widzę w tej chwili nikogo, kto by go podjął. Zresztą można spróbować. Zalejmy skrzynki mailowe posłów i senatorów opozycji tym tekstem i zobaczymy. Samo funkcjonowanie ich skrzynek jest takie, że nie sądzę, by połowa z nich zapoznała się z treścią. Od tego są w biurach poselskich zatrudniani krewni i znajomi królika, by wielki pan polityk nie nadwyrężał sobie mózgu takimi „głupotami” jak maile.
Pisze Pan „rozwiązanie konfliktu społecznego — negocjacje i zawarcie porozumienia z protestującymi grupami społecznymi oraz rozpoczęcie realizacji zawartego porozumienia”.
Kto z obozu rządzącego miałby to zrobić? I jak? Odwołać wyrok TK? Pomijając fakt, że sporo osób nie uznaje go za uprawniony do wydawania jakichkolwiek decyzji, to byłoby to złamanie prawa. Wszelkie inne zmiany w tej materii wymagałyby zmiany Konstytucji, co też obecnie nie jest możliwe.
Kto ze strony protestujących jest władny do podjęcia takich negocjacji? Tam też zaczyna panować chaos. Protestujący zaczynają się dzielić. Obrońcy kobiet nie chcą demonstrować razem z ludźmi z LGBT, rolnicy nie wspomogą kobiet ze względu na „różnicę wartości” (tak powiedziano) itd.itd.
Ruszyła lawina hejtu na Radę Konsultacyjną i to nie ze strony PiS ze względu na jej skład.
Czasem mam wrażenie, że tylko rewolucja zmieniająca całkowicie system rządzenia dałaby sobie radę z tym wszystkim. Tyle, że jak każda rewolucja przy okazji zmiotłaby z powierzchni ziemi wiele rzeczy dobrych i wartościowych. Normalna polityczna droga jest już chyba zamknięta.
Mam nadzieję, ze się mylę.
Panie Jerzy, odpowiedź na pytanie „…dlaczego PiS działa tak jak działa?” jest pewnie długa i wielowątkowa. Prawdopodobnie każdy z nas zna jakąś jej część. Moja dzisiejsza wiedza podpowiada mi kilka powodów.
JK skonstruwoał statut partii w ten sposób, że jest jedynym organem decyzyjnym. On może wszystko tu i teraz a nikt inny nie może nic i nigdy. Przez lata dobierał członków wedle tej reguły, a jakikolwiek głos odrębny usuwał razem z jego włascicielem – vide Dorn, Zalewski, Kowal, Ujazdowski, Poncyliusz, Kluzik-Rostkowska, i szereg innych. Zostali prawie wyłącznie bmw, lub tacy, którzy za duże pieniądze, prestiż i władzę takich odgrywają.
Druga kategoria to prawdziwe miernoty – takich postaci nie skażonych myśleniem każdy z nas prawdopodobnie mógłby wymienic wiele z własnego oglądu.
Trzecia kategoria, to zwykli karierowicze, którzy maja poglądy zgodne z przekazami dnia. Pewna część działaczy i wyborców to inteligentni oraz wykształceni ludzie – sędziowie, lekarze, adwokaci, uczeni, notariusze, nauczyciele, etc., etc. Oni popierali PiS w rewanżu za brak perspektyw własnej kariery za czasów PO. Albo nie mieli umiejetności, albo szczęścia, albo jedno i drugie.
Jest także jakaś część ideowych pisowców, którym taka ideoligia POlaka-katolika, patrioty na pokaz, wyznającego poglądy nie tylko polityczne na prawo od matki boskiej. jest zwyczajnie bliska. Oni nie są idiotami. Oni tacy są – jak w piosence Aloszy Awdiejewa „…jeśli morda nie obita, nie rozpoznasz, że bandyta, bo bandyci trochę inni są”. Żeby nie przedłużać – mógłbym jeszcze wiele wymieniać. Juz kiedys mówiliśmy, że PiS jest taki jak duża część POlaków – ciemny, niedouczony, niedomyty, troche krętacz, zawistny, roszczeniowy i cyniczny. Taka średnia jest zresztą w każdej partii tylko u nich więcej.
*
Odpowiedź na to pytanie jest podobna do odpowiedzi na pytanie dlaczego tysiące parteigenossen oraz miliony Niemców, skądinąd rozumnych, popierały HItlera. Proszę spojrzeć ilu ludzi wokół PIS – ile działaczy, ile ich rodzin, krewnych i znajomych, nachapało się w ciągu tych 5 lat jak nigdy przedtem. Nie, oni nie sa idiotami – są interesowni i już. A ideały? Nie żartujmy!
Mimo wszystko myśle, że jest tam jakaś część ludzi rozumnych i na swój sposób przyzwoitych, ale jak liczebna część tego nie wiem.
*
W moim myśleniu na razie PiS jako całość jest mniej istotny. Bardziej interesuja mnie wybrane jednostki. Opozycji w Sejmie do wiekszosci parlamentarnej (231) posłów brakuje dzisiaj dokładnie 19 szabel. Konfederacji nie liczę, bo oni mają inne zainteresowania.
W PiSie jest dzisiaj rozwałka, bo ustawa futerkowa i orzeczenie TK bardzo ich poróżniło. Cały klub Gowina jest do rozmów, oraz, byc moze kilka czy kilkanascie osob w PiS.
*
Oferta „planu ratunkowego” adresowana jest do opozycji oraz do tych spośród członków PiS i/lub Konfederacji którzy zechca sie przyłączyć. Gdyby poparły ją i zawarły porozumienie wszystkie kluby opozycyjne – (212 posłanek i poslów) i ogłosiły publiczne zaproszenie pozostałych, nikogo nie wykluczając, to presja na tych przyzwoitszych i madrzejszych z PiS, byc może rokowała by szanse powodzenia.
*
Pomysł planu ratunkowego jako narzędzia politycznego stwarzajacego okazję do odwrócenia fatalnych trendów rządzenia Polską zależy w gównej mierze od zainteresowania nia kierownictwa PO/KO. Kazdy kolejny dzień listopada bedzie coraz bardziej krytyczny jesli chodzi o konieczność planu ratunkowego. Rozmawiałem dzisiaj z zaprzyjaxnionym lekarzem klinicznym, który pracuje w szpitalach. To co on mi przekazał to w pelni potwierdza obraz katastrofy wielokrotnie gorszej niz opisałem w tekście, niestety. Za tydzień o tej porze dzisiejsza liczba zakazeń 24.692,- okaże sie stosunkowo umiarkowana.
*
Zawarcie takiego porozumienia i zaproszenie wszystkich, z każdym kolejnym dniem katastrofy covidowej wywierać będzie coraz wieksza presję na tych co nie przystąpili. W przypadku posłów PiS w małych ośrodkach, ta presja moze być nieznośna. Nastroje społeczne beda co dzień radykalizowac sie coraz bardziej i nie wykluczałbym gdzieniegdzie samosądów. W zeszłym tygodniu opowiadałem jak rolnicza Agrounia protestowała przeciw ustawie futerkowej. W moim i sąsiednich powiatach, kazdemu posłowi PiS roziweźli i zrzucili na podwórku rozrzutnik gnoju. Żarty powoli sie kończą.
*
Pański pomysł rozesłania tesktu mailami na skrzynki parlamentarzystów (posłów i senatorów) jest fajny i go popieram. Jako autor jestem w niezrecznej sytuacji, bo ktoś pomyśli, że szukam tym tekstem poklasku, ale osoby niezalezne ode mnie mają dowolność w dysponiowaniu tym tekstem i mailowo i co do publikacji w wyżej „nakładowych” mediach. Sprawa moim zdaniem jest na tyle ważna i kluczowa, ze jestem nawet gotów zrzec sie praw autorskich, jesli to ułatwiłoby rozpowszechnianie.
*
Rewolucje niestey tak mają – zaczyna sie dobrze a potem bywa róznie. Niemniej nie trace nadziei, że te protesty wróca ze zdwojona siłą kiedy bedzie taka konieczność. Na razie gra interesów, służb specjalnych ambicji ludzkich troche je rozsadza, ale tego trzeba było sie spodziewać. PiS sam jest w dużo gorszej sytutacji niz rewolucja, bo wstrzymali publikacje wytoku TK. Teraz długo go nie opublikuja, bo boją się wybuchu społecznego, a kolei brak publikacji powoduje erozje ich elektroratu. Każdy dzień pademii bedzie pisowi odbierał punkciki z wielu powodów. Równia pochyła to zjawisko nieodwracalne nie tylko w fizyce.
Wszystko to prawda. Moje pytanie wzięło się stąd, że jednym z powodów takich zachowań naszych polityków (nie tylko z PiS) jest jak dotychczas kompletny brak odpowiedzialności za swoje wyczyny. To demoralizuje. W sierpniu Pinokio łaskaw był wysłać do TK takie coś
file:///C:/Users/Jerzy/AppData/Local/Temp/K_18_20_wns_2020_08_28_ADO.pdf
Delikatnie rzecz ujmując jest to kolejna próba stworzenia systemowego braku odpowiedzialności.
W sejmie próbowano przepchnąć ustawę o braku odpowiedzialności urzędniczej. To wszystko sugerowałoby, że oni mają świadomość wyrządzanych szkód. Jeśli je więc nadal wyrządzają, to już jest to premedytacja. Straszenie kogokolwiek w tym kraju Trybunałem Stanu jest tak niepoważne, że szkoda komentować.
Co w związku z tym?
Dziś premier był łaskaw obarczyć odpowiedzialnością za zwiększoną liczbę zachorowań protestujących (to akurat normalne) powołując się przy tym na badania polskich naukowców. Ci niemal natychmiast zaprzeczyli tłumacząc swój protest dość rzeczowo.
No dobra, ale co u diabła siedzi w polityku, który publicznie kłamie WIEDZĄC, że słuchają go ludzie, którzy zaraz mu zaprzeczą? To nie jest normalne.
Coraz więcej zachowań naszych polityków nosi znamiona zachowań przestępczych.
Dlatego coraz mniej mam nadziei na pokojowe osuszenie tego bagna.
Choć, szczerze mówiąc, wolałbym by pański plan się ziścił.
Ja w każdym razie powysyłam Pana tekst do biur poselskich. Jak się któraś łajza odezwie to ma Pan u mnie butelkę nalewki z tarniny 🙂
Dziękuję – zacny trunek !!!
Ta postępujaca, systemowa nieodpowiedzialność zapoczątkowana w III RP to największy grzech poprzedników. Stworzyli oni coś w rodzaju nieformalnego związku zawodowego polityków: ja chronię ciebie a ty mnie! Dlatego Tusk chronił JK i Ziobrę i to jest działaność antypaństwowa.
Projekt ustawy o o braku odpowiedzialności urzędniczej wymyślił JK bo to on zmuszał SAsina i Pinokia do przygotowania bezprawnego wyborów majowych.
*
Obserwuję z coraz większą wsciekłością kłamstwa MOrawieckiego w żywe oczy i zastanawiam się jak krótkowzroczny musi byc ten człowiek; zupełnie tego nie rozumiem
*
Na rozpoczęcie pokojowego osuszania bagna mamy może miesiąc a może nawet nie tyle. Skala klęski zdrowotnej i ekonomicznej wywoła taki wiatr historii, ze juz nad niczym nie zapanujemy. Te młodziezowe protesty dzisiejsze to sielanka wobec tego co nas czeka w przyszłości.
file:///C:/Users/Jerzy/AppData/Local/Temp/K_18_20_wns_2020_08_28_ADO.pdf
A co to takiego? To jest u Pana na dysku.
Przepraszam, może tu
https://trybunal.gov.pl/sprawy-w-trybunale/art/odpowiedzialnosc-odszkodowawcza-skarbu-panstwa-za-szkode-wyrzadzona-przez-wydanie-niekonstytucyjnego-aktu-normatywnego
Wydaje się, że przedstawiony plan ratunkowy jest jednym z dwóch pozytywnych scenariuszy. Jest tym najlepszym, optymalnym. Wymaga odpowiedzialności i dojrzałości, a o to trudno podejrzewać funkcjonariuszy PiS, szczególnie w świetle ostatnich doniesień o nagłej zmianie zasad liczenia zarażonych koronawirusem dzień po wyroku TK. Kaczyński i jego ludzie najwyraźniej chcą żeby więcej Polaków umierało, bo w tym widzą szanse na utrzymanie władzy (obarczenie odpowiedzialnością kobiet i opozycji). To zresztą bardzo w stylu Kaczyńskiego i jego pogardy dla ludzi. „Polska to on, a bez niego nie będzie Polski”. Na Brutusa nie ma co liczyć.
Drugi pozytywny (w sensie zminimalizowania kosztów społecznych i gospodarczych) scenariusz to pucz wojskowy. Oczywiście to katastrofa dla demokracji i wizerunku Polski ale taki południowoamerykański scenariusz byłby, niestety, jedynie potwierdzeniem miejsca, do którego stoczyła się Polska pod wodzą Kaczyńskiego.
Pozostałe możliwe scenariusze rozwoju wypadków to dyktatura stanu wyjątkowego albo/i krwawa rewolucja, która nie wiadomo dokąd doprowadzi. Przed tymi dwoma ostatnimi może nas wybronić jedynie wygrana Bidena. A tu jeszcze nie ma rozstrzygnięcia.
Ten plan ratunkowy dużo bardziej zależy od opozycji niż od PiS. Gdyby opozycja go zaproponowała i zawarła porozumienie, sama presja wydarzeń zmusiłaby tych 19 posłów od Gowina i PiS aby wesprzec program. NIe wykluczam, ze byłoby ich znacznie wiecej.
*
Pozostałe scenariusze także wartałoby przedyskutować.
Opozycja urządziła się już w czarnej d…e. Jak każdy człowiek ważą za i przeciw i wygodniej im jest być opozycją parlamentarną. To taka oswojona opozycja zwana pieszczotliwie przez ich dobrodzieja „totalną”. Wiedzą, że mieliby więcej do stracenia ryzykując wzięcie odpowiedzialności za państwo w obecnych okolicznościach przyrody. Młode rewolucyjne pokolenie już ich nie chce.
Bardziej liczył bym na inicjatywę zewnętrzną. Opozycja może się ruszyć do roboty i realizacji planu ratunkowego kiedy poczuje mocne wsparcie i zwietrzy przyszłe korzyści.
Najpierw jednak obecny rząd musi podać się do dymisji.
Pełna zgoda – tylko presja zewnętrzna może cokolwiek wymusić na tej klasie próżniaczej. Elementy tej presji już obserwujemy codziennie i to coraz bardziej szokujące. Do dzisiaj, według oficjalnych danych, łączna liczba zakażeń Covid-19 wyniosła w Polsce 493.765,- a liczba zmarłych 7.287,- i wiemy, że to są liczby zaniżone małą liczbą testów.
Dane faktyczne leżą blizej 2,5 miliona zakażeń i około 35 tysięcy zmarłych. Drugie tyle osób prawdopodobnie zmarło w wyniku nie leczenia innych chorób. To ile osób musi codziennie umierać, aby opozycja się obudziła? Ile – 1000, 1500, 3000 czy 5000 czy może 10.000 ? Czy jest jakaś granica wrażliwości polityków opozycji?
Inicjatywa zewnętrzna – oczywiście pełna zgoda, Spobujmy zatem napisać wprost jakiej inicjatywy zewnetrznej oczekujemy. Tu nie ma na co czekać. Na naszych oczach odbywa sią najbardziej tragiczny spektakl skutków indolencji i skrajnej niekompetencji klasy politycznej.
Polskie społeczeństwo jest bardzo konserwatywne. To truizm. Trudno, moim zdaniem, oczekiwać, że jego gniew przybierze progresywny kierunek sam z siebie. Zobaczmy, co dzieje się z protestami kobiet. Energia zaczęła wygasać gdy zaczęły być widoczne grupy aktywistów LGBT+. Zrewoltowana młodzież może nie wystarczyć do przekroczenia masy krytycznej. Takie mamy społeczeństwo. I taka jest też opozycja.
Bardzo chciałbym, żeby Pana plan ratunkowy stał się rzeczywistością. Podpisuję się pod nim obiema rękami. Sądzę jednak, że demokratycznie wybrany polski rząd będzie do końca wymachiwał demokratycznym mandatem. Kaczyński będzie walczył do końca, co już przecież widzimy. Koszty go nie interesują. A dymisja rządu i rozpisanie przedterminowych wyborów to przecież warunek wstępny do realizacji planu ratunkowego. Możliwe są oczywiście przetasowania w Sejmie ale obawiam się, że jakakolwiek realna rewolta wewnątrz Zjednoczonej Prawicy będzie natychmiast oznaczała wprowadzenie stanu wojennego i siłową konsolidację prawicy. List generałów, moim zdaniem, świadczy o tym, że w armii już zaczęły się przygotowania.
Dzisiaj już widać, że nowym prezydentem USA będzie Biden. Zacznie urzędować od stycznia. To oznacza, że Kaczynski ma tylko dwa miesiące na ewentualne siłowe rozwiązania. Jeżeli armia USA zachowa się politycznie neutralnie, a nie bardzo może inaczej, bo ma do czynienia z demokratycznie wybraną władzą. Niemcy nie mogą sobie pozwolić na rozchwianie dostaw z Polski w przypadku załamania się polskiej gospodarki i raczej będą przychylni siłowemu przywróceniu porządku.
Kaczynski hołduje Realpolitik. Podstawowe filary jego władzy to rozdawnictwo pieniędzy, sojusz wewnętrzny z KRK i sojusz międzynarodowy z USA. Ten pierwszy się załamuje, ten trzeci się chwieje i zostaje jedynie ten drugi.
Jakiej inicjatywy zewnętrznej oczekujemy? Ja liczyłbym na pomoc nowej administracji Bidena. Amerykanie zaangażowali się politycznie i militarnie w naszym regionie i nie bardzo mogą machnąć ręką na egzotyczny konserwatywny kraj leżący w kluczowym miejscu w Europie Wschodniej. Wystąpienie Franciszka z żądaniem podania się Episkopatu do dymisji byłoby też mile widziane.
Poruszamy się w świecie domysłów, spekulacji i gdybania, ale przynajmniej staramy się myśleć o przyszłości.
*
Społeczeństwo jest rzeczywiście konserwatywne, choć wszystkie badania wskazują, że nie aż tak jak chce PiS. W razie czego nie będzie żałować satrapy. Protesty antyaborcyjne będą trwały w okrojonej wersji, ale ewentualna publikacja wyroku TK spowdowałaby eksplozję stąd TK jest już zneutralizowany.
*
Plan ratunkowy (taki czy inny) jest narzędziem, którym opozycja powinna sprawdzić spositość obozu PiS. Bez takiego sprawdzenia nie będzie wiadomo czy obóz nie pęknie. Opozycja powinna koniecznie taką operację wykonać pod sztandarem ratowania Polski.
*
Raczej nie obawiam się rozwiazań siłowych ze strony JK, bo to już ostateczność która pozbawi go władzy w kilka miesięcy. Pomijam kwestie panowania nad wojskiem i policją, dyscyplinę, etc. Jeżeli uważnie czyta się apel 212 generałów sprzed kilku dni, to można z niego wyczytać groźbę wobec JK, żeby nie ważył sie tego robić. Myślę, że jest na tyle racjonalny aby nie pchać się pod topór. Tych 212 generałów mówi tym apelem jesteśmy razem, zgodni bronić Polski i Konstytucji i nasze działania są całkowicie skoordynowane. Sami nie rozpoczniemy puczu, ale jak JK przesadzi, to oni wiedzą co robić… Tak odczytuję ten apel i szereg wywiadów towarzyszących. JK w kwestiach słuźb mundurowych jest dyletantem a oni są zawodowcami.
*
Pomoc Joe Bidena na początek do stycznia symboliczna, a potem dyplomatyczno-polityczna będzie jak najbardziej potrzebna. Zresztą on sam lepiej wie jak ma postepować w sprawie Polski. A zdjęcie z Radosławem Sikorskim, które opublikowano wczoraj jest jednoznaczne. https://uploads.disquscdn.com/images/1e18782f0d01c8e7f625d19a947102aac2eda916b464c1451241dc0b6ffca030.jpg
Trudno jest przewidywać przyszłość. Ale spróbuję. Opieram się na prostej obserwacji, ze gdyby klasa polityczna mogla i chciała coś zrobić, to by zrobiła. Widocznie nie chce i nie może. Prawdopodobnie dlatego, ze katastrofa ich omija. Sa zamożni, sami noszą maseczki, zachowują środki ostrożności, wiec sami nie chorują masowo. A w razie czego będą mieli opiekę lekarską jak Trump. Proszę popatrzeć na zachowanie Trumpa. Trump to jest typowy Polak, tylko wzmocniony. Nie ma takiego świństwa, którego on by nie popełnił. Polski polityk dokładnie tak samo. Powód jest taki, ze ani Trump, ani polski polityk nie płynie na tej samej lodzi, co normalny człowiek. Normalny obywatel płynie kajakiem, a polityk płynie pancernikiem. Nie ma między nimi żadnej wspólnoty. Polityk dba o siebie i kolegów kosztem społeczeństwa, które rzekomo reprezentuje. Ale on/ona nie reprezentuje, tylko wykorzystuje. Przykłady? Dwa miliardy dla Kurskiego. Setki milionów dla Rydzyka. Pancerne samochody dla notabli. A jeśli już respiratory, to od znajomego. Nie ma takiego świństwa, którego oni nie zrobią dla swojej korzyści. To się nie zmieni bez względu na rozmiar katastrofy albo liczbę ofiar. W szpitalach mogą się dziać dantejskie sceny, a politycy tylko szczelniej zasłonią firanki. W miarę pogarszania sytuacji politycy będą ratować sami siebie. Bedą się izolować, otaczać strażą, będą łgali na potęgę. W razie absolutnej katastrofy gdzieś znikną. Tak samo, jak polski rząd we wrześniu 1939. Politycy się ewakuowali. Potem mówili, ze nie było innego wyjścia. Teraz tez tak będzie. Tych ludzi nie stać na nic innego. Tak zostali dobrani. Prezes miał dość czasu, żeby dobrać wywłoki i tak zrobił. Wywłoki będą dbały o siebie. W innych formacjach jest trochę lepiej, ale tez jest mało ludzi z charakterem i wyobraźnią.
Jak to się zakończy? Totalnym rozkładem i chaosem. Przegrana wojna z covidem to będzie chaos. Prezes i jego ludzie gdzieś znikną. Potem, kiedy już będzie „odporność stadna”, prezes wróci i ogłosi, ze to on wygrał. Wyznawcy mu uwierzą. Byc może znajdzie się ktoś, kto mu wymierzy doraźną sprawiedliwość, ale przypuszczam, ze wątpię.
Co do pytania, dlaczego ludzie wierzą w oczywiste kłamstwa.
Ludzie są ciemni i chcą łatwych wyjaśnień. Poza tym nie pamiętają co wczoraj mówił polityk. A przecież łatwo sprawdzić na przykład, że nie zasadzono 500 mln drzew w drugiej połowie zeszłego roku, co obiecywał Morawiecki. Nie ma elektrycznych samochodów ani tanich mieszkań. Ale Morawiecki mówi w sposób miły i z przekonaniem, a ludzie więcej zwracają uwagi na to JAK polityk mówi niż CO mówi. Przypomnijmy sobie bełkot Wałęsy, który został prezydentem. Mało kto słucha ze zrozumieniem wiadomości, a wielu TVP i to też wyrywkowo. A dowiaduje się ze swoich mediów, że opozycja i zagranica mącą.
Wydawałoby się, że taki pajac jak Trump nie ma szans na wybór, ale ludzie lubią go oglądać.
Na razie ludzie wolą igrzyska od chleba.
ładny plan.
Obawiam się jednak, że nie do zrealizowania i to nawet nie przez to, że mamy takich a nie innych polityków.
Taki „Plan Naprawczy” zakłada, że jest jakiś jeden najlepszy sposób na ogarniecie kryzysu, z którym się wszyscy zgodzą.
A tak nie jest.
Zwłaszcza na poziomie najbardziej newralgicznym – kwestii finansowania tego planu ratunkowego.
Większy dług? Tu mamy bariery konstytucyjne i trzebaby Konstytucję zmienić w tym zakresie.
A skoro nie większy dług, to cięcia w wydatkach? No i tu zaczyna się problem. Jak dogadać się komu zabrać pieniądze. Gdzie uciąć? Dwa, wydaje się, najprostsze elementy to likwidacja dofinansowania KK i ograniczenia wydatków na wojsko. Tylko nie wiem, czy to pozwoli choćby na dofinansowanie słuzby zdrowia, na zapłacenie lekarzom, pielęgniarkom, specjalistom spoza Polski – np. z Ukrainy , zeby zechcieli tu przyjechać i z narażeniem zdrowia a może i życia pomóc Polsce .
A trzeba jeszcze gospodarkę ratować. Jak? Za co?
.
Można uznać – rysujemy plan naprawczy taki, żeby był pozbawiony elementów spornych (finansowania). Udaje się – wchodzi techniczny rząd fachowców (tylko znów – których fachowców wybrać – zwłaszcza od gospodarki? Kołodko czy Balcerowicz – mówiąc obrazowo) i ma rządzić w oparciu o plan.
Ale się nie da bez odpowiednich ustaw, które musi przegłosować Sejm. A wtedy wracamy do sporów z momentu kreslenia planu. A rząd niewiele może poza administrowaniem kryzysem.
.
wrescie ostatni element – społeczeństwo.
Jak wyjdzie ktoś i powie społeczeństwu: „Obięcuję wam krew pot i łzy” i zyska powszechną apropoadtę – to ok.
A jak nie?
To co? Po pół roku wracamy do rządów PiS-bis, bo „za PiSu było dobrze, a potem to rządy opozycji i tych ludzi w biedę wpędziły”. „Się umówili ponad głowami ludzi”. „Kosztem zwykłych ludzi pompują kase w korporacje” itd.
.
Yac Min raz za razem podkreśla, że „tylko pusta micha suwerena…”.
Ta pusta micha suwerena czeka tak czy owak i żaden plan narawczy, który w obecnej sytaucji mógłby posługiwac się tylko półśrodkami, temu nie zaradzi. i dopiero w czasie naprawdę odczuwalnego kryzysu będzie duże społeczne przyzwolenie na zmianę w tym duże cięcia.
.
Bardzo chciałbym sie mylić, Wydaje mi się jednak, że niestety, ale procesy pchające nas do katastrofy i humanitarnej i gospodarczej już zostały uruchomione. Tama już pękła i nie da się tej fali zatrzymać – można tylko próbować ukierunkować ją, aby w jednym obszarze poczyniła mniej zniszczeń (za to w innym więcej). A i te wysiłki nie uchronią w pełni od zniszczeń w tym, który się chciało osłonić.
W tej sytuacji wydaje się, że lepiej nie zużywać energii wtych jałowych próbach tylko zachowac ją aż fala opdanie i wtedy wykorzystać energię na odbudowę.
.
To nie oznacza, że nie należy nic robić. Wręcz przeciwnie. Jak najbardziej dbac o solidarność – tę przez małe „s”, odnosic się do siebie wzajemnie z życzliwością, pomagać sobie nawzajem, organizować kółka samopomocy.
.
teraz pisząc to – przyszlo mi do głowy – moze mniej ambitny plan byłby do przyjęcia?
Samo ratowanie służby zdrowia i życia obywateli? Tu pewnie łatwiej byłoby o zgodę i o znalezienie finansowania.
Tylko czy dałoby radę taki wprowadzić bez przejmowania odpowiedzialności za resztę obszarów funkcjonowania państwa?
@ Mr E – takie wątpliwości które poruszył Pan w swoim komentarzu ma pewnie wielu z nas. Wskazuje na to dyskusja na SO i dyskusja w środowiskach lokalnych każdego z nas. Mimo tych wątpliwosci, które w pełni podzielam, staram się myśleć pozytywnie i konstruktywnie. Po kolei:
*
Oczywiście nie istnieje „… jakiś jeden najlepszy sposób na ogarniecie kryzysu”. Mimo tego wychodzę z założenia, że każdy, racjonalny, przemyślany i publicznie przedyskutowany sposób ratowania sytuacji pandemii, gospodarki i rozwiazania kryzysu społecznego, jest lepszy niż to co robi dzisiejszy rząd, zajmując sie pozorowaniem działań i utrzymywaniem władzy. Dylematy źródeł finansowania, barier zadłużenia wynikających z zapisów Konstytucji – one są niezależne od tego, kto rządzi. Rząd ekspertów i tak musiałby na rozwiazanie tych oraz innych dylematów proponować rozwiazania a zatwierdzaniem zajełaby się większość parlamentarna. Dzisiaj decyduje o tym jeden, oderwany od życia człowiek.
*
Program „…pozbawiony elementów spornych (finansowania)” jest fikcją i żadni fachowcy, menedżerowie, eksperci nie daliby się nabrać na realizację fikcji, zresztą po co uruchamiać plan z góry skazany na porażkę – lepiej nic nie robić i niech rząd pisu się szarpie.
*
Dylematy dotyczące fachowców są mniejsze niz przypuszczamy, chyba że każda partia chciałaby zatrudnic „swoich” fachowców, czyli polityków przebranych za ekspertów. Środowiska na ogół świetnie wiedzą jaki jest rozkład kompetencji wśród czołówki fachowców w każdej dziedzinie i stosunkowo łatwo ich znaleźć. (Symboliczny dylemat Balcerowicz-Kołodko, daje się łatwo rozwiązać – różnice są głównie ambicjonalne i osobowościowe, a merytorycznie dużo łatwiej znaleźć modus vivendi.)
*
Społeczeństwo – ten argument z postrzeganiem PiSu jak dobrego wujka jest bodaj najważniejszą przeszkodą w planie ratunkowym. Gdyby przyjąć go jako kryterium decydujące, to należałoby nie podejmować żadnych działań. Zastosować strategię darwinizmu społecznego, która może oznaczać, że:
– w wyniku pandemii wymrze do wiosny na Covid-19 około 0,5 miliona ludzi i drugie tyle na inne choroby nie leczone z powodu zapaści służby zdrowia,
– recesja wyniesie minus 10%-12%, bezrobocie wzrośnie dwukrotnie, wiele firm spajtuje z powodów ogranczeń kolejnych lockdownów, mnóstwo ludzi straci dochody i środki do życia,
– kryzys społeczny – protesty przeciw PiS chwilowo ustąpia aby wrócić na wiosne ze zdwojoną siłą.
Spodziewam się, ze nawet jesliby opozycja rozpoczeła dzisiaj działania na rzecz przyjecia planu ratunkowego, to nie zrobi tego szybciej niz w ciagu 2-3 miesięcy. A wtedy te wszystkie w/w procesy już bedą bardzo zaawansowane.
*
Istnieje dość rozpowszechniony pogląd, że należy poczekać aż sytuacja w wyniku sumy krysysów zrobi się tak dramatyczna, że zmiecie PiS z powierzni życia publicznego. Teoretycznie to brzmi dobrze, ale w praktyce może oznaczać bunt społeczny, czy rewolucję której konsekwencje zmiotą z życia publicznego całą klasę polityczną, co byłoby pożyteczne. NIestety przy okazji rewolucja moze zmieść wszystkich ludzi kompetentnych, a rzadzeniem zajmą sie jeszcze dużo mniej kompetentni populiści niż dzisiejsi pisowcy. Wściekłośc i nienawiść roszczeniowego społeczeństwa moze wtedy zwrócic sie przeciwko wszystkim w miare wyedukowanym ludziom, niestety.
*
Konieczność działań typu „… solidarność – tę przez małe „s”, odnosic się do siebie wzajemnie z życzliwością, pomagać sobie nawzajem, organizować kółka samopomocy.” jest niezależna od tego czy uda się podjac plan ratunkowy, czy też nie będzie ratowania.
*
„Samo ratowanie służby zdrowia i życia obywateli?” nie ma moim zdaniem wielkiego sensu. Pozostawienie reszty władzy w rekach dzisiejszej koalicji to droga do nikąd – mogłoby być tylko gorzej na skutek rozmycia odpowiedzialności.
*
Reasumując – działania ratunkowe wiązą sie z olbrzymia iloscią zagrożeń, dylematów, watpliwości bo taka jest natura rzeczy. Jednakże racjonalnie oraz intuicyjnie wydaje sie, że samo ratowanie nie ma rozsądnej alternatywy.
„Niestety przy okazji rewolucja może zmieść wszystkich ludzi kompetentnych, a rządzeniem zajmą się jeszcze dużo mniej kompetentni populiści niż dzisiejsi pisowcy. Wściekłość i nienawiść roszczeniowego społeczeństwa może wtedy zwrócić się przeciwko wszystkim w miarę wyedukowanym ludziom, niestety.”
Wprawdzie trudno mi w tej chwili wyobrazić sobie „mniej kompetentnych populistów od pisowców”, ale myślę że to nie przekreśla wagi tego stwierdzenia. Tak się niestety może zdarzyć…
„Tak się niestety może zdarzyć…”
*
Proszę pozwolić na nieco przydługą opowiastkę, za to z pysznym morałem. Na początku transformacji ustrojowej w okresie 1990-1992 była w TVP audycja zatytułowana bodajże Trybuna Obywatelska. Młodzi dziennikarze, w tym Marek Siwiec, zapraszali do studia ludzi z ulicy. W jednym z takich programów, o ile pamiętam chyba w 1991 roku, zaproszeni obywatele III RP dyskutowali czy taka kategoria jak „marketing” to się w Polsce przyjmie czy nie. Pomijając absurdalność samego postawienia sprawy temat ilustruje jak daleko oddaliliśmy sie od tamtych czasów. Dyskutanci byli podzieleni – większośc twierdziła, że marketing się w Polsce zdecydowanie nie przyjmie!. Wówczas do programu zadzwonił Jacek Kuroń, który akurat oglądał program w szpitalu gdzie przebywał na leczeniu i opowiedział historyjkę, którą, jak zaznaczył, znał z drugiej ręki.
*
Rzecz miała miejsce w epoce schyłkowego Gierka 1978-1980. W tym czasie ta ekipa gorączkowo poszukiwała źródeł finansowania dla naszej zbankrutowanej gospodarki, a zadłużenie zagraniczne już było zaporowe. Jednym ze współpracowników tej ekipy był wielki biznesmen niemiecki mocno juz leciwy. Pełnił rolę „osoby dobrych usług”, za co nie chciał stanowczo żadnego wynagrodzenia. Jednakże przyjmował z wdzieczności jedną rzecz do której miał słabość – ekipa organizowała mu krótkie polowania, był bowiem zapalonym myśliwym. Jesienią 1979 roku załatwiał duże, pomostowe finansowanie i przyjechać miał do Warszawy na półtora dnia finalizacji sprawy. Osoba, która z nim rozmawiała chciała się koniecznie dowiedziec na co on chciałby zapolować. On za bardzo nie miał na to ochoty, ale kiedy dowiediał się że może to być tak blisko Warszawy – w Puszczy Kampinoskiej, to uległ namowom. Wyraził ochotę polowania na niedźwiedzie.
Ekipa borowików, organizująca polowanie, stanęła przed nie lada wyzwaniem. W Puszczy Kampinoskiej ostani niedźwiedź zginąl ponad 300 lat temu. Wpadli więc na pomysł i pojechali po niedźwiedzia do warszawskiego ZOO. Dyrektor ZOO jak to usłyszał wyrzucił dziadów na zbity pysk. KIlka innych pomysłów nie wypaliło – w końcu pojechali do siedziby cyrku państwowego w Julinku i znaleźli niedźwiedzia, który od małego był akrobatą i wyprawiał rózne sztuki cyrkowe. NIedźwiedź był juz starszawy i nie wystepował – dożywał swoich dni.
Zawieźli zatem niedźwiedzia do lasu i wypuścili, a z drugiej strony ten leciwy Niemiec z bronią i towarzyszącą świtą. Jakiś czas trwało zanim się spotkali. Niedźwiedź całe życie spedził z ludźmi więc chodził po lesie i się nudził. Kiedy zobaczył myśliwych ucieszył sie bardzo i rzucił się radosnie na powitanie. Niemiec przymierzył raz i … spudłował, drugi raz – juz bardziej zdenerwowany – chybił ponownie. A niedźwiedź coraz bliżej. NIemiec porzucił giwerę i w nogi. A niedźwiedź za nim. Po przebiciu się do drogi NIemiec zaczął uciekać duktem lesnym, bo mógł biec szybciej. Cały czas słyszał za sobą sapanie biegnącego niedźwiedzia. Po chwili sapanie ustało i zapanowała dziwna cisza. Niemiec obejrzał sie za siebie i … struchlał – niedźwiedź jechał za nim na rowerze!!! Starszy pan stracił przytomność. Kiedy na drugi dzień ocknął się w szpitalu, podobno pierwsze słowa które powiedział brzmiały: „Polska, jest to kraj nieograniczonych możliwości”.
*
Przez te prawie 30 lat próbowałem ustalić prawdziwość tej anegdotki, ale mi się nie udało. Kiedyś opowiadałem ją w towarzystwie doświadczonego tresera dzikich zwierząt w cyrku. On potwierdził, że z psychologicznego punktu widzenia to było moźliwe. Niedźwiedź, nie rozumiał dlaczego ludzie uciekają od niego, więc kiedy zobaczył rower, skojarzył, że czeka go nagroda i stąd ten wyczyn.
Pozostaje zatem nadal zagadką czy rzecz miała miejsce, czy też zawdzięczamy ją wspaniałej wyobraźni nieodżałowanej pamieci Jacka Kuronia.
*
Wracając jednak do naszych baranów, czyli populistów. Zapewniam Pana, że takich znajdziemy w Polsce na pęczki. I w zapleczu PiSu i w Konfederacji i w ruchu narodowym takich nie brakuje. Wystarczy posłuchać licznych „wykładów” lub dyskusji na Youtube z udziałem wielu „rozumnych inaczej”, w tym mojego ulubionego „myśliciela” – Krzysztofa Karonia. Facet nieledwie ze średnim wykształceniem uchodzi za eksperta w dziedzinie historii sztuki. Wygłasza pogadanki, wykłady, zabiera głos w dyskusjach, nawet Monika Jaruzelska zaprosiła go na wywiad. Mówi tak przerażające brednie, że przy nich Dyzma Mostowicza byłby wybitnym intelektualistą. A ludzie słuchają go poważnie, dyskutują z nim i słupki ogladalności na You tube przekraczają juz poziom kilkudziesieciu tysiecy odsłon. Jego „Historia antykultury” jest takim stekiem grafomańskich bzdur, że nawet … doczekała się nagród, recenzji naukowych i …tłumaczenia na języki obce (Karoniowi). I tenże pan ma swoich wyznawców. Mimo iż można w Youtube znaleźć kompleksową i merytoryczną krytykę demaskującą hochsztaplerstwo tego gościa są ludzie, którzy traktują go poważnie.
Pyszne :):):)
Mnie też to śmieszy mimo tylu lat.
Polecam…! : https://www.youtube.com/watch?v=6lpK8QVGqc0&t=421s
Na prośbę Z. Szczypińskiego:
Do Sławka – to bardzo dobra analiza tego, co jest polską rzeczywistością, pełna i głęboka (jak na publicystykę).
Przeczytałem z uwagą i dziękuję Autorowi za precyzję w nazwaniu tego, co w Polsce mamy. To świetny artykuł, świetny, aby zacząć seminaryjną dysputę.
Chcę jednak zająć się planem – tym opisem koniecznych kroków wyjścia z zapaści, jaka jest chyba nieuchronna.
Jeżeli tak to żadne parlamentarne działania, tworzenie nowych sojuszy, możliwe proceduralne postępowania podejmowane w celu odsunięcia naczelnika od władzy nie dadzą efektu. Wszystko wskazuje na to, że tylko kryterium uliczne, rewolta w służbach i i resortach siłowych (rewolta na poziomie wykonawczym, nie decyzyjnym) może spowodować zmianę.
To będzie rewolucyjna zmiana, będzie bolało. Chodzi tylko o to, aby bolało jak najmniej i aby ofiarami nie byli tylko obywatele, ale i funkcjonariusze systemu. To jest możliwe i świat to zrozumie – skala dewiacji i zaprzaństwa, doprowadzenie do stanu, w którym nic nie jest takie, jakim być powinno, łamanie konstytucji, zawłaszczenie państwa, panoszenie się fundamentalizmu religijnego wśród ważnych ludzi tego systemu jest tak wielkie, że ewolucyjne rozwiązania wydają mi się bardzo mało prawdopodobne.
Panie Zbigniewie – Pan najlepiej zna mechanizmy parlamentaryzmu, więc pewnie ma Pan rację. Zresztą więcej głosów komentatorów opowiada sie raczej za innym scenariuszem niż zaproponowałem w tym artykule.
*
Inaczej nie mogłem napisać – widząc konieczność ratowania Polski z kleszczy 3 kryzysów – zdrowotnego, społecznego i gospodarczego – musiałem zaproponować scenariusz pozytywny. Nie jestem w stanie ocenić jego realności. Być może dzisiaj szanse są nikłe, ale dajmy „dojrzeć” parlamentarzystom, a właściwie szefom partii opozycyjnych. Może rozwój wydarzeń i konieczność działania pozwoli im skorzystać z takiej czy podobnej ścieżki.
*
Nawet jednak gdybym nie widział żadnej szansy na scenariusz pozytywny, to drogi rewolucyjnej, buntu, puczu, czy zamachu stanu nie spoób ani projektować, ani proponować w otwartej publicystyce. To mogą robić wyłącznie politycy, rewolucjoniści lub funkcjonariusze wewnątrz lub na zewnątrz służb siłowych. Tymczasem żadną z wymienionych osób nie byłem, nie jestem i chyba już nie będę. Jednakże nie uchylę się od wsparcia jeśli ktoś będzie takiego oczekiwał.
Ciekawa analiza Pawła Wrońskiego w dzisiejszej GW : https://wyborcza.pl/7,75968,26484770,kryzys-obozu-wladzy-rzad-zywych-trupow.html#S.main_topic-K.C-B.2-L.2.glowka
Moze powtórzę swoje tezy, tylko inaczej. Zasadniczym elementem polskiego ustroju politycznego jest to, ze klasa rządząca zawłaszczyła sobie przywileje. Pieniądze, pewność jutra, stanowiska dla siebie i swoich, oraz fizyczne bariery oddzielające ja od społeczeństwa. Klasa klerykalna zawsze tak miała, nawet w najchudszych czasach. Klasa PiSowska się od niej nauczyła i w bardzo krótkim czasie zbudowała sobie swoje własne cesarstwo. Widocznym atrybutem tego cesarstwa są te pancerne limuzyny, ale takich atrybutów jest więcej. Zupełnie ostatnio do tych przywilejów doszedł jeszcze jeden: pewność dostępu do karetki i respiratora. To jest w tej chwili najcenniejszy i najbardziej bezwstydny przywilej.
Klasa rządząca będzie swoich przywilejów bronic nawet kosztem tysięcy, setek tysięcy, czy milionów ofiar. Nie będzie żadnej granicy, powyżej której u rządzących pojawi się sumienie. Ten etap to oni maja dawno za sobą. Tak zostali dobrani przez Kaczyńskiego, żeby sumienie się nigdy u nich nie pojawiło. Sam Kaczyński bez mrugnięcia okiem zamieni sto tysięcy ofiar na kilka mandatów w Sejmie. Tylko to go obchodzi bez względu na koszty.
Ta klasa nie odda władzy żadnym fachowcom w żadnych warunkach i okolicznościach. Po pierwsze, to są ludzie głęboko zdemoralizowani. Nawet, jeśli Kaczyński odejdzie, to demoralizacja pozostanie. Po drugie, jeśli oddadzą władzę, to nie będą mieli pewności dostępu do karetki. To jest w tej chwili poważna motywacja, żeby się trzymać władzy pazurami bez względu na liczbę ofiar.
Myślenie pana Sławka zakłada jakieś śladowe ilości sumienia. To jest założenie z Księżyca. Nie ma podstaw, na których można by zbudować porozumienie z tymi ludźmi. Sa dwa wyjścia z sytuacji. Albo pojawi się szczepionka, którą Polska dostanie od dobrego wujka, albo nie. W tym drugim przypadku albo będzie kompletny chaos i rozpacz, albo wreszcie pojawi się Kościuszko i zrobi to, co trzeba. Bardziej prawdopodobne jest to pierwsze, niż to drugie. Jesli zdarzy się to drugie, no to cóż, taka polska tradycja. Potem będą długie nocne rodaków rozmowy.
„Myślenie pana Sławka zakłada jakieś śladowe ilości sumienia. To jest założenie z Księżyca.”
*
Być może ma Pan rację, ale nie sposób zakładać, że większość z 460 osobowego parlamentu, pozbawiona jest nie tylko resztek sumienia, ale przede wszystkim instynktu samozachowawczego i elementarnego poczucia rzeczywistości. Jak pamiętam Pan wysyłał listy do parlamentarzystów odwołujące sie do ich poczucia przyzwoitości, racji stanu i resztek rozumu, w sumie do instynktu samozachowawczego. Pisząc ten artykuł starałem się dać im znać czego od nich oczekujemy
*
Zgadzam sie z Pańską charakterystyką klasy politycznej RP, a zwłaszcza pisowskich władców, ale wchodzimy w stan katastrofy humanitarnej o skali niespotykanej w Polsce od zakończenia II wojny światowej. To co się dzieje w POlsce przypomina epidemie dżumy czy cholery – ludzie mrą jak muchy i z powodu epidemii i z powodu zablokowania normalnej pracy ochrony zdrowia. Za tydzień, dwa, miesiąc to o czym napisałem będzie miało zupełnie inny wymiar i ciężar gatunkowy.
*
Nawet jeżeli Pan ma rację, że ta „…klasa nie odda władzy żadnym fachowcom w żadnych warunkach i okolicznościach”, to nie zwalnia nas do składania propozycji pozytywnych. Nie wiem jak się zachowa większość parlamentarna, ale miałbym wyrzuty sumienia gdybym nie napisał takiego tekstu. Miałbym kaca moralnego, że wiedziałem i rozumiałem grozę sytuacji a nie zrobiłem nic, żeby choć odrobinę pomóc. Moim obowiązkiem jest pisać, mówić, przekonywać nawet jeśli jak mówi Ferdek Kiepski: ” a co to kogo gówno obchodzi!”
*
Myślę, że przydałoby się więcej analiz co się stanie jeżeli takiego, czy innego, programu ratunkowego nasz system polityczny nie wdroży!
W zasadzie się zgadzam. Ale oprócz sumienia im brakuje czegoś jeszcze: wyobraźni. To są ludzie, którzy ciągle są zaskakiwani przez rzeczywistość. Trzeba do nich mówić, ale gadał dziad do obrazu.
Obok gadającego do obrazu dziada, co we współczesnej Polsce młodzież nazywa dziadersem, do kazdego parlamentarzysty dzień w dzień będa przemawiały ofiary niewydolnego systemu ochrony zdrowia. Oprócz wyobraźni będzie sie liczyła zdolność do rozumienia rzeczywistosci.
Na to bym nie liczył. Z kilku powodów. Po pierwsze, mentalność. Ci ludzie świadomie służą człowiekowi, który publicznie nazwał współpracowników brudnymi ścierkami. Gdyby mieli godność, to by się w to nie pakowali. Nie ma co liczyć na godność, sumienie, honor, itp. u takich ludzi. Po drugie, rozmycie odpowiedzialności. Kaczyński zrobił z nich pluton, a nie zespól. Ich jednoczy posłuszeństwo wodzowi, a nie odpowiedzialność za sprawę. Wodz coś każe, to zrobią. Nie każe, to pozostaną bierni. Zostali pozbawieni poczucia osobistej odpowiedzialności. Ci, którzy je mieli, zostali wyrzuceni. Pozostały ścierki, które Kaczyński potrafi znaleźć pod ziemia. Ma facet te zdolność. Bez poczucia odpowiedzialności, oni będą mijać zwłoki na ulicy i powtarzać „kolega”. Nie pomyślą, ze mogliby coś zrobić samodzielnie, bez rozkazu z góry. A jeśli pomyślą, to się będą tej myśli bali bardziej, niż wirusa.
To jest ABC dyktatury. Poplecznicy są zapraszani na pokazowa egzekucje, siedzą na widowni, i patrzą, jak pluton strzela. Wiedza, ze być może niedługo ich kolej. Ale maja nadzieje, ze następny będzie kolega. Tak podobno wyglądała egzekucja wujka pana Kima. On to opowiadał Trumpowi, któremu się to tak spodobało, ze z uznaniem opowiedział dziennikarzom. Kaczyński to nie Kim, ale jego ludzie są już niedaleko mentalnosci brudnej ścierki. Rola wychowawcy się Kaczyńskiemu udała nad podziw.
Trzeba próbować, ale tez trzeba sobie zdawać sprawę, z kim rozmawiamy.
Dla mnie posłowie PiS sa tutaj drugorzedni, o czym potem. Najwazniejsze czy opozycja wykorzysta szanse jaka jest potrójny kryzys do odsunięcia PiS od władzy. Plan ratunkowy pozwala zgromadzić wokół siebie wiekszą część opozycji + przeważającą wiekszość olpinii publicznej. Nie uda sie to pod szyldem zadnej z obecnych partii.
*
Zawarcvie porozumienia ratunkowego przez cała opozycje parlamentarną i otwarte zaproszenie do posłów wszystkich będzie działac jak kropla drażaca skałę. Tydzień, dwa, trzy posłowie pisu nie pękną, ale kiedy im umrze dziadek, wujek, ciotka, sąsiadka w małych ośrodkach a sąsiedzi zapytaja dlaczegfo nie ratują kraju, znajdą sie pod taka presją, że bedą musieli cos postanowić.
*
Wracajac do posłów pisowskich. W pełni się zgadzam z takim opisem ludzi JK. Pytanie tylko czy to dotyczy 100% posłów. Posłów czysto pisowskich jest ok. 200 (plus 18 ziobrystów i 17 gowinowców.) Pytanie jaka część z tych 200 jest taka niewolnicza? Wiemy, że kilkunastu posłów już się z tego wyłamało przy ustawie futerkowej. Kolejne 20-30 osób wyłamuje sie z poparcia ustawy aborcyjnej Dudy. W PiSie zaczęły sie ruchy odśrodkowe bo pisowcy codziennie widza, ze JK prowadzi ich na ścianę. Musza szukać dla siebie wyjscia awaryjnego, a to pewnie wystarczy aby obok gowinowców zgromadzic 6 posłów pisu dająca większość sejmowa. Wyjście 6 posłów pociągnie za soba nastepnych , którzy nie chcą swojej kariery politycznej zniszczyc przez JK.
*
To wszystko mozna uznać za mrzonki, ale mozna potraktowac takze jako polityczną spekulację. Jezeli w najbliższych 2 miesiącach umrze w Polsce 200 – 300 tysięcy ludzi na co sie zanosi, atmosfera takich spekulacji zrobi sie zupełnie inna. I o tym jest pomysł na ratowanie Polski. (Wirusolodzy informuja, ze zmarli na Covid stanowią mniej więcej 5-krotność codziennie podawanych liczb a dynamika wzrostu jest prawie wykładnicza!)
Yac Min podlinkowal wywiad z posłem. Ten wywiad jest szokujący. Nie znam tego pana, nie wiem, czy jest wiarygodny. Jeśli mu wierzyć, to rzad nie stworzył żadnego planu nawet na poziomie przedszkola. Pomysł, żeby wiedzieć jakie są zasoby i gdzie są szpitale, jest na poziomie szkoły średniej. Nawet tego nie zrobiono. Tak wynika z wywiadu. Ale zamiast tego kilku ludzi się porządnie obłowiło.
Klasa rządząca zachowuje się jak banda złodziei w czasie pożaru. Miasto plonie, a oni wynoszą zastawę stołową z domu sąsiada. Taki to jest poziom. Ludzie będą umierać, a oni będą uchwalać zakaz sprzedaży prezerwatyw. Do klasy rządzącej trzeba doliczyć episkopat. Tych z kolei dręczy, żeby im się zarodki nie pogubiły. Pan Sławek chciałby z nimi rozmawiać. Może i należy. Ale oprócz tego trzeba się rozejrzeć za rolką sznurka do snopowiązałki. Kiedyś go nie było, gdy był potrzebny. Braki mogą wrócić. Warto się zaopatrzyć zawczasu.
Ad VOCEM do wywiadu z posłem Sośnierzem, bo jak mniemam o ten wywiad chodzi. Poseł Sośnierz to poważny człowiek. Lekarz z duzym dorobkiem w organizacji służby zdrowia. NIe musze podzielac jego pogladów politycznych aby uznać, że to wartościowy człowiek : https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_So%C5%9Bnierz
„Pan Sławek chciałby z nimi rozmawiać.”
*
Moja, nieżyjaca juz od ponad 23 lat, żona była osobą niezwykłej odwagi, choć wzrostu raczej niewielkiego. Kiedyś wracała późno w nocy z pracy i w okolicznym skwerku napadło ją trzech bandytów tak groźnych, że każdy z nich mógłby ją zabić wzrokiem. Kiedy już egzekucji miało stać się za dość ci bandyci od malutkiej kobiety usłyszeli: „Nie bij – przetłumacz!” To ich tak rozbroiło, że darowali jej życie.
*
Nie, nie chciałbym z nimi rozmawiać, ale tu nie o moje chęci, a o sprawę chodzi. Ponadto jest wiele form rozmowy, jak choćby:
– przemówmy tym panom do kieszeni,
albo
– niech przemówią karabiny.
Forma dialogu uwarunkowana bywa sytuacją.
„- niech przemówią karabiny.”
Po czystkach zrobionych przez Macierewicza nie ma już nikogo, kto by je potrafił obsługiwać.
Dobre! A to może by tak kosy na sztorc…. lub choćby pożyczone od Francuzów widelce?
Dla tych co jeszcze nie czytali…Warto !! : https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/koronawirus-w-polsce-w-starciu-z-zaraza-polskie-panstwo-skapitulowalo-analiza/bf4l3j9
Szanowni Komentatorzy,
Ponieważ na razie nie przybywa wpisów, dyskusja pod artykułem zdaje sie dobiegła końca. Chciałbym wszystkim, bez wyjątku, serdecznie podziękować za ciekawe i cenne uwagi, oraz wiele przemysleń i wniosków, dzięki którym mój ogląd rzeczy jest z pewnością szerszy i zdecydowanie bardziej wszechstronny. Część wątpliwości, które Państwo zgłosiliście miałem w głowie pisząc ten tekst, ale znaczna część opinii stanowiła dla mnie novum inspirujac do kolejnych przemyśleń. Mam nadzieję, że niezależnie od wielu ograniczeń sprawę wspólnie posunęliśmy odrobinkę do przodu.
*
Jeden z moich znajomych uznał, podobnie jak Pan Jerzy Łukaszewski, że warto aby z tym tekstem i naszą dyskusją pod nim zapoznali się znani mu i cenieni senatorowie oraz kilkunastu posłów, w tym szefowie partii opozycyjnych oraz szefowie klubów parlamentarnych opozycji, a także posłanka Ruchu Szymona Hołowni. Rozesłane maile z informacją o tekście i naszej dyskusji, wraz z linkiem do artykułu na SO wysłane zostały z czwartku na piatek 6 listopada. Kopie maili, w ilości 21 sztuk, dostałem „z urzędu”. Jak dotąd na maile odpowiedziała jedna osoba, zresztą niezwykle uprzejmie. Była to Pani Dyrektor biura senatorskiego Pana Bogdana Zdrojewskiego wyraźnie zaznaczając, że Pan Senator „…serdecznie dziękuje za przesłanie mu artykułu i cenne opinie.” Gdyby ktokolwiek z adresatów odezwał się w najbliższym czasie, z pewnoscią Państwa poinformuję.
Niezależnie od odpowiedzi na rozesłane maile uważam, że stało się zadość mojemu oczekiwaniu – Informacja została dostarczona do adresatów. Czy i co ewentualnie zrobią z taką informacją to zupełnie odrębna kwestia.
Pana stwierdzenie „Informacja została dostarczona do adresatów” jest przesadne. Do niektórych adresatów. Należy dostarczy do wszystkich adresatów. Tutaj ma Pan pełną listę posłów PiS. Wystarczy wkleić do CC. (CTRL-C, CTRL-V). W pierwszej linii jest komentarz. Podzielona na trzy części. Na przykład przed „Tomasz.Latos” jest jedna wolna linia. To na wypadek, gdyby e-mailer miał ograniczona liczbę adresatów. Dlaczego tylko PiS? Bo przygotowanie podobnej listy KO wydawało mi się stratą czasu. Jeśli na SO powstanie inicjatywa pisania do Sejmu i Senatu, to mogę poświęcić trochę czasu i przygotować. Mam metodę, żeby to zrobić w około godzinę.
http://www.listydosejmu.org/Adresy/Lista_PiS_IX_kadencja.txt„
@narciarz2:disqus – Te dwadzieścia jeden maili zostało wysłanych tak, aby senatorowie i przywódcy ugrupowań oraz opiniotwórczy posłowie opozycyjni mieli czas na zastanowienie się czy w ogóle są zainteresowani podjęciem jakiejkolwiek inicjatywy.
*
Z kolei wysyłając posłom PiS taki mail spowodujemy zamieszanie. Będzie ono poległo na tym, że posłowie PiS to żołnierze polityczni, którzy boja sie wlasnego cienia i są kompletnie niedecyzyjni. NIe znaja historii procesów w Norymberdze i slepo wykonuja rozkazy swojego wodza. Nie tylko nie podejmą inicjatywy ale przekażą na Nowogrodzką, a tam zaczną wietrzyć spisek opozycjonistów. Zrobi się komedia pomyłek z inicjatywy, której na razie nikt na razie nie chce podejmować. Proponuję dajmy sobie na wstrzymanie.
*
Kiedy Pan wysyła listy apelujące do ich sumień oraz instynktu samozachowaczego to jeszcze ma to jakis sens. Czym innym jest apelowanie do ich intelektu. O ile o resztki sumienia można ich podejrzewać, to ich dobór z punktu widzenia intelektualnego był od poczatku jednoznacznie negatywny. Oni nawet jesli maja własne zdanie to sie z nim nie zgadzają!. (Nawet wyrzucony kilka lat temu z PiSu Burmistrz Błaszek – człowiek wydawałoby sie rozumny, którego zdegradowali w pisie i w pracy poniewierany przez 5 lat, nadal pisze do prezesa wierząc, że car jest dobry a urzędnicy do kitu! To jak to nazwać – ślepota, debilizm, wyuczona nieudolnośc czy kompletny brak elementarnego rozumu politycznego?).
Przeciez oni celowo i świadomie dołują Polskę od 2015 roku – nie wiem jaki efekt miałoby namawianie ich na plan ratunkowy?
Panie Sławku, ja tylko udostępniam moja listę do ewentualnego wykorzystania. Skoro jest, to może się przyda.
Panie Wojciechu – oczywiście dziekuję bardzo – w razie czego chętnie skorzystam z Pańskiego wsparcia. Poczekajmy czas jakiś. Kłaniam się.
@”Kiedy Pan wysyła listy apelujące do ich sumień oraz instynktu samozachowaczego to jeszcze ma to jakis sens. Czym innym jest apelowanie do ich intelektu.”
.
No i parsknąłem śmiechem i musiałem monitor wycierać !
czytałem ten artykuł i myślałem, że wydrukuję w kilku egzemplarzach na tablicę przed lokalnym kościołem (w kilku egzemplarzach, bo będą zrywali a ja będę co dzień od nowa zawieszał), gdy powiedziałem (w trakcie czytania) Synowi o treści, powiedział dokładnie to co przeczytałem potem na samym dole od p.red. Skalskiego o tym, że PO zawsze wszystko wie i nie potrzebuje rad, mimo tego pomyślałem, że to wspaniała inicjatywa polityczna, pomysł na jakąś narrację poza tymi kolejnymi wojnami wymyślanymi przez K., wspaniała bo dynamiczna w mojej ocenie, teraz spojrzałem, artykuł został napisany 4 dni temu, czy ktoś ze strony polityków podniósł temat? ja zaraz zrobię sobie wydrukuję i będę zawieszał, bardzo Panu dziękuję
Dopiero ilość komentarzy skłoniła mnie do skupienia uwagi na prowokacyjnym tekście Sławka, który wcześniej wydał mi się tylko jeszcze jednym w SO opisem bieżącej sytuacji, z dość naiwną propozycją naprawy państwa.
Z zamieszczonych komentarzy osobiście kładłbym akcent na pierwszy komentarz PIRSa. Reinterpretując, patrzymy najpierw na fakty, a potem konfrontujmy je z deklaracjami. Od siebie dorzucę, wyeliminujmy całkowicie z dyskusji tzw. myślenie życzeniowe.
Oceniając według powyższej zasady, mamy do czynienia z POLSKĄ FASADOWĄ. Fasadowy jest PiS, jak i opozycja, a także polski Kościół katolicki.
Jedno deklarują, a robią całkiem coś innego.
Nie mam pomysłu na naprawę… ale zadam pytanie, które wydaje się też ważne w obecnej sytuacji.
Jak włączył się instytucjonalny Kościół katolicki we wspieranie społeczeństwa w czasie pandemii. Pamiętajmy, że dysponuje ogromnym majątkiem i całą armią tak zwanych kapłanów.
Ktoś coś na ten temat słyszał?