18.04.2021
Po długiej chorobie 18 kwietnia 2021 roku zmarł twórca i szef “Studia Opinii” Stefan Bratkowski. Żegnamy Przyjaciela.
Redakcja
Naprawdę, gdyby Bratkowskiego nie było na świecie – obowiązkowo trzeba by go było wymyśleć.
Nasz Przyjaciel, Szef i Nauczyciel żył 86 lat. I od dziesiątków lat wywierał magnetyczny wpływ na swoje otoczenie, odgrywając przy tym ogromną rolę w życiu społecznym i polityce.
Ale on to miał we krwi. Urodził się we Wrocławiu (wtedy noszącym nazwę Breslau…) 22-11-1934 roku jako syn Stefana Janusza Bratkowskiego, pełniącego wówczas funkcję konsula RP w tym mieście – a w rzeczywistości oficera polskiego wywiadu. Nie ulega wątpliwości, że to dziedzictwo wywarło – mimo że ojciec odumarł Go dość wcześnie – ogromny wpływ na naszego Przyjaciela, który zawsze pracę dla państwa stawiał na pierwszym miejscu. Wielu ludzi określa się szczytnym mianem „państwowiec”; z pełnym przekonaniem mówimy, że Stefan był państwowcem wręcz modelowym. Duży wpływ miały też na młodego Stefana lata spędzone po Powstaniu Warszawskim w Domu Młodzieży w Krzeszowicach – lata surowej biedy, ale i wspaniałej szkoły współżycia w kolektywie.
Był przy tym człowiekiem zaangażowanym politycznie po same uszy od wczesnej młodości. Od 1949 roku był członkiem ZMP; w roku 1956 rozwiązał tę organizację na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie skończył prawo i na krótki czas podjął pracę naukowo-dydaktyczną. Był jedną z legend polskiego Października: w tym pamiętnym 1956 roku organizował w Warszawie pierwszy zjazd – efemerycznej, jak się okazało, bo bardzo niepokornej – organizacji: Rewolucyjnego Związku Młodzieży.
RZM był na owe czasy pomysłem dość szalonym i w stosunku do panującego wówczas modelu ustrojowego absolutnie „nie po linii”. Ale Stefan nigdy nie był „po linii”. Już w 1954 – w roku, w którym wstąpił do PZPR i skończył 20 lat – organizował z podobnymi sobie wariatami Klub Płonącego Pomidora, którego akronim – KPP – z pewnością się ówczesnej władzy nie podobał…
Dzisiejsi przeciwnicy Stefana – których miał niemało – wytykali mu tę przynależność do PZPR. Wytykali mu również, że był członkiem władz partyjnych: wybrano go mianowicie do Egzekutywy Podstawowej Organizacji Partyjnej Związku Literatów Polskich. Nie chcieli pamiętać, że z partii tej został za hardość i niepokorność usunięty dyscyplinarnie w roku 1981, zaś owa egzekutywa była właściwie stale solą w oku władzy jako siedlisko rewizjonizmu i wszelkich możliwych odchyleń od „jedynie słusznej linii”. A Stefan wybrał drogę do zmian nie przez opór i nienawiść, ale przez uczestnictwo i nieustającą pracę od podstaw.
Owa praca od podstaw – czyli klasyczna postawa polskiego pozytywisty, XIX-wiecznego inteligenta – to, obok nieustającego i wręcz trudnego do uwierzenia optymizmu połączonego z niebywałym uporem i konsekwencją w działaniu, niezmienna cecha charakteru Przyjaciela. Był w tym podejściu do życia konsekwentny do bólu, najczęściej zresztą własnego. Prawie każda jego praca kończyła się awanturą i osobistą katastrofą. Jak rzadko który polski dziennikarz tej klasy ma w życiorysie nadzwyczaj długie okresy bezrobocia. Nie miał Stefan jednak – do końca życia – zwyczaju kłaniania się komukolwiek, a już z pewnością nie w sprawach osobistych.
Na marginesie: nie uzbierał w życiu dostatecznej liczby lat pracy na etacie, by zapewnić sobie godziwą emeryturę. Gdyby nie pomoc przyjaciół – nie mógłby egzystować inaczej niż w kompletnej nędzy. Owszem: kilkakrotnie wsparł go ZAiKS., którego był członkiem. O emeryturze dla zasłużonych żadna władza “odnowionej” Polski nie pomyślała. A ostatnio wydawane książki od dawna przynosiły mu wyłącznie sławę.
Dziennikarstwo dość szybko okazało się powołaniem młodego prawnika. Od 1956 roku pracował w kultowym dla naszego pokolenia inteligencji tygodniku „Po prostu”, po skasowaniu zaś tego pisma przez władze (co, przypomnijmy sobie, zakończyło się pierwszym w Warszawie po wojnie potężnym „pałowaniem” młodzieży, które mają doskonale zapisane na plecach niektórzy z dzisiejszych przyjaciół Jubilata…) wędrował po różnych redakcjach – między innymi pisywał w również legendarnym tygodniku „Kulisy” – wszędzie witany z radością z racji swojego temperamentu i znakomitego warsztatu i… niejednokrotnie z tych samych powodów z ulgą żegnany przez naczelnych, którzy w dbałości o swoją karierę woleli się „nie wychylać”…
Mimo wszystkich kłopotów sława Stefana rosła. Jego teksty budziły szeroki odzew – czasem entuzjazm, czasem sprzeciw, ale nikogo nie zostawiały obojętnym. Pisał też książki, które robiły furorę. Takimi były Księga Wróżb Prawdziwych (1969), podsumowująca dyskusje słynnego „Stołu”, nieformalnej kompanii biesiadujących wspólnie, gadających i tryskającej diabelskimi pomysłami dziennikarzy i uczonych, oraz słynna Gra o Jutro, napisana wspólnie z bratem Andrzejem i wydana w roku 1970. Pewno te książki miały wpływ na to, że w roku 1970 reprezentująca ówczesnych progresistów grupa działaczy partyjnych powierzyła Stefanowi kierowanie historycznym dodatkiem popularnonaukowym i ekonomicznym do najlepszej ówczesnej wielkonakładowej gazety codziennej, „Życia Warszawy” (tak modelowo zamordowanej przez prawicowych amatorów, w których ręce dostała się po transformacji 1989 roku…). Tak narodziło się słynne „Życie i Nowoczesność”; wielu z nas, dzisiejszych przyjaciół i współpracowników Stefana, robiło wraz z nim to właśnie pismo. Przetrwało trzy lata. Okazało się nieprawomyślne, harde i nieposłuszne, wielu potężnym ludziom nadepnęło na odcisk, więc podzieliło los „Po prostu”…
Mało kto wie, że Stefan był związany polskim przemysłem informatycznym. W latach 1971-74 był kierownikiem Pracowni Prognoz Rozwoju ówczesnego Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Informatyki. Jest też autorem… pierwszego po polsku wydanego popularnego podręcznika programowania w języku „Basic”; i to jest cały Stefan: jak go coś zafascynowało, z miejsca zdobywał w tym wiedzę ekspercką i pisał kolejną książkę.
Był nieprawdopodobnym erudytą. Miał przy tym komputerową pamięć, nigdy nie zapominał niczego z tysięcy przeczytanych książek. Gdy ktoś z nim dyskutował – sięgał do półek z książkami, zawalającymi całe jego maleńkie mieszkanie i bezbłędnie odnajdywał potrzebne akapity. Nigdy się nie mylił w takim działaniu; co nie znaczy, że zawsze miał rację: kolejną jego groźną i… sympatyczną cechą był ogrom zaufania do ludzi, którym zdarzało mu się zawierzyć czasami zanadto.
Tu anegdota. W latach sześćdziesiątych prowadziłem na Uniwersytecie Warszawskim zajęcia z przedmiotu, będącego zmorą studentów matematyki, a noszącego niewinną nazwę Wstępu do matematyki. Otóż Stefan – w końcu, z wykształcenia prawnik a z pasji historyk – założył się ze mną, że w ciągu przepisowych trzech miesięcy opanuje materiał przepisany programem i zda u mnie kolokwium. Nie było żadnej taryfy ulgowej: stałem się uboższy o godziwą flaszkę a Stefan od tamtej pory z uśmiechem rozmawia o alefach pozaskończonych i hipotezie kontinuum. I nadal mówi do sensu!
Jednym z bardziej znanych przedsięwzięć Stefana jest słynne Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”. Ta nieformalna, nie mająca żadnego statutu ani władz grupa ekspertów swój pierwszy raport O stanie Rzeczypospolitej i drogach wiodących do jej naprawy opublikowała w roku 1979. Raporty DiP publikowała potem „Nova” i Radio „Wolna Europa”.
Jesienią 1980 roku ku ogromnemu zaskoczeniu wielu – nadzwyczajny zjazd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich powołał Stefana na swego prezesa. Pozostawał na tym stanowisku przez cały okres stanu wojennego, zapewniając tym samym z grupą przyjaciół ciągłość istnienia zawieszonej przez władze organizacji. Po transformacji – w roku 1989 – zrezygnował i zadowolił się mianem „Honorowego Prezesa SDP”. Od dawna nie miał z nowym obliczem tej organizacji nic wspólnego. Ciągle (ten optymizm…) miał nadzieję, że dawni koledzy zmądrzeją.
W wielką politykę Stefan był zaangażowany w okresie transformacji. Był członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, brał też udział w obradach Okrągłego Stołu jako członek obrad plenarnych oraz podzespołu do spraw stowarzyszeń.
W roku 2008 wpadł na pomysł wydawania internetowej gazety dla inteligencji, którą właśnie państwo teraz czytają. Grupa skrzykniętych w tym celu „ojców założycieli” (nazwiska znajda Państwo w naszej „stopce”) wybrała go Redaktorem Naczelnym. Prowadził też – dopóki zdrowie pozwalało – stałą audycję w radiu TOK FM „Z boku”.
Był cichym, ale niebywale stanowczym człowiekiem, z ogromnym poczuciem humoru i dysponującym piorunująca ripostą. Przekonał się o tym jeden z działaczy, który – delikatnie mówiąc – związał się w czasach niepokoju z opcją niezbyt Stefanowi przychylną. Kiedy okazało się, że jednak Stefan jest ważną postacią publiczną, ów pan przy jakiejś okazji doskoczył do Stefana z wielką wylewnością.
– Pan chyba pomylił siebie z kimś innym – wycedził przez zęby Przyjaciel, kończąc tym samym znajomość.
Modelowa postawa klasycznego socjaldemokraty reprezentowana przez Stefana jest nam wszystkim bliska. Są wśród nas patrzący na świat bardziej z lewej strony od niego, są i patrzący bardziej z prawej. Wszyscy jednak Go kochaliśmy i uważamy za jedno z Jego większych osiągnięć to, że przy wszystkich między nami różnicach pozostajemy nie tylko „bandą Bratkowskiego”, ale gronem wiernych niezawodnych kumpli, mogących liczyć w każdej sytuacji jeden na drugiego.
Tego nas nauczyłeś.
Bogdan Miś i cały zespół „Studia Opinii”
Dla porządku:
Odznaczenia i wyróżnienia Stefana
Odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2011). Jest laureatem Nagrody im. Adolfa Bocheńskiego (1980) oraz Nagrody Kisiela (1990). W 1998 otrzymał nagrodę PEN Clubu im. Ksawerego Pruszyńskiego.
Wybrane publikacje
- Księga wróżb prawdziwych (1969)
- Gra o jutro (1970, współautor z Andrzejem Bratkowskim)
- Skąd przychodzimy (1975, wyd. rozszerzone 1993)
- Z czym do nieśmiertelności (1977)
- Oddalający się kontynent (1978)
- Programować może każdy (1978)
- Nie tak stromo pod tę górę (1980)
- Nowy Marsyliusz czyli społeczeństwo inteligentne (1981)
- Kilka sposobów na niemożliwość, czyli poradnik dla tych, którzy nie wiedzą, że nic się nie da zrobić (1983)
- Jak robić interesy razem (1989)
- Wiosna Europy (1997)
- Najkrótsza historia Polski (1998)
- Pan Nowogród Wielki (1999)
- Podróż do nowej przeszłości (2000)
- Pod wspólnym niebem: krótka historia Żydów w Polsce i stosunków polsko-żydowskich (2001)
- Nieco inna historia cywilizacji: dzieje banków, bankierów i obrotu pieniężnego (2003)
Cześć pamięci. Proszę przyjąć kondolencje.
Łączę się w żalu, to był wspaniały człowiek, takim go pamiętam.
Proponuję aby Studio Opinii nosiło Jego imię.
Tak bardzo bardzo smutno. Niezwykły Człowiek – wielki intelekt i serce. Każde spotkanie ze Stefanem było specjalne, chociaż mieszkając w Kanadzie miałam do tego okazję za rzadko… Mam nagranie rozmowy z nim sprzed kilku lat, kiedy rozmawialiśmy w kawiarni Hotelu Forum. Muszę je zmontować. Wszystkim Przyjaciołom i Bliskim Stefana przesyłam wyrazy współczucia. R.I.P. Małgorzata P. Bonikowska i “Gazeta”, Toronto
Tak słów brak R.I.P. Takich słów mi brakowało po śmierci Stanisława Lema, Marii Orwid, Tadeusza Różewicza, Zygmunta Baumana, Andrzeja Walickiego, Zbigniewa Ogonowskiego, listę mógłbym ciągnąć długo. Ich obecność sprawiała, że świat nabrał blasku, bez nich świat zubożał, skurczył się. Do Studia Opinii “załapałem się” dzięki Andrzejowi Lubowskiemu, ale przecież ducha Stefana odczuwałem i pewnie, mimo jego odejścia nadal będę odczuwał. Takich państwowców coraz mniej. Stąd smutek coraz większy.
Człowiek się zawsze pociesza, że świat nie jest taki zły skoro są na nim tacy ludzie, a potem …
Strasznie smutno.
Kondolencje dla przyjaciół i bliskich… a smutek dla nas wszystkich…
Żegnaj Drogi Nauczycielu. Żonie , Córce i Najbliższym serdeczne wyrazy wspólczucia
Czołem!
Bardzo, bardzo smutno i tęskno.
Nie ma już Jednego z Mądrych i Wielkich 🙁
Uważnie przeczytałem tę informację wspomnieniową od Redakcji. W osobie Pana Redaktora Stefana Bratkowskiego żegnamy Wielkiego Polaka. Wielkiego przez swoją niestrudzoną działaność i pracę na wielu poziomach i w wielu przestrzeniach. Człowieka, który był drogowskazem dla bardzo wielu z nas. Był jedną z tych szczególnie ważnych i wyjątkowych osób, które zaraziły mnie postawą i działanością propaństwową. Rzeczami dzisiaj coraz rzadszymi i będącymi w odwrocie. Jestem pewien, że Jego życie i dzieła będą długo żyły w pamięci i aktywności każdego z nas. R.I.P.
Drogowskazem ? Tak, ale wyjątkowym. Bo szedł razem z nami przez te dziesiątki lat, do końca. Bez takich ludzi w Polsce biedniej i ciemniej. A wciąż mamy ich za mało.
Tu trochę moich zdjęć Stefana i innych ze spotkań Studia Opinii. Takie miłe wsspomnienia… I tak smutno…
https://gazetagazeta.com/2021/04/odszedl-stefan-bratkowski-1934-2021/
Smutna wiadomość w to smutne i szare bezwiośnie…
Rodzinie i najbliższym przyjaciołom – głębokie wyrazy współczucia.
Zrobiłeś Stefanie kawał dobrej roboty i to z nami pozostanie…
Wielka strata. Niech spoczywa w pokoju. Będzie żyć wiecznie dzięki swoim publikacjom i wpływowi jaki wywarł na wielu ludzi. Kondolencje dla rodziny, z własnego doświadczenia wiem jaka wielka zostaje pustka po takich osobach.
Okropna wiadomość. Miałem szczęśliwą sposobność współpracy ze Stefanem w ponurych latach „jaruzelskiej” wojny i później. Zrobiłem m.in. projekty banderol do kaset dla Jego Gazety Dźwiękowej i projekt graficzny innej, niestety niezmaterializowanej gazety (ok. 1987). Stefanie, żegnaj…
https://uploads.disquscdn.com/images/73ff9abcd7b52f50bff5b54bb04fa6b070bba3fdabf94c5034eea99068eb10c4.jpg https://uploads.disquscdn.com/images/9dcefd982d3200b9a954e5cfcba3d586541b2bae52bb1179692bb70e498a1efc.jpg
Jak należy rozumieć informację o pogrzebie redaktora Bratkowskiego ? Czy godzina 14.30 to godzina spotkania przy IV bramie, czy bezpośrednio przy grobie ?