Jacek Pałasiński: Drugi obieg (334)16 min czytania

23.06.2022

1.

Wojna w Ukrainie daleka jest od końca, ale już dziś dostarczyła światu kluczowej nauki: POJEDYNCZE KRAJE NIE MAJĄ SZANS. Muszą być w jednym z sojuszy politycznych i wojskowych, inaczej zostaną napadnięte przez pierwszego-lepszego agresora i znikną z map politycznych świata. Może jeszcze jacyś etnografowie będą o nich pamiętać.

„Czas, by przywódcy UE uhonorowali długą walkę Ukrainy o europejską przyszłość.
Przywódcy Unii Europejskiej spotkają się w Brukseli w dniach 23-24 czerwca, aby głosować nad uznaniem Ukrainy za kraj kandydujący do UE. Nie należy lekceważyć znaczenia tego kroku zarówno dla Ukrainy, jak i Europy. Rzeczywiście, ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski nazwał to „jedną z najbardziej brzemiennych w skutki decyzji dla Ukrainy od 1991 roku ”.
Euroatlantyckie ambicje integracyjne Ukrainy miały kluczowe znaczenie dla politycznej ewolucji tego kraju przez ostatnie dwie dekady i wywarły głęboki wpływ na szerszy krajobraz geopolityczny.
Pomarańczowa rewolucja z 2004 roku była pierwszym ważnym wyznacznikiem cywilizacyjnego wyboru Ukrainy. To ludowe powstanie przeciwko władzy spowodowało, że miliony Ukraińców wyszły na ulice w proteście przeciwko próbom sfałszowania wyborów prezydenckich w kraju na korzyść prokremlowskiego kandydata. Miało to być momentem przełomowym, który oznaczał odrzucenie przez Ukrainę rosyjskiego autorytaryzmu na rzecz demokracji europejskiej

Ukraina przegapiła swój moment i pozostała osamotniona.

Dzisiaj, z mądrością nabytą poprzez złe doświadczenie, prze ze wszech sił do sojuszy: do NATO i do UE. Wygląda na to, że zrozumiał to nawet najgłupszy z wiejskich głupków ukraińskich, że bez tego, bez sojuszy, bez pomocy innych krajów, które będą gotowe nadstawić karku za jej niepodległość i jej granice, zniknie, tak, jak już parę razy znikała w ciągu swojej historii.

2.

Gdyby nie pomoc NATO i UE, nadzwyczajna i masowa, rozpoczęta nazajutrz po inwazji, Ukraina już by nie istniała. No, może jakiś marionetkowy kadłubek na zachodzie, jakieś Księstwo Lwowskie czy Carstwo Ukraińskie, tak, jak kiedyś na papierze istniało Księstwo Warszawskie czy Królestwo Polskie.

I wydawać by się mogło, że kto, jak kto, ale Polacy powinni tę świadomość konieczności bycia w wiarygodnym sojuszu wyssać z mlekiem matki. Po tylu klęskach, po 123 latach niebytu państwowego, po upokarzającej klęsce wrześniowej, po całkowitym podporządkowaniu „wyzwolicielom” z carstwa sowieckiego, oni to będą wiedzieć na pewno, oni nie dopuszczą nawet w pobliże ośrodków władzy zdrajców, którzy zabiorą się za wyprowadzanie Polski z sojuszy, do których z takim wysiłkiem grupa nadzwyczajnych patriotów ją wprowadziła.

Tymczasem ta zdrada trwa już 7 lat, nasz kraj jest na krawędzi wykluczenia z Unii, a zaraz potem, być może z NATO.

A wiesz, Czytelniku, dlaczego oni to robią?

Oni to mówią, że to robią … z patriotyzmu!

A ciebie, Czytelniku tak łatwo nabrać na patriotyczną tromtadrację! Wystarczy, że wymemła przez wszystkie przypadki łacińskie słowo „patriota”, że odklepie kilka zdrowasiek, że wymlaska coś o Jezusie królu Polski i Maryi, jej królowej, a ty już bęc! Już ich kochasz, już biegniesz podbijać im słupki, już pędzisz na nich głosować.

Wskaż, Drogi Czytelniku, dzień, w którym w 1939 roku polski endek zrozumiał, że głupio robił, głosując na autorów klęski wrześniowej, zrozumiał, że oddał Polskę w niewolę i niebyt, a Polaków w eksterminację, po prostu głupio głosując.

A może sądzisz, że prawdziwego endeka nawet klęska wrześniowa i zniknięcie Polski z map nie przekonało?

3.

Zjednoczona Europa znajduje się na skraju rewolucji.

W poważnych stolicach, w niemal wszystkich klubach w Parlamencie Europejskim, panuje świadomość, że Unii jest potrzebna radykalna zmiana, bo też zmienia się, źle się zmienia, otaczający Unię świat.

Europa wie, że musi się rozszerzyć. Nie być już klubem garstki bogatych i dobrze zarządzanych państw z zachodniej części kontynentu. Chce przyjąć Ukrainę, bo Ukraina ma dzisiaj europejską twarz Wołodymyra Zełenskiego i drogę do Europy wyrąbała sobie orężem. Na Majdanie dowiodła, że nie chce na Wschód, lecz na Zachód. Teraz, walcząc z najpodlejszym i najokrutniejszym spośród reżimów świata, nie dość, że swój zachodni wybór potwierdza, to jeszcze broni całej reszty kontynentu. Walczy za Zachodnią Europę, za Portugalię i za Szwecję, za Włochy i za Irlandię.

I za Polskę. Nie może być lepszego potwierdzenia unijnych aspiracji jakiegoś kraju. I Unia, z wdzięcznością, nie ma prawa tego nie uznać i Ukrainy nie przyjąć z szeroko otwartymi ramionami.

4.

Ale do tego celu Ukraina musi wojnę z rosyjskim agresorem wygrać.

By wygrać, musi mieć wsparcie Unii i NATO. Ma je, w opinii D.O. nadspodziewanie duże, ale niewystarczające. Zachód to wie. Teraz Parlament Europejski, Rada Europejska, a za kilka dni szczyt NATO potwierdzą to i pomoc dla Ukrainy zwiększą. Wystawiając się na ryzyko rosyjskiej eskalacji.

D.O. nie potrafi przewidzieć, jak dalece Zachód wyciągnie wnioski z wydarzeń w Ukrainie. Świadomość tego, że Unia MUSI mieć wiarygodną siłę wojskową już jest, ale czy to się przekuje na działania? Ba!

Z tym że… Nie wystarczy zwiększyć budżet!

Rosja wydaje na swoją armię 60 miliardów euro. Unia Europejska już dziś na swoje armie wydaje …240 miliardów euro. A własnej armii nie ma. Rosja jest silniejsza. Gdy eksperta zapytać czy Unia, bez NATO, byłaby w stanie z tym poziomem wydatków pokonać Rosję, ten wybuchnie śmiechem: „oczywiście, że nie”!

Bo to są wszystko wysiłki rozproszone, nieskoordynowane, chaotyczne.

Unia MUSI mieć własną armię. Musi mieć własne, awangardowe laboratoria wojskowe, wspólne fabryki broni, wspólne dowództwo i wspólną armię!

5.

Ale żeby to wszystko mieć, musi być znacznie bardziej jednolitym tworem politycznym.

Żeby być jednolitym tworem politycznym musi spełnić dwa warunki sine qua non:

• Rozprawić się z „suwerenistami”, głoszącymi, że Unia to wróg i zagrożenie

• Zerwać natychmiast z zasadą jednomyślności w głosowaniach najwyższych unijnych organów.

„Suwereniści” (Madelaine Albright nazywała ich po prostu „fascists” – faszystami) są obecni niemal w każdym kraju unijnym. Ale rządzą tylko w dwóch.

D.O. nie wie, jak wiele czasu upłynie nim Unia zorientuje się, że obecność tych dwóch państw, w których są rządy antyunijne, zagraża jej bezpieczeństwu i kraje te ze swojego grona usunie. Poziom irytacji i niechęci jest wysoki; wystarczy jeszcze jeden incydent, niekoniecznie nawet przez te dwa państwa sprowokowany, żeby irytacja ustąpiła woli działania.

6.

W Unii niebawem, obok Ukrainy, znajdzie się Mołdawia, znajdzie się kilka krajów Bałkanów południowo-zachodnich. Będą biedniejsze, z gorszą infrastrukturą, usługami publicznymi, służbą zdrowia, z większą przestępczością, większą korupcją i większymi nierównościami społecznymi. Wielu to się będzie nie podobać, ale…

Ale przyszłość świata, przynajmniej najbliższe półwiecze, zostanie zdominowane przez wielkie bloki polityczno-wojskowe. Chiny już dziś liderem są jednego z tych bloków i wymagają od sojuszników pod swymi skrzydłami bezwzględnego posłuszeństwa. Eksploatują ich. Liderem drugiego bloku są Stany Zjednoczone. Unia może stanowić trzeci blok, ale, jako że jest militarnym karłem, musi na razie polegać na obronie przez USA, więc sojusz transatlantycki nie ma obecnie żadnej alternatywy.

Rosja wierzyła, że zdoła zbudować trzeci blok, ale rzeczywistość roześmiała się jej w twarz. Ta rzeczywistość nosi nazwę „Ukraina”.

Można odnieść wrażenie, że nawet najbliższe otoczenie Putina, a chyba wręcz i on sam, zdają sobie sprawę, że to mrzonka. Więc Rosja chce być w jednym bloku z Chinami. Ale chce tego jako równy, jeśli nie dominujący partner. Jeśli nie słychać jeszcze wielkiego śmiechu z Pekinu, to dlatego, że Chińczycy potrafią śmiać się do wewnątrz.

7.

Dzisiaj w Brukseli dojdzie do dwóch kryzysów.

Pierwszy to to, że Rada Europejska powie Aleksandarowi Vučićowi, że ma tydzień, może miesiąc na dokonanie wyboru: po czyjej stronie stoi on i rządzona przez niego Serbia. Po stronie Rosji, czy po stronie Unii Europejskiej? Vučićowi (niegdyś ministrowi propagandy Milosevića) przez 10 lat udało się lawirować między Moskwą a Brukselą. Z jednej strony miał status kandydata do Unii, z drugiej utrzymywał bardzo ścisłe związki z putinowską Rosją, na tyle, że dzisiaj Belgrad jest, obok Dubaju, ulubionym miejscem zamieszkania zamożnych Rosjan. Powstała nawet cała dzielnica nowoczesnych wieżowców nur für Russen, z cenami, na które z pewnością nie może sobie pozwolić przeciętny Serb.

D.O. pamięta: w 2014 r. nadawał sprzed belgradzkiego Parlamentu niewiarygodną informację, że Vučić przesunął o trzy dni do przodu narodowe święto Serbii, tylko dlatego, że miał przyjechać Putin, a Vučić chciał się popisać przed nim defiladą zakupionych w Rosji czołgów i rakiet.

Pani Ursula von der Leyen powiedziała w wywiadzie dla mediów austriackich, że na najbliższym szczycie Rady Europejskiej zamierza powiedzieć Vučićowi: w tę, albo we w tę – do Moskwy albo do Brukseli. Vučić się obraził i prawdopodobnie nie przyjedzie. Na znak solidarności z Vučićem mieli nie przyjeżdżać premierzy Albanii i Macedonii Północnej, ale zmienili zdanie i w środę zapowiedzieli, że jednak przyjadą. Ale czy przyjechali to się dopiero okaże za parę godzin.

Macedonia Północna ma dodatkowo gorzkie pretensje do UE. Dlaczego? Bo Bułgaria, która naprawdę wie, czym reżim macedoński pachnie, postawiła weto i żąda uregulowania sporów granicznych i rzeczywistego równouprawnienia mniejszości bułgarskiej. Coś analogicznego przez prawie dekadę robiła Słowenia z Chorwacją: wetowała każdy etap procesu akcesyjnego do czasu rozwiązania problemu granicznego i wyegzekwowania autentycznego przestrzegania praw człowieka w Chorwacji. Nie wszystkie jej żądania zostały spełnione, ale swoje weto w końcu cofnęła.

Bułgaria zapowiadała, że będzie konsekwentna w blokowaniu akcesu Macedonii Północnej, z tym że… Na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem Rady Europejskiej rząd w Bułgarii stracił większość w Parlamencie i padł. Wygląda na to, że Sofia pobije rekord Izraela i będzie miała czwarte wybory parlamentarne w przeciągu niespełna dwóch lat. A jaki będzie stosunek nowego rządu bułgarskiego do Macedonii Północnej, tego przewidzieć chwilowo nie można.

„Przegłosowano wotum nieufności, odchodzi rząd Kirila Petkowa.
Spośród 181 posłów 123 głosowało przeciwko rządowi, a nim głosowało 116 posłów – o 5 głosów mniej niż potrzeba do przezwyciężenia wotum nieufności. To pierwszy rząd w najnowszej historii Bułgarii, który został obalony przez udane wotum nieufności”. (https://www.dnevnik.bg/…/4360874_votut_na_nedoverie…/…)

Tymczasem jednak plan przezwyciężenia bułgarskiego weta przedstawiła prezydencja francuska.

Jeśli masz, Czytelniku, trochę cierpliwości, to przeczytaj poniżej kluczowe punkty tego planu, jeśli nie, idź od razu do punktu 8.

  • Dokument stwierdza, że negocjacje akcesyjne przewidują szczególną uwagę, jaką należy zwrócić na ochronę i niedyskryminacyjne traktowanie obywateli grup i społeczności mniejszościowych w północnej Macedonii”. Aby to zapewnić, postępy w tej kwestii będą ściśle monitorowane przez Komisję Europejską, która będzie składać sprawozdania Radzie Unii Europejskiej.
  • Republika Macedonii Północnej musi przestrzegać umowy z Prespy z Grecją oraz umowy o sąsiedztwie z 2017 r. z Bułgarią.
  • W odniesieniu do języka macedońskiego, którego Bułgaria oficjalnie nie uznaje, oba kraje wydadzą stosowne deklaracje.
  • Macedonia Północna będzie musiała przyjąć całościowy plan działania w celu ochrony praw mniejszości w dziedzinach niedyskryminacji, mowy nienawiści, edukacji itp. Wdrażanie tego harmonogramu i planu działania będzie stale monitorowane i regularnie omawiane na konferencjach międzyrządowych w trakcie procesu akcesyjnego.
  • Przewiduje się, że ramy negocjacyjne obejmą protokół dwustronny między Sofią a Skopje w sprawie wykonania umowy z 2017 r.
  • Rada z zadowoleniem przyjmuje zamiar Skopje dotyczący zmiany konstytucji, tak aby obejmowała obywateli innych narodów żyjących w RMP Republice Macedonii Północnej), takich jak Bułgarzy.
  • Proponuje się zwołanie dwóch konferencji międzyrządowych z RMP. Pierwsza – 23 czerwca. Druga, który będzie prawdziwym początkiem negocjacji – dopiero po zmianie Konstytucji przez RMP.

8.

Zapewne, Czytelniku, w tym momencie myślisz: „niech nas ręka boska broni od przyjmowania krajów bałkańskich, jest już wystarczająco dużo chaosu w UE, a jak dojdą od zawsze skłócone ze sobą nacje stamtąd, to Unia tego nie wytrzyma”.

Masz rację, Czytelniku. Z tym że…

„Nie obędzie się bez Skopje (i protokołu): postawy wobec sporu w północnej Macedonii.
Od wielu dni bułgarscy politycy wykorzystują spór z Macedonią Północną do wewnętrznych celów politycznych, nie biorąc pod uwagę postaw sąsiedniego kraju, jakby nie miał on prawa głosu i jakby decyzja zależała tylko od Sofii i zupełnie nie od Skopje.
Jednak bez uwzględnienia nastrojów po drugiej stronie południowo-zachodniej granicy najlepsza umowa Bułgarii z sąsiadem byłaby niemożliwa, m.in. dlatego, że umowę musi podpisać przynajmniej jedną.
„Negocjacje nie siłowe w żadnych okolicznościach” – powiedział dziś macedońskim mediom prezydent Stevo Pendarovski. Przesłanie było jasne – aby zaakceptować francuską propozycję rozwiązania sporu z Sofią, Skopje też musi też powiedzieć „tak” ”.
(https://www.dnevnik.bg/…/4361009_bez_skopie_i…/…)

Jeśli takie kraje, jak Mołdawia, Albania czy Czarnogóra nie zostaną przyjęte do UE, to zostaną przyjęte do Rosji albo do Chin. Moskwa i Pekin tylko na to czekają. Pamiętają Czytelnicy próbę zamachu stanu w Czarnogórze, zorganizowaną od początku do końca przez FSB (w tym przez wysokiego oficera, który przez lata służył w ambasadzie rosyjskiej w Warszawie) w 2016 roku? Determinacja Rosji, żeby nie stracić na Bałkanach wpływów, jest ogromna. Jeśli tych krajów nie przygarnie Europa, to przygarną Chiny (które inwestują ogromne pieniądze w przemysł turystyczny w Czarnogórze, a największy kurort tego kraju wyspa świętego Stefana, jest już od dawna nur für Russen.

„AP: Głosowanie w Bułgarii może doprowadzić do zwiększenia rosyjskich wpływów
Rząd bułgarskiego premiera Kiriła Petkowa upadł w wyniku wotum nieufności, podały światowe agencje. To wprowadzi kraj w chaos polityczny pośród wojny na Ukrainie i rosnącej inflacji. Reuter dodaje, że głosowanie 123 do 116 nastąpiło po tym, jak koalicja rządząca straciła większość w sporach budżetowych i o to, czy Bułgaria powinna odblokować rozmowy w sprawie przystąpienia Macedonii Północnej do UE.
Petkov, 42-letni absolwent Harvardu, który obiecał walczyć z korupcją, po inwazji Rosji na Ukrainę zajął zdecydowane proeuropejskie i pronatowskie stanowisko, co jest niezwykłe w kraju tradycyjnie przyjaznym Moskwie. Agencja powołuje się na opinię analityków, którzy przewidują, że pod nowym rządem polityka Bułgarii wobec Rosji będzie bardziej neutralna.
Przed krajem stoją teraz możliwe czwarte wybory parlamentarne od kwietnia 2021 r., które zagrażają milionom euro z europejskich funduszy na odbudowę i zamiarowi przyjęcia euro do 2024 r. Blokada polityczna może również utrudnić starania Bułgarii o zapewnienie zrównoważonych dostaw gazu ziemnego po tym, jak Moskwa odcięła dostawy gazu do kraju prawie całkowicie zależnego od gazu rosyjskiego, ponieważ Sofia odmówiła płacenia w rublach.

Więc Europie znacznie bardziej się opłaca znosić niewygody, związane z przyjęciem krajów niekompletnie przygotowanych, a nawet często niepasujących do UE niż oddać je bez walki Moskwie i Pekinowi.

A dodatkowo, Tirana, Skopie, Podgorica i nawet Prisztina wiedzą, bo głupi nie są, że do któregoś z bloków muszą się podłączyć, bo inaczej zginą. Przestaną istnieć i ślad po nich zaginie. Bo chrapkę na nie mają po pierwsze sąsiedzi każdego z tych krajów, po drugie Turcja, która marzy o odbudowie Imperium Osmańskiego, Rosja, Chiny i diabli wiedzą, kto jeszcze. Wiedzą, że w imię przetrwania muszą zrezygnować z części swojej suwerenności, bo tylko w którymś z bloków zachowają niepodległość, własne języki, własne tradycje i religie.

To wiedzą wszyscy, nawet odległe, małe kraje z wieloma, wieloma problemami.

Tylko idioci, rządzący w Warszawie tego nie wiedzą i pchają Polskę do samobójstwa.

Chcieli robić Budapeszt w Warszawie, a ostatni ich pomysł, to zbudować międzynarodówkę faszystowską, która rozbije UE i albo zbuduje alternatywną, totalitarna i nacjonalistyczną unię, albo poddadzą się Rosji, gwaranta ich zdaniem, niedopuszczenia do wszelkiej modernizacji i sekularyzacji. Dokładnie to, na co liczyła Targowica, oddając w imię zaniechania modernizacji i reform Polskę carycy Katarzynie.

To, co się stało potem dzisiejszej katolicko-nacjonalistycznej prawicy niczego nie nauczyło.

Szkoda Polski, drodzy rodacy, szkoda…

Jacek Pałasiński

“Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. “Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.

Print Friendly, PDF & Email