22.03.2023
Czyli jak wygrać lub przegrać z PiS

Kampania wyborcza ruszyła.
W jej ramach Tusk objeżdża kraj i mówi mądre rzeczy do wszystkich, którzy chcą na te spotkania przyjść, bez żadnych ograniczeń. Nareszcie zmusił też innych istotnych członków PO/KO, aby też organizowali swoje spotkania z wyborcami, w swoich okręgach. Policja tych spotkań nie chroni – a jeżeli już, to symbolicznie. Bo większej ochrony policyjnej tam nie trzeba.
PiS robi to samo. Kaczyński też ma/miał spotkania z wyborcami, którzy mogli na nie przyjść, jeżeli zostali sprawdzeni jako zwolennicy PiS. Podobnie PiS skopiował i zmusił swoje „ważne osoby” do organizowania indywidualnych spotkań w swoich okręgach. Też tylko dla tych, którzy popierają PiS.
I spotkania te chronią masy policji. A spotkania Kaczyńskiego ochraniają dosłownie setki policjantów. Po to, aby do uszu Kaczyńskiego nie dotarło nic, oprócz lizusostwa podwładnych.
Na spotkania Tuska/KO/PO przychodzą zwolennicy PO/KO. Praktycznie tylko oni.
Na spotkania Kaczyńskiego/innych z PiS przychodzą wyłącznie fanatycy PiS. I nie bardzo udaje się na nie przemknąć przeciwnikom PiS.
A istota sprawy polega na tym, by przekonać tych, którzy nie wiedzą i wahają się na kogo głosować oraz tych dotychczasowych zwolenników PiS, aby otworzyli oczy i co najmniej przestali głosować na PiS. Jak to zrobić?
Żadne argumenty merytoryczne na tych spotkaniach, żadne mądre głowy w TV, czy słynne paski w TVPiS Info nie zdziałają. Metoda jest jedna. „Na ubitej ziemi”. Pojedynek. Trzeba atakować – a nie tylko bronić się.
Każda posłanka/poseł PO/KO i inni działacze powinni mieć obowiązek zorganizowania co najmniej jednego publicznego spotkania/wyzwania ze swoim odpowiednikiem z PiS. W dowolnym u siebie miejscu, na swoim terenie (Domy Kultury czy gdziekolwiek indziej). Spotkania reklamowanego w lokalnych mediach i transmitowanego live w Internecie.
Czyli wyzwania „Na ubitą ziemię” do rozmowy live z kontrkandydatem PiS ze swojego terenu. Pod umownym hasłem „Odwagi PiS-owcy”. Z imiennym publicznym wyzwaniem dla konkurenta z PiS.
Bo Tusk nie może być jedynym, który naprawdę walczy. Walczyć w tej wojnie musi każdy z PO/KO. Dosłownie i również w taki sposób. Na otwartych spotkaniach i w dyskusji/pyskówce z przeciwnikami.
Kto wygra, ten wygra.
To jest również prosty sprawdzian determinacji/skuteczności i realnej determinacji „naszych”. Tym również przebijemy się do wszystkich mediów – w tym najważniejszych lokalnych, bo z nich nieprzekonani czerpią swoją wiedzę i przekonania wyborcze. I w relacjach w głównych TV, z tych spotkań też się przebijemy.
A na końcu? W dojrzałych demokracjach zawsze jest publiczna i transmitowana dyskusja liderów przed wyborami. Oczywiście, że Kaczyński takiej rozmowy z Tuskiem nie przyjmie. A jego pachołki wymyślą setki bzdetów, dlaczego to niemożliwe. No to wyobraźmy sobie, że przez ostatnie miesiące przed wyborami ważni członkowie PO/KO + Ci z innych partii opozycyjnych, którzy włączą się świadomie do „Wspólnej Listy Opozycji” odbędą dziesiątki/setki takich spotkań-wyzwań z ich lokalnymi odpowiednikami z PiS.
I nieważne czy PiS-owcy na te wyzwania odpowiedzą, czy też kłamiąc i oszukując je oleją. Wyborcy zobaczą prawdę. Nawet, jeżeli takich spotkań/wyzwań z PiS-owcami będzie kilkanaście czy kilkadziesiąt.
I nieważne, jaki będzie wynik każdego z nich. To ocenią wyborcy.
To jest też brutalna weryfikacja rozumu i determinacji „naszych” i PiS-owców.
A jest inna, realna propozycja innych koncepcji kampanii wyborczej, oprócz dotychczasowych klasycznych, staroświeckich? I niedających oczekiwanych skutków? Patrz wyniki sondaży.
Tu trzeba w kampanii wyborczej mentalnej i praktycznej rewolucji. Bo inaczej „będzie jak jest”.
Na końcu urodzi się oczekiwanie: skoro tak można powalczyć „w terenie” to dlaczego Kaczyński nie chcę walczyć publicznie z Tuskiem? I o to też chodzi.
Ale istotniejsze jest coś innego. Czyli możliwość prawdziwych spotkań „Na ubitej ziemi”: w jednej sali zwolenników PiS i zwolenników PO/KO/Wspólnej Listy. Podczas których jest to jedyna realna możliwość przekonania nieprzekonanych.
A jest inny realny sposób, skoro wszystkie dotychczasowe nie działają? Wystarczy spojrzeć na sondaże wyborcze realnie i ze smutkiem.
Oczywiście można sobie łatwo wyobrazić ataki słowne, przekrzykiwanie się i wszystko inne jeszcze gorsze na takich spotkaniach „Na ubitej ziemi”. Ale są inne pomysły na nasze zwycięstwo? Konkretne? A nie tylko „rozważania”?
To jest wojna cywilizacji, naszej demokratycznej i PiS-owskiej zmierzającej do dyktatury. I albo „nasi” to mozolnie wygrają albo rzeczywiście Polska zasługuje na PiS dożywotnio.
Nie żartuję. I mówię to do tych istotnych osób z PO/KO i do tych, którzy będą na „Wspólnej Liście Opozycji”.
Ruszcie swoje *** i walczcie. Na serio i naprawdę. Wyzwijcie Waszych oponentów z PiS na spotkania 1:1, twarzą w twarz „Na ubitej ziemi”.
Albo śpijcie spokojnie, marząc o tym, aby Tusk samodzielnie załatwił wygraną w wyborach i wasze bezpieczne miejsca. W Sejmie, jeżeli przegramy.
Bo się wtedy do polityki poważnej i realnej nie nadajecie.
Brzmi to, jako nierealne. A dlaczego nierealne? Bo, po pierwsze każdy sztab wyborczy uzna, że to głupie i naiwne. Po drugie, że spora część naszych posłów/działaczy PO/KO i sojuszników „Wspólnej Listy” stwierdzi, że „A ile to kosztuje?, „Nie mamy na to kasy”, „A po co to?”, „A nie wystarczą billboardy, za które płacimy”…
Żeby ten obowiązek wywalić do kosza, w ramach „demokratycznej wymiany zdań”.
Bzdury.
Wynajęcie jakiejkolwiek sali (Domu Kultury w mniejszych miejscowościach – a tam na wyborcach nam bardzo zależy) – to są grosze w stosunku do billboardów. Transmisja Internetowa live, nawet prostą komórką (telefonem) to dzisiaj bardziej niż prościzna.
Więc dlaczego będą się przed tym bronić?
Z lenistwa i ze strachu. Z lenistwa – oczywiste. Ze strachu, że nie dadzą rady?
A jaki jest lepszy sposób na weryfikację zarówno dzisiejszych posłanek/posłów i naszych kandydatów w najbliższych wyborach? Niż obowiązek takiej konfrontacji?
To wojna.
I potrzebni są walczący, a nie dekownicy.
I nie w różnych telewizjach – bo to łatwe, tylko realnie i „od dołu” na takich właśnie wyzwaniach i spotkaniach z PiS-owcami „Na ubitej ziemi”.
Odwagi Przyjaciele z Opozycji Demokratycznej. Jesteście na wojnie cywilizacji i podczas wojny o przyszłość Polski. O koncepcji przed wyborami marszu/spotkania w Warszawie pod hasłem „Zwyciężymy” i dlaczego to może być kolejny kluczowy moment w kampanii (media, transmisja live itd.) następnym razem.
Uwagi? Pytania? Inne koncepcję oprócz znanych dotychczasowych? Fajnie by było, gdybym zobaczył inne nowe koncepcje jak mamy wygrać. Inne niż „wychowanie społeczeństwa obywatelskiego” itd.
Szanuję rozważania intelektualne, ale jestem praktykiem i zawsze myślę o konkretnych rozwiązaniach „jak to zrobić” a nie o rozważaniach.
Jest takie opowiadanie chińskie:
„Li Fuou uczył Fu Czenga sztuki zabijania smoków. Po 17 latach nauki Fu Czeng opanował ta sztukę do perfekcji. Niestety nigdy nie miał okazji wypróbowania jej w praktyce”.
Więc powiem wprost: Konkretne pomysły jak wygrać z PiS albo …
P.S Czy boję się PiS ukradnie tę koncepcję? Mam taką nadzieję, że ukradnie. Bo wtedy okaże się, czy „Na ubitej ziemi” zadziała. I po której stronie.
Zwyciężymy.
Wtedy jeszcze bardziej.
P.S2 Jedynym, który w praktyce pokazał ja można wygrać wybory jest Tusk. Wiecie i widzimy jak. I spowodował wzrost poparcia dla PO/KO z kilkunastu % do prawie 30%. To realia.
A reszta jedzie na wózku, ciągniętym przez jednego.
Do roboty „bohaterowi Sejmowi i telewizyjni”. Do roboty „od dołu”. Bo do k… nędzy – inaczej przegramy.
„Na ubitej ziemi”.
Zwyciężymy.

Gwiazdek mi zabrakło bo chciałam dać dziesięć! Propozycja moim zdaniem powinna zostać zagospodarowana, lepszej nikt nie zgłasza.
Świetny pomysł.. Popieram na 200%