18.06.2023
Niedziela zaproszeń, zachęcań i nalegań.
1.
Za kilka godzin, na portalu natemat.pl ukaże się najnowsza rozmowa z cyklu „Allegro ma non troppo”.
D.O. jest przekonany, że się Czytelnikom spodoba, a zatem:

Oglądajcie, proszę, udostępniajcie!
Nalegam!
2.
1 Lipca w ostródzkim Amfiteatrze odbędzie się koncert – benefis Przyjaciela D.O., wybitnego kompozytora Stanisława Syrewicza.

Będzie jego znakomita muzyka, będą jego świetne piosenki, będzie film o nim, będzie prezentacja „na cztery ręce” książki o nim: „Co słychać? Zależy, co zagram”, napisanej wspólnie z Jackiem Pałasińskim.
Kupujcie bilety, rezerwujcie dzień wolny, bo to gratka. Jak się na nią załapać – to jest wyjaśnione na plakacie poniżej.
No i Ostróda zawsze warta jest podróży!
Zapraszam!
3.
W sobotę D.O. odwiedził znajomego w Henrykowie-Uroczym.
Znajomy ma tam laboratorium, w którym wytwarza szkło artystyczne. Ono rozchodzi się po całym świecie. Jest coś dla każdego, na każdy gust.

A ów znajomy na ten weekend – inaugurację nowej hali z nową kosmiczną maszyną – wystawił wszystko na sprzedaż po cenach niewiarygodnie niskich.
Popatrzcie na zdjęcia i – jakby co – Urocze, ulica Urocza!

Zachęcam!

4.
Wracając z ulicy Uroczej w Uroczym, jadąc wolniutko uliczką wąziutką wśród domów starszych i nowiutkich, D.O. przystanął przed domem nienowym. Zafascynował go starszy pan, wiekiem pochylony, w podkoszulce na ramiączkach. Zszedł z pewnym trudem ze schodów i zaczął się krzątać: podnosić jakieś źdźbła, coś tam przestawiać, muskać.
Potem odszedł kilkanaście kroków od domu, w głąb zielonego ogrodu, stanął, wyprostował się i popatrzył na dom.
D.O. stał daleko i szczegółów nie widział, ale założyłby się, że patrzył z satysfakcją na dzieło swojego życia.
Może i dom nie był piękny, może nie odpowiadał standardom współczesnej mody i współczesnej, katalogowej estetyki, ale…
O, niebiosa, jakże D.O. mu zazdrościł!
Na co D.O., oddaliwszy się w głąb swojego wewnętrznego ogrodu, popatrzy z satysfakcją?
Smutno się zrobiło w to sobotnie późne popołudnie z jego ciężkim, ciepłym powietrzem.
5.
Czy ty też tak masz, Czytelniku, że żyjesz wewnątrz i poza sobą?
Czy ciebie też życie i inni ludzie nauczyli kontrolować się tak bardzo, że wasze myśli porzucają swoją naturalną siedzibę, stają nieco z boku, patrzą na twoje ciało, słuchają twoich słów i stamtąd, z pewnego dystansu kontrolują je?
I wracają na swoje miejsce dopiero w samotności?
Autor tak miewał, dziś prawie już nie.
Jakoś udało mu się sobie wyperswadować, że już nie musi się przypodobywać, że może być spontaniczny, a co inni sobie pomyślą, to nie jego sprawa.
W „Wahadle Foucaulta” Eco wkłada w usta ojca jednego z cerebralnych bohaterów powieści zdanie „twoja gazeta ma ten sam cel, co wszystkie inne: sprzedać jak najwięcej egzemplarzy” (autor nie zna polskiego przekładu, więc zdanie może brzmieć nieco inaczej).
Touche!
Trzeba było Umberto Eco, by autor uzmysłowił sobie, że jego D.O. ma ten sam cel, co wszystkie inne serwisy parainformacyjne: trafić do jak największej liczby czytelników.
Oczywiście świadom jest, że D.O. jest na swój sposób ekskluzywne (to znaczy wykluczające), że to nie jest dla wszystkich, że to być autora świadomy wybór, by trafiać tylko do ludzi inteligentnych, wrażliwych i przyzwoitych. W końcu to on wybrał, że nie będzie gonił za (złymi) gustami gawiedzi.
No to dlaczego mu smutno, gdy liczba Czytelników D.O. wciąż spada?
6.
W czasie krótkich listopadowych wakacji kilka lat temu D.O. chciał napisać prostą historię o Ustice. Zaczął, ale się rozjechało w fascynację śródziemnomorskimi wiatrami i ich bogami.
A historia była taka: Ustica, wyspa na północ od Sycylii, od paru tysiącleci, z krótszymi lub dłuższymi przerwami, była miejscem zesłań więźniów.
Szczególnie intensywnie zaczęli ją zaludniać więźniami politycznymi faszyści.
Zsyłali lewicowych intelektualistów i działaczy, zsyłali faszystowskich dysydentów, a nawet ekstremistów prawicowych.
Zsyłali i pozostawiali samym sobie. Mogli zasadniczo robić, co chcą. Tylko jeden funkcjonariusz partii faszystowskiej pisał okresowe raporty o ich zachowaniu.
Na Ustice była też niewielka, uboga osada rybacka.
No i nastąpiło nieprzewidziane.
Komuniści z faszystami, dyskutując rano, dyskutując wieczorem, odnaleźli nagle niebywałą sztamę. Zaprzyjaźnili się, okazywali sobie solidarność.
Na dodatek, przekabacili na polityczną przyzwoitość rybaków z osady.
Raporty reżimowego komisarza stawały się coraz bardziej alarmujące: „to dla nich żadna kara, są tutaj bardziej wolni niż kiedykolwiek”. „Prawica solidaryzuje się z lewicą”. „Zdemoralizowali mieszkańców wyspy”.
Ale trwało to jeszcze ponad rok, nim Mussolini zakończył tę sielankę, deportował, każdego w inną stronę, wszystkich więźniów z Ustiki.
7.
D.O. nie jest z pewnością osamotniony w eskapizmie, nawiedzającym go po codziennej lekturze niusów.
Właściwie nie mija dzień, by nie marzył o wyspie na „U”, na której mógłby zamieszkać z dobrymi, mądrymi, przyzwoitymi ludźmi. Na której nie byłoby zbrodni, łajdactw, nienawiści. Na której nie trzeba byłoby obawiać się bliźniego.
Innymi słowy, marzy o powstaniu enklawy przyzwoitości, w której można byłoby żyć bez obaw, wolnymi, wśród tolerancji i życzliwości.
Enklawy, do której zewnętrzny świat ze swymi podłościami, napięciami nie miałby wstępu. Do której nie dopuszczano by agresywnych drani, rezonujących mędrków, demagogów, populistów, ludzi, stosujących przemoc, ludzi, znajdujących rozkosz w zadawaniu cierpienia innym ludziom.
8.
Może byście oddali nam jakąś wyspę, byśmy tam mogli doskonalić nasze człowieczeństwo, a wy dalej kłóćcie się, wojujcie, zabijajcie, snujcie sny o potędze.
Albo lepiej: może wywalczymy sobie jakiś spłachetek lądu, uzbroimy się, by powstrzymać zakusy zewnętrznych wrogów, którzy naszą wyspą na „U” chcieliby zawładnąć, by przywrócić na niej stare, wrogie zasady współżycia między osobnikami naszego gatunku.
Stwórzmy nowy Izrael, otwarty dla wszystkich ludzi przyzwoitych.

Jacek Pałasiński
„Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. „Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.

Dziś, punktualnie o 4. p.m. zadzwonił mój domofon i drzwiach mojego nienowego bloku, gdzie mieszkam od 1965r,, stanęło dwoje, co okazali się „świadkami” Jehowy. Zwykle informuję ich że zachęcanie mnie do studiów Pisma jest nie na miejscu, bo jako żyd znam je lepiej od nich. Byłem jednak po obiedzie z przyjaciółmi i trzypalcową porcją irish whiskey Jamieson „on the rocks”. Taka porcja czyni mnie przyjacielem całego świata, Więc spróbowałem zrobić dla nich coś dobrego i nawrócić ich na moją Niewiarę. Była to półgodzinna dyskusja, gdzie oni cytowali św. Pawła listy do…, a ja Sokratewsa, Einsteina, B. Russela, a nawet własne potyczki z teodyceą i próby „bogotroniki”. Oni jednak nie dali się poinformować. Więc obie strony pożegnały się rozczarowane. Ale już w drodze do mieszkania mój „esprit d’escalier”przypomniał mi opowiadanie Lema „Ananke”. Tam szurnięty programista komputera pokładowego na statku kosmicznym powoduje jego katastrofę. Stąd okropna możliwość :
-że piskatole zaprogramują nam tę Sztuczną I. na wierzącą. Więc ona będzie szerzyła. przekonanie, że tacy bezbożnicy jak ja to słudzy diabła i wrogowie ludzkości, więc prześladowanie ich jest miłe Panu, więc bezgrzeszne i bezkarne. Czemu oczywiście należy podporządkować prawa ludzkie, aby stały się boskie.
*
A wracając do osobnika, co próbuje nam tu wprowadzić dobrą zmianę na faszyzm, to każdy jego kolejny występ przypomina mi nieodparcie Barta Simpsona. On pierdzi głośno w klasie pełnej uczniów i próbuje zagłuszyć ten odgłos wrzeszcząc : TO NIE JA !!!
Panie Jacku, czy na Facebooku tylko Pana znajomi mogą komentować Pana wpisy? Brakuje mi tego.
“Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku.
I tu zapewne jest pies pogrzebany, jeśli chodzi o ilość czytelników. Nie może Autor publikować swojego świetnego materiału jakoś bardziej normalnie? Tak dla całego świata, a nie tylko dla zarejestrowanych? W pewnym wieku komórka przestaje zresztą być podręcznym komputerem a staje się… telefonem.
Gdyby nie wspaniałe Studio Opinii, w ogóle nie wiedział bym, że D.O. istnieje!