15.01.2024
Wydawało się, że Andrzej Duda już nas nie zaskoczy. Jego dobiegająca powoli do końca druga i ostatnia kadencja prezydencka wydawała się boleśnie przewidywalna. Nawet najwięksi optymiści przestali wierzyć, że wybije się na niepodległość i przestanie być notariuszem Jarosława Kaczyńskiego. Wprawdzie nadal jest słusznie przezwany „długopisem”, ale teraz nie ma co podpisywać, bo zmieniła się większość parlamentarna. Ale na tym się nie skończyło. Duda przeszedł do ofensywy i aktywnie zaczyna promować terror bezprawia. Każdą próbę przewrócenia praworządności nie tylko bojkotuje, ale wprost nazwa „terrorem bezprawia”.
Uczynił to po swojemu, wygłaszając w 150 rocznicę urodzin ludowego trybuna i trzykrotnego premiera Polski Wincentego Witosa (21.01.1874-31.10.1945) w Wierzchosławicach jedno z najbardziej zdumiewających przemówień. Chichot historii polega na tym, ze Witos padł ofiara bezprawia sanacji, w tym samego Józefa Piłsudskiego, który tak jak Kaczyński naginał prawo do swoich partyjnych interesów. Premier Donald Tusk ma racje, gdy po spotkaniu z prezydentem powiedział, że „Andrzej Duda ma swój udział w dewastacji porządku prawnego w Polsce”. I właśnie jako dewastator prawa przejdzie do historii.
Warto zacytować słowa Dudy wypowiedziane w Wierzchosławicach, bo one przejdą do historii jako przykład odwracania znaczeń: „Niech to będzie wielkim znakiem ostrzeżenia dla wszystkich polityków dzisiejszej Rzeczpospolitej, zwłaszcza dla tych, którzy obecnie rządzą, do czego prowadzą arogancja władzy i poczucie bezkarności, czy też, jak wolę to nazwać, terror praworządności. Bo dzisiaj mamy do czynienia z terrorem tzw. praworządności”. To będzie Dudzie zapamiętane, a fakt, że te słowa padły właśnie w rodzinnej wsi Witosa w Wierzchosławicach przydaje im szczególnej grozy.
Oto prezydent Rzeczpospolitej wygłasza uroczyście pochwałę bezprawia i ostrzega wszystkich przed przestrzeganiem praworządności. Ta nowa jakość przejdzie do historii polskiej polityki. Słabą pociecha jest fakt, że to samo robi w USA republikański pretendent do urzędu prezydenckiego Donald Trump. Zresztą bratnia dusza Dudy.
Do 15 października panował terror bezprawia, teraz pajac z pałacu ogłasza „terror praworządności”… Nawet ludzie odporni na manipulację mogą poczuć się bezradni i popaść w stan otępienia. Postuluję pilne uruchomienie w SO rubryki psychologia/ psychiatria polityczna (na uniwersytetach jest 'psychologia transportu’!). Kiełkujące społeczeństwo obywatelskie wymaga pilnego wsparcia; w przeciwnym razie polityczni przestępcy zostaną bohaterami narodowymi. Kościół nie czeka, tylko odprawia msze za „niewinnie” skazanych przez dwie instancje sądowe. Czas nagli!
Pomysł absolutnie na czasie choć pojawiał się już na początku pojawienia się w przestrzeni publicznej przedstawicieli sekty, która tylko nominalnie jest partia. Jej głowni przedstawiciele to wręcz kliniczne przypadki podupadające pod kategorie psychiatrii politycznej. Jej objawy zaostrzyły się po 10.04.2010 i po 15.10.2023. Oba te zdarzenia można potraktować jako traumy, których konsekwencje można badać jako posttraumatyczne syndromy.
Komentarz wyczerpujący kwestię nieodparcie to ten wiersz Tuwima :
Śmierdziel
Przyszedł śmierdziel do ogrodu
I stwierdził,
Że się ktoś dopuścił smrodu,
Bo śmierdzi.
Stanął śmierdziel, żeby fakt ten
Ustalić
I cos w związku z tym nietaktem
Uchwalić.
Więc się śmierdziel zebrał licznie
W drzew cieniu,
Protestując energicznie
W imieniu.
Potem ruszył po ogrodzie
Pochodem,
Krzycząc: „Hańba! Precz, narodzie,
Ze smrodem!”
Krzyczał, ryczał, ducha sławił
(Nie ciało),
Ale gdzie się tylko zjawił –
Śmierdziało.
Z tego morał się wywodzi
Dla wielu:
Nie protestuj, gdy sam smrodzisz,
Śmierdzielu.
Zgadzam się z postulatami obecności psychologii lub psychiatrii politycznej w przekazie publicznym w mediach. Na SO także. chociaż tutaj chyba lepiej sobie radzimy z odczytywaniem fałszu i zakłamania półgłówka państwa oraz jego sekty politycznej, nazywanej niekiedy także środowiskiem politycznym. Ci ludzie oraz ich akolici, w tym niektórzy sędziowie, prokuratorzy, urzędnicy a wreszcie wyznawcy powtarzają kompletnie zakłamany, odwrócony obraz świata. „Terror praworządności” to dobry przykład zjawisk z w/w zakresu. Przypadkiem autorowi wymknęło się określenie prawdziwe, choć zupełnie absurdalne, podobnie jak jego wiele poglądów. Konusowi z Żóliborza też zdarzało się nazwać czarne czarnym a białe białym na zasadzie wyjątku.
*
Psylologia polityczna vel psychiatria powinna się zacząć od powołania sprawnego rzecznika rządu, który będzie cierpliwie wyjaśniał i prostował wszelkie pisowskie kłamstwa tak, aby zwykli zjadacze chleba nie byli systematycznie okłamywaniu i oszukiwani. Taki rzecznik powinien być bardzo doświadczonym i wyrobionym politykiem, powiedzmy klasy Andrzeja Rozenka, aby piswoska szczujnia nie miała z nim wielkich lotów. Media powinny taki przekaz rozwijać i wzmacniać. Inaczej przywracanie elementarnego porządku prawnego będzie nazywane „terrorem praworządności”, aresztowani i osadzeni przestępcy kryminalni – „więźniami politycznymi”, odzyskiwanie urzędów państwowych z rąk pisowskich nominatów „chaosem politycznym” a szczyjnie w postaci republika.pl – „wolnymi mediami”. W tym zakresie do zrobienia jest bardzo dużo.
Nie rozumiem, dlaczego nie wyznaczono osoby, która w imieniu rządu i poszczególnych ministrów, tak , jak kiedyś robił to Jacek Kuroń, wyjasniałaby spokojnie i systematycznie kolejne poczynania a może także zamiary rzadzących. Trzeba to wielokrotnie powtarzać, bo z obserwacji wiadomo, że powtarzanie przez PiS np teorii o zamachu smolenskim przekonało wielu..Tłumaczyć, wyjaśniać i powtarzać tak często jak tylko można kim są i za co zostali skazani ze wskazaniem ich ofiar. Wyjasniać znaczenie instutucji i przepisów prawnych, Sięganie do rozwiązań uzdrawiających np powołanie śędziego śledczego, pomogłoby uzdrowic prokuraturę., zlikwidowanie aplikacji sędziowskiej i wybór sędziów spośród innych zawodów po odpowiednim stażu pozwoliłoby wyeliminować ludzi podatnych na korupcję , żądnych szybkiego awansu często nieuzasadnionego zasługami. Kto wie, czy nie należałoby rozwazyć jakiejś formy sądów pokoju. Ale przede wszystkim informować, wyjasniać, edukować .
Adrian chyba nie zauważył, że sam podkłada sobie nogę. Przecież ukrywanie przestępcy skazanego prawomocnie jest również przestępstwem. Za takie coś w każdym zachodnim kraju prezydent straciłby na drugi dzień stanowisko, a może i trafiłby do celi z kolegami. W głowie się nie mieści, że głowa państwa polskiego może tak „świecić przykładem”.
Co do jego kolegi Donalda T. – miałem już nadzieję o tym człowieku nie pisać. Ale jakimś cudem ten facet nie jest trupem politycznym i biznesowym. Nie potrafię zrozumieć jego fenomenu – im bardziej go (słusznie zresztą) ścigają, tym większe ma poparcie i lepsze wyniki w sondażach. To że pan Trump może po latach wrócić do Białego Domu jest wyrazem klęski amerykańskiej edukacji i to zresztą nie jedynym. Podobnie jak u nas fakt, że prezydent ukrywa pospolitych kryminalistów i jego wyborcy są zachwyceni. Musimy zdać sobie sprawę, że jeżeli nie nauczymy ludzi krytycznego myślenia, metody naukowej czy sprawdzania źródeł takie postacie będą pojawiać się jak grzyby po deszczu. Te wszystkie Dudy, Farage, Le Peny, Melonie, Orbany czy Trumpy z Mentzenami nie pojawiły się znikąd – są po prostu owocem głupoty zachodnich elit i społeczeństw.
Jestem fanem Filipa N. ale przestrzegam komentatora przed rozmaitymi błędami, które może popełniać, i do których ma prawo młody człowiek. W jego wpisie jest to błąd zwany „ekwiwokacją”. Otóż Donald T. (Trump) to także Donald T. (Tusk). Rzeszy nienawistnych Polaków nie należy dostarczać paliwa nawet w tak delikatny sposób.