Od czasu klęski brukselskiej (1:27) nie ma dnia bez wywiadu prezesa Kaczyńskiego. Z wyjątkiem mediów, które prezes świadomie omija czy wręcz bojkotuje, jak TVN, wywiady prezesa stały się zjawiskiem częstym.
I bardzo dobrze, gdyż Jarosław Kaczyński jest rozmówcą ciekawym i od czasu do czasu ma coś bulwersującego do powiedzenia. A zabiera teraz głos tak często, bo trzeba wymazać klęskę brukselską z mediów i z pamięci. Od czasu tej porażki […], władza po raz pierwszy znalazła się w defensywie.
Klęska brukselska była tak dotkliwa, ponieważ wynik głosowania nie był mętny, niejasny, do zagadania – to były suche, beznamiętne liczby. Pokazały one żałosną nieudolność rządu w polityce zagranicznej, a także szkodliwość podporządkowania tej polityki obsesjom jednego człowieka. Dwa obszary, na których rządowi idzie wyjątkowo źle – polowanie na Tuska i bezproduktywna, kosztowna Komisja Smoleńska – oba dotyczą Kaczyńskiego osobiście. Gdyby nie on – lub gdyby wzniósł się ponad własne namiętności – obie sprawy byłyby zamknięte.
Ambicje zjadają jednak polityków. Spójrzmy na konflikt Duda–Macierewicz. Jeszcze kilka tygodni temu rzecznik prezydenta Marek Magierowski z kamienną twarzą zapewniał, że spotkania prezydenta i ministra obrony są częste, a zwierzchnik sił zbrojnych jest usatysfakcjonowany i spokojny. Aż tu nagle prezydent napisał list (!) do ministra, ale nie w sprawie exodusu kilkudziesięciu generałów lub chaosu w uzbrojeniu, tylko w drugorzędnej sprawie attaché wojskowych i dowództwa w Elblągu.
Pisząc o wszystkim, tylko nie o tym, o czym wszyscy wiedzieli (generałowie wykładali już w mediach kawę na ławę), prezydent się po prostu ośmieszył. Macierewicz postanowił go ośmieszyć jeszcze bardziej, odpisując lakonicznie i obcesowo. Wtedy wyznaczono spotkanie obu polityków za… 6 dni, jak gdyby to było spotkanie szefów dwóch skłóconych państw. Nic dziwnego, że prezes Kaczyński powiedział, że ta „polityka epistolarna bardzo mu się nie podoba”, że rozmawiał już o tym z prezydentem, zamierza spotkać się z Macierewiczem, który powinien ograniczyć swoje ekstrawagancje, a w ogóle zwierzchnik sił zbrojnych powinien być informowany i konsultowany.
Kaczyński jeszcze raz pokazał, kto tu rządzi. Potraktował prezydenta i ministra jak swoich podwładnych, których – zwłaszcza Macierewicza – należy przywrócić do pionu. Czy mu się to uda – czas pokaże, natomiast już widać, że w obozie rządzącym występują ostre napięcia. […] Skoro prezydent rezygnuje z aktywności, natychmiast głowę podnosi minister Macierewicz. Wtedy prezydent budzi się ze snu zimowego, ale jest już za późno i rzecz cała opiera się o prezesa.
Podobnie jest z obsadą spółek skarbu państwa. Niby wszystko jest w porządku, robimy czystkę i TKM, ale kto to jest, kim są „my”? Odwołanie „naszego” prezesa PZU po zaledwie dwóch miesiącach na urzędzie, i to w dodatku w dniu, kiedy prezes i premier byli za granicą. Wygląda to jak z filmu kryminalnego. Oczywiście, podobnie jak w sprawie Duda–Macierewicz, władza milczy, nie wiadomo, skąd raptowna dymisja, a miasto huczy, że to Morawiecki i Ziobro walczą o dostęp do koryta, gdyż spółki skarbu państwa to są miliony dla swoich ludzi.
Potworna nieudolność i niekonsekwencja w sprawie helikopterów, od zaangażowania premier Szydło po rewelacje ministra Kownackiego, że to jest sprawa „dziesięciorzędna”, kolejne wypadki samochodowe właścicieli IV RP, arogancja i buta ministra, który chwali się rekordem szybkości na trasie Warszawa-Toruń, wypadek, a następnie utajnienie zeznań poszkodowanej pani premier, galopująca pazerność w obsadzie stanowisk, bezprecedensowa czystka w MSZ, pospieszna reforma edukacji (byle prędzej, byle ją zakończyć przed wyborami samorządowymi i za ewentualne niepowodzenia obwinić rządzących jeszcze wójtów i burmistrzów z PO), opowiadanie, że w sporze z nauczycielami „rząd nie jest stroną”, nieoczekiwana i niewyjaśniona rejterada z Korpusu Europejskiego, trwający podbój wymiaru sprawiedliwości – wszystko to świadczy, że rząd zaczyna się potykać o własne nogi. Zbyt rozbiegany, zbyt zabiegany, zbyt zachłanny, zbyt zakłamany – zaczyna tracić punkty. Niestety, po drugiej stronie nie widać ciągle jeszcze atrakcyjnej oferty, która kusiłaby rozczarowanych.
Nareszcie !!!! Pan ambasador odłożył na półkę podręcznik protokołu dyplomatycznego, ( który chyba nosił zawieszony na szyi jak wizytówkę) i zaczął „pisać jak jest” prawie że kopiując Mariusza Maxa Kolonko !!!!
Takie zdania jak „Potworna nieudolność i niekonsekwencja w sprawie helikopterów”, „kolejne wypadki samochodowe właścicieli IV RP, „arogancja i buta ministra, który chwali się rekordem szybkości „” galopująca pazerność w obsadzie stanowisk” „zbyt rozbiegany, zbyt zabiegany, zbyt zachłanny, zbyt zakłamany ( chodzi cały czas o ocenę rządu PIS) to jest wreszcie to słownictwo i składnia, na którą czekaliśmy ponad rok od ostatnich wyborów. I tego trzeba się trzymać, a białe rękawiczki wywalić do kosza na śmieci !!!! ASERTYWNIE !!!!
Nie zgadzam się z oceną sytuacji.
Rząd się o nic nie potyka, rząd szykuje siłowe przejęcie pełni władzy w przypadku przegranych wyborów…
Po to załatwiono TK, po to przejęto i rozwalono prokuraturę, po to z budżetu MON tworzy się bojówki pisowskie dla niepoznaki nazywane OT, po to przejęto media społeczne, po to teraz rozpirzy się sądownictwo…
Wszystko wskazuje na to, że JarKacz i ferajna wezmą przykład z Adolfa H. i Józefa P. z lat trzydziestych, jak uzyskać satysfakcję w drodze zamachu i zamordyzmu…
Zapomniałem dodać jeszcze całkowitej wymiany dowództwa armii, policji i wszystkich służb specjalnych…
@OTOOSH „…rząd szykuje siłowe przejęcie pełni władzy w przypadku przegranych wyborów…” – Do tej pory, kiedy miałyby sie odbyć wybory ta ekipa sama bedzie chciała oddac władze aby wsciekłe społeczeństwo ich nie zlinczowało. Armia, policja, OTK (otyli, tępi, kulawi), sędziowie, itp. to wszystko nie będzie miałao znaczenia jeśli pojawi sie pierwsza ofiara smiertelna czy nie daj boże ofiary… JK jest tchórzem otoczonym idiotami, nie mającymi nic do powiedzenia. W tym miejscu Europy i świata w takiej konfiguracji ootoczenia mrzonki o dyktaturze siłowej skończą sie dla nas wszystkich xle ale dla nich szczególnie fatalnie.
Obawiam się, że wielu obserwatorów nie docenia siły czegoś, co Sienkiewicz nazywał czernią…
Tłum rozwydrzonych przygłupów usłyszy hasło „bij komucha” i będzie bił, kogo mu wskażą palcem, tak jak kiedyś w Indonezji, gdy w ciągu kilkudziesięciu godzin wymordowano milion osób… komuchów wśród nich było niewielu…
Wiem, że takie hasło już parę razy ze strony akolitów JarKacza pobrzmiewało, choć jeszcze nie wprost.
Psychopaci typu maciera nie będą zważali na konsekwencje, on już raz próbował zamachu po 1989… Wtedy przy pomocy Nadwiślańskich Jednostek WOW… Teraz tworzy swoje WOT… na wzór SA pana Adolfa…