Wszyscy widzieli, ale przyjemnie jeszcze sobie popatrzeć. PiS – 29, PO – 27, N – 9, PSL – 6, SLD – 5, Do kupy – 47 procent, jak w mordę strzelił. Partia Razem – 5 i oczywiście oddzielnie. PiS – 29 i Kukiz – 8, zakładając, że chyba w koalicji, choć to niepewne – 37.
Do tego możemy sobie dodać jeszcze kilka miłych dla oka cyferek.
W sondażu IBRIS ocenia działalność prezydenta Dudy dobrze 39,7, a źle – 56,5 procent pytanych. Pani premier Szydło 33,2 dobrze, źle – 62,3 procent. A jeszcze niedawno tych dwoje brylowało we wszystkich sondażach.
Wiadomo: Bruksela, 27:1, wypadek przy pracy. Ale czy tylko? Za wcześnie mówić, że to początek końca. Ale o tym czy to koniec początku już możemy podyskutować.
Jednym z podtematów tej deliberacji może być sobotni marsz dla Europy. Owszem duży, sympatyczny, ale marszów ci u nas – od 12 grudnia 2015 – dostatek. Mnie się już te marsze, ich daty i miejsca, cokolwiek mylą. W tym ważne było to, że KOD tylko – choć w bardzo widoczny sposób – w nim uczestniczył, ale go nie organizował. Był to marsz całej, szeroko rozumianej opozycji. Niczego to jeszcze nie przesądza, ale może okazać się krokiem w kierunku jej trwalszego zespolenia. A gdy marsz ruszał z Placu na Rozdrożu, za nim, przed kancelarią premiera, rozpoczynał się protest przeciw zmianom w szkolnictwie. Dalej, na swojej drodze, przy skrzyżowaniu ze Świętokrzyską, marsz zetknął się z wystawionymi przez PiS do wiatru frankowiczami, demonstrującymi pod Ministerstwem Finansów.
Do pełnego obrazu warto dodać kontrmiesięcznice Obywateli RP, na Krakowskim Przedmieściu i protesty przy wjazdach Kaczyńskiego na Wawel. I organizację oporu przeciw reformie metropolitalnej w Warszawie i wokół niej.
Władza PiS ma zadziwiającą zdolność jednoczesnego konfliktowania ze sobą w różnych sprawach, różnych grup obywateli. Narusza ich godność, poczucie sprawiedliwości i bardzo konkretne interesy. Skutki w świadomości społecznej stopniowo się kumulują. Na to się nakłada blamaż 27:1. Władza się okazuje nie tylko zła i groźna, ale też nieudolna i ośmiesza się sama. To pobudza opór i może już nie być ciszy. Od tego co teraz się dzieje ta władza nie upadnie, ale kończy się dla niej komfort rządzenia. Łatwiej będzie o błędy.
Kolejny sondaż jest już co prawda nieco lepszy dla PiS, ale ciągle jeszcze miły dla opozycji. 32 procent dla PiS i 28 dla Platformy. W jeszcze innym, odpowiednio: 27 – PiS i 24 – PO. Różne metody, ale wszędzie utrzymuje się bardzo niewielki dystans między tymi partiami. Może więc zgodzimy się, że wszystkie sondaże, nakładające się na sytuację społeczną, to żółta kartka, bardzo poważne ostrzeżenie. Gra jednak toczy się nadal.
Wątek uboczny, lecz wdzięczny, obecny również w Studio Opinii: czy Kaczyński pofolgował swoim instynktom i zaślepiła go żądza zemsty nad Tuskiem, więc poniósł druzgocącą klęskę, czy też wszystko się odbyło tak jak przewidział w swym precyzyjnym planie? Nie rozstrzygnie się tego i nie ma takiej potrzeby.
Swoi do swoich
– Z Polską państwa europejskie liczą się coraz bardziej. A wcześniej tak nie było – wypowiada się poseł PiS Konrad Głębocki w piątkowej „Rzeczpospolitej”. Do kogo on to mówi, jeśli nawet akolici PiS, tacy co przystali doń z wyrachowania – jak choćby Rafał Ziemkiewicz – nie są w stanie aprobować tego absurdu?
To jasne: ciemny lud pisowski kupuje wszystko, co mu do wierzenia podaje Kaczyński i ci, co mówią z jego upoważnienia. Z poprawnym politycznie zastrzeżeniem, że lud ten to niekoniecznie ciemniacy w potocznym zrozumieniu, lecz ci, którym emocje zajęły decydujący obszar świadomości w kwestiach publicznych. Nieprecyzyjne to, lecz wiemy o co tu chodzi. Dolne granice poparcia dla PiS pokazują, że żelazny elektorat pozostaje mu wierny.
Semper fidelis? Pamiętam rok 1956. Demaskujący Stalina XX Zjazd KPZR, bunt w Poznaniu, wiece Października, ruchy wojsk sowieckich, walki w Budapeszcie. Każde z tych wydarzeń było szokiem, nakładającym się na stałe napięcie, w jakim totalitarna władza utrzymywała wszystkich. Powodowało to gwałtowne reakcje. Otwierały się oczy wielu fanatykom ówczesnej najlepszej zmiany. Zakapiory reżimu, ciotki rewolucji, przy których Stalin był prawicowym oportunistą, objawiali się jako najzacieklejsi dysydenci.
Teraz nie jest „aż tak”. Ale wszelki emocje trwają dopóki trwają i Jarosław Kaczyński to wie, lub choćby wyczuwa. I dlatego stale dorzuca do tego pieca. Zwłaszcza, że wyczuwa narastający opór społeczny. Cokolwiek się wydarzy, sukces, porażka, cokolwiek zrobi i cokolwiek powie on sam, ma utwierdzać w wierze wyznawców. Suwerena, którym jest dla dlań 27-37 procent wyborców. Wygląda na to, że wszystkich pozostałych, czyli większość, olewa.
Przyjmijmy robocze założenie, że w horyzoncie czasowym, który możemy jako tako ogarnąć – wybory: samorządowe 2018, parlamentarne 2019, prezydenckie 2020 – Jarosław Kaczyński utrzyma ten swój żelazny elektorat, plus mocno zaangażowanych beneficjentów dobrej zmiany. Czyli do dwudziestu procent uprawnionych do głosowania, ciut ponad jedną trzecią głosujących. Trzymając się tego założenia, które dziś wydaje się bardziej prawdopodobne od innych, dochodzimy do wniosku, że prawie dwie trzecie głosujących to, jeśli nie w całości Anty-PiS, to na pewno Nie-PiS. A więc: czym my się mamy przejmować? I na co liczy Kaczyński ze swą kohortą?
Scenarzysta i reżyser
Odwołuję się do artykułu Mateusza Kijowskiego w Studio Opinii z 23 października 2015 roku – na dwa dni przed feralnymi wyborami. Streszczam. Kaczyński zdał sobie sprawę, że nie przebije szklanego sufitu nad swoim wiernym elektoratem, tych plus–minus trzydziestu procent głosów. Więc aby wygrać wybory musi zdezintegrować i zdemotywować niesprzyjającą mu większość. W praktyce niczego nie musiał. Większość zdezintegrowała i zdemotywowała się sama.
Dezintegracja: a) z Platformy wyskakuje Nowoczesna, b) PSL wejdzie do koalicji, ale dopiero po wyborach – ze zwycięzcą, jeśli ten będzie łaskaw, c) lewica robi koalicję, ale za małą bo Razem idzie osobno, d) niechby i Kukiz, byle nie to co było.
Demotywacja: a) nie mam na kogo głosować, b) nie będę głosować na oszustów, c) nie będę głosować na mniejsze zło, d) wszyscy oni tacy sami i temu podobne.
Kilkuprocentowa część elektoratu mieszcząca się w chwiejnym centrum, które z reguły decyduje o wyniku wyborów, widzi z jednej strony ten bajzel, a z drugiej zwartą, sprawną, zmotywowaną siłę, która wie czego chce, dodaje swe głosy do puli Kaczyńskiego. No i mamy co mamy. 37 procent głosów daje mu 51 procent mandatów. Ćwierć wieku ciężkiej pracy milionów z historycznymi sukcesami idzie jak psu w d…, gdyż znacząca część światłej i demokratycznej klasy politycznej nie wpadła na myśl, że wybory nie są po to żeby dać wyraz swoim sympatiom czy antypatiom, lecz żeby wybrać to co ma być wybrane. I nie pofatygowała się by sprawdzić, na czym polega w RP ordynacja wyborcza z metodą d’Hondta, bo odpowiedzialności za skutki swoich czynów i zaniechań jakoś nie zalicza do obowiązków obywatela. W przeciwieństwie do perorowania o skutecznym rad sposobie.
Przeszło półtora roku po sławnym laniu. I ci sami ludzie – głównie lewica, ale nie tylko – by udowodnić, że mieli rację, ciągle tańczą na trupie III RP. Ganią PiS, ale cmokają nad 500+, głoszą, że jakby miało być tak jak było, to lepiej, żeby w ogóle nie było, szarpią skórę na niedźwiedziu, który szykuje się by zrobić z nimi co zechce. Dla Platformy głównym wrogiem, tak naprawdę, jest nie PiS, ale Nowoczesna. I vice versa. Jak dzieci. Co dobre dla PO/.N/SLD/PSL musi być dobre dla Rzeczpospolitej. Partie opozycji działają w rzeczywistości, której nie ma już coraz bardziej. Mogą się uchować w IV RP jako zmodyfikowane wydanie ZSL i SD w PRL. Licencjonowana opozycja, dowód, że „demokracja ma się dobrze”. Kwiatek do kożucha, bo jako listek figowy nie bardzo jest co przykrywać.
A jak Naczelnik się zdenerwuje i od metod Orbana przejdzie do metod Erdogana?
Jeśli więc ci sami ludzie po szkodzie są jeszcze głupsi niż byli przed nią, bo nie chcieli czegoś zrozumieć i się nauczyć, to Kaczyński sposób zdobycia władzy świadomie stosuje dla jej utrzymania.
Prawdopodobnie przy Tusku poniosły go emocje, lecz zapewne mógł sądzić, że może sobie na nie pozwolić. Wiedział, że Saryusz nie przejdzie, ale liczył na starcie i zamieszanie w UE, na poparcie choćby części Wyszehradu, na zdobycie pozycji, z którą w Unii będą musieli się liczyć. Stracił kontakt z rzeczywistością, jeśli w ogóle go miał – i wyszło, jak wyszło. Przewidział z góry, że w sondażach może ucierpieć, lecz mógł sądzić, że nie będzie to aż taka porażka. A nawet taka nie musi być klęską. Cokolwiek się zdarzy – powtarzam – cokolwiek on powie, wszystko będzie spożytkowane dla utwierdzenia w wierze wyznawców, składających się na elektorat PiS. A demokratyczna opozycja jak przed wyborami 2015, nadal odgrywa role przewidziane dla niej przez Naczelnika.
Świat realny i urojony
Ta przypisana jej rola to ucieczka od niewesołej rzeczywistości w „rajską dziedzinę ułudy”, jaką jest obraz prześlicznej Rzeczypospolitej, z ukaranym przykładnie PiS, a pod rządami słusznych i sprawiedliwych. A zatem słuszni i sprawiedliwi głoszą potrzebę programu, bez którego – twierdzą – wyborcy nie zagłosują za odsunięciem PiS, bo nie będą wiedzieli co ich czeka, lub – co gorsze – będą wiedzieli, że ich czeka III RP rediviva. Tyle tylko, że sukces wyborczy nie będzie oznaczał prostego odwrócenia sytuacji. Nie zniknie PiS, bo nie zniknie i nie zmieni świadomości jego elektorat. Nie wiadomo czy nie zostanie na drugą kadencję prezydent Duda, jak potraktować Trybunał Konstytucyjny pod panią magister Przyłębską i jaki program będą w stanie zaakceptować Nowacka i Petru.
Żeby PiS został odsunięty od władzy, powinny być spełnione dwa warunki. Musi ta władza stać się nie do wytrzymania dla tej – centrowej – części elektoratu, która decyduje o wyniku wyborów. I o to się stara Prawo i Sprawiedliwość. I drugi warunek: ci, co mają swymi głosami odsunąć władzę, chcą wiedzieć komu ją przekazują. Nie chodzi o to jaki ta siła będzie mieć program, bo każda miewa piękny, wiele obiecujący. Liczy się czy wyborcy widzą ją jako silną, sprawną, z potencjałem władzy: doświadczenie, działacze, struktury. Tego warunku może nie spełnić zmontowana ad hoc koalicja, kłócących się do ostatka partii i ugrupowań. Czyli to co obiecują powołać przed wszelkimi wyborami, czy dopiero w drugich turach, ich liderzy.
Półtora roku temu objawił się był jednak nowy, nieprzewidziany a mocny uczestnik gry, który był w stanie poruszyć setki tysięcy obywateli w całym kraju. Dlatego, że nie wysuwał projektów do dyskusji i sporów, lecz upominał się o to czego chcieli wszyscy w takim szerokim ruchu, To był KOD, największa siła Anty-PiS do końca zeszłego roku. Pisaliśmy o nim dużo, pewnie jeszcze będziemy i w tej chwili sobie odpuśćmy spór o to czy za jego obecny stan odpowiada jeden Kijowski, czy ci którzy go wygryzają. Ważne, że Kaczyński nadal nie musi się zbytnio wysilać. Opozycja paraliżuje się sama, choć sobotnia demonstracja – powtarzam – pozwala się czepiać jakiejś nadziei, która oby się znowu nie okazała matką głupich.
Ernest Skalski


Pod przewodem wariatów, kombinatorów, aferzystów, zdrajców, i biskupów Polska właśnie popełnia mimowolne samobójstwo. Tak samo, jak piloci Tupolewa. Szczegóły:
http://www.theimaginativeconservative.org/2017/03/coming-collapse-poland-peter-s-rieth.html
Kazimierz Kik, 09.11.2012: „Wszyscy wiemy, że Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz dawno powinni siedzieć.” Pięć lat później wciąż nie siedzą.
Wywiad sprzed pięciu lat: http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,12827642,Prof__Kik__Kaczynski_i_Macierewicz_dawno_powinni_siedziec_.html
PO z Tuskiem „wyhodowali ” Kaczynskiego przez 8 lat swych rzadow …. Gdyby ich ( Ziobro + Kaczynskiego ) rozliczono w 2007 po wygranych wyborach przez PO……!
Profesor Kazimierz Kik w rozmowie z Elizą Olczyk z dnia 17.11.2016:
„… fakty nie kłamią, z podsumowania efektów naszej transformacji wychodzi, że PO i jej poprzednicy to były rządy antynarodowe. Dopiero PiS ma jakąś sensowną ofertę. Założenia programowe rządu Beaty Szydło są świetne, zarówno jeżeli chodzi o politykę socjalną, jak i plan pobudzenia gospodarki wicepremiera Mateusza Morawieckiego. To nieważne, czy 500+ da nam więcej dzieci, ważne, że pojawił się rząd, który robi coś dla ludzi. Za doskonały uważam też pomysł powrotu do ośmioletniej podstawówki i czteroletniego liceum.”
„Ponieważ PO rządziła osiem lat, sędziowie z jej wyboru zdominowali Trybunał. Tymczasem żeby wdrażać reformy, rządzący muszą mieć swój Trybunał.”
*
Dobra zmiana …
„[…] Wybory nie są po to żeby dać wyraz swoim sympatiom czy antypatiom, lecz żeby wybrać to co ma być wybrane”.
Wczoraj rozmawiałem ze znajomymi, o wyborach właśnie. Powiedzieli, że wciąż nie mają z czego wybrać. Dostrzegają wprawdzie różnicę między PiS a PO, ale widzą ją tak: dwa pociągi wjeżdżające w ślepy tunel, z których jeden jedzie szybciej. Co zatem zrobią? Skupią się na tym, co lokalne i osobiste. Aby w razie katastrofy – która ich zdaniem jest nieunikniona – uratować przynajmniej cząstkę. Egoizm to, czy racjonalizm?
Dwa powyższe komentarze dowodzą niezbicie, że prof. Kik nie jest krową. Wielu takich spotykałem na szosie. Kilka razy próbowali mnie zabić. (samochód to straszna broń) Nie wiem, jak długo zachowam refleks, który dotąd pozwalał mi uciec. Jednego z takich pytano w telewizji, (niemieckiej) czemu jeździ tak szybko. Bo mogę!
Pan Ernest Skalski napisał:
„Ćwierć wieku ciężkiej pracy milionów z historycznymi sukcesami idzie jak psu w d…, gdyż znacząca część światłej i demokratycznej klasy politycznej nie wpadła na myśl, że wybory nie są po to żeby dać wyraz swoim sympatiom czy antypatiom, lecz żeby wybrać to co ma być wybrane. I nie pofatygowała się by sprawdzić, na czym polega w RP ordynacja wyborcza z metodą d’Hondta, bo odpowiedzialności za skutki swoich czynów i zaniechań jakoś nie zalicza do obowiązków obywatela. W przeciwieństwie do perorowania o skutecznym rad sposobie.”
„Przeszło półtora roku po sławnym laniu. I ci sami ludzie – głównie lewica, ale nie tylko – by udowodnić, że mieli rację, ciągle tańczą na trupie III RP.”
*
To jest kapitalne podsumowanie obecnej sytuacji.
Koniec felietonu pesymistyczny (choć z nadzieją), bo rzeczywiście wygląda na to, że ci, którzy powinni coś zrozumieć, nie zrozumieli niczego.
Szkoda tylko, że poza tą, pana Skalskiego, na portalu SO tak mało podobnych opinii. O czymś to świadczy.
Nadzieja jest więc nie w tych „mędrcach”, których ciągle widać, słychać i czuć w mediach, a w ośmieszonym „suwerenie”, który może kiedyś w końcu pójdzie po rozum do głowy i kopnie tego cholernego minimajstra tam, gdzie minimajster żubra w dupę ugryzł, co uczyniło go (znaczy minimajstra) w jakimś sensie postacią historyczną. Przynajmniej w oczach niektórych poetów.
„To jasne: ciemny lud pisowski kupuje wszystko, co mu do wierzenia podaje Kaczyński ” …….I Koscioł …!! Bez poparcia PIS z ambon kosciołow Kaczynski nigdy by nie rzadził samodzielnie …
Nie widzę niczego w działaniach PO, co skłoniłoby mnie do głosowania na tę partię. Przeciwnie, skutecznie mnie zniechęca. Jednym z ostatnich przykładów było głosowanie w PE rezolucji w sprawie dyskryminacji. To, jak głosowali pan Boni, pan Wałęsa, pani Thun (straciłem dla nich szacunek), Pitera (bez pani, bo tej biedaczki od dawna nie traktuję poważnie) – i to, jak się potem żenująco tłumaczyli – dowodzi, że faktycznie są niedaleko od PiS-u i nadal boją się proboszcza. Nie mam zamiaru oglądać min. Zdrojewskiego dającego pieniądze krk na działalność „muzealną”. Niczego się nie nauczyli i niczego nie przemyśleli. Może PO jest w stanie pokonać PiS, ale nie zapewni ani ukarania pisowców, ani nie podejmie próby zerwania z katolicko-narodowym sarmatyzmem jako modelem kultury polskiej. Wersję hard zastąpi wersją soft. Jednego i drugiego mam po dziurki w nosie.
Szan. Wejszycu….weź Ty (tu cytat)…..”Czasem trzeba zejść z piedestału swioch pryncypiów i umieć dogadać się nawet z diabłem, w celu osiągnięcia politycznego konsensusu. Nie chcę Pana pognębiać, ale w tym ostatnim najlepszy ostatnio był premier Tusk”…….. nie właź na piedestał pryncypiów, bo Cię Andrzej Pokonos pognębi.
Ostatnio to nawet Panu Passentowi się poplątały lejce…:http://passent.blog.polityka.pl/2017/03/26/tylem-do-przodu-czyli-meki-platformy/?nocheck=1
a tutaj o platformianych „ćwiczeniach”…..:https://www.youtube.com/watch?v=AMZDt4fL6LI
Dziwi jeszcze kogoś ciepła woda w kranie????
Pozdrawiam
Cholera – zapomniałem o pryncypialności….więc – to ewidentny cynizm i totalne skur*****stwo. A dzisiaj Pan Tusk robi za Andersa na białym koniu. Mam nieodparte wrażenie, że za Incitatusa robi to zdurniałe społeczeństwo – w/g sondaży Tuska na prezydenta. Ze śmiechu pogłębiają mi się zmarszczki mimiczne.
Pozdrawiam
@Sir Jarek. Pan z tym rakiem to dla jaj, jak rozumiem. Pozdrawiam.
I Kościół. Tuz obok na witrynie jest artykuł pana Koraszewskiego o Kościele. Mówi się „trudno”. To mógł być piękny kraj. Może będzie piękny za dwieście lat, gdy drzewa odrosną.
Na obronę Kościoła i PO można powiedzieć tylko tyle, ze ktoś musi wychować tego chłopa pańszczyźnianego, który chodzi w kieracie, ciągnie powozy jaśnie pana, całuje księdza dobrodzieja w rękę, sprząta, gotuje, a w razie potrzeby strzela do wroga i nie pyta „dlaczego”. Kiedyś stabilność społeczna opierała się na mszach i na wódce. Teraz opiera się na mszach i na piwie. Postęp.
Zgadzam się. „Może za sto, dwieście lat będzie małe okienko”. Przegrywamy, i ja się z tym pogodziłem. Protestuję, chodząc, ale już bez wiary w odmianę. Ci kretyni z PiS-u są wcieleniem polskości. Ja siebie definiuję jako osobnika polskojęzycznego, będącego obywatelem jednego z państw Unii. A niedługo będę polskojęzycznym obywatelem państwa poza strukturami Unii. Tak, to mógłby być piękny kraj. Ale nigdy nie będzie.
Nie wiem kogo Autor widzi pod hasłem „klasa polityczna”, bo nawet politolodzy stosują tę inwektywę zamiennie, raz do ludzi zajmujących się polityką, a raz „pochlebnie” wobec tzw. suwerena.
Jeśli to drugie to mogę dostać zajadów.
Wyobrażacie sobie państwo, jak przychodzi sąsiadka do sąsiadki i mówi, że chciałaby pogadać o metodzie d’Hondta?
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostałaby zwyzywana od przedostatnich plus donos do proboszcza, że szerzy pogańskie metody prokreacji i jest za in vitro.
Grupa, która zastanawia się nad takimi rzeczami jest tak nieliczna, że praktycznie nie ma żadnego wpływu na wynik.
Jeśli więc obstawać przy takim podejściu, to konieczna byłaby edukacja, namolna i nieustanna przez 10 lat, a może (może!) ta grupa zwiększyłaby liczebność.
Gdyby przyjąć punk widzenia Autora (lepiej już niech jest jak jest) to do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach (no bo po co z nich wyłazić? Na zewnątrz może nas niedźwiedź zjeść). Niestety, każdy ruch naprzód wiąże się z ryzykiem i trzeba się z tym pogodzić (z ryzykiem, nie z jego konsekwencjami).
Jaskiniowiec jednak w końcu wylazł z jaskini, nauczył się radzić sobie z niedźwiedziem i ostatecznie to groźne zwierzę musiało nauczyć się chować w jaskiniach.
Tylko, że to był proces. Jeśli ktoś sądzi, że załatwi go pstryknięciem palców i prostą sztuczką, to powinien się leczyć na nogi.
Nasza demokracja ma niespełna 30 lat. To dużo, dużo za mało, by „wejść w krew”. Nie znam z historii przypadku, kiedy społeczeństwo bezproblemowo zmieniło sposób myślenia ot tak, z czwartku na piątek. To – niestety – musi trwać. A na naszej drodze do powszechnej szczęśliwości jeszcze sporo takich psich kup jak PiS.
A propos „…przychodzi sąsiadka do sąsiadki…”. Onegdaj miałem okazję obserwować niewielką, kilkuset osobową, grupę społeczną Polaków przesiedlonych po 1945 r. z Wileńszczyzny do małego miasta na Dolnym Śląsku. Byli to ludzie o zupełnie innej tradycji i kulturze polskości. Między innymi charakteryzowało ich odmienne od naszego poczucie humoru. Np. przychodzi sąsiadka do sąsiadki i mówi – pani Malinowska, mój stary wziął 5 złotych i na kur.y poszedł. U pani nie był? Udało im się do końca przetrwać w swojej wileńskiej enklawie, w harmonii i wzajemnym szacunku. Ta wspólnota trzymała się dzielnie w kupie, zazwyczaj bez słów i nie raz nie dwa ogrywała komunę jak małe dziecko. Dzisiaj w większości to pokolenie przeszło na drugą stronę tęczy a nieliczne wyjątki dożywają są w wieku 90+. Znając ich myślę, że problemy polityczne przed którymi stoimy oni traktowaliby jako drobne, nieistotne i proste do pokonania.
Pierwsze sondaże zwiastujące odwrócenie trendu a dyskutanci martwią się, że wszystko stracone. Rozumiem, mnie też nie pociąga perspektywa PO jako antypis, bo to degraduje polska scenę polityczną od 2005 r. do dzisiaj, ale jak się nie ma co się lubi…. Nie jest naszą winą, że inni aktorzy sceny politycznej mający niegłupie programy, niegłupich ludzi marginalizują się na własne życzenie – Nowoczesna, SL, Ruch Nowackiej, Razem. Nadzieja w którą wciąż zdaje się wierzyć Redaktor Skalski właśnie na naszych oczach odchodzi do lamusa historii:
http://natemat.pl/204711,kod-jest-w-takim-momencie-ze-mozna-powiedziec-ze-to-jest-koniec-nawet-tvn24-wzial-sie-za-upadek-ruchu-kijowskiego
Polscy bankierzy mają takie powiedzonko: „sytuacja jest dobra, chociaż nie beznadziejna”…
Sławku – ja se ne martwim.. – ja mam raka….:)
PO jako antyPiS……LOL………ależ Ci wyszedł ładny oksymoron.
Pozdrawiam
Cytat z linkowanego materiału…..”W poświęconym upadkowi KOD materiale „Czarno na białym” wyraźnie było widać, że Mateusz Kijowski wciąż nie rozumie, iż to on pociągnął ruch na dno. – To pan i pana problemy przyczyniły się do tego, że ludzi na demonstracjach jest mniej – zapytali go dziennikarze TVN24. – Sprzeciwiam się mówieniu „pan i pana problemy”, to są problemy KOD – odparł Kijowski. – Myślę, że wszyscy powinniśmy się czuć winni częściowo i nawzajem się nie obwiniać – dodał.
hahahaahahahahahahha – KOD ma problem ze spłatą alimentów??????? Ja się zupełnie nie czuję częściowo winien działań prokreacyjnych tego pana. Jajcarz z Kijowskiego jest na miarę „Róż Montreux”.
Z Kijowskim jest ten sam problem co z tym niedoukiem prawniczym – „MGR” Przyłębską. PiS będzie trzymał „wolfganga” bo dzięki temu ma w garści TK.
Pozdrawiam
Jakoś nie podzielam optymizmu autora co do możliwości PO pod rządami zakulisowego Schetyny. Dlatego zapewne następne wyniki badań nastrojów społecznych mogą się zmienić po chwilowym wzmorzeniu sympatii do PO. Polska polityka, ta z opozycji to stare małżeństwo, skłócone i czepiające się bzdur. Nad tym unosi się absurd Kaczyńskiego.
.
Przełomy polityczne zapalają się czasem od drobiazgów. Pięknej i wielkiej Rosji nie przeszkadzało, że Putin to złodziej, morderca, dorobkiewicz, który obłowił się w pałace, jachty, odrzutowce, śmigłowce itp. Ruszyło ich dpiero, jak ktoś nawiązał do szaraczka Miedwiewa, że też tak się obłowił. Podobnie może być w Polsce. Jakiś kolejny, mniej znaczący wybryk nawet nie koniecznie samego naczelnika Kaczyńskiego, może wywołać iskrę, która zmiecie tę hucpę.
.
I wtedy albo załapie się ktoś z obecnej opozycji, albo znajdzie się nowy trybun, który te zmiany pociągnie. I teraz pytanie: co gorsze dla Polski? Może jednak warto namawiać opozycję, aby się zaczęła jednoczyć na poważnie, zanim Polska wyjdzie z Unii a Macierewicz zdekapituje do końca polską armię.
Habemus papam…ciąg dalszy………: http://wiadomosci.wp.pl/moglo-dojsc-do-kradziezy-w-mazowieckim-kod-zarzad-glowny-zlozy-zawiadomienie-do-prokuratury-6106265667134593a
Panu Ernestowi do sztambucha.
Ducha nie gaście………: http://fakty.interia.pl/polska/news-stluczka-wiceszefa-mon-jechal-samochodem-zandarmerii-wojskow,nId,2375151 Dobrze, że sobie oka widelcem nie wydłubał. Wręczył wizytówkę…i pojechał….LOL. Istnieje prawdopodobieństwo, że kolejne wybory będą bez PiSu.
Pozdrawiam