Niedouczeni piloci ze słabymi charakterami. Niedobrana załoga. Niefachowa ocena wysokości, lekceważenie przepisów i rozporządzeń. Nie ma co sądzić, że feralny lot był czymś absolutnie wyjątkowym. Jak wynika z raportu NIK, tak latano w niesławnej pamięci 36 pułku i jakoś to było. Udawało się.
Wcześniejsza narada w sprawie bezpieczeństwa w powietrzu skończyła się śmiercią grupy wyższych dowódców wojsk lotniczych w katastrofie w Mirosławcu. Lista uchybień była długa. I dalej jakoś to było. I jest. To tak jak każdemu z nas, siedzącemu za kierownicą, udawało się wielokrotnie w ciągu wielu lat, unikać wypadku w niebezpiecznej sytuacji drogowej. Niektórym się nie udało.
Macierewicz wymyśla coraz to nowe zamachy na Tu 154. Między innymi były wybuchy na wysokości osiemnastu metrów nad ziemią. Ale pilot, który we mgle sprowadził wielki pełen ludzi samolot do takiej wysokości pozostaje poza sferą oskarżeń. „Nasze orły”, „Honor munduru” i takie różne. Faktycznie, odważny do szaleństwa, ze szczególnym podkreśleniem tego szaleństwa, ale cywilnej odwagi brakowało.
Czego natomiast brakowało borowcom obsługującym marcowy wyjazd pana prezydenta na narty? Przyzwoitości w pierwszym rzędzie. Takiej, która wymaga, żeby robić to co trzeba, tak jak trzeba, i wtedy kiedy trzeba. Prezydencki samochód ma być i ponoć jest badany przed każdym wyjazdem. Pewno robili to na odpierdol, przeoczając sprawdzenie ogumienia. Czy też licząc, że na tym starym jeszcze ten jeden raz pojedzie. Prezydent mógł się śpieszyć i powiedzenie mu, że założone są nie te gumy co trzeba mogłoby być nieprzyjemne w skutkach. A może tylko odfajkowali ten przegląd, no bo przecież dobry wóz i co by się miało w nim zepsuć?
Po iluś dniach dowiadujemy się, że feralna opona najechała na podłużny płaski przedmiot. Bez stwierdzenia, że to akurat była przyczyna wypadku. Bada się dalej. A skądinąd wiemy, że na tych oponach można jeszcze spokojnie jeździć nawet po przestrzeleniu ich. Pod warunkiem, że to akurat nie szmelc.
Czyli gdyby nie ten podłużny i płaski, pan prezydent jeździłby sobie na wybrakowanej oponie i nikomu nic by się nie stało? Aż by jakiegoś innego dnia najechała na coś płaskiego…A może jazda była trochę za szybka? Może kierowca olał wskaźnik ciśnienia w oponach? A może tak jak olano opony, olano sprawdzenie czujników ciśnienia w oponach oraz sygnalizacji?
Ta karawana śmierci jeździła – i po niewielkim wstrząsie, spowodowanym jakimiś konsekwencjami personalnymi, będzie jeździła dalej.
Ale opona to naprawdę drobiazg, w porównaniu ze Światowymi Dniami Młodzieży i wizytą papieża Franciszka. Fachowcy od bezpieczeństwa ostrzegają – dopiero teraz? – że wybrane miejsce jest niebezpieczne. Lecz Kościołowi już się nie chce podejmować wysiłku szukania innego.
Bo trzeba także uwzględnić, że we wszystkich tych i wielu innych wypadkach przemożna siłą sprawczą jest po prostu lenistwo. To jest również siła sprawcza postępu technologicznego i rozwoju cywilizacyjnego. Człowiekowi odechciało się szurać jakimś blokiem skalnym po ziemi, wpadł więc na pomysł by go toczyć po pniach drzew. Stąd już prosta droga do kół pancernego BMW pana prezydenta RP. Ale lenistwo ma dla nas czasami inną kalkulację; zrobię coś – wyjdzie tak, lub inaczej, może dobrze, ale może i źle. Nic pewnego, natomiast pewne jest, że się wysilę i niewykluczone, że całkiem na próżno. A przecież już się wysiliłem i starczy! Nie dam tego wysiłku na zmarnowanie.
Kościół liczy na gwarancje bezpieczeństwa w postaci Opatrzności. Bez woli bożej włos człowiekowi nie spadnie. A jak spadnie? Powiecie Czcigodni Ojcowie, że taka była Jego wola, więc i tak nie warto było się dodatkowo wysilać, organizując ten event?
Ernest Skalski



Ma pan rację z tą naszą bylejakością, polską bylejakością.
Kto nie potrafi rzetelnie pracować to musi liczyć na Boską
opatrzność ale, czasami i ona się spóźnia albo przychodzi przed
czasem. Przy braku ciągłości polityki państwowej praca w służbach jest dziś a czy będzie jutro? To też ma swój wydźwięk
i wpływ na wykonywaną pracę.
Bo to proszę Pana Autora jest ta „dobra zmiana”…
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Incydent-prezydenckiej-limuzyny-na-A4-Andrzej-Duda-nie-mial-zapietych-pasow,wid,18251501,wiadomosc.html?ticaid=116ca9
—
Reasumując:
Jaki prezydĘt taka i dĘtka…
Tylko Polski żal!!!
Nie jestem pewien, czy KK liczy na Opatrzność, Panie Erneście Szanowny. Moim zdaniem KK nigdy nie brał za nic odpowiedzialności, więc dlaczego miałoby być inaczej tym razem? Mają (!) osiągnąć swój cel propagandowy, wychodząc z założenia, że gdzie drwa robią, tam i drzazgi lecą. KK z pewnością za nic nie będzie odpowiadał. Przynajmniej na tym świecie. Taki klimat w Polsce 🙁
Przyszło mi właśnie do głowy, że gdyby minister Klich po jednoznacznym wsparciu przez premiera Tuska, wywalił na zbity ### generała Błasika, albo tenże miał tyle honoru, aby podać się do dymisji po katastrofie w Mirosławcu, to być może i generał by przeżył 10 kwietnia oraz Lech K. i 95 pozostałych osób. A my nie mielibyśmy ani rządu „durnej zmiany ” ani obniżenia ratingu w Moody’ym ani wizyt z Komisji Weneckiej. Niestety ani minister Klich ani premier Tusk nie stanęli na wysokości zadania, no i musiała w końcu wyjść ta afera z oponami.
Jeden drobiazg: Błasika bronił L. Kaczyński, bo mowa o jego dymisji była. Nie pamiętam szczegółów, ale Kaczyński stanowczo sprzeciwiał się temu ruchowi. A panowało wówczas takie wzajemne „szachowanie się”, że do dymisji nie doszło. Musiałbym poszperać za szczegółami, a rzecz jest istotna, bo podobne hece były z tzw. organizacją wizyt i mało kto już dziś pamięta jak to naprawdę wyglądało. Może proces Arabskiego zwróci na to uwagę i niektóre zapomniane sprawy wylezą na wierzch.
Czyli ani minister ani premier nie mogli wywalić z roboty jednego generała, bo by ich wspólnie z prezydentem zbombardował ? A może zabrakło im pewnych potrzebnych na ich stanowiskach cech charakteru ? Bardzo jednoznacznie ocenia te postawy i cały styl działania pana DT Robert Krasowski w swej ostatniej książce i myślę że ma 100 procent racji. Polecam !
@kolarz to kwestia kompetencji, musiałby pan to sprawdzić. Nominacje i odwołania generalskie podpisuje prezydent, a tym był wówczas Lech Kaczyński.
O ile dobrze zauważyłem to minister Macierewicz bez żadnych wahań zwolnił ostatnio z pracy kilku generałow nie konsultując swych decyzji ani z Pania Szydło ani z Panem Duda ? Czyżby cos się zmieniło w uprawnieniach ministrów ?
Jeszcze raz serdecznie polecam książke Roberta Krasowskiego „Czas Kaczynskiego, polityka jako wieczny konflikt” jest już w księgarniach.
.
Czyli jak zwykle — wina Tuska.
proponuje aby KK zwrocil sie do Owsiaka z organizacja Swiatowych Dni Mlodziezy..
Polnishe Wirtschaft – pamiętam z dzieciństwa i młodości, jak mój ś.p.Dziadek Józef, rodowity Polak urodzony w Duisburgu w emigranckiej rodzinie, już będąc w Polsce przez całą komunę powtarzał to zdanie, machając ręką. Był solidnym uczciwym rzemieślnikiem, potem emerytem. Wiecznie coś robił zarówno prywatnie dla siebie i rodziny jak i społecznie dla innych. Wymagał od siebie i wymagał tym samym także od bliźnich.
Nie zazdroszczę jego zorganizowanej i solidnej mentalności, „męczącej” się na co dzień w dziadostwie PRLu.
Kiedy czytam dziś materiał Pana Skalskiego, ponownie słyszę Dziadka Józefa. „Zainspirowany” zerknąłem do sieci by sprawdzić jakiś ślad tego stwierdzenia. Ku mojemu zdumieniu na Wikipedii jest strona poświęcona temu zdaniu ! Zachecam :
https://pl.wikipedia.org/wiki/Polnische_Wirtschaft
Kończy się ona zdaniem :
„Wyrażenie „polnische Wirtschaft” ma negatywny wydźwięk w uszach części Niemców do dzisiaj (od XVIII w ! p.a.) W wydanym w 1987 roku Słowniku potocznego języka niemieckiego (Wörterbuch der deutschen Umgangssprache pod redakcją Heinza Küppera) „polnische Wirtschaft” funkcjonuje jako synonim „niewyobrażalnego nieładu”. Negatywna wymowa tego stereotypu traci jednak w ostatnich latach na sile”
Jakże tragicznie i nieaktualnie rozmija się to zdanie z naszą rzeczywistością.
Parafrazując klasyka – „Wychodzi na to, że nową mądrość Polak sobie kupi, że zarówno za Niemca i po Niemcu – głupi”