Jak nie spojrzeć wstecz w lata mienione, mieliśmy niemal wszędzie elitę i motłoch. Tak było w starożytnym Egipcie, Rzymie, Grecji, tak było w państwie Majów, w średniowiecznej Francji, Polsce, czy Rosji. Jest i teraz.
Pytanie, czy to dobrze, czy źle?
Podział na elitę i motłoch był i jest przydatny, bo pozwalał i pozwala elicie wysyłać motłoch na wojny, zmuszać motłoch do niewolniczej pracy, i okradać go w majestacie prawa. Tylko państwa (lub grupy państw) z silnym podziałem na elitę i motłoch były i są w stanie przetrwać w okrutnym świecie.
Ale czy tak naprawdę być musi?
Elity na całym świecie rządzą motłochem za pomocą software’u i hardware’u. Softwarem są najrozmaitsze religie i ideologie. Hardware’em jest wojsko, policja, miliardy w bankach, posiadanie fabryk, czy firm ubezpieczeniowych. Jak każdy hardware, bez software’u nie mógłby działać.
Na hardware motłoch nie ma w zasadzie pokojowej metody. Jak młody człowiek nie zgodzi się iść na wojnę, to go postawią przed plutonem egzekucyjnym. Jak robotnik nie pójdzie do pracy w fabryce, to jego rodzina nie będzie miała co jeść.
Natomiast z softwarem sprawa jest inna. Można się z niego wyzwolić, ale elity to wiedzą, i robią wszystko, aby motłoch pozostał motłochem.
To dlatego mamy ogłupiające szkoły, to dlatego mamy idiotyczną telewizję, gazety, to dlatego mamy religie ogłupiające swoich wyznawców.
Elity wiedzą, że ogłupiony od dzieciństwa motłoch sam będzie robił wszystko, aby pozostać motłochem. Jeżeli człowiek w dzieciństwie nie nauczy się myśleć, to przez całe życie będzie klepał pacierze, wrzeszczał „komuniści i złodzieje”, oglądał „Big Brothera”, czytał „Fakt”, albo innego „Gościa Niedzielnego”.
Paradoksem świata jest jednak to, że warstwę, którą do tej pory nazywałem „elitą”, raczej powinniśmy nazywać „gangsterami”. To oni, za pomocą kłamstw, szantażu, zbrodni, rządzą nami od tysiącleci.
Prawdziwa elita – ludzie tacy, jak ś. p. Umberto Eco, Richard Dawkins, Haruki Murakami, czy Agnieszka Holland, robili i robią wszystko, aby motłoch przestał być motłochem. Dlatego są elitą.
Kiedy przestanie działać software pozwalający gangsterom rządzić motłochem, wtedy i hardware przestanie mieć stopniowo znaczenie. Ciągle jednak, niestety, gangsterzy wygrywają z elitą.
Hazelhard



Ludzie dzielą się na dwie grupy: na tych co dzielą innych na dwie grupy i na tych co sami się dzielą czyli mnożą.
A tak naprawdę to w całej notce dobra jest tylko uwaga o hardware i software, choć i to zastanawiam się gdzie umieścić Monopol Spirytusowy.
Monopol Spirytusowy.??
Należy dopisać do grupy katalizatorów, podobnie jak narkotyki.
Żaden soft bez katalizatora – wzmacniacza, nie jest w 100% sprawny.
Drogi Hazelhardzie,
Ten tekst to tak daleko idące uproszczanie, że tworzy z gruntu fałszywy obraz. To się nawet do komentowania nie nadaje.
Erneście,
Oczywiście, że uproszczenie, ale jak nie chcesz komentować, to sam muszę to zrobić:
W notce ludzie są podzieleni na gangsterów, elitę i motłoch. Za gangsterów uznano tych, co okradają i oszukują motłoch, a za motłoch tych, co nie zdają sobie z tego sprawy. Za elitę uznano zaś tych, co próbują motłochowi wytłumaczyć, jak świat funkcjonuje, i pobudzić motłoch do myślenia. W związku z takim podziałem, jak należy zakwalifikować takich ludzi:
i) Ferdinand Porsche, genialny konstruktor, wspaniały biznesman, twórca koncernów Volkswagen i Porsche, a jednocześnie korzystający z zamówień Hitlera. Gangster czy elita?
ii) Jan Kowalski- wykształcenie podstawowe, uczciwie pracujący hydraulik, głęboko religijny, zawsze głosował na PO, teraz chodzi na marsze KOD-u. Motłoch, czy elita?
Przykłady ludzi, których trudno przypisać do jednej z tych trzech kategorii, można mnożyć.
Drogi Hazelhardzie, który komentujesz w imieniu Ernesta,
Masz rację, że można podać wiele przykładów na to, że ktoś nie jest ani elitą, ani gangsterem, ani motłochem. Jednak mi chodziło o zwrócenie uwagi na generalne zjawisko w świecie, jakim jest okradanie jednych (motłochu) przez drugich (gangsterów) przy minimalnym proteście elit, które to zjawisko rozumieją. Nie jest to nic odkrywczego, ale czasem może dobrze przypominać prawdy najprostsze.
Przykład Jana Kowalskiego, który jest jednocześnie za KODem, i katolikiem, jest zbyt słabo opisany, abym mógł go zakwalifikować. Jeżeli facet stawia sobie pytania na temat podstaw swojej religii (np., skąd się wzięło wieczne dziewictwo Maryji), to bym go zakwalifikował jako elita. Jeżeli nie, to, niestety motłoch, bo mogę domniemywać, że KOD popiera nie z racji przemyśleń, a jakichś innych pobudek (np., bezsensownie naśladuje Hazelharda).
Przykład Ferdinanda Porsche? Zdecydowanie elita. Przykład ten pokazuje świetnie, że elita nie ma łatwo, i często musi iść na kompromisy z gangsterami, żeby móc działać.