Kiedyś, piętnaście lat temu mądry człowiek powiedział mi taką rzecz, którą niosę ze sobą jako życiową prawdę.
Żeby się z czymś skutecznie zmierzyć, trzeba nazwać wroga po imieniu. Nie zmierzysz się ani z realnym przeciwnikiem, ani ze swoimi demonami, jeśli ich nie nazwiesz. Tekst ten dedykuje tym, którym wydaje się, że rzeczy, które lęgną się w ich głowach – są nie do przewidzenia. Wyraźnie widać już brak cierpliwości do tego niewdzięcznego społeczeństwa. Widać to w mediach głównego nurtu, które były niegdyś niepokorne, ale im przeszło. Słychać w wypowiedziach przedstawicieli rządzącej partii, „apolitycznych polityków” „apolitycznego prezydenta” Dudy. Słychać to było również w ostatniej wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego.
Mimo starań. Mimo pracy bez przerwy dzień i noc, a w szczególności w noc, mimo niesienia kagańca oświaty w wersji PiS, mimo dobrej, lepszej i najlepszej zmiany społeczeństwo nie docenia. Biało-czerwona drużyna się uwija. Biało-czerwona drużyna objęła dobrą zmianą telewizję i radio zwane teraz narodowymi. Biało czerwona drużyna odzyskuje władzę w sądownictwie, zmieniając trzecią władzę w trzecią biało-czerwoną armię. Biało-czerwona drużyna odbija służby mundurowe od wojska i policji zaczynając od leśników i na stróżach nocnych kończąc. Wreszcie biało-czerwona drużyna odzyskuje dla Polski rady nadzorcze, zarządy i dyrekcje wszystkiego, co można odzyskać.
Dobra zmiana dzieje się na naszych oczach (chyba, że śpimy akurat w nocy, jak jakieś lemingi), a społeczeństwo jakieś takie niezadowolone. Mało tego, mimo wstania z kolan dzięki brawurowej polityce zagranicznej ministra Waszczykowskiego, to społeczeństwa zagraniczne też nie są zachwycone. Na nic apele, listy z połajankami do nieogarniętych kongresmenów, niedouczonych komisji i lewackich gazet. Na nic błyskawiczne rozszyfrowanie, kto stoi za spiskami weneckimi, za ogłupieniem polityków unii i sprzedajnych gazetek niepolskojęzycznych. Na nic to wszystko. Rząd PiS jest nadal niedoceniany.
Dla genialnego – w swoim przekonaniu – stratega, dla geniusza mającego wspaniałą wizje dziwiętnastowiecznej Polski, takie niezrozumienie i niewdzięczność musi być policzkiem wymierzonym przez agentów rusko-niemieckich. W tym „pięknym umyśle” rodzą się na pewno kolejne plany i kolejne posunięcia. Gdy śmialiśmy się z frazy „nic nas nie przekona, że czarne jest czarne …..” myśleliśmy, że to przejęzyczenie. A to był Plan.
W tym Planie fakty, racjonalne myślenie, dane finansowe, stabilność finansów, pozycja międzynarodowa i nasza obecność w UE są elementami gry i jeśli nie pasują to tym gorzej dla faktów. I nic nas nie przekona, że czarne jest czarne.
Kaczyńskiemu i jego hordzie kończy się cierpliwość. Chciał dobrze i był cierpliwy; no, ale ile można? Trybunał z Rzeplińskim robią na złość. KOD łazi i skanduje językiem nienawiści, że chce demokracji. Generałowie się zwalniają, polskojęzyczne telewizje i gazety tropią każdego byłego komunistę, który skruszony należy już do biało-czerwonej drużyny, a za nieznanym facetem z wąsem, który ukradł Lechowi długopis i podpisał nim jakieś tam papiery wstawił się cały świat i znów ten cholerny KOD.
Może pora na Plan B. Jarosław Kaczyński przespał stan wojenny dosłownie i w przenośni. Był facetem kompletnie bez znaczenia i mógł chodzić wolno, gdy inni odbywali wielomiesięczne kary więzienia lub byli internowani bez wyroku. Mimo że mógł działać, jego dokonania w stanie wojennym były tak zakamuflowane, że nie zostały ujawnione aż do dziś. W tym czasie wielu jego dzisiejszych towarzyszy z tej biało-czerwonej drużyny działało w organizacjach partyjnych, było donosicielami czy skazywało opozycjonistów jako sędziowie lub prokuratorzy. Może więc pora to naprawić. Może wyzwolenie od komunizmu, wyrwanie się z szarej sieci i odzyskanie wolności dla Polski wymaga, by ten stan na jakiś czas wprowadzić.
Do realizacji planu potrzebny jest nasz Reichstag. Nawet najzagorzalsi zwolennicy PiS potrzebują pretekstów by zrozumieć otaczającą ich rzeczywistość i móc ją zaakceptować. Dlatego stan wojenny wymaga ataku, na który biało-czerwona drużyna odpowie obroną Rzeczypospolitej. Ktoś z otoczenia Kaczyńskiego uważnie studiuje dzieje i działania starych i nowych dyktatorów. Nie przez przypadek retoryka i działania przypominają znane z historii ataki na bezpieczniki demokracji, na media, podporządkowanie prokuratury i ustawy inwigilacyjne. Nie przypadkiem było spotkanie Kaczyńskiego z Orbanem, który pokazał jak można we współczesnej Europie cofnąć w rozwoju demokrację i nie ponieść konsekwencji.
Problemem jest oczywiście fakt, że w Polsce opozycja działa pokojowo. Jako Naród nigdy nie mieliśmy skłonności do przemocy; poza krótkimi okresami zrywów wolnościowych nie wychodziliśmy na ulice i nie demolowaliśmy miast pod byle pretekstem. Nie mordowaliśmy swoich prezydentów (poza jednym przypadkiem Prezydenta Narutowicza). Od 30 lat nie walczyliśmy ze sobą na ulicach. Nie podkładamy bomb, nie wysadzamy gmachów rządowych i nie strzelamy do polityków.
Taka opozycja dla prowokatora to nieszczęście.
Czasem jednak pomaga przypadek. Szczerze cieszyłem się z tego, że ostatni wypadek z prezy(dentką) zakończył się bez zadrapania. Przypadkowa śmierć Prezydenta byłaby pierwszym dniem najczarniejszego okresu w naszej najnowszej historii.
Jednak, gdy nie ma przypadku – potrzebny jest Reichstag.
Ciekawe swoją drogą: co wymyślą?
Jacek Parol



No wie Pan, takie sugestie? Przecież ci „mistrzowie intelektu” naprawdę mogą być gotowi jeszcze raz podpalić Reichstag! Skoro nawet koni się czepiają, w tym jednego osła!
Poszukując poważnie odpowiedzi na Pańskie pytanie: „Ciekawe swoją drogą: co wymyślą?” możemy odwrócić rozumowanie. Siedzi facet w Warszawie, otoczony wykonawcami bmw, w tym nadgorliwcami, którzy robią „show”. Wszyscy oni razem w imieniu i na rzecz swojego bosa robią paskudne oraz idiotyczne rzeczy grając na nosie społeczeństwu własnego kraju, wielkim sąsiadom, strukturom UE, NATO i USA. Grają na nosie, mimo iż wszyscy wspomniani grzecznie i z uśmiechem mówią „dajcie spokój, skończcie niewczesne żarty, mamy ważniejsze problemy.” Grający jak na złość podgrzewają atmosferę i pokazują wszystkim gest Kozakiewicza. Pokazują coraz bardziej nerwowo, natarczywie i ostentacyjnie, co świadczy o narastaniu przerażenia w ramach syndromu oblężonej twierdzy. Ciekawe, co ci „wszyscy” wymyślą?
@slawek
Ciekawe, co ci „wszyscy” wymyślą?
…. Wiadomo co, zagarną pod siebie co się da, ogłoszą wybory i przejdą do opozycji.
Tak chyba opisał to Makuszyński w sławetnej powieści sfilmowanej potem udatnie.
Scena z garbami była super. Przełożymy garby i nałożymy nowy podatek w ramach łaski panującego.
Dziecięcia aktorujące opanowały ją na pamięć.
Prędzej czy później spuszczą ze smyczy kiboli, a potem będą wyli, że KODowcy sprowokowali walki uliczne…
Obym był złym prorokiem…
Znaleźć da się bez trudu.
http://www.fakt.pl/wroclaw/andrzej-dupa-na-drzwiach-toalety-sledztwo-w-szkole-podstawowej-nr-9-w-opolu,artykuly,616517.html
Swoją drogą jakie oczywiste skojarzenie przyszło pedagogom do głowy 🙂 Przesłuchania trzeba by od nich zacząć 🙂
j.Luk – te sprawy zawsze mogą się rozgrywać na różnych poziomach. Pamiętam np. jak w 1969-tym w krakowskim Zoo (Lasek Wolski)zdjęto z ekspozycji ptaszka Beo, ponieważ co jakiś czas wykrzykiwał „Leszek! Ty chuju! Tak miał na imię ówczesny dyrektor. Wiem równocześnie, że nikt z pracowników nie wyleciał z pracy, mimo że ten Myna (nazwa lokalna, sam kiedyś dwa takie przywiozłem z Nepalu)nagrywa wszystko w Hi-Fi, więc głos był łatwy do identyfikacji.
Poziom drugi: nie wiem w czyjej głowie zrodził się pomysł, by nazwą STALINOGRóD, obdarzyć akurat KATOWICE. Ta głowa zapewne nie spadła tylko dlatego, że samo sformułowanie zarzutu o sabotaż kultu wymagało przyznania się do grzechu zrozumienia prawdy. Więc po latach dopiero – cichcem uznano sprawę za niebyłą. Nawiasem mówiąc – nigdy nie sprawdziłem etymologii tej nazwy.
@j.Luk ale Pan znalazł perełkę! Cała akcja z przesłuchaniami i zawiadamianiem rodziców a także z opublikowaniem tego materiału – palce lizać. Dzięki temu nie tylko się rozpowszechnia ale także utrwala stan faktyczny – oczywistej, oczywistości. Jak w kawale, który Chruszczow przytaczał w ONZ – „uż ja łuczsze znaju kotoroj car durak!” Znakomite!
*
Mnie się udało dzisiaj znaleźć na temat:
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/pb.1452015088365848.-2207520000.1457491283./1739903049577049/?type=3&theater
I mniej na temat:
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/pb.1452015088365848.-2207520000.1457491283./1740537209513633/?type=3&theater
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/pb.1452015088365848.-2207520000.1457491283./1740451002855587/?type=3&theater
Soso Dżugaszwili vel Stalin powraca w wersji polskiej.
Co ci ludziska żrą, co jest do tego żarcia dosypane?
@j.Luk – orzeł może:
BALLADA O KASJERZE
Mała poczta w małym mieście
i na poczcie mała przerwa.
Kasjer szybkę przymknął wreszcie,
plik banknotów liczyć przestał.
Rozrzucone dokumenty,
w szklance po herbacie — denko…
A on czujny, a on spięty,
obserwuje swe okienko.
Wtem otworzył. W przód się rzuca
i zaprychał, i zatupał,
i zakrzyknął co sił w płucach:
„Kto powiedział ‚Kasjer dupa’?!
Kto powiedział ‚Kasjer dupa’?!”
A na poczcie cicho, pusto,
drzemią paczki niewysłane.
Pachnie barszczem i kapustą
(bo garkuchnia jest przez ścianę).
W głębi jakiś pan łysawy
adresuje list, a bliżej
gość wbił w sufit wzrok kaprawy
i pocztowy znaczek liże.
Brudno, zaduch, much, upał…
Nikt nie mówi nic, a zwłaszcza
Nikt nie krzyczy ‚Kasjer dupa’.
Kasjer krzyczał tak z pół roku,
po okresie zaś półrocznym,
z urzędowym błyskiem w oku,
wezwał go naczelnik poczty
i powiada zły okropnie:
„Co pan się kompromituje?
Nikt się aż do tego stopnia
panem nie interesuje,
żeby w takim mieście małym,
wołać wśród tych much, w upale,
wołać – choćby dla kawału:
‚Kasjer… prawda… i tak dalej’.”
I nasz kasjer krzyczeć przestał,
rozleniwił się… rozziewał…
Lecz gdy w święta jest orkiestra
on coś nadal podejrzewa.
Myśli, że ten tamburmajor
regimentu strażackiego,
swą buławą wywijając,
też przyczepia się do niego.
Gdy strażacka trwa parada
i mosiężna trąbi grupa –
kasjerowi się podkłada
pod rytm marsza: ‚Kassss-jer dupa, kasss-jer dupa…’
Pointa zaś wierszyka mego
w takich słowach się zawiera,
że znam cały kraj, co tego
przypomina mi kasjera.
Mały kraj, co tak uważa
z pokolenia w pokolenie:
że ktoś ciągle go obraża,
że ktoś wciąż go nie docenia.
Czasem mu ktoś prawdę kropnie:
„Kraju mój – źle kombinujesz.
Nikt się aż do tego stopnia
tobą nie interesuje.
Skończ te siupy, bo cię wpiszą
do Guinnessa lub Gallupa”.
…
A kraj okno – trach! I dyszy:
„Kto powiedział ‚Kasjer dupa’?!
Kto powiedział ‚Kasjer dupa’?!”
Wojciech Młynarski
Tak. Dopuszczono do władzy takich kasjerów. Ludzi żyjących bez celu, obrażających inteligencję całego narodu. Uderz w stół, nożyce się odezwą. Dlatego rezonują podobni grupie Kaczyńskiego. Stąd idiotyczne śledztwo w szkole. Stąd próba dowartościowania siebie u przedstawicieli obecnej, „tej lepszej” władzy. Już nawet prezydent wmawia narodowi, że jest gorszym sortem.
.
Ich Reichstagiem będzie dziel i rządź. Bo zawsze znajdą się chętni inaczej, aby ich wspierać. Zatem zaczną coraz bardziej przykręcać śrubę. Już to zapowiadają.
Teraz los Polski będzie w rękach narodu. Czy pozwoli im się ubezwłasnowolnić, czy w końcu powie dość. To jedna opcja. Pytanie, kiedy do tego dojrzeje.
.
Druga opcja może potrwać dłużej. To biologia, która w końcu zabierze małego człowieczka -Kaczyńskiego, który tę hucpę stworzył. Chciałem najpierw napisać „wymyślił”. Ale to co on wyprawia, to efekt braku rozumu… Otóż gdy go zabraknie, marionetki przestaną się ruszać. Ta grupa jest nie zdolna do tworzenia czegokolwiek. Nie życzę jednak Polsce, aby musiała na to czekać. Dlatego trzymam kciuki za KODowanie nowej Polski.
@andrzej Pokonos – powoli będzie się przewalać masa krytyczna:
– nacisk opinii międzynarodowej w formie kasy (UE) oraz sił zbrojnych NATO i USA,
– TK będzie oceniał kolejne ustawy „dobrej zmiany” – o prokuraturze, inwigilacji, o policji i nie ma wątpliwości, że utrąci przepisy antykonstytucyjne,
– KOD bardzo pokojowo daje efekt kuli śniegowej (kiedys sie ówiło śnieznej); najgorsze jest dla władzy to, że Polacy najpierw wkurzeni nie są w stanie ciągle się złościć i zaczynają się śmiać, wyszydzać i robić kpiny – nic tak nie wkurza nadymanych, smutnych, niekompetentnych ponuraków jak drwiny z nich samych,
– suma tych czynników spowoduje, że albo PiS się opamięta w co wątpię, albo się rozpadnie, bo młodzi posłowie nie będą chcieli w przyszłości wpaść w niebyt społeczny.
*
Każdy, choć trochę myślący parlamentarzysta PiS wie, że tej wojny politycznej i kulturowej z narodem i całym światem nie sposób wygrać. Po porażce wszyscy przywódcy ugrupowania stracą miejsce w polityce, być może także na wolności. Lepiej więc nie zamykać sobie perspektyw przyszłości. Wystarczy, żeby z PiS odeszło 45 posłów i już większość ma opozycja. Ucieczka z tonącego okrętu zacznie się dość szybko.
*
Dzisiaj jest jeszcze za wcześnie aby przewidywać ramy czasowe ale czas nie pracuje dla PiS. Każdy konflikt, który wywołuje JK będzie skracał perspektywę rządów PiS. Polacy nie znoszą nieustannych awantur. Tymczasem nawet bez nowych frontów ilość już otwartych jest dla PiS degradująca. Nie będzie lekko, ale tego nikt nie obiecywał.
Non amicus Kaczyński, sed magis amica veritas.
Jarosław Kaczyński BYŁ działaczem podziemnej opozycji w latach osiemdziesiątych. W co najwyżej drugim garniturze, lecz był. Nie wszyscy się mieścili w pierwszym.
Wiedziałem o tym już wówczas. I nie ja jeden. Nie starałem się ustalać co konkretnie robił i gdzie, bo takie były reguły: nie wiedzieć więcej niż trzeba.
Gdzieś pod koniec dekady, było dla mnie naturalne, że zwrócił się do mnie – a nie znaliśmy się osobiście – bym
przygotowywał analizy polityczne dla kierownictwa ”S”.
Przekazywałem je kilkakrotnie w barze ”Fawory na Żoliborzu, róg Mickiewicza i Mierosławskiego. Nawet wypłacał niewielkie honorarium. Rozmowy z nim były ciekawe.
Później, już po wyborach 1989 miał, przez krótki czas, swoje plusy dodatnie, ale to już inna historia.
Generalnie; nikt, nic, żaden byt nie składa się wyłącznie z wad ani z zalet.
(Advocatus angeli)
Ach ten Internet.
https://www.facebook.com/sokzburaka/photos
@Sławek: w tym co mówi pani Staniszkis jest coś. Skoro niezatapialny prezes ćwierka o emeryturze, to może znaczyć, że nie jest tak głupi, na jakiego wygląda. Jest tylko kompletnie nieodpowiedzialny. Bałagan, który już zrobił najwyraźniej go przerasta i być może zacznie się tyłkiem wycofywać. Oby jak najszybciej.