PIRS: Telewizja pokazała (235)7 min czytania

telewizja2016-05-10.

Kiedyś znajoma, która studiowała psychologię, zaproponowała mi test. Wyjęła talię kart i zaczęła po kolei je odkrywać, kładąc karty na jeden z dwóch stosików zgodnie z moją sugestią. Moim zadaniem było odgadnąć według jakiej zasady karty są układane. Od czasu do czasu udawało mi się, ale za chwilę okazywało się że się myliłem. Po zakończeniu testu wyjawiła mi, że rzecz polegała na tym, iż ilekroć zgadłem według jakiej zasady karty są sortowane, ona natychmiast zmieniała zasadę, oczywiście nie mówiąc mi o tym.

Mam wrażenie że podobnie postępuje PiS. Rzuca tematy problemów, które jak mówi wymagają rozwiązania. Może to być konstytucja, reforma sądów, sprzedaż ziemi, lasy – cokolwiek, a kiedy opozycja i fachowcy przystępują do debaty, wtedy szybko przechodzi do kolejnego problemu, realnego bądź sztucznego. Są to zwykle niedowarzone pomysły, ale powstaje wrażenie, że PiS widzi bolączki i słabości i chce to zmienić. Po prostu chce przebudować Polskę i uczynić ją lepszą, silniejszą itd.

Może niektórzy z rządzących mają koncepcje i chcieliby coś pozytywnie zmienić, poprawić, ale wbrew temu co kiedyś powiedział Kaczyński, nie da się brudną szmatą oczyścić domu.

* * *

 

Marsz KOD w Warszawie. Wysłuchaliśmy wystąpień liderów KOD i partii na Placu Na Rozdrożu, a potem, nie czekając na rozpoczęcie marszu (był ogromny tłok) poszliśmy spacerem przez Warszawę, załatwiając parę sprawunków. Mijały nas setki ludzi podążających w stronę Placu. Dołączyliśmy do marszu przy Al. Jerozolimskich, gdzieś tak bliżej środka pochodu. Po dojściu na Pl. Piłsudskiego i rozmowie ze znajomymi poszliśmy do domu (hałas z megafonów na Placu był okropny). Na plac napływali ludzie, nie tylko z marszu, ale z różnych stron.

Po powrocie do domu włączyliśmy telewizor, akurat żeby wysłuchać wystąpień na Placu, a potem jeszcze długo pokazywano ludzi maszerujących w tamtą stronę. Zdumiewająca jest ocena liczebności marszu podana przez policję, która od tej podanej przez władze Warszawy różni się o około 200.000 osób. Taka spolegliwość policji wobec władz może okazać się niebezpieczna w przypadku rozkazu działań przeciw opozycji.

Na ten temat rysunek w GW: Prowadzący teleturniej pyta uczestnika: – Kategoria „polityka”. Ilu uczestników liczył marsz KOD? Można się pomylić o 200 tysięcy.

Wypada zgodzić się z opinią pani prof. Pietrzyk-Zieniewicz, że przemówienia liderów były marne, w zasadzie beztreściowe. Liderzy nie umieją mówić bardziej z sensem (były głównie ogólniki) ani też forma przemówień nie była dobra. Zalecałbym im także przerywanie wystąpienia kiedy słuchacze reagują okrzykami bądź trąbieniem na wuwuzelach i kontynuowanie kiedy znowu jest cicho, bez tego połowa przemowy jest niezrozumiała.  Szkoda, że nie przemawiał ktoś taki jak Włodzimierz Cimoszewicz, który w krótkim wystąpieniu potrafi zwrócić uwagę na ważne sprawy.

W czasie marszu po drodze rozstawione były megafony, przez które przemawiali organizatorzy, najczęściej rzucając hasła i wznosząc okrzyki (niestety, aparatura nagłaśniająca nie była najlepsza, a i wznoszący okrzyki nie zawsze mieli dobrą dykcję). Dobrze, że uczestnicy mieli wiele wuwuzeli (których normalnie nie lubię), bo nastrój marszów nie jest taki żeby wznosić ciągle pełne oburzenia i potępienia okrzyki – rotę tę spełniły wuwuzele.

Widać że organizatorzy marszów, a także politycy, wciąż się uczą. Może by poprosili fachowców o rady?

I jeszcze obrazek z marszu. Przechodząc koło kościoła Świętego Krzyża na Nowym Świecie, zauważyliśmy na podwyższonym wejściu do kościoła grupę ludzi, stojących tam jak na trybunie. W rękach trzymali święte obrazy i krzyże skierowane w stronę pochodu. Machaliśmy do nich, uśmiechaliśmy się i wołaliśmy „chodźcie z nami!”. Nikt z nich nie zareagował, tylko jeden facet – pokazał nam środkowy palec.

* * *

 

Zapewnienia prezydenta i innych polityków PiS, że nie ma zagrożenia demokracji w Polsce skoro przeciwnicy mogą swobodnie demonstrować, przypomina opowieść o tym jak towarzysz Lenin był dobry dla dzieci. Otóż kiedyś Lenin golił się rano brzytwą, a pod oknem chłopcy grali w piłkę i głośno hałasowali. Lenina to zdenerwowało, wybiegł więc przed dom tak jak stał, skopał dwóch chłopców, jednemu złamał nogę a resztę przepędził.

Pytanie: – Dlaczego uważamy, że Lenin był dobry dla dzieci?

Odpowiedź: – No przecież miał w ręku brzytwę, ale jej nie użył.

* * *

 

Internetowa apteka św. Stanisława sprzedaje za 9,90 zł lek „Consolatyna. Zestaw antydepresyjny po utracie dziecka”. W środku opakowania znajduje się modlitewnik, ikona Matki Boskiej i ulotka „Pojednanie z Bogiem, sobą i utraconym dzieckiem”. Sprawa jest już u prokuratora, jako że Główny Inspektor Farmaceutyczny uznał, że przypisuje się właściwości lecznicze produktowi, który nie posiada pozwolenia na dopuszczenie do obrotu i nie jest (jeszcze?!) wpisany do Rejestru Produktów Leczniczych.

* * *

 

I jeszcze o naszej policji. Jej naczalstwo nie lubi się narażać, a może też wyczekuje na zdecydowane rozkazy ze strony polityków nadzorujących policję, a oni nigdy nie lubili się narażać. Przypomnijmy kilka zdarzeń z poprzednich lat.

  • Marsz z okazji rocznicy odzyskania niepodległości. Na Pl. Konstytucji bandziory z zasłoniętymi twarzami rzucają w policjantów płytami chodnikowymi. Policja nie reagowała – nie było rozkazu (!!).
  • Kolejny marsz. „Narodowcy” zapowiedzieli napaść na mieszkańców squotów. Policja doradza mieszkańcom żeby na czas demonstracji opuścili mieszkania. Czyż różni się to od bierności policji i władz w Białymstoku, gdzie zamiast zapewnić cudzoziemcom bezpieczeństwo, namawiano ich, aby w czasie przemarszu „narodowców” pozostali w mieszkaniach?
  • Zdarzenia na Pl. Na Rozdrożu. „Niepodległościowcy” zabrali się za podpalanie samochodu transmisyjnego TVN. Nie było reakcji policji. Minister Miller tłumaczył potem, że policja nie interweniowała dlatego, żeby przestraszeni chuligani nie zaczęli skakać z wiaduktu na jezdnię Trasy Łazienkowskiej i nie zrobili sobie krzywdy. Kiedy jednak policjanci podeszli, aby pomóc w gaszeniu samochodu, chuligani spokojnie odeszli.
  • Marsz przechodzi koło ambasady Rosji i atakuje ambasadę, podpala budkę policjanta itp. Władze miasta tłumaczą się, że nie mogły zabronić przemarszu koło ambasady Rosji, bo nie było na trasie innych demonstracji, które kolidowałyby z tym marszem, a tylko to mogłoby być podstawą odmowy zatwierdzenia wybranej przez organizatorów marszu trasy. Ręce opadają.
  • Marsz niepodległości przechodzi przez miasto. Kilka osób podpala tęczę na Pl. Zbawiciela. Policja, która eskortuje marsz, nie potrafi zapobiec podpaleniu ani schwytać sprawców.
  • Podpalanie tęczy przestało być stałą rozrywką dopiero od kiedy Straż Miejska stale jej pilnowała, a za podpalenie zaczęto dawać grzywny.

Te wszystkie sytuacje wkurzały, a kunktatorstwo i bezradność władz budziły najgorsze uczucia. To poszło słusznie na konto PO i przyczyniło się do chęci pogonienia takich polityków. Jakie mają oni zalety – że PiS może być jeszcze gorsze?

* * *

Nie podobają mi się zmiany nazw i pisowni. Był sobie Syjam i komuś wpadło do głowy zmienić nazwę na Tajlandię. Co mają teraz zrobić koty syjamskie albo bliźnięta syjamskie? Chińczycy zmienili pisownię „europejską” i gdzieś zniknął Mao Tse Tung, a jak się nazywają aktualni przywódcy Chin trudno powiedzieć, a raczej wymówić. Murzyn oznaczał zawsze człowieka o ciemnej skórze, pochodzącego bezpośrednio lub pośrednio z Afryki. Nie było w tej nazwie niczego pejoratywnego. Ale zmieniono to i jak się teraz opalić „na murzyna”?

Wkrótce oszołomy zaleją nas nowymi nazwami ulic, prawdopodobnie księży i żołnierzy wyklętych, bo nie potrafią uczcić swoich wybrańców we własnym gronie, a trudno im się powstrzymać od narzucenia swoich poglądów innym.

PIRS

Print Friendly, PDF & Email