Papryka, nazywana kiedyś pieprzem tureckim, nie należy do zestawu typowo polskich warzyw. Jeszcze po wojnie była mało znana. Właściwie dopiero w latach 60.i 70. wieku, gdy zaczęto ją sprowadzać, głównie z Bułgarii, rozpoczęła marsz na nasze stoły. Zwycięski. Dzisiaj chyba nie ma nikogo, kto by nie wiedział jak wygląda i smakuje papryka.
Wiadomo, że jest ostra i jest słodka, że jest surowa i jest sproszkowana. Łagodna i pikantna. O małych i dużych strąkach. A jednak niedawno jakaś pani przy stoisku warzywnym hipermarketu spytała mnie, trzyając w ręku żółtą paprykę, czy nie jest ona bardzo ostra. Uspokoiłam ją, że nie. Te nasze duże papryki, w większości z rodzimej uprawy szklarniowej, należą do papryk słodkich. Takie najlepiej się nadają na sałatki. Zanim się podzielę przepisem na tę, którą przyjęłam Przyjaciół podczas naszego wieczoru wyborczego (już myślę o drugim!), poczytajmy, jak paprykę opisał Tadeusz Żakiej w „Iskier przewodniku sztuki kulinarnej”, który w roku 1976 (nakład 50 tysięcy, pomarzyć dziś o takim!) opublikował pod pseudonimem Maria Lemnis i Henryk Vitry.
Papryka
Capiscum annuumPapryka hodowana była od wieków na Antylach, w Brazylii i w sąsiednich krajach Ameryki południowej. Dla Europy odkrył ja Kolumb. Towarzysz jego wyprawy, lekarz Chanca, wspomina paprykę w swej uczonej pracy w 1494 r. Od jak dawna podjęli i rozwinęli uprawę papryki Turcy – trudno ustalić. Wiadomo natomiast, że w roku 1526 zaczęli ją uprawiać na podbitych Węgrzech.
Papryka słodka (w stanie surowym) zawiera pięciokrotnie więcej witaminy C niż cytryna. Od kilku lat, importowana głównie z Bułgarii, zyskuje w Polsce coraz liczniejszych entuzjastów. Niedojrzałe strąki papryki słodkiej są zielone lub żółte, dojrzałe mają piękny, intensywny czerwony kolor.
Najpopularniejszym w kuchni polskiej sposobem przyrządzania papryki jest jej faszerowanie, a następnie duszenie w sosie pomidorowym. Pamiętać jednak należy o tym, iż papryka surowa nadaje się znakomicie do różnych sałatek-surówek, a plasterki cieniutko pokrojonych strąków, położone na kromce chleba z masłem – to smaczne i bardzo zdrowe drugie śniadanie.
Pierwsze też, prawda? W czasach, gdy autor podawał porcję ówczesnej wiedzy na temat papryki, jej jedzenie na surowo było uważane za niesłychanie odważną ekstrawagancję. Dzisiaj nikogo już nie dziwi. Paprykę na surowo, oczyszczoną z pestek i pokrojoną w paski, uwielbiają prawie wszystkie dzieci-niejadki. Niech spróbuje, kto takie ma! Da im naprawdę solidną porcję zdrowia.
Aby więcej dopowiedzieć o historii papryki w naszym kraju, wkleję jeszcze wycinek z bardzo starego tygodnika. Była to „Gospodyni Miejska i Wiejska”. Informacja pochodzi z roku 1881. Tyle o papryce wiedziały nasze praprababcie, o ile czytały to pismo przeznaczone dla pań.

Czy papryka istotnie leczy hipochondrię? O ile tak, i to w jej wersji społecznej, warto ją polecać i wręcz upowszechniać codzienne jej spożywanie! Nawet jeżeli na nią nie pomoże, to w niczym nie zaszkodzi.
Tyle wiedzy na razie wystarczy. Czas na prostą sałatkę, która może być przystawką lub dodatkiem do wielu dań, ale zwłaszcza do potraw z grilla. Sezon na paprykę trwa obecnie cały rok. Jeszcze jedno: zawarta w niej witamina C nie ginie podczas obróbki cieplnej. Śmiało można ją więc jeść w każdej postaci.

Sałatka z papryki opiekanej
- papryka czerwona, żółta i zielona
- 2 szalotki bananowe
- oliwa extra vergine
- sok z cytryny lub kilka kropli octu winnego lub owocowego
- sól, czarny pieprz
Paprykę opiec na grillu lub pod opiekaczem piekarnika, aż jej skórka sczernieje. Obracać ją, aby się „przypaliła” z każdej strony. Lekko przestudzić i trzymając za ogonek zdjąć skórkę, pomagając sobie nożem. Będzie jeszcze lepiej schodziła, gdy gorące strąki papryki włoży się do plastikowej torebki i w niej przetrzyma do wystudzenia. Wtedy skórka łatwo da się zsunąć.

Obrane strąki papryki rozciąć, oczyścić z gniazd nasiennych i ogonków. Pokroić w dość cienkie paski. Ułożyć w salaterce kolorami. Szalotkę obrać, pokroić w plasterki, rozdzielić je na krążki. Posypać nimi papryki. Skropić oliwą i, kto chce, sokiem z cytryny lub kilkoma kroplami octu. Doprawić solą i dość obficie pieprzem.
Sałatkę można przyrządzić wcześniej. Zyskuje na smaku, gdy się marynuje nawet kilka godzin. Jest pyszna nawet sama, podana do pajdy chleba lub bagietki. Można do niej dołożyć kapary lub oliwki – czarne lub zielone – a także świeże zioła: tymianek, oregano lub bazylię. No i posiekany czosnek.
Oczywiście, papryki można nie opiekać, jeżeli brak na to czasu. Ale zdjęcie z niej skórki czyni ją lżej strawną, a w dodatku w tej postaci osiąga prawdziwą pełnię smaku.
Alina Kwapisz-Kulińska

Pani Alicjo, Dziecino !
Przecież to było 20 lat wcześniej, kiedy egzotyczne warzywo przybyło do nas z Rumunii i jako szesnastoletni dzieciaczek kupiłem te żółte-zielonkawe strąki, zwabiony niską ceną (6zł/kg) egzotycznej dziwnoty. Oczywiście spróbowałem zaraz na surowo. I tu zaskoczenie: smak podobny do wygryzanych wówczas od dzieciństwa łupin świeżego cukrowego groszku (łamało się koniec połówki strączka, obdzierało twardą błonkę i jadło) lecz ten zapach, który w pierwszej chwili odstręczał, ale prędko człowiek nabierał smaku (coś jak z serami). I rok później, kiedy byłem w Mamai, natychmiast zaprzyjaźniłem się z grupą miejscowych. Żarliśmy tę surową paprykę i czosnek (oni mieli taki szyk, żeby go nie obierać z łupinek) zapijając winem, kupowanym w (sic!) kilogramowych butelkach. Można było kupić takie „kilo” wina i obsiadać przez godzinę stolik na tarasie luksusowej restauracji. Od tamtych czasów papryka utraciła ten „dziki” zapach, który czasem odnajduję kupując ją w tureckich sklepach warzywnych w Niemczech.
Mam osobiste doświadczenie z papryką z wczesnych lat 60. Byłam też w Rumunii, jako dziewczynka, z rodzicami. Mój ojciec przy posiłkach chrupał surową paprykę wzbudzając zachwyt i przerażenie całej wycieczki. Ludzie wtedy uważali, że papryka musi być wyłącznie ostra, a jako taką sami bali się próbować. W polskich jadłospisach zaczęła się na większą skalę pojawiać pod koniec lat 60. lub we wczesnych latach 70. (wczesny Gierek). Chodziłam wtedy do liceum i, jak pamiętam, uwielbiałam kombinację chleba ciemnego, sera camambert (też wtedy wychynął) z papryką czerwoną. Bo ta importowana z Bułgarii wcześniej była tylko zielona.