Wszystko więc sprowadza się do panowania nad umysłami.
Czesław Miłosz, „Zniewolony umysł”
Źródło wszelkich norm
A więc mamy w Polsce dyktaturę. Nie pomogły rzutniki partii „Razem”. Nie pomógł ambasador USA, Bruksela ani Komisja Wenecka. Nie pomogły marsze KOD. W Polsce zapanowała wola Prezesa. Ciągle jednak nie wiemy, czy sztuka, która się tu rozgrywa, to groteska, czy tragedia. Za historyczny początek rewolucji można uznać 4 marca 2016 roku, gdy prezydent złapał kapcia. Wystrzał z opony bezdętkowej typu PAX oznajmił początek dyktatury smoleńskiej opartej na ignorancji i bałaganie. Czy leżąca w rowie sflaczała opona, to obrazek symbolizujący nasz kraj i gospodarkę na koniec tej dyktatury?Niewykonywanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego przez rządzących polityków, to koniec demokracji. Chciałbym w tym eseju zaproponować pewien fundament myślenia w kryzysie oraz pewne działania. Dotyczą one masowych zwolnień ludzi z pracy i odzyskania przez społeczeństwo mediów publicznych – głównego filaru sfery publicznej i IV Władzy. Powinien je wesprzeć KOD – skoro Wałęsa przekazał historyczną flagę „Solidarności właśnie tej organizacji.
Najpierw przedstawię więc dwa aksjomaty, którymi – jak sądzę – wszyscy obywatele, partie, organizacje pozarządowe, również zwolennicy Kaczyńskiego i Kukiza – jako naród, obywatele tego samego państwa – powinniśmy się kierować w swoich działaniach, ze względu na wspólne dobro.
1.
Pierwszy aksjomat brzmi tak: bezpieczeństwo Polski, a więc państwa i narodu, związane jest z uczestnictwem w politycznych, gospodarczych i militarnych strukturach Zachodu. Możemy być jednak częścią tego sojuszu kulturowo-gospodarczo-militarnego tylko jako demokratyczne państwo prawne. Jako dyktatura zostaniemy dość szybko wypchnięci poza granice tych naszych naturalnych i oczywistych struktur.Komentarz:
Suwerenność możemy więc zabezpieczyć jedynie jako liberalna demokracja, a nie jako ustrój oparty na woli partii, który narzuca nam siłą PiS. Ustrój ten przybiera już charakterystyczne rysy fasadowej demokracji, znanej nam z Rosji i Węgier, opartej na władzy mafii partyjnej, quasi-legitymizowanej przez media, a więc poprzez proceder zniewalania umysłów. Znamy to z PRL-u. Czy państwo polskie w rękach tych ludzi, wyraźnie słabych intelektualnie, sczeźnie więc do roli partnera Związku Białorusi i Rosji (ZBiR)?
W kontekście tak sformułowanego aksjomatu bezpieczeństwa, wszelkie propozycje kompromisu w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego – proponowane przez wielu poważnych polityków i komentatorów – należy odrzucić. Kompromis polityków, wchodzący w materię wyroku sądowego oznacza porzucenie demokratycznego państwa prawnego i opuszczenie cywilizacji zachodniej. Każdy taki kompromis byłby sprzeczny z polską racją stanu i oznaczał będzie ruch w stronę ZBiR-u.
PiS ma nadal legitymację do sprawowania władzy w granicach Konstytucji, a jedna trzecia wyborców – jak wynika z sondaży – ciągle popiera ich politykę. Sądzę, że ten fakt polityczny i socjologiczny oznacza, że – używając języka Huntingtona – dochodzi w Polsce do zderzenia płyty tektonicznej cywilizacji wschodniej z zachodnią płytą liberalnej demokracji. Liczy się tu przecież stosunek do wolności, praworządność, działania i kultura polityczna, a nie hasła i sztandary pod jakimi występuje PiS i hierarchia kościelna.
Sądzę, że problem jest dramatyczny, ale realizacja chorobliwych marzeń Jarosława Kaczyńskiego jest mało prawdopodobna. Jeżeli porównamy bowiem nie sondaże partii, ale stosunek obywateli do demokracji, do przestrzegania prawa czy do KOD-u – a więc elementów cywilizacji zachodniej – to widać jednak zdecydowaną, absolutną przewagę zwolenników wartości, nazwijmy je – europejskich. Prawie 80% obywateli uważa, że politycy powinni przestrzegać prawa. Znacznie więcej Polaków popiera postulaty KOD-u, który dopiero zaczyna działać, niż partii „wschodniej”, która ma w rękach media publiczne. Istnieje więc w Polsce twardy fundament, który jest argumentem za tym, aby jeszcze nie emigrować.
Ale ostatecznie jest to problem dla tych, którzy w ramach społecznego podziału pracy zobowiązali się w przysiędze wojskowej walczyć o niepodległość i „strzec Konstytucji”. Dlatego pozostawiam ten temat otwarty. Sądzę jednak, że „kawalerii” jeszcze nie musimy wzywać na odsiecz. Być może społeczeństwo obywatelskie poradzi sobie z dyktaturą metodami cywilnymi, a więc pokojowymi.
2.
Drugim aksjomatem – a więc czymś, co jest nienaruszalne – jest godność człowieka. I wynikające z niej prawa. I to ten temat chciałbym rozwinąć w eseju. Ciągle jeszcze większość obywateli nie zdaje sobie sprawy z tego, że zgodnie z obowiązującym prawem jest to najważniejsza wartość całego życia społecznego, politycznego i gospodarczego w Polsce. To jest wartość nośna, która podtrzymuje całą konstrukcję Konstytucji i polskiego prawa. Więcej – według Konstytucji jest to wartość ważniejsza niż sama Konstytucja i prawo. Zgodnie z tą koncepcją „godność” nie została nam przyznana przez państwo. Żadne prawo, żadne państwo, żadna siła nie może nam też zabrać godności. Prawo, które w rażący sposób ingeruje w godność – opierając się na formule Radbrucha – nie jest prawem, lecz co najwyżej jest to bezprawna siła.Komentarz:
Powinniśmy zapamiętać fakty i tło, które stoją za taką właśnie wersją naszego demokratycznego porządku prawnego. Pojęcie godności znane było w filozofii od czasów starożytnych. Mimo tego godność nie została wpisana do pierwszej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela stworzonej we Francji w 1789 roku. Nie ma jej też w późniejszych Deklaracjach, nie została uwzględniona przez Ligę Narodów. Jako naczelna wartość wszelkich praw uwzględniona została dopiero w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ w 1948 roku, a następnie niemal we wszystkich konstytucjach cywilizowanego świata. Dlaczego dopiero wtedy?
Powodem koronacji Godności było to wszystko, co działo się w czasie ostatniej wojny, co państwa i ideologie wyczyniały na „skrwawionych ziemiach” z ludźmi. Zagłada Żydów i Cyganów. Masowe mordy Słowian. Katyń. Oświęcim i inne miejsca. Pamiętacie zdjęcie dziewczyny płaczącej nad zwłokami siostry gdzieś pod Warszawą w 1939 roku? Pamiętacie zdjęcie kolumny cywilów wychodzących z warszawskiego Getta, na przedzie idzie chłopiec z podniesionymi do góry rękami? To są właśnie źródła tego prawa, które nadaje każdemu człowiekowi na świecie równą godność. Art. 30 Konstytucji RP z 1997 roku: „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”. Czytając ten artykuł, przyzwoity człowiek słyszy krzyki ludzi, płacz dzieci, czuje dym płonących domów, widzi ruiny Warszawy. Bez zrozumienia skąd się wzięła i czym jest godność w prawie nie zrozumiemy obowiązującego w Polsce demokratycznego porządku. Nie zrozumiemy dlaczego żołnierze przysięgają, że będą „strzec Konstytucji”.
Godność pojawia się w filozofii greckiej u stoików i u Cycerona jako cecha gatunku wynikająca z jego pozycji we Wszechświecie. Na tej wartości bazuje chrześcijańskie życie społeczne. Najbardziej znacząca wersja, obowiązująca do dzisiaj, wywodzi się z filozofii Kanta. Wspólnym mianownikiem większości tych koncepcji jest wolna wola i autonomia jednostki. Człowiek żyje jako autonomiczny podmiot, działa według własnego planu, posługując się rozumem decyduje co jest dobre, a co złe. „Autonomia jest więc podstawą godności natury ludzkiej i każdej natury rozumnej”, stwierdza Kant. To dlatego człowiek może być w ogóle podmiotem praw i obowiązków, istotą odpowiedzialną za swoje czyny – to podstawa moralności, prawa, wychowania, ale także religii chrześcijańskiej. Jürgen Habermas tak interpretuje myśl Kanta:
„Nieskończona godność” każdej osoby zawiera się w roszczeniu, by tę sferę wolnej woli wszyscy inni respektowali jako całkowicie nietykalną”.
Dlatego dyktatury i fundamentalizmy, to miejsca w których godność zamiera.
Najprostsze zastosowanie tego prawa, to zwyczajny, codzienny szacunek dla drugiego człowieka. Każdego. Wszędzie. Na ulicy. W pracy. Na Facebooku. Trudno jest je stosować w czasach rewolucji pisowskiej, ale trzeba się starać (proponuję, aby przypomnieć sobie, co to jest „asertywność”). Godność jest też jednak najważniejszą klauzulą interpretacji przepisów. Żadna norma prawna nie może naruszać godności. Na gruncie prawa konstytucyjnego prof. Ryszard M. Małajny definiuje godność jako „zapewnienie każdemu człowiekowi takich ram samorealizacji, by miał on rzeczywistą możliwość działania zgodnego z własną wolą i wynikającym z niej systemem wartości”. Natomiast naruszeniem godności jest każda sytuacja, gdy władza traktuje człowieka instrumentalnie, jako „wartość zastępczą”. Każda osoba jest niepowtarzalna i nie do zastąpienia. Według Habermasa „pochodzenie praw człowieka z moralnego źródła, jakim jest ludzka godność, wyjaśnia politycznie eksplozywną siłę, której chciałbym bronić, występując zarówno przeciw odrzuceniu hurtem praw człowieka (Carl Schmitt), jak i przeciw ostatnim próbom zneutralizowania ich treści” i ten bodaj największy współczesny myśliciel Zachodu dodaje, że godność jest prawem „pozostającym poza obszarem możliwości dysponowania nim przez państwo”.
Godność jako norma obowiązującego prawa była dotychczas – w epoce „ciepłej wody w kranie” – wykorzystywana przez sądy tylko pomocniczo do wykładni innych przepisów. Ale doktryna prawa konstytucyjnego uznaje, że artykuł 30 Konstytucji może być stosowany bezpośrednio. W obecnym kryzysie, określanym przez zwolenników partii rządzącej w znaczący sposób jako „Blitzkrieg”, sądy będą musiały ten przepis wykorzystać. Na przykład w tych dwóch postulatach:
- przywrócenie do pracy wszystkich pracowników, urzędników i managerów zwolnionych przez rządzącą partię, której celem było zrobienie miejsca dla swoich, lojalnych wobec oligarchii partyjnej osób,
- zwrot przez rządzącą partię mediów publicznych pod prawowity zarząd, zgodnie z Konstytucją i przepisami wykonawczymi.
Poniżej opisuję te postulaty nieco szerzej i staram się uzasadnić dlaczego w tych dwóch przypadkach naruszono godność i prawa człowieka (a prawdopodobnie także inne przepisy). Są to tylko przykłady, bo – jak sądzę – godność naruszana jest w Polsce notorycznie, i nie tylko przez władze.
Zwolnienia polityczne
Jak wynika z doniesień medialnych, akcja czyszczenia stanowisk i obsadzania ich ludźmi lojalnymi wobec partii jest kontynuowana w aparacie wykonawczym państwa, wśród urzędników i w mediach. PiS ze szczególną bezwzględnością zwalnia dziennikarzy. Przejęcie mediów jest bowiem kluczowym elementem bezprawnej zmiany ustroju konstytucyjnego, który dokonuje się w Polsce. W imię umocnienia władzy oligarchii partyjnej, skupionej wokół Kaczyńskiego. Jako społeczeństwo powinniśmy się o nich upomnieć. Musimy zażądać przywrócenia do pracy wszystkich zwolnionych.Pierwszy i wystarczający powód, aby żądać przywrócenia ludzi do pracy, to naruszenie godności człowieka przez państwo. Czy władza miała tu rzeczywiste podstawy prawne? Czy pracownik może być środkiem do realizacji celu politycznego partii? Wygląda to przecież na masowy proceder, faszystowską metodę zdobywania władzy. Nie ma to nic wspólnego z konkretnym stosunkiem pracy konkretnego pracownika. W rzeczywistości chodzi tylko o zapewnienie dla oligarchii partyjnej stanowisk i zabezpieczenie panowania partii, wykraczające jednak poza uzyskany w wyborach mandat. Czy nie jest to już instrumentalizacja człowieka? Człowiek zgodnie z tezą Kanta nie może być traktowany wyłącznie jako środek do celu. Prawo do godności jest nienaruszalne. Czy w tym przypadku wystarczy kodeks pracy i czy nie należałoby zastosować bezpośrednio art. 30 Konstytucji? W takiej sytuacji jest to rażące łamanie praw człowieka i godności ludzkiej. Te normy i decyzje nie dostąpiły zaszczytu bycia prawem. Sądy nie mogą potwierdzać prawa władzy państwowej do zwalniania ludzi z pracy ze względu na plany nielegalnej zmiany ustroju, gdyż – zgodnie z formułą Radbrucha – musiałyby „orzekać bezprawie”.
Tak, to jest sprawa dyskusyjna, teza jest sporna. Niech sądy zdecydują.
Instrumentalizacja człowieka, typowa dla kultury sowieckiej, wynika być może z faktu, że dla Kaczyńskiego, ucznia peerelowskiego profesora prawa Stanisława Ehrlicha, jest to normalne. Prof. Ehrlich po wojnie był pracownikiem Uniwersytetu Łódzkiego, a od 1948, Uniwersytetu Warszawskiego. W 1951 został profesorem zwyczajnym, kierował też Katedrą Teorii Państwa i Prawa oraz Katedrą Prawa Radzieckiego. Napisał książkę o ustroju ZSRR. Sądzę, że tam właśnie tkwią źródła mądrości prawniczej Prezesa. W przeciwieństwie jednak do tamtych teorii, to nie wola polityczna partii jest decydująca w prawie europejskim i polskim, lecz godność człowieka. Dopiero na drugim miejscu jest wola narodu – o ile jest zgodna z prawem. I najpierw jest to wola konstytucyjna, którą reprezentuje Trybunał. „Wola polityczna partii”, czyli ta zatęchła totalitarna skamielina myślowa, jest w tej sferze najmniej istotna. A często rodzi zło, niekompetencje i niesprawiedliwość. Tak było w III Rzeszy. Tak było w Związku Sowieckim. Sądzę, że taką aksjologię reprezentuje oligarchia pisowska. Nie wszczepiajcie nam wartości z Peerelu w III Rzeczpospolitą, której fundamentem są prawa człowieka, w tym jądro całego porządku prawnego: godność.
Najgorsze, że w procederze tym uczestniczy także hierarchia kościelna.
Sądzę więc, że wszyscy obywatele Rzeczpospolitej Polskiej wyrzuceni w ostatnich miesiącach z pracy w administracji, mediach, agencjach i spółkach, są ofiarami bezprawia: woli politycznej partii, a nie decyzji pracodawcy reprezentującego wolę narodu. Ale jest jeszcze drugi powód: wzgląd na dobro wspólne. Jesteśmy biednym krajem, musimy przestrzegać zasady merytokracji i na stanowiska państwowe dopuszczać tylko osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje, na podstawie konkursu. Przecież chcemy żyć i pracować w dobrze urządzonym państwie. Postulat 12 z Sierpnia ’80: „Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej”. Znowu aktualny.
Media publiczne, nie partyjne
Wszystkie klucze do panowania muszą być zawsze w rękach suwerena. Jednym z tych kluczy są media publiczne, nie mogą należeć do partii politycznej ani rządu. Wola narodu poprzez media może bowiem zostać tak zmanipulowana, że staje się w rzeczywistości tożsama z wolą partii lub dyktatora. NSDAP, która uzyskała w wyborach poparcie rzędu 30-40%, po opanowaniu mediów przez Goebbelsa, w referendach o wyjściu Niemiec z Ligi Narodów i połączeniu urzędu kanclerza i prezydenta, czyli wprowadzeniu totalitarnej dyktatury, uzyskała już poparcie rzędu 80 – 90%. Przy czym jak potwierdzają badania historyczne głosowanie w strefie lokali wyborczych było w pełni wolne. Przymus zadziałał wcześniej, w sferze publicznej, głównie w mediach: jako manipulacje informacjami i ingerencja w wolną wolę.Jeżeli rdzeniem godności człowieka jest wolna wola, to manipulacje w mediach, przybierające często formę regularnego prania mózgu, odbierają człowiekowi wolność decydowania, a więc naruszają samą istotę jego godności. Wszak działanie woli opiera się na nastawieniu emocjonalnym i wiadomościach, jakimi dysponuje umysł. Czy pompowanie kłamstw, manipulacje, emocjonalizacja przekazu, stronniczy dobór i kolejność tematów, nie jest sterowaniem umysłami obywateli? Czy państwo nie wdziera się w ten sposób do najbardziej intymnej sfery człowieka? Jeżeli jednostka myśli i działa – w jakimkolwiek stopniu – pod wpływem mediów tak jak chcą tego politycy, to czyż nie jest to naruszenie godności człowieka?
Wiemy z historii, że ludzie pod wpływem propagandy zachowują się jak bezwolne automaty. Zdolne do wszystkiego. Nie tylko do postawienia krzyżyka przy słusznej partii. Do wszystkiego.
Niewątpliwie człowiek nie jest dla PiS-u celem samym w sobie – jak wymaga tego prawo – lecz najwyraźniej środkiem do zdobycia i utrzymania władzy. Odebranie człowiekowi wolności poprzez coraz bardziej ordynarną propagandę jest atakiem państwa na osobę ludzką. Mając w pamięci maszerujące wzdłuż i wszerz Europy masy z brunatnymi lub czerwonymi flagami, musimy zrobić wszystko, aby nie oddać naszych umysłów w niewolę jednej partii wspomaganej fundamentalizmem religijnym.
Dlatego media publiczne muszą być podporządkowane narodowi. Mandat do zarządzania nimi naród powierza – zgodnie z Konstytucją – Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Media publiczne nie mogą być podległe rządowi. Czy mentalni spadkobiercy Goebbelsa i naśladowcy Russia Today mają prawo pędzić w Polsce proceder, który – jak sądzę – zniewalając umysły kilku najbardziej podatnych grup społecznych wpływa na zniekształcanie woli narodu? Kształtowanie tej woli powinno być całkowicie wolne i oparte na najlepszej dostępnej wiedzy. Suweren musi wiedzieć, co jest naprawdę grane. Dlatego oddanie mediów publicznych w ręce partyjnych oligarchów, a więc de facto otwarcie przed nimi naszych umysłów jest po prostu bezprawne.
I wyobraźmy sobie, że po wprowadzeniu nowej, powszechnej opłaty wpływy na pisowskie media wyniosą ponad 2,5 mld zł rocznie. Obecnie to ok. 750 mln zł. Grozi nam rozbudowa partyjnego imperium medialnego kontrolowanego przez Jarosława Kaczyńskiego i Tadeusza Rydzyka do monstrualnych rozmiarów. Warto więc wykorzystać obecny kryzys, aby „wyszarpać” media publiczne z rąk partii.
To pytanie pada już wszędzie: czy obywatel powinien więc płacić abonament radiowo-telewizyjny? Wspieranie finansowe mediów publicznych w obecnej sytuacji prawnej i faktycznej oznacza wspieranie działalności grupy oligarchów. Ale dochodzi tu wyraźnie do konfliktu wartości między konstytucyjną godnością człowieka a koniecznością przestrzegania przepisów Ustawy o radiofonii i telewizji. Co jest ważniejsze? Warto się nad tym zastanowić.
Abonament, ani w formie opłaty ani składki, nie jest podatkiem, a więc obowiązek płatności rodzi po drugiej stronie konkretny, równoważny i określony obowiązek – spełnienie celów, na które się płaci. Ustawa o radiofonii i telewizji nakazuje w art. 21. 1. „Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, (…) zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu”. Beneficjent ma więc zobowiązanie, które jest sprawdzalne przez ekspertów. Owszem obywatele powinni płacić, ale w zamian mogą żądać spełnienia określonych w prawie standardów.
Pytanie – przerysowuję tu problem, aby lepiej zrozumieć ten rodzaj stosunku prawnego: czy gdyby w telewizji od rana do wieczora leciały kazania Ojca Rydzyka, to mimo tego nadal mielibyśmy obowiązek płacenia abonamentu? No przecież – nie. A więc istnieje tu konkretna granica w przekazywaniu treści, czy też wytrzymałości widza-obywatela, która – moim zdaniem – mogłaby zostać doprecyzowana w sądach.
Można spróbować zaprzestania płatności – jako formy oporu obywatelskiego – tak aby sprawa trafiła przed sąd, uzasadniając decyzję tym, że mamy do czynienia z mediami partyjnymi, które w dodatku nie realizują misji określonej w ustawie i Konstytucji. Mogła by to zrealizować niewielka grupa ochotników, działająca na zasadzie samoorganizacji, przekonanych o słuszności roszczenia. Sprawa zostałaby przetestowana przed sądami, a ewentualnie na końcu przed Trybunałem Konstytucyjnym. Dzięki temu sądy lub Trybunał miałyby możliwość przekazania nam konstytucyjnej prawdy o wolności sfery publicznej, o IV władzy, o zniewoleniu umysłów w kontekście godności człowieka.
Wyzwolenie sfery publicznej
Miłosz, „Zniewolony umysł”:„Nigdy dotychczas nie zdarzyła się taka niewola przez świadomość jak w dwudziestym wieku. Jeszcze moje pokolenie uczono w szkole, że rozum służy do zdobycia wolności. W demokracjach ludowych walka toczy się o władzę duchową. Należy doprowadzić człowieka do tego, aby zrozumiał. Kiedy zrozumie, zaakceptuje”.
W dwudziestym pierwszym wieku spostrzeżenia Miłosza zostały doprecyzowane w koncepcji memów i mempleksów, opisanej przez Richarda Dawkinsa. Te, przypominające jego „samolubne geny”, konstrukty umysłu, powielają się i krążą między mózgami. Walczą ze sobą o przetrwanie w sferze publicznej, jak stwory biologiczne w stawie Darwina. Zwycięża nie ten, który ma rację, nie ten który reprezentuje prawdę, ale ten bardziej skuteczny w powielaniu się – ostatnio prym wiodą tu teorie spiskowe. Tak czy inaczej posiadają one też zdolność sterowania właścicielem. Niektóre memy działają jak narkotyk, a ludzie pod ich wpływem zachowują się jak zahipnotyzowani lub lunatycy. Do obrony przed zniewoleniem umysłu człowiek ma tylko prawdę, rozum i logikę. Dlatego wiarygodność i zaufanie do informacji krążącej w sferze publicznej staje się dzisiaj kluczowym dobrem narodu.
Zanim więc zaczniemy działać w takt woli politycznej jednej partii, spróbujmy się jeszcze bronić. Opisana wyżej akcja odmowy płacenia abonamentu może być wsparciem innego ważnego projektu – „Paktu na rzecz Mediów Publicznych”, który podpisało już 46 organizacji. Zaczyna się apelem do władzy o zorganizowanie konsultacji publicznych w sprawie kształtu nowej ustawy medialnej. Ale organizatorzy zapowiadają, że:
[box title=”” border_width=”2″ border_color=”#dd0202″ border_style=”solid” bg_color=”#ededed” align=”left”]Jeśli rząd i parlament nie zorganizują procesu konsultacji i wysłuchania publicznego, deklarujemy, że przeprowadzimy je sami, zgodnie z wymogami bezstronności i przejrzystości, we współpracy z partnerami społecznymi oraz instytucjami nauki, edukacji i kultury.[/box]
Pakt ma zapoczątkować debatę publiczną nad kształtem mediów. Postulaty, które zgłosiły organizacje pozarządowe, to m. in. zapewnienie społecznej kontroli nad wypełnianiem misji mediów publicznych i ochrona mediów przed upartyjnieniem. Koalicja jest otwarta dla wszystkich organizacji – deklaracje udziału są zbierane pod adresem e-mail: pakt.mediapubliczne@gmail.com. Do obrony godności potrzebna jest masa krytyczna, a więc każda organizacja.
Czytam właśnie mądrą książkę „Wschód”. Stasiuk opisuje podróże po tym kraju, po naszym kraju – miasta, wioski, ludzi, i nagle pojawia się tam takie, jakby nieco wyrwane z kontekstu, zdanie o nas: „Ponieważ jesteśmy niewolnikami i żeby się uwolnić, przegryziemy własną kość, niczym schwytany lis”.
Waldemar Sadowski
Deklaracja: jestem wolnym autorem; nie reprezentuję i nie jestem członkiem żadnych partii politycznych, organizacji pozarządowych ani biznesowych; nie reprezentuję KOD, ani nie jestem we władzach tej organizacji (uczestniczę w manifestacjach).



Przepiękne.
Mam jednak uwagę: czy Autor mógłby wskazać jeden przypadek zwolnienia kogokolwiek z naruszeniem obowiązującego prawa?
Jeśli nie, to na jakiej podstawie stawiane są postulaty? I to w takiej formie: „…zwrot przez rządzącą partię mediów publicznych pod prawowity zarząd…” To znaczy jaki? Taki jaki NAM się będzie podobał? Do tej pory to prawo obowiązywało i nikt nie widział w tym naruszenia ludzkiej godności, a zatrudnieni pracownicy godzili się na warunki jakie im przedstawiono w umowie o pracę. PiS niczego nie wymyślił, on wykorzystuje to co stworzono, nie ma takiego sądu, który uznałby ew. zaskarżenie faktu zwolnienia. No to do kogo pretensje?
I nie sądzę, by stworzono przepis, którego zdolny krętacz nie potrafiłby wykorzystać na swoją korzyść.
Myślę, że godność to nie sprawa takich czy innych przepisów. Świnią można być jak najbardziej zgodnie z prawem. I abarotno.
j.Luk: „czy Autor mógłby wskazać jeden przypadek zwolnienia kogokolwiek z naruszeniem obowiązującego prawa?”
Jeżeli naruszony został art. 30 Konstytucji, to wszyscy zostali zwolnieni z naruszeniem prawa. To wszystko jest w tekście. Ale tylko sądy mogą to potwierdzić, jeżeli zostanie ten argument podniesiony. Na pewno w każdym przypadku zwolnienia podawane są konkretne powody. Zapewne będzie to zgodne z prawem pracy. Człowiek wraca do domu i przeżywa dramat w samotności. Ale jak przejdziemy piętro wyżej, to widać, że ten człowiek nie zawinił. Firma czy urząd nie zostały zlikwidowane, są pieniądze na pensje. A na jego miejscu pojawił się pracownik z PiS-u. Gdyby to były pojedyncze przypadki, to ok. Ale to może być już około 2 tys. ludzi tak potraktowanych: zwolniono ich nie dlatego, że źle pracowali lub stanowisko było likwidowane. Dlatego – moim zdaniem – zwolniono ich bo taka była wola partii, która musi dać synekury wyznawcom lub zabezpieczać nielegalną zmianę ustroju konstytucyjnego. To nie jest legalny powód do zwolnienia człowieka z pracy. Sądy przy odwołaniach powinny zastosować art. 30 Konstytucji, gdyż naruszono godność tych ludzi. Nie wiem jak w Polsce to zadziała, ale w Strasburgu to będą argumenty trudne do obalenia.
Aby to lepiej zrozumieć, dwa cytaty z „Procesu” Kafki – bo to już prawo w Europie przerabiało:
„Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany”
„Nasza władza, o ile ją znam, a znam tylko najniższe służbowe stopnie, nie szuka winy wśród ludności, raczej wina sama przyciąga organy sądowe, które ją wówczas ścigają, jak mówi ustawa, i wysyłają nas, strażników. Takie jest prawo. Gdzie więc może tu zajść jakaś pomyłka?”
@W.Sadowski , proszę wybaczyć, ale to mocno naciągane rozumowanie. Jeżeli właściciel (a takim wg ustaw nie jest obywatel, ale państwo czyli w tym wypadku rząd) chce np. zmienić formułę, formę czy treści to dobiera sobie współpracowników. Tak jest w każdej firmie. Trudno zresztą wyobrazić sobie, by było inaczej, w przeciwnym przypadku to nie właściciel, ale załoga decydowałaby co i ile produkuje, a przyzna pan, że byłby to absurd. Wyobraża pan sobie, że sąd stosuje art. 30 Konstytucji w każdym przypadku zwolnienia pracownika? Bo w pańskim ujęciu trzeba by go stosować.
To nie dotyczy tylko tego przypadku, ale formuły mediów publicznych w ogóle, na która nikt nie ma sensownego pomysłu. Można rzucać bardzo ogólne hasełka, ale one w praktyce nic nie znaczą. Mityczne BBC też zna ten problem i też go nie rozwiązało, wbrew obiegowym opiniom, co przyznają sami Anglicy.
Błędnie Pan rozumuje. Właścicielem jest Naród, a nie Jarosław Kaczyński. Ale czy to właściciel, czy oszust musi działać zgodnie z prawem. I nie chodzi tylko o media.
@W.Sadowski proszę wskazać miejsce w ustawie o mediach, w którym to napisano. Naród to piękne słowo, ale przełożenia na akty prawne nie ma żadnego.
Proszę też wskazać na jakiej podstawie twierdzi pan, że obecny zarząd mediów jest „nieprawny”, bo na działania nieprawne są paragrafy. To poważny zarzut i wypadałoby nie być gołosłownym.
To, że lubi pan wielkie słowa nie znaczy, że one coś znaczą.
Autor przedstawił świetnie argumentację dzięki której powinno się pozbawić mandatu przedstawicieli obecnej władzy, nie tylko odzyskać utracone miejsca pracy zawłaszczone przez partyjnych przedstawicieli PiSu. Jest jednak wielki znak zapytania czy to na przykład możliwe na drodze sądowej. J.Luk powyżej przedstawił swoje wątpliwości, osobiście uważam, że nie zgodne z argumentacją autora, Waldemara Sadowskiego. To że „wszyscy” coś robili źle nie znaczy, że należy to kontynuować dalej i to w formie tak wynaturzonej jak działania ekipy Kaczyńskiego.
.
I tu należy się zastanowić jaką drogą można odzyskać np media dla społeczeństwa. Polskie sądy są niezawisłe w definicji. Można próbować dla dobra sprawy i wytoczyć kilka z iorowych procesów przeciwko obecnej władzy. Ale pan Ziobro zastrzegł sobie możliwość negowania orzeczeń niezawisłych sądów, gdy po krótce wykładając: zagrożą interesom rządzącej partii PIS. Myślę zatem, że już za późno się zrobiło na używanie sądów i Trybunału Konstytucyjnego do odzyskania praworządności w Polsce, choć nadal powinno się używać sądów, aby pokazać całemu społeczeństwu draństwa obecnej władzy.
Niezależnie od tego: Zanim faszyści zablokują internet (w tym Studio Opinii) na terenie Polski trzeba się organizować w KODowaniu i próbować tak nasilić obywatelskie nieposłuszeństwo, aby zablokować działania faszystów spod znaku PiS. Robi się na to wszystko późno. Dziwi przyzwalająca dla tej władzy postawa hierarchów kościelnych… Gdzie te czasy, gdy stali w jednym szeregu ze społeczeństwem przeciw innej dyktaturze?
@andrzej Pokonos argumentacja Autora to dla mnie typowe chciejstwo. Widzi pan gdzieś w tekście drogę do osiągnięcia wytyczonego celu? Bo ja nie.
Proszę mi wyjaśnić co to znaczy : „… …zwrot przez rządzącą partię mediów publicznych pod prawowity zarząd…”.
Teraz jest nieprawowity? A na jakiej podstawie Autor tak twierdzi? Bo nie rządzą ci „co powinni”? Żarty.
Dopóki będziemy się poruszać na tak wysokim szczeblu abstrakcji, PIS może być spokojny o swoją władzę.
Nie napisałem nigdzie, że ktoś „dotąd źle robił”. Napisałem tylko, że prawo obowiązujące od dawna zostało wykorzystane przez kolejną ekipę. Jakoś dotąd nikt nie ma pomysłu co zrobić by media były naprawdę „publiczne”, cokolwiek to znaczy. Wciąż słyszę tylko hasła, patos i … guzik więcej.
A co do godności, to jak do tańca – trzeba dwojga. Zna pan przypadek uniesienia się godnością i odejścia z mediów publicznych dobrowolnie?
j. Luk: „argumentacja Autora to dla mnie typowe chciejstwo”.
Takie jest prawo, a nie chciejstwo. Popełnia Pan błąd myślowy – „godność” w prawie to nie jest hasełko, a raczej brzytwa. A więc jeszcze raz: Art. 30 Konstytucji jest najwyższym prawem w Polsce. Działa tak samo jak nakaz jazdy prawą stroną jezdni. Jeżeli jakakolwiek ustawa, rozporządzenie czy działania władz są niezgodne z tym przepisem, to są niezgodne z prawem i powinny zostać uchylone. A jeżeli naruszają ten przepis w rażący sposób, to nie są nawet prawem. Rząd czy Sejm także są w zasięgu „rażenia” tego artykułu. Nie ma więc znaczenia, czy rząd czy Sejm coś tam sobie ustalił. Ostatecznie decyduje o tym sąd. Jeżeli Polska pozostanie w strukturach Zachodu, to ta „brzytwa” wytnie większość pisowskich ustaw i zapewne znajdzie się na gardle JK.
Np.: Aleksandra Jakubowska 🙂
j.Luk:
Zna pan przypadek uniesienia się godnością i odejścia z mediów publicznych dobrowolnie?
.
Zaraz po manifestacji KODu wywalili z TVP dwie dziennikarki, a paru (bodaj trzech) odeszło dobrowolnie z powodu solidarnosci („solidarnosc” to takie antyczne słowo z zeszłego stulecia).
.
A poza tym, te dziennikarki odmawiając zrobienia swinstwa wiedziały, jak to sie skonczy, wiec tez odeszły w pewnym sensie „dobrowolnie”.
.
Wydaje mi sie, ze Pan troche przesadza w swoim realizmie. Nie kazdy jest realistą. Niektorzy stawiają swoją godnosc ponad realizmem. Mi sie wydaje, ze Pan nie docenia zjawiska polaryzacji. To zjawisko podsumowal bodajze Kuron (o ile pamietam, cytuje z pamieci): nawet, gdyby rząd zniosł złote jajko, to Polacy powiedza, ze nie złote, tylko zgniłe, i nie zniosł, tylko ukradł. Kuroniowi chodziło o rząd komunistyczny, ktory wcale nie był taki zły, jak nam sie wydawało. Kuron to docenił. Ale jednoczesnie rozumiał, ze tzw. obiektywna rzeczywistosc nie ma znaczenia. Decydują emocje, a te sie kształtuja pod wplywem polaryzacji.
.
Mi sie wydaje, ze Pan nie docenia mieszanki wybuchowej, ktora sie pichci w Polsce. Wcale niekoniecznie jest tak, ze po jednej stronie jest rząd sprytnych i skutecznych drani, a po drugiej rzesza biernych niewolnikow nieudolnie kierowana przez jajogłowych koderow. Moim zdaniem, ani ci dranie nie są tacy sprytni, ani niewolnicy nie są tacy bierni. Mi sie wydaje, ze narasta napiecie. Postepuje polaryzacja. A kiedy wreszcie napiecie sie wyładuje, to wcale niekoniecznie potoczą sie te głowy, ktore są do tego przewidziane.
.
Mi to dobrze nie wyglądą. Paranoik demontuje hamulce, a gdzies na kursie bedzie brzoza.
@narciarz2 proszę tak nie pisać „paru… bodaj trzech…” Konkrety. Już je znam, to tak dla informacji, mój błąd , odszczekałem.
Co do narastania mieszanki wybuchowej to całkiem niedawno o tym pisałem. Widzę to podobnie, szczególnie w kontekście tych „głów”.
Widzi pan, godność to też realizm, tylko musi być w tym jakaś sensowna myśl i kierunek. Na razie nikt go nie wskazał.
Kilka już razy pisałem: wskażcie ludziom alternatywę i się zacznie. Ktoś jest do tego zdolny? Nie widzę, nie słyszę, nie czuję.
Myślałem, że na SO można stworzyć grupkę „wymyślaczy” – zawiodłem się („Życie po życiu”). Nikt nie był zainteresowany, albo rzucano hasła : „znieść lekcje religii i nastanie szczęśliwość wszelka”. Ciut za mało, nie sądzi pan?
Jakiś obywatel zapodał do sądu panią premier za niepublikowanie wyroku TK. Dlaczego tylko jeden? Tysiące takich zapodań stworzyłoby może ferment, ale jeden? Tylko skąd wziąć te tysiące?
Na razie czekam, aż większa grupka obywateli dostanie po dudzie i portfelu, to jest jakiś punkt zaczepienia.
Pan Łoziński pisał o ustawie ziemskiej. Sądziłem, że będzie większy odzew na wsi bo ona bije w interesy rolnika, także polskiego. Takie bardzo konkretne interesy. I co? Nie słychać.
Itd.itd.
@Stary outsider nieporozumienie, nie chodzi o zamierzchłą przeszłość. Wtedy nie tylko pani Jakubowska odeszła mniej więcej dobrowolnie. Mówimy o strasznych czasach „nieprawowitej władzy” w mediach.
Jednak H.Sienkiewicz wielkim wizjonerem był.
Rokosz jako podwalina demokracji?
Ludzie, czyli społeczeństwo ma sie buntować?
Przeciwko Polsce? Ojczyźnie? III RP? Matce naszej Kościołowi?
Mają nie płacić na media publiczne bo minione ekipy nie potrafiły rozwiązać płatności abonamentu?
Nawet w krajach trzeciego świata pobierano opłatę przy rachunku za prąd, a demokratyczna III RP nie potrafiła tego rozwiązać, widać było to komuś na rękę..
Jak nie zapłacisz w terminie, bo bronisz demokracji, to zapłacisz durniu po czasie, ale z odsetkami. Tego sąd dopilnuje.
Adwokaci będą mieć chałturę, dziennikarze wierszówki a zapłaci za wszystko idiota bo jego obrońcy, jak w banku, będą mieć wszystko uregulowane..
Mediów ci u nas dostatek i powstają nowe a demokraci chcą powrotu na stare miejsca pracy? Bo byli tacy doskonali na swoich stanowiskach? Jaja jak berety. Ci fachowcy tworzyli takie programy że wisiałem na prywatnych stacjach i dalej to czynię.
Media państwowe to kasa i brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za dominujące w tych mediach g… no.
Jeszcze napomknę o godności człowieka, tej przyrodzonej..
Każdy chce wykonywać jakieś zajęcie społecznie użyteczne, za jakieś godziwe wynagrodzenie pozwalające przeżyć od wypłaty do wypłaty.
Umiesz więcej, zarabiasz więcej, bo miało być każdemu według umiejętności i zasług czyli wykształcenia, taka teoria była.
Za komuchów pracy było co niemiara i ten co nie chciał pracować mógł nawet trafić do pierdla.
W III RP też można trafić do pierdla, jak głośno krzyczysz o pracę bo zdychasz z głodu. Ot mała różnica.
W PRL nie słyszałem o głodnych dzieciach, bo komuchy skrzętnie ponoć ukrywały ten fakt.. W demokratycznej III RP głodne dzieci i ludzie pod kreską finansową nie schodzą z czołówek mediów.
Jest ich dużo, a nie powinno być! W demokracji liberalnej należy im się godność? a nie żarcie? To żarcie muszą sobie zorganizować.. Nie skrzykują się oni na manifestacje, nie grożą strajkami, godnie znoszą swoja biedę Ale powinni? oddać zdrowie za tych co mają od nich dużo więcej? Takiego wała mówią proletariusze i popierają tych co dają choć troszkę, albo obiecują że dadzą bo poprzednicy nie obiecywali tylko radzili wziąć się za robotę której nie ma.
A teraz mój ukochany konwertyta, Miłosz
” Należy doprowadzić człowieka do tego, aby zrozumiał. Kiedy zrozumie, zaakceptuje”.
Jak zrozumie, to na pewno nie zaakceptuje…
Z lekka poirytowany
Magog
No cóż, Magog nie wychodzi z roli deMagoga, a J.Luk stara się nie dostrzegać logiki w wywodach autora. Oczywiście jest trochę osób, które same odeszły z zagrabonych mediów „publicznych”. Polskę czeka sporo zmian, przede wszystkim w budowaniu służb publicznych, także w stworzeniu przyzwoitych mediów publicznych. Nie wszystko należy od razu negować. Ja osobiście skupiłbym dyskusję jak z tą huntą PiS walczyć, bo na używanie sądów może już być za późno.
@andrzej Pokonos proszę wymienić choć jedną osobę, która odeszła sama. Nie potrafi pan. No więc po co to gadanie?
Jakiej logiki nie dostrzegam u Autora i gdzie ona jest? W chciejstwie? Tego mamy nadmiar od lat. A konkrety?
Ja neguję tylko próżne gadanie bez podania rozwiązań. Opowiadanie na zasadzie „zróbmy żeby było lepiej” jest wartości zerowej.
Niestety, u nas liczy się ględzenie po linii i na bazie, podniosłe, patetyczne i nic nie wnoszące.
Ostatnie pańskie zdanie popieram co do słowa, tylko gdzie w tekście Autora pan dostrzega odpowiedź na nie?
Lubi się Pan czepiać jak rzep psiego ogona. Neguje wypowiedzi innych – jak tu autora, starając się je deprecjonować. Karolina Lewicka odeszła w styczniu. Teraz znowu się szykuje inna osoba. Nie mam na kolanie listy, nie oglądam polskiej tv ale mam przynajmniej odpowiedź na te Pańskie zaczepki. Zamiast buńczucznie negować, niechże Pan spróbuje zrozumieć argumentację autora. Nie ma uczciwego prawnika, który by tego nie poparł. Czyli jest miżliwe rozwiązanie. Problem w tym, że Ziobro chce ręcznie zatwierdzać wyroki. Zatem do przewódw sądowych zapewne trzeba doprowadzić, ale potrzebne tu społeczne wsparcie czy w KODzie czy w zbiorowym nieposłuszeństwie. Lepiej rozważyć jakie są opcje zamiast prowadzić negatywną retorykę. To prowadzi do nikąd.
Pan to po chamsku nazywa czepianiem się itd. , a ja tylko proszę o konkrety. Nie odpowiada pan na zadane pytania i chce by uznać swoje tezy. A ja panu tylko mówię, że bez tego nigdzie nie zajedziemy. PiS jest zły? Oczywiście i co z tego? ma pan receptę na to? Nikt nie ma, Autor też. Prawnik może sobie uznawać co chce, natychmiast znajdzie się dziesięciu, którzy uznają co innego i co im pan zrobi?
Chodzi o konkretny wynik tych zmagań. A tego żaden panu nie zagwarantuje w sytuacji gdy prawo powoli staje się świstkiem papieru.
To nie jest negatywna retoryka, tylko wskazywanie na bezcelowość próżnego mielenia ozorem, bo jak na razie niczego sensownego nie wymyśliliśmy. I niech mnie pan nie rozśmiesza KODem. Zza oceanu to wszystko jednak wygląda inaczej.
Z Lewicką zgoda, zwracam honor.
Jeszcze raz zapytam: widzi pan gdzieś naruszenie prawa w tych zwolnieniach? No to proszę – do sądu pracy i załatwione, nie? I co to jest ten „prawowity zarząd”? Obecny jest nieprawowity? Proszę o odpowiedź.
Proszę się nie dziwić, panie Andrzeju, ale mam już dość próżnego ględzenia, z którego nic nie wynika i nie wyniknie. Bijemy pianę i sprawia nam to taka frajdę, że zapominamy o rzeczywistości. Jak ktoś wymyśli coś co będzie prowadziło do celu, natychmiast się przyłączę, daję słowo.
@J.Luk: po chansku? Myślę że już nie mamy już o czym dyskutować. Polecam poczytać to „mielenie ozorem” do zrozumienia.
Ciekawi mnie czy ci wy… dostali odprawy i jakiej wysokości.
Odprawy zawsze są od lat wpisywane w kontrakty, jak pełni się tzw. funkcję.
@ andrzej Pokonos
Dziękuję za to de… bardzo proszę poprawne pisanie mojej ksywy – de’Magog. Szlachectwo internetowe tego wymaga.
Jeśli idzie o artykuł, to takiego nagromadzenia prawniczych sloganów dawno nie czytałem. Tekst gadany ma jedną zaletę, słuchacz przy długim zdaniu zapomina co było na początku a pisany to katastrofa.
Ta cholerna analiza i do tego złośliwa.
j.luk ma rację, od jakiegoś czasu słychać mielenie jęzorami i dumę mielącego, ale im dowaliłem!
Bezradność zakrywana gadaniem to główny ton aktualnej opozycji.
Pisiory naprawdę ciężko pracowały aby zdobyć w sposób demokratyczny władzę… iii? Demokratom to się o dziwo nie podoba!
Zabawne jest, że mnie też się to nie podoba ale ja nigdy nie byłem demokratą, zawsze byłem socjalistą i takim zemrę.
Z socjalistycznym pozdrowieniem
de’Magog
@andrzej Pokonos pisze:
„Lepiej rozważyć jakie są opcje zamiast prowadzić negatywną retorykę”.
Święte słowa Andrzju,święte…Pan Luk jest tetryczenia,od przykładania,od mentorzenia,od krytykanctwa a nie od układania planów.
***
@Magog pisze:
„j.luk ma rację, od jakiegoś czasu słychać mielenie jęzorami i dumę mielącego, ale im dowaliłem!”
Wspomniany user w tej katerorii trzyma palmę pierwszeństwa.
***
@Autor pisze:
„Zanim więc zaczniemy działać w takt woli politycznej jednej partii, spróbujmy się jeszcze bronić.”
Właśnie tak!Spróbujmy!Uderzmy się we własne piersi a nie w cudze.
***
—-
A teraz aby i o mnie nie napisano,że tylko mielę jęzorem poddam pod rozwagę taki pomysł.
Sprawdzony…
W pewnym kraju za oceanem firmy sprzedające paliwo w stacjach benzynowych porozumiały się co do cen za litr.
Ceny te w poszczególnych stacjach różniły sie dziesiętnymi centa a ich właścicieciele mogli te ceny sukcesywnie podnosić.Ale trwało to tylko do czasu,gdy tankujący paliwo porozumieli się i zaczęli tankować tylko w stacjach jednego właściciela.Dochody innych włascicieli zaczęły gwałtownie spadać i wtedy pękła ich solidarność a powróciła konkurencja.
A dzisiaj w Polsce czy nie warto powtórzyć tego samego eksperymentu?
I tak:
-Nie idę do tego rzemieślnika bo on popiera PiS;
-nie idę do tej kawiarni czy restauracji bo ich właściciele są aktywnymi „popieraczami” prezesa Polski:
-nie oglądam tej stacji tv,nie słucham tej rozgłośni radiowej bo sławią PiS,
-nie chodzę do tego kościoła bo jego proboszcz z ambony każe głosować na PiS a jeśli już chodzę to nie daję na tacę;
-nie kupuję tej gazety i tego tygodnika bo oni liża rzyć PiSu a do tego zamieszczają reklamy tych,o których wiem,że są wasalami Jarosława K.
-Itd.,itp.,etc….
–
Marian: Polacy są kiepscy do bojkotu. Moi rodzice kupowali u żyda, bo zwyczajnie było taniej, a starsze ode mnie roczniki dzieciaków były świnie i siedziały w szwabskim kinie, bo było tanie. Niektóre nawet nauczyły się przy tej okazji całkiem nieźle po niemiecku. Mają lepszy akcent ode mnie, bo wcześniej zaczęli.
.
Ale jeszcze do tej, bardzo pięknej (zdaniem j.Luka) publikacji. Piszemy tu często do siebie, czyli naszego, niewinnego grona, albo nawet i pod siebie. Ja przyzwyczaiłem się sprawdzać, na ile to co piszemy jest zrozumiałe dla innych. Bo może im się (jak w krakowskiej, przepięknej audycji „świat w oczach dziecka”) myli komputer z kompotierką? Zakładając, że pani/pan nauczycielka/ciel się objaśnianiem tego słowa nie zajmuje, poszedłem do kościółka. Tam to musi być temat, bo przecież pan katecheta przypuszczalnie musi wyjaśnić owieczkom, na czym np. polega godność kobiety. A dla niego (być może) źródłem wiedzy jest ta, spostponowana przez piosenkarkę Księga. No więc wziąłem konkordancję (taki specjalny leksykon) i stwierdziłem, że „godność” nie występuje, co prawda w siedemnastowiecznym tłumaczeniu na Polski, ale w „Biblii Tysiąclecia aż 12 razy. Tylko, że przeważnie tam „godność” jest równoznaczna z nadanym urzędem. Raz tylko w starym (psalm), słyszymy o godności, jako czymś, co można wdeptać w proch, albo zmieszać z błotem (różne tłumaczenia. Prócz tego u Pawła czytamy, że poniża swą godność taki co prorokuje, lub się modli, z zakrytą głową. Tu, szczerze mówię, nie łapię o co chodzi, bo przecie Jezus, żyd bogobojny, też pewnie nakładał. Ale mam podejrzenia, że mało katechetów mogło się należycie wywiązać, więc znakomita większość młodzieży 20- , na zapytanie o godność nie da… albo zabzdurzy. Więc może zacznijmy od poniżenia, zdołowania, wdeptania w wycieraczkę do butów. Myślmy co chcemy, ale piszmy prosto. Obrazy poetyckie (jak ten chłopczyk z podniesionymi w górę rękami) są cudownie skrótowe, ale docierają tylko do podobnie ukształtowanych receptorów kulturowych. (Sorry. Po polsku by było: kto w tym wyrósł, ten to kuma.)
@Magog: spcjalista, liberał czy rowerzysta – czas połączyć wspólne siły i stworzyć ruch oporu przeciw tej faszystwskiej zgrai nieudaczników. A teza autora użycia sądów do zaskarżenia łamania podstawowych praw obywatelskich przez faszystów watra spróbowania, skoro jeszcze są jakieś niezależne media w Polsce, aby to rozgłaszać. Potem zostanie już tylko ulica…
Jakoś od dawna sie tak dziwnie plecie, że najwiecej o poświęceniach i boju do krwi ostatniej mają do powiedzenia siedzący w ciepełku emigranci. Paryscy rezydenci Hotelu Lambert, londyńskie „Leśnie Dziadki”….dzisiaj też na barykady najchętniej wysyłaja nas narciarze i Pokonosy. Ja wiem, że kamienie najlepiej tłucze sie gębą – ale może choć trochę przykładów własnego męstwa?
Chętnie się dowiem od @Sir Jarek w którym miejscu namawiam kogokolwiek do krwi potu i łez z kamieniami w pięści itp, itd. I to na szańcach! Proszę jeszcze raz poczytać ze zrozumieniem o czym mowa powyżej w moich wpisach i przed czym ostrzegam zamiast namawiać… Pańskie argumenty to anty argumenty które pokazują niestety pustkę w Pańskim rozumowaniu. Jeszcze tylko brakuje tych „a u Was biją [……]. Pozdrawiam z tego mistycznego „ciepełka”.
@Sir Jarek:
może choć trochę przykładów własnego męstwa?
.
Dostarczę przykłady swojego męstwa, jesli Pan dostarczy dowody swojego szlachectwa.
.
dzisiaj też na barykady najchętniej wysyłaja nas narciarze i Pokonosy.
.
Kiedys były geremki i michniki, a teraz sa narciarze i Pokonosy. Takie czasy. Podsuwam Panu kilka innych okreslen do wykorzystania: zaplute karly, woda na mlyn, drugi sort, trzeci sort, obce interesy. Wiecej uzytecznych okreslen znajdzie Pan w tekstach Prezesa. Proszę sie nie krępowac i czerpac pełnymi garsciami.
Z powyższego artykułu, bardzo jasno skonstruowanego, zainteresowało mnie przypomnienie Postulat 12 z Sierpnia ’80: „Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej”. W jakim okresie „konkursy” na stanowiska w TVP wygrywano w zgodzie z tym postulatem? Który prezes „nie przynależał”. Jasne, możemy próbować w sądach, ale też wiemy, że bywają przekupne. Pogadajcie z adwokatami. I co wtedy, kiedy przekupny sędzia uzna prawo pisu?
Kuroń twierdził, jakoś tak: nie palcie komitetów, zakładajcie własne. Telewizję w internecie można robić telefonem, trzeba tylko umieć i chcieć. A przecież wszyscy na tym forum umieją. A chcecie? No to róbmy. Lis ma 700 tysięcy oglądających.
p.s. Dawkins dawno wycofał się ze swojej teorii memów.
Mariusz Malinowski: „Dawkins dawno wycofał się ze swojej teorii memów”.
Dawkins był tylko twórcą teorii, którą rozwijają inni, w różnych wersjach i odmianach. Sądzę, że odrzucił tylko niektóre wersje,a nie teorię. Ma Pan jakiś dowód na to, że się wycofał?
@j.Luk:
nie podzielam Pana wszystkich zastrzezen. Jesli chodzi o zwolnienia, to osoby zwolnione z pracy w stanie wojennym zapewne tez były zwolnione w zgodzie z owczesnym prawem i przepisami. Taka jest pragmatyka kazdej biurokracji. (A jesli ktos był po prostu wystawiany za bramę bez obiegowki, bo takie przypadki tez były, to na brak obiegowki był jakis papierek.) W naszym kręgu kulturowym wymagana jest podkładka zgodna z przepisem uchwalonym przez władze.
.
A jednak…. Teraz uznajemy, ze była to „zbrodnia komunistyczna”, ktora się nie przedawnia. Co wiecej, cała warstwa post-solidarnosciowa trzyma się tego poglądu jak pijany płotu. A skoro tak, to nalezy sie na to powoływac. Skoro „oni” (komuna) uchwalili prawo, ktore „wy” (szlachetny styropian) uznaliscie za niebyłe i scigaliscie „ich” po grobową deskę (a własnie teraz chcecie „im” odbierac emerytury), to dokładnie ta sama logika będzie zastosowana do waszych obecnych poczynan. Pamiętajcie, ze „wasze” obecne ustawy zostaną uznane za zbrodnię bez przedawnienia. Za kilka/kilkanascie lat to „wam” będą odbierane emerytury. „Jako i my przebaczamy naszym winowajcom.” A skory „wy” nie przebaczacie, to sami nie liczcie na przebaczenie.
.
Tak rozumiem wypowiedzi Autora. Moim zdaniem mają sens.
Czy powoływanie się na godność, wolność czy moralność, to tylko wielkie hasła i pusta gadanina?
Nie. Nie dla sądu – jeżeli do tego dojdzie. Kropka. Czy więc oligarchia pisowska, łącznie z Kaczyńskim (sprawstwo kierownicze) nie odpowie karnie za te działania? Owszem, jest taka możliwość: jeżeli zawali się Europa i Zachód albo jeżeli Polska opuści Unię i NATO. Wtedy pozostaną bezkarni. Na ich miejscu nie liczyłbym na to. Jeżeli Polska pozostanie członkiem Unii i NATO, to ludzie zostaną przywróceni do pracy, a winni np. za zmiany ustroju konstytucyjnego przemocą – art. 127 kk ukarani. Minimum 10 lat więzienia albo dożywocie. A „kto czyni przygotowania” do tego minimum 3 lata. Sytuacja jest niestety(!!!!): albo albo!
Jak działa formuła Radbrucha, zapomniana już nieco w Europie, ale ciągle aktualna i uwspółcześniona, została potwierdzona przez ETPCz w Strasburgu, widać na tym skrajnym kazusie z faszystowskich Niemiec:
Obywatel Puttfarken złożył w 1943 roku donos na obywatela Goettinga (wg prawa miał taki obowiązek), że ten napisał w toalecie „Hitler wywołał wojnę i jest masowym mordercą”. Sąd – zgodnie z prawem – skazał Goettinga na karę śmierci. Po upływie kilku lat, a więc po wojnie, obywatel Puttfarken został oskarżony o popełnienie przestępstwa i wezwany przed oblicze sądu w Nordhausen. Wyjaśniał logicznie, że wykonywał tylko obowiązujące prawo, nic nie wiedział, a karę śmierci orzekł przecież sąd, a nie on. Nic nie pomogło. Został skazany na karę dożywotniego więzienia za współudział w morderstwie.
Sądzę, że jeżeli nie będzie końca świata, to oligarchia pisowska, łącznie z posłami i senatorami, stanie przed sądem karnym, który wykorzysta współczesne wersje formuły Radbrucha. Jeżeli nie będą strzelać do ludzi (a przecież mogliby), jak zapewniła łaskawa i prawdomówna Pani Premier, to kary mogą nie być wysokie. No… to są ostatnie chwile, jeszcze mogliby się uratować, wycofując się z z tego, co już czynią.
@W.Sadowski tak, niestety, godność to puste słowo w Polsce i to od dawna. „Godność okazyjna” jaką pan proponuje to nie jest godność, to zwykłe nadęcie się człowieka bezsilnego.
I nikt z PiS nie stanie przed żadnym sądem, idzie pan o zakład? Proszę zapytać pani Kopacz, ona panu powie dlaczego.
@W.Sadowski sorry, jeszcze jedno. Co do sądów to proszę nie mieć złudzeń. Prędzej będą skazywać za obrazę tzw. uczuć religijnych, w sumie podobnych do godności o tyle, że definicja jest, łagodnie mówiąc, nieostra.
Gdyby było inaczej, już pół Polski siedziałoby w kiciu.
@narciarz2 nie słyszałem, by zwalnianie z pracy w stanie wojennym uznane było za zbrodnię komunistyczną, ale może nie wszystko słyszałem. Mnie też to dotknęło i jakoś nigdy się z tego powodu nie skarżyłem i nie wpadło mi do głowy dochodzić swoich krzywd. Jak się wchodzi do chlewa, to się człowiek g**m uwala, to oczywiste, a więc jeśli wystąpiłem przeciw komuś to nie mam pretensji, że broniąc się dał mi w zęby. Ryzyko sytuacyjne, nic więcej.
Szanowny Andrzeju – pytałeś mnie, gdzie namawiasz do czerczilowskich poświeceń (już same pot krew i łzy są dość wyraźnym akcentem) otóż cytat z Ciebie:
andrzej Pokonos pisze:
2016/03/23 o 13:50
….” spcjalista, liberał czy rowerzysta – czas połączyć wspólne siły i stworzyć ruch oporu przeciw tej faszystwskiej zgrai nieudaczników”………
Jak uczy Historia – faszystowskiej zgrai nieudaczników trzeba było czynnie wybijać z głowy ideologiczne pomysły. W większości przypadków wybito razem z nosicielami tychże. Gdzie Ty, Andrzeju, masz w dzisiejszej Polsce zgraję faszystów????? Wojny zaczynają sie od języka. Jeśli po wyborach rządzi Polską faszystowska zgraja – to ja sie pytam ……. – kim są ci, którzy na tę zgraję głosowali? – – musi też faszystami. A jak wiadomo – z faszystami nie prowadzi się rokowań – chyba, że o całkowitej kapitulacji. Chcesz mi wmówić, że Pani Zosia z kiosku to faszystka??? Taka narracja, jak Twoja zabija możliwość jakiegokolwiek porozumienia – zostają tylko kamienie. Faszyzm w środku Unii Europejskiej????? Ty chyba na głowę upadłeś.
Tfuuu – przyłapałem się na tym, że nie potrafię dyskutować na proponowanej przez Ciebie platformie.
Tyle tu już padło wielostronnych oskarżeń,że my tylko tak sobie ględzimy i wymądrzamy się w krytyce „onych”.I to jest prawda!!!
Wszyscy tak piszemy,wszyscy stawiamy diagnozy a jak trafi się jakaś recepta to huzia na Józia bo nie „tak,bo źle,bo to ma być inaczej”…
No to może zaprzestańmy tego wzajemnego obrzucania się błotem i składajmy własne propozycje-tak jak czyni to Autor tego artykułu,jak czynią to PP.Rachtan,Parol,Bratkowski,Łoziński i inni.
Ośmieliłem się i ja powzyżej zaproponować sposób na zniechęcenie pragmatyków z „bożej łaski” do popierania PiS.Na tych wierzących nie ma rady ale niejeden „okazyjny poputczyk” może puknie się w czoło.
Oto co pisałem:
„-Nie idę do tego rzemieślnika bo on popiera PiS;
-nie idę do tej kawiarni czy restauracji bo ich właściciele są aktywnymi „popieraczami” prezesa Polski:
-nie oglądam tej stacji tv,nie słucham tej rozgłośni radiowej bo sławią PiS,
-nie chodzę do tego kościoła bo jego proboszcz z ambony każe głosować na PiS a jeśli już chodzę to nie daję na tacę;
-nie kupuję tej gazety i tego tygodnika bo oni liża rzyć PiSu a do tego zamieszczają reklamy tych,o których wiem,że są wasalami Jarosława K.
-Itd.,itp.,etc….”
—
Inna sprawa to abstencjoniści.Nie mam pomysłu na ich aktywizacje oprócz krytyki ich postępowania…
Tłumaczenie,że nie pójście do urny „to też wybór jest głupie”. To jest tylko zwykłe lenistwo;pospolity tumiwisizm,brak poczucia odpowiedzialności za własny kraj.
Nie odpowiadają ci kandydaci to idź,oddaj nieważny głos-tym sposobem wyrazisz swoje votum nieufności wobec kandydatów a potem będziesz miał prawo krytykować.
Ze strony Sir Jarka (szlachcica?) padło stwierdzenie, ze „narciarze i Pokonosy” posyłaja „na barykady”. Uprzejmie prosze o wskazanie, gdzie i w jaki sposob „narciarze” to robia. Jesli idzie o Pokonosy, to powyzej Sir Jarek wytłumaczył, ze on tak Pokonosow rozumie i dlatego potepia. Sir Jarkowi nie wpadło do glowy, ze moze implikacje, ktore Sir Jarek przypisuje Pokonosom, sa jednak jego własne.
.
W tej sytuacji uprzejmie prosze mniemanego szlachcica, zeby wskazal, gdzie „narciarze” sie dopuszczaja zarzucanych im wypowiedzi. Szlachectwo zobowiazuje albo do uczciwosci, albo do odszczekania. Tak kiedys bywało.
j.Luk:
„Mnie też to dotknęło i jakoś nigdy się z tego powodu nie skarżyłem i nie wpadło mi do głowy dochodzić swoich krzywd.”
.
Ja nie pisze, ze Pan skarzyl. W Pana imieniu skarzyli sie inni. Stan wojenny stal sie czescia mitu zalozycielskiego styropianu. Druga i trzecia czesc mitu jest wlasnie domalowywana (zolnierze wykleci i Smolensk). Zbrojnym ramieniem mitu stal sie IPN. Po to zostal stworzony. Niech Pan zauwazy, ze zarowno Sierpien ’80 jak tez Okragly Stol sa wlasnie wyrzucane z mitu zalozycielskiego. Nastepuje eliminacja pozytywnej tradycji dialogu na rzecz negatywnej tradycji meczenstwa i walki.
.
Pan nalezy do tradycji pozytywnej. Ta tradycja wlasnie przegrywa. Jej miejsce zajmuje bojowkarstwo. To jest zmiana w powszechnej swiadomosci. Ta zmiana jest starannie orkiestrowana przez bojowkarzy Kaczynskiego i akceptowana przez Kosciol.
@narciarz2 wiem, że przegrywa, że my przegrywamy, cały czas to mówię wbrew pięknym słówkom, które mamią nas swym byłym znaczeniem i nie pozwalają spojrzeć trzeźwo przez okno. O tym właśnie piszę w komentarzach. Została stworzona nowa rzeczywistość, w której dawne pojęcia są bezużyteczne.
To tak jakby dziś wziąć na wojnę łuk i strzały.
@Sir Jarek: to co Pan napisał w kolejnym komentarzu to jawna manipulacja. Chce Pan za wszelką cenę odwrócić uwagę od win formacji Kaczyńskiego. Pod rządami tego pana ta formacja stała się narodowo-socjalistyczna. Bóg, honor, ojczyzna i kibole aresztujący Sejm. Dużo by o tym pisać, odsyłam Pana do artykółów lidera Studia Opinii, Stefana Bratkowskiego z ostatnich 5 lat. Jest Pan tu na łamach Studia Opinii na tyle długo, aby zdążyć zauważyć wspomniane powyżej teksty Bratkowskiego. Zatem diagnoza jest prosta: Pan manipuluje naszymi wypowiedziami aby osłabić tezę, że Polską rządzi obecnie niewykrztałcona grupa faszyzujących oszustów. I na domiar chce z dyskutujących tu osób zrobić terorystów i wywrotowców. Życzę powodzenia.