Marek Jastrząb: Powyborcza amnezja4 min czytania


10.05.2025

W odróżnieniu od homo defectusa, demagogicznego patrioty, człowiek myślący widzi świat na tęczowo. Cieszy się pomimo niesprzyjającego klimatu politycznych wydarzeń i za nic ma przestrogi w stylu nie wolno i nie wypada. Chce żyć z dala od rozważań, czy warto i czy nie dostanie w łeb jakimś bzdurnym paragrafem. Śmiało i z entuzjazmem pragnie patrzeć w przyszłość. Swoją i rodziny, o sąsiadach nie wspominając.

Aż go zatyka z radości, że wkrótce tak będzie. Rozsadza go werwa, kipi energią, roznosi go radość i oczekiwanie na udane życie. Nie dostrzega przeszkód, których nie mógłby pokonać. Obce mu są bariery, haczyki, zagwozdki, obiekcje. Omija zastrzeżenia, układy, obawy. Rozpływa się w nim, zamazuje, odchodzi w niepamięć poprzednia apatia. Wszędzie dostrzega jasność, perspektywy, potencjały.

Początkowo jest raptusem chcącym wszystkiego natychmiast. Zawziętym radykałem pragnącym rozliczeń i odwetów. Nie trawi półśrodków i za nic ma ugody, kompromisy, pertraktacje ze złodziejami: ustąpić z żądań, to dla niego dezercja i poruta.

Odrzuca lękliwą myśl, by robić swoje „pomalutku, cierpliwie, zgodnie z prawem i małymi kroczkami”. Ma ochotę na konkretne werdykty i odczuwalne kary.

Lecz kiedy już potłukł się o różnorodne wieloznaczności, bezsiły i racjonalne gadki o tym, dlaczego nie można złapać bandyty za kark, gdy już stwierdził, że prócz siniaków i obolałych gnatów, niczego nie osiągnął, bo mur nienawiści jak stał, tak stoi, tyle że jeszcze wyższy, orientuje się, że prowadzona przez niego walka ze złem, jest nieskuteczna.

W ten sposób traci resztki złudzeń; dorośleje. Przymula go stwierdzenie, że zabawa w kurczowe trzymanie się przepisów, prowadzi donikąd, bo zbrodniarz jest w stanie wykręcić się z byle szelmostwa i wyjść na męczennika prześladowanego za niewinność.

*

A zapowiadało się nieźle. Gdy osowiałe społeczeństwo zerwało z apatią i zaczął roznosić je entuzjazm, poczuło w sobie moc i zawładnęła nim powszechna życzliwość. Zanosiło się na raj wśród spełnionych oczekiwań. Od każdego z osobna i od wszystkich razem, zależała przyszłość. Każdy czuł się wolny, miał cel, perspektywy, nadzieję w plecaku i był u siebie. Wszystkim się zdawało, że tak będzie już zawsze, bo oto wkrótce zapanuje mądrość, równość, odzyskana sprawiedliwość.

*

Powodem obecnego stanu rzeczy jest nasza zgoda na demontaż pojęć takich, jak tolerancja, demokracja, akt prawny. To efekt panowania Najjaśniejszej Pani Kasy. Konsekwencja zgody na nonsensy. Na uchwalanie ustaw podważających skuteczność systemu. Zezwalających przestępcom na hasanie po wolności. To rezultat paplaniny o tym, jak bez pracy zdobyć szmal. Następstwo rad, z kim opłaca się pójść w szemrane biznesy i jak zalegalizować przekręty.

Każdy, kto o tym wie, zdaje sobie sprawę, że sprawiedliwość nie istnieje nadal, że wciąż są dysproporcje i ciągle są równi i równiejsi. Kwitnie dyletanctwo, rozwija się cwaniactwo, odbywa handel prawdą, stosuje się nietrafne metody naprawy: gospodarki, służby zdrowia czy kultury. Pleni się pogarda dla człowieka. Szerzy łapówkarstwo. Bufonada, obłuda i fałsz są zjawiskami coraz częstszymi.

Po staremu jesteśmy zastraszani, boimy się samodzielnie myśleć i wyrażać własne zdanie. Obawiamy się złośliwych, zawistnych kreatur z politycznego świecznika. Donosicieli, oszczerców, wazeliniarzy wyrastających jak grzyby po deszczu. Wydobytych z nicości, z rynsztoka. A boimy się z przyczyn ekonomicznych: straty pracy, uwiądu apanaży. Jesteśmy wplątani w odpowiedzi na uprawianie pustosłowia i poruszanie tematów zastępczych, podczas gdy te, które należałoby rozwiązać od razu i radykalnie, te, które zatruwają nam codzienność, z konieczności odkładamy na Święty Nigdy.

*

Dokucza nam amnezja. Nie pamiętamy, że protesty społeczne lub rewolucyjne zamieszki, są z początku sprzeciwem kierowanym przez ludzi o czystych rękach i szlachetnych intencjach. Buntem zrodzonym ze społecznego niezadowolenia. Lecz powinniśmy wreszcie zrozumieć, że gdy rewolucja rozszerza się tak, iż nie można nad nią sprawować kontroli, uaktywnia się demagogiczny szlam i z kanałów wynurza się grupa kanciarzy, której nie chodzi o prawo do chleba, ale o prawo do bezkarnej grabieży.

Marek Jastrząb

Pisarz
Debiutował w 1971 roku na łamach „Faktów i Myśli”. Drukował także w wielu innych czasopismach swoje opowiadania, felietony, eseje, recenzje teatralne i oceny książek. Jego prozatorskie miniatury były wielokrotnie emitowane w Polskim Radiu w Bydgoszczy.

 

źródła obrazu

  • jastrzab: BM

7 komentarzy

  1. WaszeR Londyński 11.05.2025
  2. Stary outsider 11.05.2025
  3. Zbigniew 11.05.2025
    • AnGor 11.05.2025
  4. Marek Jastrząb 11.05.2025
  5. Marek Jastrząb 11.05.2025
  6. buond 17.05.2025