Piotr Kuczyński: Układ, który może niepokoić6 min czytania

piotr kuczynski2015-04-03.

Jest wiele tematów, które zasługują na omówienie w tym moim, ostatnim już tekście na Macronext.pl. Można, a nawet należałoby pisać o systemie SKOK. A jest o czym. Wyobraźcie sobie państwo, co by się działo, gdyby upadł SKOK Wołomin, a system nie byłby objęty ochroną Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Pożar objąłby cały system, bo żaden bank nie wytrzyma naporu tłumu, a na ulice wyległoby 2,5 milina ludzi żądających zwrotu swoich pieniędzy.

Można też pisać o wprowadzoną „ni z gruszki ni z pietruszki” dyskusję o wejściu do strefy euro. Bezsens tej dyskusji przed wyborami prezydenckimi (co innego jeśli chodzi o parlamentarne) jest widoczny, jeśli człowiek uświadomi sobie, że Prezydent RP nie może, ani przyspieszyć, ani zablokować wejścia do strefy euro. Nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie. O SKOK i euro jednak już napisałem w tekście, który ukaże się na początku tygodnia (6-10.04) na portalu Krytyki Politycznej.

Tutaj, na blogu, zostawiłem sobie temat, który przemyka przez łamy prasy, a w mediach elektronicznych (poza Internetem) praktycznie nie istnieje. Chodzi mi o negocjowany między USA i Unią Europejską układ TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership, czyli układ o Transatlantyckim Partnerstwie na rzecz Handlu i Inwestycji).

Negocjacje nad tym układem prowadzone są z zachowaniem tajemnicy, a skutki TTIP będą poważne i przez nieświadome społeczeństwo całkowicie i przez długi czas niezrozumiane, a według mnie – w Polsce – bolesne. Przy zachowaniu proporcji można powiedzieć, że skutki TTIP będą tak odbierane, jak reforma emerytalna z 1999 roku. Jej skutków też olbrzymia większość Polaków nie rozumiała.

Od dawna nosiłem się z zamiarem napisania tekstu na temat TTIP, ale ostatecznie pchnął mnie do klawiatury artykuł Jacka Żakowskiego („Polityka” wydana wyjątkowo we wtorek 31. marca) pod tytułem „ Niewyraźny ten TTIP”. Tytuł sygnalizuje, że autor ma wątpliwości, ale nie sprzeciwia się temu (bardzo popieranemu przez całą polską elitę) układowi.

Jeśli zna się poglądy Jacka Żakowskiego na wiele spraw, to można było oczekiwać, że będzie przeciwnikiem podpisaniu TTIP, a nie że będzie wyrażał dość słabe wątpliwości. Tak jednak nie jest, co podczas czytania tego tekstu kazało mi bez przerwy zadawać pytanie „dlaczego tak słabo?”. Odpowiedziała mi końcówka tekstu, którą przytoczę poniżej w całości:

„Ale też nie jest pewne, że alternatywa (czyli świat bez TTIP) jest lepsza. Może być jeszcze gorsza, czego zapowiedzią może z kolei być bezradność wobec szaleństw Putina. To sprawia, że sytuacja jest naprawdę poważna i gdyby TTIP przepadł jak ACTA, mogłoby być prawdziwe nieszczęście.”.

Jak widać Putin jest dobry na wszystko. Demon ten potrafi zaćmić nawet najlepsze umysły. A uważam redaktora Żakowskiego za jednego z najlepszych polskich dziennikarzy. Polska elita pod wpływem strachu o atak tego demona mówi też, że przyjęcie euro zwiększy polskie bezpieczeństwo. Śmiem w to wątpić, ale to już inny temat.

Wróćmy do Żakowskiego. Problem w tym, że w jego tekście nie ma ani słowa na temat tego, jak TTIP pomoże Polsce w rozstrzygnięciu ewentualnego konfliktu z Rosją. Bo przecież nie o to w tym układzie chodzi. Przede wszystkim (i to trzeba wiedzieć) TTIP nie ma być ekonomiczną tarczą przeciwko Rosji. Rosja to gospodarka wielkości włoskiej i nie jest żadnym gospodarczym (to ważne) przeciwnikiem dla USA, czy dla UE. TTIP jest budowany przeciwko Chinom.

Stop-TTIP-600x300Ma stworzyć potężny, jednolity gospodarczo obszar, który będzie w stanie oprzeć się temu, czego nasza cywilizacja po cichu się obawia – zmiany hegemona z USA na Chiny. I rzeczywiście, w tej sprawie potężny blok gospodarczy może być w stanie doprowadzić do utrzymania wielobiegunowego układu geopolitycznego, Gdyby zwolennicy TTIP o tym mówili, to można by ich traktować poważnie.

Problem, w tym, że wielu z nich mydli oczy społeczeństwom. Mówią o milionach nowych miejsc pracy i o wzroście PKB oraz o wyższych płacach wiedząc doskonale, że to nie jest prawda. Albo przynajmniej nie cała prawda. Nawet w artykule Żakowskiego można znaleźć liczby, które mogą niepokoić. Ośrodki badawcze niezwykle mocno różnią się w ocenie wpływu TTIP na gospodarki USA i UE, ale zgadzają się w kilku ważnych punktach.

Po pierwsze – wzrost PKB w ciągu 10 lat po wprowadzenie TTIP, czyli w 2027 roku będzie niewiele wyższy niż bez układu (niektórzy badacze mówią, że o mniej niż jeden procent). Po drugie, że płace wzrosną równie mizernie. Po trzecie wreszcie, że zyskają na tym duże gospodarki, a tracić będą małe. To według tej samej zasady, przez którą duże sieci handlowe wycinają małe osiedlowe sklepiki. Dla Polski ten traktat może być wybitnie niekorzystny.

Umowa ma znieść nie tylko taryfy celne, ale także tzw. bariery pozataryfowe, czyli różnice w regulacjach w UE i USA. Problem w tym, że taryfy celne między USA i UE są już skrajnie niewielkie (podobno średnio 4 proc.). Ważne są przede wszystkim różnice w regulacjach w UE i USA. A te są olbrzymie i zdecydowanie bardziej korzystane dla konsumenta w UE.

W jednym z wywiadów przeczytałem, że na przykład „lista substancji zakazanych w produkcji kosmetyków w Europie liczy 1,4 tysiąca pozycji, a w USA zabronionych jest dosłownie jedenaście”. Może nie takie są proporcje w innych sektorach, ale oczywiste jest, że ochrona konsumenta w UE stoi na wyższym poziomie niż w USA.

Pytanie jest proste (odpowiedź też): skoro regulacje mają być ujednolicone, to czy w USA poziom ochrony wzrośnie, czy w UE spadnie? Będziemy mieli równanie w dół na wszystkich poziomach. Jak pisze Żakowski „zagraża nam więc transoceaniczna konkurencja podatkowa i socjalna, czyli wymuszanie przez rynek obniżania standardów ochrony środowiska, podatków i kosztów pracy do poziomie tych krajów i stanów, gdzie obciążenia firm są najmniejsze”.

To nie wszystko. Jest coś jeszcze gorszego. To dwa mechanizmy: arbitraż i rada regulacyjna. Jeśli chodzi o arbitraż to TTIP ma pozwolić korporacjom wytaczać procesy rządom przed trybunałem arbitrażowym, który nie podlega kontroli sądowej. Mówiąc wprost – koncerny będą mogły wytaczać rządom sprawy za to, że przyjęte przez te rządy prawa pozbawiły te koncerny zysku. Odszkodowania mogą być potężne.

Umocnieniem tego mechanizmu jest rada regulacyjna. Tutaj cytat z wywiadu, do którego link podałem powyżej: „Rada regulacyjna to natomiast ciało, które, jak się wydaje, będzie miało możliwość proponowane regulacje zablokować, zanim jeszcze zostaną przyjęte, ponieważ naruszać będą interesy inwestorów”. Inaczej mówiąc my w Polsce dojdziemy do wniosku, że trzeba wprowadzić jakieś rozwiązanie korzystne dla społeczeństwa, ale ponieważ zaszkodzi ono dużej firmie, to nie będzie można go wprowadzić.

Już obecnie transgraniczne giganty do spółki z potężnym sektorem finansowym redukują demokratyczny proces podejmowania decyzji i rządzenia do rozmiarów listka figowego. Po przyjęciu TTIP ten listek opadnie i będziemy już całkowicie poddanymi zagranicznych (bo przecież nie polskich) koncernów. I wszystko to dlatego, że według elit TTIP ma nas obronić przed Putinem? Wierzyć się nie chce, że można być tak krótkowzrocznym…

Piotr Kuczyński

www.macronext.pl

Print Friendly, PDF & Email
 

3 komentarze

  1. W. Bujak 04.04.2015
  2. A. Goryński 05.04.2015
  3. MaSZ 06.04.2015