Konflikt bez wyjścia
Jak do tej pory wydawało się, że walka z Państwem Islamskim była najmniejszym zmartwieniem stron biorących udział w zaostrzającym się konflikcie bliskowschodnim. Niektórzy byliby nawet skłonni zaakceptować fakt istnienia samozwańczego kalifatu, który przejął kontrolę nad produkcją irackiej ropy, przymykając oko na okrucieństwa i prawo szariatu, tak jak zrobiono to z talibami w Afganistanie – oczywiście za cenę wyeliminowania własnych konkurentów i wrogów. Problem w tym, że każdy z aktorów konfliktu ma innych wrogów. Ameryka nie chce dalszych rządów Baszszara Al-Asada oskarżanego o zbrodnie przeciwko ludzkości i dominacji syryjskiej w tamtym regionie. Nie chce też dominacji sunnickiej i woli postawić na szyitów – czego przykładem jest podpisanie porozumienia nuklearnego z Iranem i zdjęcia embarga z tego państwa. USA postrzega w szyickim Iranie nowego najlepszego sojusznika w walce z salafickimi ekstremistami. Iran pomaga jednak nieoficjalnie Asadowi. To osłabia pozycję Izraela i Turcji jako najważniejszych graczy regionalnych wspieranych do tej pory przez Amerykanów. Izrael obawia się Iranu i nowej Intifady. Turcja boi się, że wzmocnieni Kurdowie, po upadku Syrii, mogliby utworzyć niepodległe państwo i mieć wobec niej roszczenia terytorialne.Rosjanie w rzeczywistości realizują na Bliskim Wschodzie własne interesy, odwracając uwagę od aneksji Krymu, prowadząc własną wojnę z dżihadem, osłabiając NATO oraz USA i UE, wspierając antydemokratyczny i dyktatorski model władzy. Porozumienie między Putinem i Obamą – które jest koniecznie – nie może nie nastąpić kosztem Ukrainy. Musimy być tego świadomi popierając „słuszną” walkę Putina z globalnym dżihadem, który jako jedyny wysłał na razie wojska lądowe doSyrii.
Państwa biorące udział w koalicji USA bombardującej obecnie Irak i Syrię też mają sprzeczne interesy. Bahrajn, Jordania, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie nie chcą Asada i na jego miejscu wolałby nowy kalifat islamski. Francja i Wielka Brytania w Afryce postkolonialnej mają nadal sprzeczne interesy. Prywatni sponsorzy z Bahrajnu, Jordanii, Arabii Saudyjskiej, EmiratówArabskich i Kuwejtu nadał finansują Daesh i popierają powstanie sunnickiego Państwa Islamskiego. Al-Baghdadi II od lat prowadzi „wojnę na zlecenie” w tamtym rejonie.
Bombardowania w Iraku i w Syrii trwają przecież już od ponad roku i konieczny był dopiero zamach w Paryżu, aby wywiad amerykański dał Francuzom namiary na centra operacyjne Daeshu w Rakka, które pewnie już świeciły pustkami… gdy Francja w odwecie je zbombardowała.
Pozostawienie Asada przy władzy nie rozwiąże jednak konfliktu, będzie tylko jego chwilowym zamrożeniem. Wzmocnienie szyitów przeciwko sunnitom popchnie region do wojny religijnej i do większej radykalizacji islamu. W samoistną demokratyzację Bliskiego Wschodu po „WiośnieArabskiej” raczej trudno uwierzyć – będzie to proces, który nie obejdzie się bez powrotu do religijnego średniowiecza.
Tak więc czeka nas długi, nieprzewidywalny i niebezpieczny konflikt – nie tylko w tamtej części świata – ale i w naszej. Przyniesie on nowe zamachy terrorystyczne na całym świecie, kolejne dziesiątki i setki tysięcy zabitych w ramach działań wojennych i miliony uchodźców, destabilizujących swoim napływem Unię Europejską.
Konflikt mogący się przerodzić naprawdę w III wojnę światową.
Zamach Daeshu w Paryżu był aktem wojny. Jak powiedział papież Franciszek – fragmentem III wojny światowej.
Praktycznie konflikt ten jest jak na razie bez wyjścia – bo jego celem jest stworzenie nowego porządku świata, a nie walka z terrorystami z samozwańczym Państwem Islamskim, które staje się coraz większym zagrożeniem.
Od redakcji: uzupełnienia
Terroryzm i zaufanie
LONDYN – Świat powoli oswaja się z konsekwencjami terrorystycznego okrucieństwa w Paryżu, ale w zalewie doniesień i analiz może nam umknąć istotna sprawa: coraz większa rola firm prywatnych w planowaniu i reagowaniu na sytuacje kryzysowe. To temat rzeka.
Syria
Najważniejsze tematy


Niezły alembik.
„Praktycznie konflikt ten jest jak na razie bez wyjścia – bo jego celem jest stworzenie nowego porządku świata, a nie walka z terrorystami z samozwańczym Państwem Islamskim, które staje się coraz większym zagrożeniem.”
c.b.d.o.
@Magog. Tak dla porządku: konflikt nie ma celu. Cel może mieć przynajmniej jedna z jego stron. Zaś wynik to inna sprawa.
Jakby ktos chcial poznac glebsza historie tworu zwanego ISIS, to polecam dwa artykuly w Huffington Post:
http://www.huffingtonpost.com/alastair-crooke/isis-wahhabism-saudi-arabia_b_5717157.html
http://www.huffingtonpost.com/alastair-crooke/isis-aim-saudi-arabia_b_5748744.html
Naprawde warto przeczytac.
jrk