Stanisław Obirek: Porządny Najwyższy Sąd w Izraelu6 min czytania

okladka2016-09-08.

Książka dr Anny Rataj Sąd Najwyższy Izraela jako sąd konstytucyjny, wydana w roku 2016 przez Wydawnictwo Austeria z Krakowa, ma ciekawy podtytuł: „Przyczynek do badań nad aktywizmem sędziowskim”. Moim zdaniem powinien on przykuć uwagę, zwłaszcza polskiego czytelnika, od wielu miesięcy przyglądającego się przygnębiającemu spektaklowi niszczenia Trybunału Konstytucyjnego. Jednak ten proces nie zaczął się wcale, jak wielu sądzi, od chwili wygranych wyborów 25 X 2015 roku przez Prawo i Sprawiedliwość, ale znacznie wcześnie i to bynajmniej nie tylko z winy polityków rządzącej partii.

No, ale leżącego się nie kopie więc nie będę się ani nad sędziami, ani tym bardziej nad obecnym prezesem Trybunału Konstytucyjnego znęcał. Mają dość swoich kłopotów, więc może jak się z nich otrząsną wrócę kiedyś do tematu. Tymczasem wracam do książki.

Jest ona oparta jest w dużej mierze na źródłach oryginalnych (ustawodawstwo Knesetu i orzecznictwo Sądu Najwyższego Izraela w języku hebrajskim). Uwzględnia aspekty prawne, polityczne i socjologiczne związane z systemem konstytucyjnym Izraela. Nawiązuje też do historii i to nie tylko tej najnowszej czyli od powstania Państwa Izrael w 1948 roku, ale sięga nawet do czasów biblijnych. Choć z powodów zrozumiałych traktuje je pobieżnie to jednak na tyle szczegółowo, że tłumaczy dlaczego dzisiejszy Izrael jest zarówno państwem żydowskim jak i demokratycznym. To połączenie nie jest ani łatwe, ani oczywiste. Owszem jest nieustannym źródłem napięć, które nie zawsze udaje się sędziom rozwiązać w sposób, który zadowalałby skłócone racje.

Pewnym paradoksem jest fakt, że nowopowstałe państwo żydowskie nie posiadało i do dzisiaj nie posiada konstytucji, a jednak wspomniany „aktywizmem sędziowskim” czyli odważne i zdecydowane podejmowanie przez Sąd Najwyższy trudnych, w tym również politycznych kwestii, doprowadziło do praktycznego ukonstytuowania tejże konstytucji. I właśnie o tym opowiada Anna Rataj.

Ma omawiana i zalecana książka wielu bohaterów, ale chciałbym zwrócić uwagę na jednego, który jest nie tylko ważnym protagonistą (był prezesem Sądu Najwyższego Izraela w latach 1995-2006), ale bodaj najczęściej cytowanym autorem. I jak się łatwo przekonać nie bez kozery. To na lata jego prezesury wypadły najważniejsze wyroki, którym towarzyszyły niezwykle doniosłe komentarze. Być może jest to lektura dla specjalistów, ale mnie zafrapowały niektóre fragmenty tekstów Aharona Baraka, ale też oceny innych z jakim spotkało się jego energiczne prezesowanie.

Ale może najpierw powiedzmy kim on jest, bo być może nie wszyscy wiedzą (ja na przykład przed lekturą książki nie wiedziałem). Otóż urodził się w 1936 roku w Kownie (właściwie Kaunas, bo to była i jest Litwa) w rodzinie inteligenckiej (ojciec adwokat, matka nauczycielka). Po wkroczeniu Niemców w 1941 roku znalazł się wraz z rodziną w tamtejszym getcie. W przemówieniu wygłoszonym w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie w 2006 roku mówił o tym doświadczeniu tak: „Miałem wówczas pięć lat i my, wszyscy Żydzi z Kowna na Litwie i pobliskich terenów zostaliśmy zamknięci w kowieńskim getcie. Około pięciu tysięcy z nas było dziećmi poniżej czternastego roku życia. Podczas dokonywania mordu na Żydach z kowieńskiego getta, szczególną uwagę przykładano do tego, aby wymordować wszystkie dzieci. Spośród pięciu tysięcy zmuszonych do życia w getcie, wojnę przeżyło zaledwie sto pięćdziesięcioro, czyli trzy procent. Jestem jednym z nich. Składam hołd dwóm rodzinom litewskich rolników, którzy ryzykowali własne życie, aby ocalić moje”.

Przywołałem ten fragment wspomnień bo jest to nie tylko dramatyczny, ale też ważny jako punkt odniesienia dla pracy prezesa Sądu Najwyższego Izraela Aharona Baraka. Oto jak uzasadnia potrzebę istnienia sądownictwa konstytucyjnego w państwie demokratycznym: „Jedna z nauk, którą zachodni świat wyciągnął z Holocaustu i II wojny światowej, jest potrzeba posiadania demokratycznej konstytucji i zagwarantowania, że będzie ona przestrzegana. Taką kontrolę przestrzegania konstytucji mogą zapewnić sędziowie Sądu Najwyższego w drodze sądowej kontroli konstytucyjności ustaw” (s. 377). Dodajmy, że mówi to Izraelczyk świadomy, że jego państwo takowej konstytucji nie ma!

Albo taki cytat z innego tekstu Aharona Baraka poświęconego roli sędziego, który autorka omawianej książki zamieściła w formie motta do VI rozdziału zatytułowanego „Silny Sąd Najwyższy w państwie demokratycznym”: „Główną rolą sędziego sądu najwyższego w demokracji jest ochrona konstytucji i demokracji. (…) Jeśli nie będziemy chronić demokracji, demokracja nie ochroni nas” (s. 351). No właśnie, nic dodać nic ująć.

Jednak ten silny człowiek budzi mocne reakcje i to nie tylko w Izraelu. Dr Anna Rataj przywołuje opinię sędziego Federalnego Sądu Apelacyjnego z USA Roberta H. Borka (dodajmy, że w 1987 r. otrzymał nominację na sędziego do Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych od prezydenta R. Reagana, ale jego nominacja została odrzucona przez senat), któremu wyraźnie nie w smak uprzywilejowany sposób postrzegania roli sędziego. Oto jego opinia o koledze z Izraela, również zacytowana jako motto, tym razem do 4 części (niezwykle ciekawego) rozdziału III „Rola Sądu Najwyższego w tworzeniu konstytucji”, ze swej strony zatytułowanej nieco na wyrost „Konstytucja Izraela” (na wyrost bo tej konstytucji, przypominam ciągle nie ma): „Jednym słowem sąd Baraka potrafi przemienić zwykłe ustawodawstwo w konstytucję, narzucić ja narodowi, a potem ogłosić, że może zapobiec każdej demokratycznej zmianie. Czyniąc tak, Barak bez wątpienia ustanawia światowy rekord sędziowskiej hybris”. (s.213). Może ten cytat warto zadedykować prezesowi Trybunału Konstytucyjnego profesorowi Andrzejowi Rzeplińskiemu, by się nie dziwił, że za jego wytrwałą obronę polskiej Konstytucji i kierowanego przez niego Trybunały spotykają go ostre reprymendy ze strony najwyższych czynników państwowych.

Jak na siebie to się rozpisałem, za co przepraszam zwolenników krótkich tekstów. Jednak skoro jako niespecjalista przeczytałem książkę dr Anny Rataj Sąd Najwyższy Izraela jako sąd konstytucyjny nie tylko (jak tuszę) ze zrozumieniem, ale z prawdziwa przyjemnością poznawczą, nie mogłem sobie odmówić zachęty by tej samej przyjemności doświadczyli inni. Zapewniam czyta się jak najlepszą literaturę, a co najważniejsze ta książka jest prawdziwym oknem pozwalającym zajrzeć do kuchni rodzącej się ciągle żydowskiej demokracji. No i warto dodać, że dzieje się to po przerwie, bagatela, dwóch tysięcy lat. U nas ta przerwa trwała krócej, ale sam nie wiem czy trudności w powstaniu dojrzałej demokracji są mniejsze. Mam poczucie, że one chyba rosną. By sobie z tego zdać sprawę warto tę książkę przeczytać. A może warto ją też polecić przede wszystkim tym wszystkim, którym uwierają sędziowie, zwłaszcza Ci z Trybunału Konstytucyjnego.

Stanisław Obirek

 

3 komentarze

  1. A. Goryński 09.09.2016
  2. Obirek 10.09.2016
  3. Obirek 11.09.2016