[dropcap]C[/dropcap]oraz więcej faktów wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński zaognia sytuację nie z czystej nienawiści, ale na zimno i w sposób wykalkulowany.
Opozycja jest dla niego jak pies przykuty do budy trzymetrowym łańcuchem. Kaczyński stoi bezpiecznie na czwartym metrze, drażni psa a potem pokazuje wszystkim wokoło: „Patrzcie, on jest wściekły, trzeba go uśpić”.
Taką interpretację zdają się potwierdzać liczne fakty. Po pierwsze, Kaczyński jest człowiekiem organicznie niezdolnym do jakiegokolwiek kompromisu. W tym kontekście warto przypomnieć sobie rok 2007, gdy wolał doprowadzić do rozwiązania Sejmu niż dogadać się z Lepperem i Giertychem. Ewentualnie proszę poszukać w pamięci jakiegoś przypadku, w którym Kaczyński poszedł na ustępstwo, przy czym nie był do tego zmuszony, czyli nie był to typowy kompromis, polegający na tym, że każdy trochę ustępuje, ale w sumie wszyscy zyskują. Taką opinię potwierdza również Ludwik Dorn, stwierdzając, że jego były szef brnie do przodu bez względu na wszystko i cofa się dopiero, gdy woda zalewa mu nos i oczy.
Po drugie, ponieważ Jarosław Kaczyński jest specjalistą w zarządzaniu konfliktem – to mu wychodzi najlepiej i nie zna innych metod realizacji celów. Najlepszym przykładem dowodzącym tej tezy jest granie va banque w obecnym kryzysie parlamentarnym, przywołanie do porządku marszałka Kuchcińskiego, gdy ten chciał szukać porozumienia i dalsze zaognianie kryzysu poprzez odwoływanie się do retoryki puczu. Ten konflikt jest mu potrzebny, aby konsolidować szeregi własnej partii i swoich zwolenników. Dzięki niemu może liczyć na lojalność posłów Zjednoczonej Prawicy, którzy pewnie żyją w przekonaniu, że tylko ich umiłowany przywódca jest im w stanie zapewnić bezpieczeństwo i dobrostan, że poza otoczoną twierdzą nie mają racji bytu, bo czekają tam na nich żądni linczu wrogowie.
Po trzecie, równolegle dokonywana jest świadoma infrahumanizacja opozycji, czyli odmawianie jej człowieczeństwa, o czym pisze w Gazecie Wyborczej prof. Wiesław Łukaszewski: „Jarosław Kaczyński powiedział o pikiecie Obywateli RP pod Pałacem Prezydenckim, że zachowują się jak zwierzęta. Zatem jak i o czym rozmawiać ze zwierzętami? Zwierzęta trzeba wziąć za pysk. I to krótko”.
W tej sytuacji opozycja powinna sobie wyraźnie i jasno zdać sprawę, że dla Kaczyńskiego jest jedynie psem na łańcuchu, którego należy drażnić, by skutecznie realizować strategię opartą na generowaniu i podsycaniu konfliktu. Warto też sobie uświadomić, że dopóki opozycja działa w sposób reaktywny, odszczekując się Kaczyńskiemu na jego prowokacje i podejmując tylko działania kontrujące, de facto realizuje napisany przez niego scenariusz.
Może więc zamiast ranić sobie szyję obrożą powinniśmy zacząć kalkulować na chłodno, stawiając sobie najpierw pytanie, co może zrobić pies na łańcuchu, aby wygrać z drażniącym go łobuzem? Oczywiście może jak dotychczas szczekać i rwać łańcuch w nadziei, że ten w końcu się zerwie. Tu jednak trzeba pamiętać, że łobuz nie do końca ufa wytrzymałości metalowych ogniw i na wszelki wypadek za plecami ukrywa kij. Tak więc próby zerwania łańcucha to nie najlepsza taktyka, gdyż są bardzo wyczerpujące i jednocześnie ryzykowne. Dodatkowo, jak już pisałem, utwierdzają postronnych obserwatorów, do których można zaliczyć osoby niezaangażowane lub niezdecydowane politycznie, że pies jest niebezpieczny i lepiej go unieszkodliwić. Próby siłowe są więc niejako stawianiem na jedną kartę – uda się, albo stracimy wszystko.
Trzeba również pamiętać, że walczymy o państwo prawa – łańcuch, którym jest przykuta opozycja, w dużym stopniu tworzą przyjęte przez nią samoograniczenia. W szczególności opozycja nie dąży do siłowego przejęcia władzy (wbrew temu co twierdzi PiS), gdyż byłoby to sprzeczne z duchem legalizmu, dominującym wśród zdecydowanej większości przeciwników obecnej władzy. W rezultacie należy przewidywać, że eskalacja działań radykalnej części opozycji w kierunku niezgodnym z prawem spotkałaby się ze znacznym oporem większościowego obozu umiarkowanego.
Cóż więc innego oprócz rwania łańcucha może zrobić pies? Może przyjąć strategię na przeczekanie – schować się do budy i liczyć na dobrych ludzi, którzy dokarmią i w zimie podrzucą stary koc. Może udawać słabego lub niezainteresowanego mając nadzieję, że prowokator znudzi się drażnieniem i pójdzie szukać innej rozrywki. Może udawać, że zdechł, i liczyć na to, że łobuz nieostrożnie przekroczy magiczną granicę trzech metrów. Może w odpowiedzi na zaczepki merdać ogonem, aby dawać przechodniom do zrozumienia, że to ten drugi ma wściekliznę.
Już słyszę głosy: „łatwo mówić posługując się trywialnym przykładem, ale co robić, gdy obecna władza bezkarnie niszczy demokrację”? Oczywiście nie mam gotowych rozwiązań, ale nie o to przecież chodzi – ważne jest, aby opozycja zmieniła sposób działania z reaktywnego na proaktywny (lub jak pisze Andrzej C. Leszczyński w Andrzej C. Leszczyński: Po roku— przestać myśleć na zasadzie negacji, a zacząć rozumować „w poprzek” prostej logiki negowania).
Godne uwagi są tu inicjatywy opierające się na „zabijaniu śmiechem” (np. propozycja Dobiesława Pałeczki (Dobiesław Pałeczka: Urojony pucz dyktatora)
można iść w stronę abstrakcyjnych happeningów w rodzaju „Uwolnić słonia” Pomarańczowej Alternatywy. Warto również zintensyfikować edukacyjną pracę u podstaw, można promować opór bez przemocy wzorowany na idei Gandhiego, spotykać się z naszymi przeciwnikami politycznymi i zaprzyjaźniać się z nimi, pokazując, że nie jesteśmy nasieniem szatana, szukać szans w niezagospodarowanych politycznie środowiskach.
Nie twierdzę, że któryś z wymienionych pomysłów jest szczególnie wartościowy w obecnym kontekście politycznym. Jestem jednak pewien, że bez kreatywnego i przedsiębiorczego myślenia jesteśmy skazani na porażkę. Możliwych dróg jest wiele, z pewnością jednak nie powinniśmy iść tą, którą wytycza dla nas pewien poseł z obozu władzy.
Piotr Stokłosa
Jedną z dróg wyjścia z sytuacji – zaprzyjaźnienie się z przeciwnikami skutecznie blokuje Jarosław K. – poseł. Te konflikty, eskalacja i grzanie emocji są M.in. po to by właśnie nikt z obozu władzy nie pomyślał o przejściu barykady. Żeby pretorianie mieli pełne przekonanie, że po drugiej stronie nie czeka ich nic dobrego. To po to jest atmosfera nienawiści. A my z drugiej strony co możemy zaproponować PiSowcom? Widzimy ich jako miernoty, którym strach powierzyć miotlę, bo zepsują.
Także oberposeł skutecznie tę drogę blokuje wybierając takich a nie innych współpracowników i podsycajac wrogość
Pies w żadnym wypadku nie powinien szczekać na widok Prezesa, tylko szczekać wtedy, kiedy Prezes chce się zdrzemnąć, albo pomodlić. Namawiam do tego od dłuższego czasu, żeby zacząć atakować PiS na polach, gdzie jest on bezbronny, bo… w ogóle sobie sprawy nie zdaje, że takie pola istnieją.
No widzisz, ale większość z nas też nie wie, że takie pola istnieją.
Dziękuję za realizm. Bardzo potrzebujemy otrzeźwienia, ponieważ zasnęliśmy i wydaje się nam, że jak się obudzimy rano, to zobaczymy to samo co było wczoraj. W nocy niestety przyszli złodzieje. Rozkradli nam mieszkanie. Jak tak dalej pójdzie, to wystawią nas z łóżkiem na podwórko.
Stało się też coś niebywałego. Społeczeństwo i opozycja stały się bardziej odpowiedzialne za ład niż władza. Gdybyśmy mieli sprytniejszą opozycję, to potrafiła by to wykorzystać, że władza nie dogaduje się ze społeczeństwem. Doszło do jakiegoś dziwnego odwrócenia. Społeczeństwo domaga się od władzy, aby rzeczowo i kulturalnie porozmawiać, a władza to sabotuje. Dlaczego daliśmy się w to wrobić? To tłum ma prawo być szalony, a władza jest odpowiedzialna za to, aby nad nim zapanować. Jeśli bedą używać nadzwyczajnych środków, to wygraliśmy wizerunkowo. Przestaną być wtedy politykami blisko ludzi, tylka zaczną być politykami za kordonem Policjantów, ukrywającymi się przed ludźmi w twierdzach jak na dyktaturę przystało. Symbolicznie wszystko będzie na swoim miejscu.
Zamiast tego gramy z nimi w udawanego. Oni udają, że nie są dyktatorami. My udajemy razem z nimi, bo łudzimy się, że nie bedą mieli odwagi. To trochę jak z bandytami, którzy oferują usługi ochroniarskie. Nie pójdziemy na Policję, bo się boimy. Nie postawimy się im, bo nie mamy szans. Wolimy zapłacić i liczyć, że za jakiś czas problem się rozwiąże. Bandyci za nasze pieniądze kupuja broń, której później używają, aby nas terroryzować. Utknelismy w perwersyjnej zmowie.
Zdanie w tekście: “Po drugie, ponieważ Jarosław Kaczyński jest specjalistą w zarządzaniu konfliktem – to mu wychodzi najlepiej i nie zna innych metod realizacji celów. ” jest moim zdaniem nieprawdziwe. Jarosław K. po prostu nie zna innego sposobu działania, ale nie ma pojęcia o zarządzaniu konfliktem. Efekty osiąga przeciw skuteczne. To że PiS ma zwolenników nie wynika z zarządzania konfliktami ale wbrew konfliktom. Jeżeli to zrozumiemy to przybliżymy sie sami do skutecznego działania. Pies na łańcuchu powinien szczekać, a my z drugiej strony budy robić swoje….
Zgadzam się z uwagą, jeżeli dla “zarządzania konfliktem” przyjmiemy klasyczną definicję tego pojęcia, stosowaną w zarządzaniu. Tam wszak chodzi o to, aby istniejące lub SAMOCZYNNIE rodzące się w procesach grupowych konflikty wykorzystywać dla dobra ogółu (a przynajmniej większości). W tym kontekście działania Kaczyńskiego trzeba by nazwać “antyzarządzaniem konfliktami”, ponieważ, po pierwsze, sam je generuje, po drugie, jego celem jest realizacja partykularnych interesów wąskie grupy (o ile nie jedynie własnych) bez patrzenia na konsekwencje globalne i długoterminowe.
a może by się tak rozsądnie zachowywać, konstruktywnie, uczciwie do siebie przekonywać wyborców, program społeczny może jakiś alternatywny ? czy o psach i kotkach, no i może o tym, że jesteśmy mądrzejsi bo jesteśmy mądrzejsi, a śmieszne to już jest dawno; przykład: powtarzana opinia bezpośrednio wiążąca spadek inwestycji z nieudacznictwem rządu, podczas gdy wiąże się on w znacznej mierze z perspektywą czasową wykorzystywania dotychczasowych i uruchamiania nowych funduszy UE.
– wasz tajny agent PK, z nowo.rocznymi życzeniami pomyślności
“Trzeba skończyć z nadstawianiem drugiego policzka i na atak odpowiadać atakiem” pisałem w 2011 roku…
Teraz po tylu latach “oni” maja przewagę całych lat kłamstwa i opluwania praktycznie bez reakcji ze strony opluwanej…
Tłuszcza pójdzie zawsze za tymi, którzy atakują, bo “jeśli biją w mordę, to znaczy, że mają rację”…
To taka pozostałość po czasach zaboru rosyjskiego – nie bez przyczyny piss ma taką przewagę we wschodnich regionach…
W ramach aktywnego drażnienia psa proponuję podpisy pod tą akcją: https://secure.avaaz.org/pl/petition/Czlonkowie_PiS_Wzywamy_czlonkow_PiS_do_nieposluszenstwa_wobec_wladz_partii_lub_odejscia