[dropcap]Z[/dropcap]miana władzy ma historyczną symbolikę.
I rytuał. Przykładowo, gest litości wobec przegranych był raczej źle przyjmowany. Okrucieństwo natomiast witane było z przerażeniem, ale i uznaniem. Podbity lud nie oczekiwał dobrego traktowania.
Język przemocy jest jednym z najstarszych języków świata. Rozumieją go wszyscy. Bez okrucieństw (i odwetu) – w odczuciu mas – wprowadzane zmiany są pozorne, albo połowiczne. I tylko cierpienie może je usankcjonować. Zanim więc nastanie nowy ład – musi być ofiara.
Egzekucje, nieprzypadkowo, odbywały się – i niekiedy nadal odbywają – publicznie. Nie tylko jako wyraz potęgi i zdecydowania nowego rządcy, ale również jako ostrzeżenie przed ewentualną rebelią. Nigdy nie chodziło tylko o powieszonego, ale również, albo przede wszystkim o tych, którzy z przerażeniem spoglądali w górę, jak nieszczęśnik się kołysze.
Podczas gdy na dziedzińcu trwa jeszcze rzeź, zdobywca twierdzy rozpoczyna niszczenie kultury. Spadają pomniki, cokoły i płoną książki. Autorytety, ludzie publicznie szanowani oraz dawni bohaterowie zostają wydrwieni, a pamięć o nich splugawiona.
Nowy pan na zamku ustala prawo i on decyduje kogo dotyczy.
Towarzyszy mu jednak niepokój. Poprzedni władca, młody książę, wraz z niewielkim orszakiem, zdołał uciec do sąsiedniego kraju, podtrzymując w podbitym narodzie niebezpieczny dla dyktatorów mit nieuchronnego powrotu.
Dla Jarosława Kaczyńskiego „ucieczka” Donalda Tuska to źródło zmartwień. Publiczne odebranie czci byłemu premierowi – który klęcząc przed zwycięzcą cichutko modli się o łaskę – miało usunąć tkwiące w narodzie resztki dawnej lojalności. Kaczyński marzy o takiej scenie. A tak – nic z tego. Najważniejszy rytuał – wbicie ostatniego gwoździa do trumny III RP – musi zostać odłożony.
Tusk jako szef Rady Europy to płomyk buntu i zagrożenie dla PIS. Nie tylko z uwagi na sprawowaną funkcję. Ukrywający się na obczyźnie „banita” przywołuje pozytywne konotacje. Lud zawsze oczekiwał na powrót wyzwoliciela. Kiedyś i dzisiaj. Nawet jeżeli Tusk nie zasługuje na tę legendę, teraz, być może, będzie chciał ją sam podtrzymać, albo nawet się z nią zrównać.
Cena za głowę Tuska-banity dramatycznie wzrosła. Społeczeństwo chce zapłacić co najmniej tyle samo, aby go uratować, ile Kaczyński, aby go zniszczyć. Licytacja nadal trwa. Upływający czas pracuje jednak na korzyść wygnanego. Ponieważ wzmacnia przez to legendę. Rząd PIS, ale przede wszystkim szef tej partii, robią więc wszystko – łącznie z donosami i fabrykowaniem dowodów winy – aby go szybko zdyskredytować i wplątać w jakieś afery. Tusk jest już winny nie tylko Smoleńska, ale odpowiada za największe złodziejstwa ostatnich dekad.
Z uwagi na nieobecność oskarżonego śledztwo może odbyć się zaocznie. Szyte grubą nicią, będzie celowo długie i odpowiednio udramatyzowane zeznaniami „naocznych” świadków. Dowiemy się niesamowitych rzeczy. Smoleńsk i Amber Gold to tylko wierzchołek góry lodowej.
Czy szubienica zostanie wzniesiona na Krakowskim Przedmieściu? Możliwe. Główna scena protestów i spektakli polityczno-religijnych nadaje się świetnie do happeningów: jest dostępna dla szerokiej publiczności i symbolizuje narodowy dramat. Egzekucja byłaby spektakularna.
Tusk, być może, zostanie oczyszczony z zarzutów. Ale jego tłumaczenia o niewinności przyniosą efekt powszechnego zawodu. I w rezultacie upadek nadziei. Nieważne wtedy, czy były premier będzie wisiał. Bo nigdy nie chodziło o powieszonego.
Dariusz Wiśniewski
Wypadałoby dodać, że publiczne egzekucje nigdy i nigdzie nie odniosły skutku, jakiego się po nich spodziewano. Chwilowe zaspokojenie najniższych instynktów nie daje realnego wsparcia silniejszemu.
Co zaś do naszych, to nie wierzę, ze potrafią zbudować dobrze cokolwiek. Nawet szubienicę.
Ani forma, ani treść, to nie są mistrzowie czegokolwiek. Pozostają jedynie te instynkty.
Nienawiść, odwet i chęć zemsty przesłaniają wszelkie inne racje. A te przesłaniane racje są ważniejsze. Nieustanne dezawuowanie i zohydzanie Tuska przez JK i wszystkich popleczników działa odwrotnie od zamierzeń. Ponieważ Tusk aktywnie się nie broni, wygląda to na kamienowanie bezbronnego. Społeczne sympatie zwykle kumulują się po stronie słabszego,bezbronnego, niesłusznie atakowanego. Rośnie ktoś, kto niezależnie od własnych intencji zaczyna odgrywać rolę męczennika i symbolu męczeństwa demokratycznej Polski. Polityka PiS kompromituje tę formacje i cała Polskę na arenie międzynarodowej. Po numerze z Wolskim (JSW) mało kto w Europie zechce PiS i Polskę pisowską traktować poważnie. Struktury UE poczekają do jesieni, do wyborów w Niemczech aby nałożyć sankcje na Polskę za demolowanie instytucji i reguł praworządności.
Dużo szybciej konsekwencje wobec PiS wyciągną polscy wyborcy – skala obciachu i demolki przekracza granice wytrzymałości wielu ludzi. Marzenia o rządzeniu Polską przez PiS jeszcze 10 czy 14 lat są tak samo iluzoryczne jak poparcie w sondażach.
Oczywiście. Więc po co jeszcze jakieś wybory, co je można sfałszować. Zastąpią je sondaże. Są głosy przeciwko ? Nie widzę, nie słyszę…
Wybory czasami mogą być jedynym rozwiązaniem aby móc ujść z życiem…..
Panowie – jeśli pozwolicie – mały cytat z obszernego tekstu……”Taki przeto ustrój społeczny, w którym dominują ludzie normalni i ich świat pojęć, osobnikom z różnymi dewiacjami psychicznymi może się łatwo wydawać „systemem przemocy i ucisku”. Psychopaci odczuwają to z reguły w taki właśnie sposób. Jeżeli w danym społeczeństwie istnieje rzeczywiście wiele niesprawiedliwości, to patologicznie uwarunkowane poczucie krzywdy i inspirowane nim wypowiedzi znajdują żywy oddźwięk wśród ludzi autentycznie pokrzywdzonych. Wtedy rewolucyjna doktryna może stać się bliska jednym i drugim. Ci pierwsi widzą w niej środek do realizacji swojego marzenia. Ci drudzy wierzą niestety, że przyniesie im poprawę losu……….
żródło: https://pracownia4.wordpress.com/2009/11/28/strukturalna-teoria-narcyzmu-i-psychopatii/
Tekst długi – ale wart uwagi – biorąc pod uwagę nasze usiłowanie zrozumienia tego co się w Polsce dzieje.
Jeszcze jeden wyimek z tekstu: ……..dzięki przynależności do grupy uprzywilejowanej lub organizacji, osiągają stanowiska, gdzie ich obowiązki, a szczególnie trudniejsze problemy, nie znajdują odpowiedzi w ich uzdolnieniach i umiejętnościach, ulegają objawom zawyżonej adaptacji społeczno-zawodowej. Unikając spraw trudniejszych a istotnych, demonstratywnie zajmują się sprawami mniejszej wagi. W ich zachowaniu pojawia się stopniowo komponenta aktorstwa. Już po kilku latach wykonywania takiej roli, można wykazać odpowiednim badaniem testowym, jak spada poprawność ich rozumowania. Aby utrzymać swoją pozycję, zaczynają zwalczać tych, którzy przewyższają ich uzdolnieniami lub ich krytykują. Spychając ich z odpowiadających im stanowisk, przyczyniają się do zaniżenia ich adaptacji. To prowadzi do znanej nam już krzywdy i do marnotrawienia społecznego kapitału uzdolnień.
Najgorsze jest to, że lekarstwo i jego aplikacja raczej nie wchodzi w zakres działań medycznych, a masę tabletki raczej podaje się w granach.
Pozdrawiam serdecznie