Zgadywanie co może jeszcze zrobić Jarosław Kaczyński, aby umocnić w Polsce dyktaturę przestało być zajmujące. Chyba dlatego, że już nie jest do tego potrzebna wielka wyobraźnia.
Po niemal trzech latach rządów PiS, wszystko jest widoczne. Jak na dłoni. Wiadomo, że to jeszcze nie koniec. Ale pozostało już niewiele do odgadnięcia. I chociaż brakuje kilku puzzli, końcowy obraz jest widoczny. Polska państwowość, oparta o demokratyczne i liberalne pryncypia, została całkowicie zniszczona.
A co ze społeczeństwem? Czy nadal nim jesteśmy?
Jeszcze jesteśmy. Tak. Chyba tak. Ale jak długo? Pytanie jest uzasadnione. PiS uformował „naród”, potem go uzbroił. Następnie wskazał głównego wroga.
Jest nim społeczeństwo
Naród w znaczeniu plemiennym potrzebuje jednolitości; jednej historii i moralności, jednego języka, jednej kultury, jednych płuc, jednego serca i ust. Potrzebuje też wroga i permanentnego poczucia krzywdy, które jest przekazywane kolejnym generacjom, jako historyczna relikwia. Naród jest pierwotny, ekskluzywny i wyjątkowy, niezmienny i naturalny. To tarcza i kryjówka przed złowrogim światem. Społeczeństwo natomiast jest abstraktem; naleciałością i modą, sztuczną konstrukcją oraz narzędziem zniewalania suwerennych narodów.
Wizja PiS jest radykalna.
Silna wspólnota narodowa nie potrzebuje społeczeństwa. Społeczeństwo osłabia naród i go zniewala. A zatem pojęcia te wykluczają się. To już nie tylko konflikt. To również kolizja.
Wydaje się, że w Polsce naród posiada nad społeczeństwem znaczącą przewagę. Głównie ze względu na historiografię, sporządzaną pospiesznie przez PiS na potrzeby „nowego” narodu. Oraz z powodu moralności, która dla narodu jest wspólna, ma boski charakter, jest powszechna, a nie prywatna, i która stała się kryterium przynależności do wspólnoty narodowej.
Element szaleństwa i zaślepienia również faworyzuje naród. Zwolennik społeczeństwa otwartego nie będzie się tak zaciekle bił o prawo, wzajemny szacunek i równość, jak członek „narodu” będzie bił się o „właściwą” historię, moralność czy swoją wyjątkowość. Racjonalność w tym boju ma mniejsze znaczenie niż obłęd.
Ale historia jest orężem decydującym. PiS powierzył interpretację dziejów narodowi, dając mu przywilej dowolnego kształtowania przeszłości. „Nowa” historia nie będzie zawstydzać, zastanawiać ani pozostawiać wątpliwości. Gdyż wątpliwości cechują człowieka słabego. Po co je rozsiewać?
Interpretacja dziejów ma być jednoznaczna – dana raz na zawsze. Tu jest białe, tam czarne. Jak proza Sienkiewicza – historia „kandyzowana” ma wzmacniać wiarę, że zostaliśmy wyróżnieni przez Boga. Któż nie chciałby należeć do narodu, wypełnionego postaciami szlachetnymi i mającego błogosławieństwo Najwyższego?
Proces prostowania perspektywy historycznej już trwa. Jest nowy bohater i nowa narracja. Wymieniane są pomniki. Szkolne podręczniki poddawane są odpowiednim retuszom. Fakty z przeszłości, wskazujące na okrucieństwo z naszej strony, zwykły prymitywizm, albo głupotę, zostały objęte zakazem rozpowszechniania, zniechęcając historyków i naukowców przed zagłębianiem się w te tereny. Niby nic za to nie grozi, ale to mało bezpieczne tematy. Po co ich dotykać?
Tym sposobem zainicjowana przez PiS baśń o polskim narodzie otrzyma status powszechnej wartości. W jej obronie – podczas ataku wydumanego wroga – staną miliony obywateli, poruszonych myślą, że uczestniczą w misji ocalenia narodu. W tym samym czasie społeczeństwo będzie dogorywać w samotności.
Naród więc wypiera społeczeństwo, aby je zastąpić. I to nie powoli, ale szybko. Narodowo-katolickie kryteria już teraz odcedzają nienależących do polskiej wspólnoty zdrajców i nie-Polaków, szczując jednych na drugich. Nikt nie jest bezpieczny.
Fakt, że ktoś posługuje się językiem polskim, ma swojsko brzmiące nazwisko i wie, kto to był król Łokietek, może okazać się niewystarczający. Kryteria ideologiczne mogą nie przepuścić. Selekcja trwa nie tylko w salach sejmowych, ale w mediach, w sądownictwie, w szkolnictwie oraz w kulturze.
Z chaosu ma wyłonić się piękna twarz „prawdziwego” Polaka (który nawet nie słyszał o społeczeństwie i demokracji parlamentarnej).
I dopiero on, zaopatrzony w nową historię i chrześcijańską moralność, stanie się największym sojusznikiem zniewolenia.
Ze społeczeństwa pozostaną tylko strzępy.
Dariusz Wiśniewski
Z chaosu ma wyłonić się piękna twarz „prawdziwego” Polaka (który nawet nie słyszał o społeczeństwie i demokracji parlamentarnej)…….. Kato bolszewika….??!!
C.K.Norwid: “Polacy są wspaniałym narodem i bezwartościowym społeczeństwem”. Co poeta widział wspaniałego?
WEJSZYC
Norwid widział wspaniałość narodu w głupocie jego, howgh
Już był taki jeden i towarzysząca mu świta. Byli dużo bardziej bezwzględni, mieli w punkcie wyjscia zjednoczony, karny naród, mienili się byc nadludźmi i chcieli sobie wszystkich na świecie podporządkować. Skończyło sie sromotną kleską, procesami norymberskimi i ….poważnymi rozważaniami międzynarodowymi czy nie eksterminować całego narodu drogą sterylizacji. A trzeba pamietać, że od naszych “geniuszy” byli wielokrotnie bardziej sprawni. Głowa do góry.
@SLAWEK Mam nadzieję, że nie sugeruje Pan, że do pokonania kaczyzmu potrzebna jest wojna światowa (ale gdyby zebrać do tzw. kupy Kaczyńskiego, Orbana, Erdogana, Le Pen i podobnych, to kto wie). Kaczyński i Sasin (mimo fizycznego podobieństwa pierwszego do nikogo, drugiego do Ernsta Röhma), nie aspirują do władztwa nad światem. Im wystarczy Polska. I Europa zgodzi się, koniec końców, na to.
W podobnym duchu napisał dzisiaj w GW Jarosław Kurski. Myślę, że to jednak przesada. W końcu ja jestem częścią i narodu i społeczeństwa o takie ostre diagnozy mają to do siebie, że luźno przylegają do rzeczywistości. Ja bym się tam narodu nie czepiał, lepiej poprzestać na konkretnych twarzach, które istnieją tylko dzięki polityce, a poza nią nie mają nic sensownego do powiedzenia. Właśnie dlatego tak wyostrzają swoje wypowiedzi. Obawiam się, że niektórzy dziennikarze nie pozostają w tyle.
@ WEJSZYC – nie, nie sugeruję wojny, zwłaszcza światowej. Mnie chodzi o to, że hitlerowcy mieli nieskończenie większa siłę, kapitał, poparcie narodu spontaniczne 70% i wymuszone 30%, a jednak polegli. Wobec tego buńczuczne zapowiedzi pisowców i ich groteskowego JK nijak sie nie mają do rzeczywistości.
Europa się nie zgodzi na rządy Kaczyńskiego. Nie zgodzi się, bo to byłby koniec UE, a urzednicy w Brukseli zrobia wszystko aby uratowac lukratywne posady. W tym sensie integracja biurokratyczna jest trwalszą i mądrzejsza od wyłącznie politycznej. Zgodziłaby sie gdyby tego nie robił tak ostentacyjnie, tak buńczucznie. Nie zgodzi sie i da kaczystom solidny odpór w stylu 27:1. I będzie to odpór bolesny, bo finansowy. W tym sensie kaczyzm polegnie z braku kasy, któą dzisiaj chętnie i szczodrze rozdaje.
Cieszę się z pańskiego optymizmu, który nie zmienia się pomimo postępującej fali kaczyzmu. Nie wiem jednak czy pamięta Pan, że opresje (tu ze strony wspomnianej Unii) konsolidują opór i cementują zwarte szeregi opresjonowanych. Ten mechanizm zadziałał już wielokrotnie, dlaczego nie miałby zadziałać jeszcze raz? Oni są na to przygotowani m.in. poprzez zmiany pojęciowe i językowe jakie wprowadzają na naszych oczach. Np. “są przeciw nam? To znaczy, że mamy rację!” Taka narracja panuje, szczególnie wśród katoholików od dawna i działa. Że brak w tym logiki? A na co komu logika? Tylko przeszkadza w codziennym napawaniu się własną wielkością.
Z innej beczki: muszę wziąć w obronę Sienkiewicza, bo po raz kolejny widzę, że staje się on symbolem narodowego zaćmienia umysłowego.
To nie tak. Sienkiewicz pisał w szczególnych warunkach i w określonym celu. Wystarczy jednak czytać go uważnie i bez uprzedzeń, a dostrzeże się rys jego twórczości, na który rzadko zwraca się uwagę.
Sienkiewicz był, wbrew pozorom, bardzo krytyczny wobec “sarmackiej duszy”, co wyrażał poprzez m.in. ironiczne komentarze, delikatne sugestie itd.
Pan Zagłoba z całą powagą twierdzi np., że “Firlej jako kalwin ma sześć palców u stóp”, co Sienkiewicz przedstawia z taką powagą, że nietrudno zauważyć, że nie może być ona na serio. Klasyka aktorstwa komediowego.
Rzadko kto zauważa, że przedstawiając bohaterów, których nazwiska przyjmowali potem w roli pseudonimów inni walczący o Polskę, nie ukrywa ich umysłowego ograniczenia i lekkiej tępoty. Kmicic, Wołodyjowski i in. nie są przedstawieni jako tytani intelektu. Wręcz przeciwnie – zachwyceni jednak ich “wojennymi przewagami” nie chcemy dostrzegać, że są to ludzie dość ograniczeni, a i z charakteru nietędzy. Zbiera się na wymioty czytając sceny, w których Wołodyjowski prezentuje nieprawdopodobną wręcz służalczość wobec wyżej postawionych, bądź wygłasza “deklaracje” społeczno polityczne. To nie jest przypadek. Sienkiewicz wiedział co robi.
Problem w tym, jak się go czyta. Jeśli stolarz wyhebluje deskę, na której ktoś napisze coś głupiego, to mam winić stolarza? A Sienkiewicz traktowany jest często właśnie jako taki stolarz. Dał deskę – użyjcie jej jak chcecie. No i używają.
W matematyce jest tak (podobno, nigdy tak daleko nie zaszedłem), że po liczbie 665 jest liczba 666. Jakiś problem? Oczywiście!
http://www.fronda.pl/a/szatanska-glupota-na-helu-czyli-o-niewinnym-autobusie,113019.html
Wyjaśnienia szefów tej linii, że ich trasy zaczynają się od 650, a więc któraś musi trafić na liczbę 666 nie przekonują patriodiotów katoholikow.
No więc kto tu jest winien? PKS, matematyka czy ten, kto to “interpretuje”?
Itd. itd.
@ SLAWEK Walka na serio z Hitlerem zaczęła się po zaatakowaniu przez niego ZSRR (plus atak Japonii na USA). Łyknięcie Austrii i Czechosłowacji nie spotkało się z odporem, przeciwnie – z akceptacją. Podobnie postępowanie z Żydami jeszcze przed 1939 r. nie było powodem do jakichkolwiek sankcji, a w Polsce spotykało się z aplauzem katoholików (dziękuję @J.Luk za innowację językową). Wydaje mi się zatem, że Kaczyński ma duży margines swobody. Być może Kaczyński rozwali UE w obecnym kształcie. Ta jednak odrodzi się natychmiast, pod inną nazwą i bez balastu w postaci Polski, Węgier. Być może nas wywalą z UE. Z niechęcią zgadzam się z Panem, że nadziei można szukać w drastycznym obniżeniu poziomu życia. Ale to, ze zrozumiałych względów, bardzo mi się nie podoba.
@ J.Luk. Mam czelność nie zgodzić się z Panem w ocenie Sienkiewicza. To nie jest polski Zoszczenko. Napisał, zapomniane dziś, “Szkice węglem” przedstawiające nędzę i upodlenie polskiej wsi. Potem bardzo tego żałował. Obraz Polski w Trylogii jest diametralnie inny. No i robił z “tutejszych” – Polaków. Ciekawie pisze o tym Michał Łuczewski w “Odwiecznym narodzie”.
Ależ ja nie mówię o Sienkiewiczu jakom o geniuszu bez skazy, ani mi to w głowie nie postało. I zgadzam się, że różne powieści mają różną wartość. Sienkiewicz zawłaszczył umysły rodaków także talentem. Napisał kilka powieści o tematyce już przez innych poruszanej. Np. Kraszewski wcześniej napisał “Krzyżaków 1410”, o wiele lepiej pod względem historycznym przedstawiając problemy tamtej wojny, ale na tyle “sucho”, że narracja Sienkiewicza pobiła go samym językiem i płynnością akcji. Orzeszkowa napisała wcześniej “Rzym za Nerona”, ale to Sienkiewicz dostał nagrodę Nobla za “Quo vadis”. Itd.itd.
Najgorzej oceniam u Sienkiewicza właśnie powieści współczesne. Natomiast w historycznych widzę tę ironię (to prawda, że nie na miarę Zoszczenki), której brakuje w powieściach historycznych innych autorów. Mimo, że jak sam napisał w Trylogii – to była praca skierowana do konkretnych ludzi i w konkretnym celu, a więc nie twórczość dla samej twórczości.
Robienie Polaków z “tutejszych”. Cóż, to był akurat XIX wiek kiedy problem “narodu” zaistniał w świadomości Europejczyków. Przedtem jakoś mniej się nim przejmowano. Wtedy trwały gorące dyskusje kto jest narodem, a kto nie (Ukraińcy, Serbowie itp.). Sienkiewicz będąc zaangażowany politycznie włączył się do tej dyskusji. Czy udatnie? Z dzisiejszego punktu widzenia pewnie średnio, w tamtym czasie na czwórkę.
Mój ojciec chrzestny (wbrew pozorom, miałem takiego), Olgierd Górka zdobył trochę – dla wielu “złej” – sławy w ujeżdżaniu pana Henryka bez uprzęży. Serdecznie go naukowo nienawidził i u mnie w domu było to też rodzinne, bo ojciec się z Górką przyjaźnił, a reszta rodziny tradycyjnie nie śmiała nawet ciut spojrzeć na świat inaczej, niż jej głowa. Nawet mi do (mojej) głowy nie przyszło przyznać się (choć ojca wtedy już dawno w Polsce nie było), że “Trylogię” czytywałem z płonącymi uszami. Dziś mnie trochę jednak mdli.
@J.LUK – optymizm wywodzę z obserwacji rzeczywistości; jest wiele symtomów które trzebaby było opisać aby zrozumieć skąd on się bierze. Powiem tylko, że onegdaj w pracach naukowych wykorzystywałem bardzo ciekawą ale w Polsce mało znaną metodologię analizy rozumiejącej, opracowaną przez Maxa Webera. Ten niemiecki socjolog, według mnie dużo bardziej twórczy i wartościowy od Karola Marksa, zaproponował narzędzie, które pozwala na dość precyzyjne rozumowanie i wyciąganie wniosków, którze rzadko kiedy bywają nietrafne.
Konsolidajca i opór przeciw UE w szeregach PiS są już za nami. W partii rządzącej zaczęła się walka o schedę po obywatelu, którego Manuela Gretkowska niezbyt pieszczotliwie nazwała skurduplem. JK schodzi ze sceny politycznej jak to ładnie ujmowano w komunie – na stan zdrowia. Sposób budowania partii przez lata spowodował, że tam nie ma osobowości zdolnej przejąć władzę z zachowaniem dotychczasowej linii partii. Kilku potencjalnych następców zdaje sobie sprawę, że są w wieku, w którym zaburzenie normalnego rytmu demokratycznego kadencji wyborczych może zwyczajnie być groźne dla ich bezpieczeństwa osobistego. (To skurdupla juz nie dotyczy; przynajmniej tak twierdzą lekarze.) Na razie rubikon przemocy nie został przekroczony i dopóki nie ma ofiar śmiertelnych władza może się cofnąć. Po przekroczeniu tej granicy logika wojny domowej może być nieuchronna. Bardzo mądrze wskazują to władzy związki zawodowe w policji.
Po drugiej stronie sceny politycznej widać coraz bardziej, że pojawia się alternatywa dla PO w postaci auntentycznych ruchów demokratycznych w wykonaniu młodych ludzi. Dla przyszłości Polski oprócz odsunięcia PiSu od władzy ważne jest także odblokowanie sceny politycznej przez rozmycie istniejacego obecnie duopolu. Wyjątkowo destrukcyjnego.
*
Podzielam Pańską opinię o Sienkiewiczu. W Trylogii do której wracam czasami widać ten czasami sarkastyczny a czasami ironiczny krytycyzm Sienkiewicza wobec własnych bohaterów i narodu, zwłaszcza szlacheckiego. Od razu na myśl przychodzi mi luźno zapamiętana scena dialogu Zagłoby z Wołodyjowskim bodajże podczas przejazdu przez obóz Karolusa w Widłach Wisły i Sanu. Podziwiając znakomite fortyfikacje i wychwalając wysokie kwalifikacje jakie są wymagane aby w armiach zachodnich zostać oficerem, pada w rozmowie taka myśl – cytuję z pamieci a więc niedokładnie. “U nas po dwanemu szlachta kupą w dym chodzi i szablami goli, a co nie wygoli to ją wygolą”. Mimo krytycyzmu Sienkiewicz jest pełen miłości do swoich postaci. Warto pamiętać, że pisał to dla podtrzymania ducha w narodzie zniewolonym, który właśnie nie miał siły wydobyć się z marazmu po klęsce powstania styczniowego, a żadnej na razie okazji do wybicia sie na niepodległość nie było widać. Uważni czytelnicy wychwytują niuanse a pisowcy, którzy pewnie w życiu nie przeczytali niczego w całości, a na pewno niczego ze zrozumieniem, gloryfikują postaci, których sam Sienkiewicz nie narysował wyłącznie czernią i bielą.
Jak ważna dla Polaków i dla tożsamosci słowian w ogóle jest twórczość Henryka Sienkiewicza przekonałem sie na wakacjach w Chorwacji. Słuchając przez 2 tygodnie lokalnych rozgłośni radiowych kilka razy zetknałem się z audycjami w których albo omawiano konkretne dzieła Sienkiewicza, albo analizowano ich wpływ na świadomość narodową słowian bałkańskich, albo w quizie literackim było kilka pytań dotyczących twórczości pradziadka Bartłomieja.
*
Ten groteskowy wygłup Frondy z autobusem nr 666 na Hel wskazuje jak ciemni bywają ludzie z censusem magistrów.
*
@WEJSZYC – nie porównywałem kaczyzmu do hitleryzmu – wskazywałem tylko, że hitleryzm mając wielokrotnie większe zaosoby i szanse oraz sprzyjające okoliczności, z trudem przetrwał dwanaście lat, a tu mamy raczej groteskową i obciachową satrapię. Nie wykluczam jej zaostrzenia, ale nie bardzo widzę źródła finansowania tego bolszewizmu katoholików, bo politycy i kosciół nie są takimi źródłami. Owszem ukradną ale nie dołożą. Po wakacjach zaczną się zresztą protesty róznych grup pracowniczych, które będą stanowczo domagać sie podwyżek, skoro według rządzących istnieje takie eldorado finansowe. Zręczność propagandowa i komunikacyjna wewnętrznych najeźdzców na niewiele się zda wobec roszczeń kolejnych grup pracowniczych. Jestem coraz bardziej przekonany, że kaczystowska koncepcja autokracji wchodzi w fazę schyłkową.
@SLAWEK i @J.LUK No cóż, różnimy się w ocenie Trylogii. Mogę, idąc na kompromis, uznać S-cza za cynika, którego śladem poszli współcześni twórcy telenowel, komiksów o wyklętych i producentów odzieży patriotycznej. I on, i oni dostarczają produkty, na które jest zapotrzebowanie i na których można zarobić. Ironii, która Panów zdaniem występuje w Trylogii, nie dostrzegają nie tylko pisowcy, ale nie dostrzegały całe pokolenia Polaków, które Trylogię traktowały i traktują jako reportaż z Polski siedemnastowiecznej (śmiał się z tego już Prus, który też ironii nie dostrzegł, za to dużo uproszczeń i przekłamań). Podobno w naszej konspiracji IIWŚ roiło się od pseudonimów zaczerpniętych z S-cza. Ci ludzie traktowali bohaterów Trylogii najzupełniej poważnie. S-cz wychował “tutejszych” na Polaków (co trzeba poczytać mu za zasługę), ale z takim skutkiem, że potomek chłopa pańszczyźnianego uznaje się za spadkobiercę Kmicica, a nie łyczka, którego tenże Kmicic batem potraktował. To, że hordy kiboli święcą swoje szaliki i odpalają race na tzw. Jasnej Górze, uważam za pokłosie wizji historii narzuconej przez S-cza. Te same podgolone łby i ten sam bigos we łbie.
Naturalnie, że kaczyzm to nie hitleryzm, ale może coś na kształt frankizmu? Klerykalizm, antylewicowość, nacjonalizm, autorytaryzm, tradycjonalizm, wsobność. I żadnej ekspansji na zewnątrz. Nawet Andory nie próbowano podbić. A rządy frankistów trwały 40 lat. Trochę za dużo, biorąc pod uwagę nasze lata już nie młode.
@ WEJSZYC – pozostaniemy zatem przy własnych poglądach na temat Sienkiewicza. To z czym pewnie się zgodzimy, to że jego rola była niebagatelna i taka przez czas jakis pozostanie. A Prus cóż? Jak każdy wielki, wrażliwy artysta był zazdrosny – Sienkiewiczowi powodło sie lepiej.
TO że Polacy en mass traktują Trylogię jako źródło historyczne to przede wszystkim wina systemu edukacji i historiografii. Gdyby POlscy historycy pisywali z zacięciem epickim Normana Daviesa sienkiewiczowski obraz XVII wieku w Polsce dawno pozostałby zdemitologizowany. I tak np. KRK i kibole dowiedzieliby sie, żze nie było żadnej obrony Jasnej Góry przed Szwedami.
*
Porównania historyczne kaczyzmu do frnakizmu czy choćby reżimu Salazara w Portugalii są bardzo ryzykowne. Główymi przyczynami są geopolityka oraz faza rozwoju cywilizacyjnego. Nic z tego nie będzie – kaczyzm skończy mniej lub bardziej groteskowo lub groźnie po wyborach w 2019 roku lub najpóźniej dwa lata potem. Ale to inne opowiadanie.
Dla rozweselenia czytelników SO warto przywolać “naukową” analizę zjawiska: https://tabloidonline.blog/2018/07/27/mistrzowie-demolki-znalezione-podkrecone/
@SLAWEK Pięknie się różnimy. Fakt, Prus jak Henryk Mikołaj Górecki. Nie to, co disco polo.
@ WEJSZYC – to dał Pan czadu z tym disco polo. Moim zdaniem w tamtym czasie w Polsce było 4 wielkich pisarzy – Żeromski, Prus, Reymont i Sienkiewicz. Ci dwaj ostatni dostali Nobla choć jak wiemy mogliby to z powodzeniem być dwaj pierwsi. Dla formacji klasycznego polskiego inteligenta urodzonego w XX wieku znajomość tej literatury jest konstytutywna. Aby jednak trochę mniej poważnie podejść do rzeczy w końcówce weekendu można przypuszczać, że Kmicic rzucony w nasze czasy, rozpoznawszy realia wyborów roku 2015 kazałby jednak łyczków wybatożyć; a zwłaszcza zaś podwójnie za to że się śmią mieć za jego komilitonów. Nie chcę nawet przypuszczać co by kazał zrobić z politykami pewnej opcji …