Stanisław Obirek: Pod przymusem i niewystarczająco3 min czytania

22.11.2018

biskup wiara

Opublikowane 19 listopada 2018 roku „Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez niektórych duchownych” jest dokumentem opublikowanym zbyt późno i wyraźnie pod presją wydarzeń ostatnich miesięcy.

Głównie nacisku papieża Franciszka i coraz gwałtowniejszej debaty w polskich mediach.

Fakt, że zostało upublicznione na stronach episkopatu jednocześnie z polską wersją w języku włoskim i niemieckim jest oczywistym znakiem, że jego adresatami jest również Watykan i zaprzyjaźniony Kościół niemiecki, który w tej sprawie wypowiedział się wcześniej i znacznie skuteczniej.

Jest rzeczą oczywistą, że głównie sygnatariusze, czyli abp Stanisław Gądecki i abp. Wojciech Polak zachwalają swój na łamach portalu KAI dokument jako zdecydowaną odpowiedź na nadużycia pedofilii w sutannach. Również o. Adam Żak, pełnomocnik episkopatu do spraw walki z pedofilia nie może się dokumentu nachwalić.

Szczególnie elokwentny jest Gądecki, który powiada, że: „mamy zdecydowaną wolę oczyszczenia Kościoła z tych przestępstw i nadużyć”. Przy okazji tez przypomniał, że „już od 5 lat istnieje Centrum Ochrony Dziecka oraz koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży z ramienia Episkopatu, którym jest ks. Adam Żak SJ. Przypomniał też, że w każdej diecezji i zgromadzeniu zakonnym został mianowany specjalny delegat, upoważniony do przyjmowania zgłoszeń od ofiar bądź ich opiekunów. Poinformował, że obecnie są opracowywane programy prewencji, które niebawem będą obowiązywać w każdej polskiej diecezji i zgromadzeniu zakonnym”. Mało tego Gądecki zapewnia, że „inne instytucje niczego podobnego nie mają, nie posiadają ani koordynatorów, ani delegatów gotowych przyjęcie zgłoszenia, ani programów prewencji”.

To wszystko prawda. Problem polega na czym innym. To nie przestępcy sa głównym problemem dla polskiego społeczeństwa, ale biskupi, którzy od lat ich skutecznie kryją, a nawet przenoszą z parafii na parafię. W praktyce oznacza to, jak to określił mecenas Artur Nowak „wypuszczanie bestii na żer”. I to właśnie oni powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności nie tylko kościelnej (czytaj odwołani z funkcji), ale również karnej za utrudnienie prowadzenia śledztwa.

Owszem kilku biskupów (Andrzej Czaja z Opola, Piotr Libera z Płocka i Józef Guzdek bp polowy) ogłosili listy z przeprosinami już wcześniej, wspomnieli też o konkretnych przypadkach pedofilii w podległych im diecezjach. Jednak żaden z nich nie odpowiedział na prośby o kontakt Fundacji Nie lękajcie się. Nikt z biskupów nie odpowiedział na zaproszenia posłów od lat monitorujących nieprawidłowości w stosunkach państwo-kościół. Żaden z nich nie odniósł się nigdy do skandalicznych wypowiedzi kolegów biskupów obwiniających ofiary (abp Józef Michalik w sprawie księdza pedofila z Tylawy). Nie wspominając już o wielkim skandalu związanym z demoralizacją kleryków jakiej przez lata dopuszczał się abp Juliusz Paetz w Poznaniu. Wiadomo, że rola kardynała Stanisława Dziwisz jako sekretarza papieża Jana Pawła II w tuszowaniu pedofilii w całym Kościele „jest nie do przecenienia”. Ona również czeka na swoje wyjaśnienie.

Dopóki hierarchowie katoliccy będą się zachowywać jak udzielni książęta i nie będą reagować na próby kontaktu obywateli tego kraju zainteresowanych normalizacją statusu ich instytucji w Polsce i upolityczniona obecnością w przestrzeni publicznej niektórych duchownych (z Tadeuszem Rydzykiem na czele) wszystkie ich dokumenty, choćby przejęte „najwyższą troską” i „przepełnione smutkiem” i „zapewniające o modlitewnej pamięci” pozostaną pustym, a nawet obłudnym głosem. Ich wiarygodność jest żadna.

Print Friendly, PDF & Email
 

2 komentarze

  1. Adam Naslawski 23.11.2018
  2. Obirek 23.11.2018