17.01.2020
Odpowiada z Nowego Jorku na to pytanie na swoim blogu Andriej Illarionow, w przeszłości doradca ekonomiczny Putina, obecnie jego kompetentny krytyk.
O czym to wszystko świadczy?
O tym, że w głowie Putina utrwaliła się geopolityczna wizja świata, w której historyczna Rosja obejmuje obszary Białorusi i Ukrainy, to znaczy Czarnomorze (Doniecko-Krzyworoska Republika Radziecka, Noworosja) i Kraj Zachodni, a narody rosyjski, ukraiński i białoruski są etnicznie, historycznie i duchowo – tożsame.
A także o tym, że zdaniem rosyjskiego prezydenta obecna sytuacja na świecie jest niezwykle korzystna dla realizacji projektu, który ze względu na stosowaną przez Putina terminologię oraz próby zrehabilitowania tak zwanego polskiego pochodu Armii Czerwonej — 1920 — można nazwać nowym pochodem na zachód.
Jeśli ów projekt ma się zakończyć sukcesem, musi zostać starannie przygotowany.
Zasadniczym elementem prowadzonych obecnie przygotowań jest urabianie przywódców Ukrainy i Białorusi. Na ten temat w ostatnim czasie zostało już dostatecznie dużo powiedziane i nie warto się powtarzać.
Rzecz w tym, że w obecnej sytuacji geopolitycznej tylko dwa państwa mogą pokrzyżować te plany, a przynajmniej utrudnić ich realizację; są to Stany Zjednoczone Ameryki i Polska. Angela Merkel odchodzi na emeryturę, Boris Johnson jest zajęty brexitem, Macron przeżywa akurat przypływ czułości do Putina. Trump też ma do prezydenta Rosji stosunek ambiwalentny, ale w USA istnieje jeszcze „głębokie państwo” i Kongres może nieźle uprzykrzyć agresorowi życie. Jedynym krajem, którego polityczne przywództwo i elity intelektualne są w stanie w stawić realny opór awanturniczym zamiarom Putina – na gruncie dyplomatycznym, politycznym, finansowym, technologicznym, wojskowym – oraz okazać wymierną pomoc ofiarom aneksji, jest wspierana przez USA Polska.
Dlatego trzeba spróbować odizolować Polskę, jeśli nie całkowicie zniszczyć, to przynajmniej poderwać szczególne relacje między Waszyngtonem i Warszawą, rozbudzić w Amerykanach wątpliwości co do przywiązania Polski do wartości cywilizacji zachodniej. Znakomicie nadają się do tego tematy antysemityzmu i Holokaustu, na które i Trump i Kongres są szczególnie uwrażliwieni.
Czy jest to projekt, który można zrealizować wyłącznie na drodze wojennej? Oczywiście, że nie. Z punktu widzenia Putina w obecnych warunkach znacznie korzystniejsze byłoby rozwiązanie hybrydowe – połączenie nacisków, szantażu, gróźb, przekupstwa i pozornie cywilizowanych zagrywek dyplomatycznych. W tym kontekście znamienne jest freudowskie przejęzyczenie prezydenta Rosji – o porozumieniu w Mińsku z 30 września 1938 – którego skorygowanie redaktorom oficjalnej strony internetowej Kremla zajęło cztery dni.
Istotnym elementem przygotowań jest stworzenie infrastruktury logistycznej. 23 grudnia Putin otworzył kolejową część Mostu Krymskiego. Jeśli zajdzie taka potrzeba, inwazji na Czarnomorze można dokonać teraz od strony Perekopu.
Istotnym warunkiem zarówno urzeczywistnienia samego projektu, jak i utrzymania stabilnej sytuacji gospodarczej agresora w trakcie i po jego realizacji, jest posiadanie poduszki finansowej. W 2019 budżet federalny wykazał nadwyżkę w wysokości trzech trylionów rubli. Rosja zgromadziła również pięćset pięćdziesiąt miliardów dolarów rezerwy walutowej. Na początek powinno wystarczyć.
Jeśli chodzi o termin, to uwzględniając warunki pogodowe, uroczystości 75 rocznicy zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami, które 9 maja odbędą się w Moskwie z udziałem gości zagranicznych też mają do odegrania swoją rolę, a także planowaną datę zakończenia manewrów wojsk NATO DEFENDER-Europe 2020, można przypuszczać, że decydująca faza „nowego pochodu na zachód” najprawdopodobniej rozpocznie się na przełomie maja i czerwca bieżącego roku.
Powrót Rosji do imperialnej polityki jest poza wszelką wątpliwością, a taka polityka istotnie wymaga propagandowej oprawy. Dziś głównymi dziedzicami niemieckiego nazizmu są przede wszystkim Iran i Turcja (obydwa te kraje są rekordzistami pod względem sprzedaży “Mein Kampf”, a w wypowiedziach ich polityków powtarzają się zachwyty dla nazistowskiej ideologii), Putin ochoczo kolaboruje z obydwoma tymi dyktaturami. Pan Duda, mógł po prostu odpowiedzieć: Wy kanieczno szutities, gospodin Putin i zauważyć, że Stalin kolaborował z Hitlerem wtedy, a Putin kolaboruje z dziedzicami Hitlera dziś. (To wymagałoby wiedzy i odwagi, ale ani o jedno, ani o drugie oskarżyć Andrzeja Dudy się nie da.)
A swoją drogą “Najlepszy sojusznik Aleksandra Bregmana” jest dziś wart przypomnienia, bo to doskonała dokumentacja współpracy Stalina z Hitlerem. (Miałem z tą książką zabawną przygode, bo jedąc w latach 70. z Szwecji do Polski zostałem przez celnika w Świnoujściu poproszony o otworzenie walizki. W walizce było kilka szmatek na wierzchu, a reszta to książki. Celnik ze złosliwym uśmiechem wyjmował je i układał w stosy. Kiedy dotarł do dna, spojrzał na mnie, zabrał książkę Bregmana i powiedział: “to dla mnie, a resztę, proszę zapakować”.