23.04.2020

W obecnej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem dla Polski byłby TRON (Tymczasowa Rada Ocalenia Narodowego – skojarzenia z WRON jak najbardziej prawidłowe), w skład której weszliby przede wszystkim najwyżsi stopniem wojskowi. Po wzięciu pod klucz Kaczki i jego najbliższych współpracowników w trybie natychmiastowym TRON powinna wyłonić cywilny rząd tymczasowy, którego głównym zadaniem byłoby przygotowanie wyborów powszechnych i równoczesne osądzenie aresztowanych, pod zarzutem pełzającego zamachu stanu.
TRON mogłaby się zobowiązać do zaproszenia i zabezpieczenia swobodnej pracy obserwatorów międzynarodowych (ze szczególnym uwzględnieniem przedstawicieli UE), mogących przyglądać się procesowi Kaczki i jego bandy, jak również przygotowaniom do wyborów i ich przebiegowi. Siłą rzeczy nie byłoby mowy o żadnych formach kampanii, w związku z czym kandydaci powinni być osobami powszechnie znanymi oraz uzyskać rekomendację TRON-u, jak i rządu tymczasowego. Z oczywistych względów nie mogliby być wybierani ludzie związani z PiS, który musiałby zostać zdelegalizowany.
TRON i rząd tymczasowy uległyby samorozwiązaniu z chwilą wyłonienia nowych władz. Do tego czasu na terenie całego kraju obowiązywałby stan wojenny, któremu obecna sytuacja mocno sprzyja. Niżsi rangą urzędnicy osadzeni na stanowiskach z ramienia PiS, mogliby zachować stanowiska pod warunkiem pisemnej deklaracji o pełnym podporządkowaniu decyzjom TRON-u i rządu tymczasowego.
Przy rozlicznych wadach proponowanego rozwiązania, ma ono trzy fundamentalne zalety. Po pierwsze, natychmiastowo rozwiązuje sprawę niszczenia państwa. Po drugie, uwiarygodniłoby w oczach opinii międzynarodowej przywiązanie Polski do zasad demokracji (tylko pozornie brzmi to w kontekście powyższego jak paradoks – wszak działania TRON-u i rządu tymczasowego nie byłyby dla kraju bardziej dewastujące niż obecny quasi-demokratyczny chaos). Po trzecie, Polska miałaby szansę stosunkowo szybkiego odzyskania wiarygodności jako członek UE.
Jest jeszcze jedna istotna kwestia. Odsunięcie PiS od władzy w ramach dotychczasowych procedur demokratycznych, nawet jeśli możliwe, w istocie niczego w Polsce nie rozwiąże. Śmiem twierdzić, iż ekipa postpisowska, zapewne w znacznej mierze oparta na ludziach z PO, może być jeszcze gorsza niż to, z czym mamy do czynienia obecnie. Roszada PO za PiS to ślepa uliczka. PiS nie tyle obniżył, ile zhańbił wszelkie standardy demokratycznego państwa prawa, a oddając władzę pokojowo, zapewne zawarłby z następcami szereg porozumień wykluczających odpowiedzialność karną. […]
Wrzód polskiej demokracji należy wypalić do żywego. Pozory demokracji są w swych długofalowych skutkach gorsze niźli jej brak i dokładnie z takiego założenia wychodzi Kaczka, z tym że on i jego totumfaccy mają jedynie tyle pomyślunku, by w imię utrzymania władzy doprowadzić kraj do ruiny, natomiast brak im siły woli, żeby władzę spożytkować na coś więcej, niż zaspokajanie niskich zaściankowych ambicji. […]
Tekst autora został skrócony w toku redakcji. Miejsca skrótów zaznaczono.

Tadeusz Kwiatkowski
Pedagog, publicysta
Rocznik 1977. Absolwent Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Jednostka głęboko aspołeczna. Przejawia objawy organicznego uczulenia na polski patriotyzm, pojmowany jako przekonanie o nadrzędnej roli Polski w historii, oraz tzw. polskiej racji stanu w stosunku do interesów Europy w dobie postępujących procesów globalizacji. Z przekonania i zamiłowania antyklerykał. Na razie, od blisko dwudziestu lat szczęśliwy mąż, od kilku również ojciec; od ponad dekady aktywny entuzjasta biegów długodystansowych.
A gdzie miejsce dla Kościoła? Na TRONIE? Bez wypalenia Kościoła ogniem i żelazem niewiele się w Polsce zmieni.
Warunkiem koniecznym do pozytywnych zmian w tym kraju jest REALNY rozdział KRK od państwa ( tzn Kościół z dala od : polityki , edukacji i państwowych pieniędzy …..) , Francuzi to już zrozumieli w 1905 ( !! ) . Tylko nie bardzo widzę KTO miałby to w PL zrobić….. Kiedyś wahadło pójdzie w drugą stronę , chyba że PL zostanie do końca świata skansenem katolickiego ciemnogrodu…??
Także mi się kiedyś wydawało, że pomoże już tylko zasiew żubra i tupot mew, aby Kraj nasz piękny od wszelkiego złego łącznie z nami samemi uratować.
Historia cywilizacji jednak wskazuje, że nie należy ustawać w wysiłkach.
Ad rem, jedynie to wyłonienie o którym pan pisze.., wyłowienie byłoby lepsze, wyłonienie bowiem wskazuje na proces wyboru a z tym znowu mogłyby być kłopoty.
Popatrzmy inaczej, oto historia daje właśnie nam szansę aby dumnie kroczyć drogą wysokich standardów oraz demokracji, być może tak właśnie buduje się perfekcyjne społeczeństwa – nie od parady przecież jesteśmy narodem wybranym.
PS. pisze pan także, że jest pan jednostką głęboko aspołeczną, ja zaś z natury jestem głębokim konformistą i trenuję głęboko w sobie różne rzeczy, m.in. poczucie humoru.
Po ilości komentarzy pod postulatem autora widać jak odważni są intelektualiści. Tez suweren.
Wreszcie doczekałem najtrzeźwiejszego głosu w toczonych na SO dysputach. To zjawisko zwane “pisem” dobrowolnie władzy nie odda dopóki zipie jego herszt. Za wszelką cenę. Na polskiego Stauffenberga bym nie liczył tym bardziej, że polskie siły zbrojne zostały zglajszachtowane przez AM. Obecni dowodzący armią mają odwagę zająca, a już starożytni wiedzieli, że waleczniejsze są zające dowodzone przez lwa niż lwy prowadzone przez zająca. Trzeba o tym mówić głośno, bo sytuacja bez rozlewu krwi się nie zmieni. Wszelkie zaklinanie pobożnych życzeń typu: “powinniśmy”, “należałoby” czy tym podobne sprawiają coraz większą uciechę obłąkanemu firerkowi. Kto uważa, że sytuacja w Polsce poprawi się gdy Duda przegra wybory, lub że demokracja odrodzi się po upadku “pisu” jest pięknoduchem niewartym butów w których chodzi. Polski wrzód nabrzmiał na tyle, że musi zostać przecięty, a to będzie bolało. Wszystkich. Nie da się jednak od tego uciec. Opóźnianie tej operacji przyniesie tylko większe straty. Obecna cała klasa polityczna jest przeżarta najgorszymi wadami, które kiedyś spowodowały upadek państwa. Ktoś musi rozpędzić ten taniec chochołów. Chylę czoła przed Autorem, bowiem pierwszy głośno powiedział: Król jest nagi!
Polski wrzód nabrzmiał na tyle, że musi zostać przecięty, a to będzie bolało…. Tak , tylko KTO miałby to zrobić …?! Suweren kupiony za 500+ wyciągnięte z jego kieszeni…??! Wszystkie rządy w PL wywracała pusta micha suwerena , a ta jest już na horyzoncie zdarzeń…Ani słowa o Kościele – czynniku sprawczym obecnej sytuacji.
Z Kościołem jest, jak z karaluchami. Kiedy masz w mieszkaniu to robactwo i wytrujesz je czymś,
po niedługim czasie będziesz je miał z powrotem, bo przylezą od sąsiada. Dlatego ta czarna mafia musi zostać potraktowana kompleksowo, bowiem natychmiast się odrodzi. Ale z tym trzeba uważać, bowiem natura nie znosi próżni i miejsce jednego zaraz zajmie drugie. Jeśli świat nie uwolni się od dławiącego uścisku religijnego słabo widzę przyszłość. Jesteśmy w piekle, które stworzył człowiek. Lasciate ogni speranza.
Dwa dni temu napisałem pod tym felietonem komentarz:
“Także mi się kiedyś wydawało, że pomoże już tylko zasiew żubra i tupot mew, aby Kraj nasz piękny od wszelkiego złego łącznie z nami samemi uratować.
Historia cywilizacji jednak wskazuje, że nie należy ustawać w wysiłkach.
Ad rem, jedynie to wyłonienie o którym pan pisze.., wyłowienie byłoby lepsze, wyłonienie bowiem wskazuje na proces wyboru a z tym znowu mogłyby być kłopoty.
Popatrzmy inaczej, oto historia daje właśnie nam szansę aby dumnie kroczyć drogą wysokich standardów oraz demokracji, być może tak właśnie buduje się perfekcyjne społeczeństwa – nie od parady przecież jesteśmy narodem wybranym.
PS. pisze pan także, że jest pan jednostką głęboko aspołeczną, ja zaś z natury jestem głębokim konformistą i trenuję głęboko w sobie różne rzeczy, między innymi poczucie humoru.”
I do kogo jest to komentarz, do tekstu?, do komentarzy?, do mew? do żubra?
Zwrócę teraz uwagę na kwestię poważniejszą, otóż tekst polemiczny może być oczywiście pisany językiem żartu, kolokwializmu, także prowokacji – jednak powinniśmy zwrócić uwagę, żeby nie prowokował do nienawiści – żart zaś nie życzenia zdrowia osobie publicznej, w przestrzeni publicznej żartem nie jest.
Pozdrawiam życząc zdrowia, Piotr Klamut
Ależ oczywiście – zgadzać nigdy nie należy się na to, na co się nie ma ochoty.
Na przykład ja kopertę z niezbędnikiem tych majowych wyborów, jeżeli ją w skrzynce znajdę, jak już zresztą tu zapisałem po prostu wyrzucę – dlatego, że one powinny odbyć się w taki sposób żeby wszyscy czuli się bezpiecznie. I ani Kaczyński ani Kidawa.. (można by tu wymieniać tych wszystkich, którzy chcieliby może zostać moim prezydentem) nie mają na to najmniejszego wpływu oraz mieć nie będą, w wyobraźni także nie, przynajmniej mojej.
Rzecz idzie o wzbudzanie nienawiści – pański tekst polemiczny jako taki, dla mnie zły nie jest, nawet się przy piosence śmiałem, a i bym do OjCzystej wpadł być może przy okazji na wódkę, no gdyby nie ta zaraza, ale to ja – jeden z najłagodniejszych, a są jeszcze inni..
Demokracje szanować trzeba, i umieć zwyciężać trzeba – w wyborach.
O powstaniu to była inna kwestia, żeby wtedy po bohaterach nie jeździć jak po głupkach.., o tym kwiatku to nie pamiętam, no ale dobrze żeś pan nie skoczył, pewnie wiedziałem, że pan nie skoczy no bo tak napisać.., daj pan spokój.
Ja nie potrafię panu odpowiedzieć na pytanie dlaczego ostatnie wybory parlamentarne nie doprowadziły do istotniejszej zmiany proporcji partii politycznych w Sejmie.
Podejrzewam jednak, że różnimy się w przypuszczeniach – ja sądzę, że ze względu na słabość oferty społecznej opozycji – było wiele okazji do działań w ramach instytucji demokratycznych, np. wobec niedobrze przeprowadzanej reformy edukacji, takich nie wykorzystano.
Nie sądzę żeby można było przewidzieć tak spektakularną klęskę powstania warszawskiego – w sensie kosztów społecznych, a przyczyny podjęcia wtedy walki były na pewno inne niż potrzeba wykorzystania barykady do imponowania Marceli.
Nie tylko, mogła na przyklad sformułować dawno przed wyborami tzw. gabinet cieni, wtedy sprawnie liczyć alternatywne założenia polityki energetycznej, świadczeń socjalnych, wydatków na armię, przedstawić widocznie lepsze założenia reformy edukacji i służby zdrowia… można by wymieniać, i wtedy wykorzystać sprawnie instytucje o znaczącym jeszcze kredycie zaufania społecznego, np. KOD był taką kiedyś niewątpliwie, do popularyzacji tezy, że możemy być lepsi, a wtedy wyborcy poprosiliby przedstawicieli opozycji żeby ich liczniej reprezentować w Sejmie.
Ale mi się imię Marcela dobrze kojarzyło, nawet mi się kojarzy z Zosią, i nie z NP.., wydaje mi się, że intuicyjnie pojmuję pańską niechęć do polskiej martyrologii w jej różnych
przejawach – my tu o powstaniu warszawskim a jeszcze temacik wyklętych na podorędziu, cóż, świata nie naprawimy obyśmy nie popsuli. Jednak kiedy chodzę po Powiślu,
i tu tablica z kotwicą a tam pomnik sapera, to mi się nie wydaje żeby o migdały chodziło, Campo di Fiori Czesława Miłosza chyba trafnie przedstawia inne powstanie w Warszawie i częsty brak intencji rozumienia. Amen.
A właśnie takiego oglądu rzeczy dotyczył mój kiedyś komentarz o “broni w rękach” – czyli minęliśmy się wtedy w rozumieniu; jeszcze sprzedaż białych rozgwiazd tam zdaje się, że została. Ja mam jednak awersję do stosów, może za wyjątkiem stosów atomowych zamiast stosów węgla, poza tym Bruno miał rację.
Wyjaśniłem istotę mojego komentarza sprzed wielu miesięcy; ja także bym wolał, żeby dzieci uczyły się w szkołach zamiast bawić się bronią. Prezesowi mógłbym raczej życzyć ogródka. Giordano Bruno popadał jedynie zdaje się, że w niewielką megalomanię, ciekawe, że zostawszy księdzem zaczynał od nauki papieża a podróże rozpoczął od doktoratu z teologii, w końcu XVI wieku kościół wykonywał chyba próbę zwrotu, lecz poszło na marne. Nie wiem czy padł ofiarą polityki czy konsekwencji wykluczenia.
Współczesne stosy bywają metaforyczne, szkoda jest jednak zwykle wielokrotna gdyż zawsze najpierw płoną w głowach podpalaczy.
Niestety uważam, że nie ma pan racji, ale porusza pan ważną charakterystykę władzy politycznej w Polsce, nazywając jej uprawianie, jak rozumiałbym w niedobrej praktyce, i taka opinia mnie cieszy – “zabawą”. Dodam jedynie, że dla interesów jak ja je określam plemiennych. Ta charakterystyka plemienności dotyczy także często opozycji, per saldo uważam wyznaczając wtedy jej słabość. Władza polityczna, tzn. ustawodawcza i wtedy w części wykonawcza z nadania politycznego, jest bowiem powinnością wobec już nie tylko jej wyborców lecz wobec całego społeczeństwa. Sejm został wybrany w procedowaniu demokratycznym i stąd władza w Polsce jest legalna. Demokracja jest wartością konieczną.
Zwrot wyznaczy dopiero trwałe “odpalenie” koniecznych i lepszych standardów jej sprawowania – jak już pisałem, często dziwię się widocznym słabościom, także intelektualnym (jeżeli oczywiście swoim wątłym intelektem je ogarnę), lecz cóż ja, ja sobie wtedy pływam po morzach, czytam i ogólnie bimbam, zamierzam także nauczyć się pilotować samolot i zrobić kilka piruetów – nie każdy może być może być politycznym geniuszem.
A ocena powstania warszawskiego widzę ze zdziwieniem, że wzbudza tu duże emocję, skłaniam się ku opinii, że nie można było przewidzieć rozmiaru klęski a jeszcze chyba nie dorosłem do tego żeby w pełni zrozumieć dlaczego po drugiej stronie rzeki armia sowiecka to wszystko wyczekała a polski rząd emigracyjny wcześniej nie ogarnął. Pan pisze o żołnierzach, ja starałbym się zrozumieć dowódców. A że kiedyś napisałem, że pod okupacją się sięga po broń nawet gdy brak nadziei, a może właśnie wtedy, bo tak sądzę.
A póki co …
https://uploads.disquscdn.com/images/53de1f57a35e7807fcafcb75d7fb8d366fe401eec347411e2772aa88ae766bb1.jpg
o Mr. Szubienica, no ja się tu ciągle uczę… a może poczta jakaś nie doszła?