
Donald Trump zrezygnował z bojkotu wyborów i przygotowuje się do przekazania władzy wybranemu prezydentowi. Joe Biden powoli kompletuje swoją administrację, która zastąpi odchodzącą machinę biurokratyczną, w dużym stopniu odpowiedzialną za coraz większą izolację USA na arenie międzynarodowej.
Polski rząd również będzie musiał przemyśleć swoją strategię dyplomatyczną. Czas umizgiwania się do kapryśnego gospodarza Białego Domu bezpowrotnie minął.
Również katoliccy biskupi w USA starają się wypracować modus vivendi z nowym prezydentem. Jest on wprawdzie katolikiem, ale w sprawie dla wielu biskupów (w tym są podobni do swoich polskich kolegów) najważniejszej, czyli wobec prawnego dopuszczenia aborcji — ma zdanie podobne do większości Amerykanów, czyli jest zwolennikiem jej dopuszczenia.
Jeden z nich, abp José Gomez z Los Angeles, jeszcze z nominacji JPII (mianował go biskupem pomocniczym w Denver w 2001 i diecezjalnym w San Antonio (2004-2011) i BXVI (mianował go biskupem Los Angeles) jest za konfrontacyjnym stylem polityki. Inny, bp Robert McElroy (nominacja Franciszka) z San Diego uważa, że byłoby to sprzeczne nie tylko z tradycją amerykańską separacji religii i polityki, ale również z tradycją konferencji episkopatu USA. Jak powiedział dziennikarzowi National Catholic Reporter: Konferencja działała na podstawie zasady, że Kościół nie ma misji politycznej w porządku publicznym, ale ma misję moralną w porządku politycznym — kontynuował — a mianowicie wskazać moralny wymiar kwestii polityki publicznej, aby pomagać w kształtowaniu sumień wierzących. Należy sądzić, że stanowisko McElroya przeważy, choć to Gomez jest przewodniczącym episkopatu. Również bp Mark Seitz z El Paso wypowiedział się za dystansem wobec polityki prezydenta elekta. Tym bardziej że wielu biskupów odniosło się z rezerwą do propozycji Gomeza, by powołać specjalną grupę do kontaktów z prezydentem.
Abp. Waszyngtonu Wilton Gregory, który 28 listopada dostanie od papieża Franciszka kapelusz kardynalski, zapowiedział, że będzie współpracował z prezydentem Joe Bidenem w sposób oparty na wzajemnym szacunku.
Niezależnie od różnic w podejściu do polityki chyba za najbardziej reprezentatywny głos należy uznać to, co powiedział bp Christopher Coyne (nominacja Franciszka z 2015 roku) z Burlington, ze stanu Vermont przy granicy z Kanadą:
„Myślę, że powinniśmy z radością powitać powrót normalności do rządu, szacunek dla struktur i szacunku dla demokracji” – powiedział. „To powinien być dobry grunt do rozpoczęcia”.
Trzeba mieć nadzieję, że kiedyś podobne stanowisko będzie miał okazję przyjąć polski episkopat. Na razie u nas do normalności daleko.

Stanisław Obirek
Profesor
Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita. Ur. 1956
Więcej w Wikipedii
Ostatnie artykuły Autora
6 najnowszych
Wspomniany w komentarzy Thomas Paine pisał, że moim kościołem jest mój umysł. Ciekaw jestem, co jest w umyśle Kaczyńskiego et consortes. Obawiam się, że poza obsesją na punkcie władzy jest tam przepastna pustka.
Wydaje mi się, że Kościół w USA a ten w Polsce to dwa odrębne światy. Ktoś kiedyś wspominał na łamach SO, że w Stanach za słowa o LGBT Jędraszewski wyleciałby z każdej szanującej się katolickiej uczelni. Tam Kościół wydaje się bardziej liberalny i otwarty na dyskusję z ateistami czy innymi religiami – autentyczną a nie fasadową. Naszym politykom dobrze byłoby poczytać Thomasa Jeffersona lub Thomasa Paine’a czy też Fryderyka Wielkiego. Ojcowie założyciele nie opierali rodzącego się państwa na religii (byli w większości deistami) tylko na wolności i równości wszystkich obywateli USA. Polecam panu Kaczyńskiemu (ale też członkom i sympatykom PiS-u) szczególnie lekturę wspomnianego Paine’a – „Wieku rozumu” czy „Praw człowieka”. Ale to nie ich horyzonty intelektualne.
Czy pustka to nihilizm ? Może dlatego Kaczyński tak często o tym mówi.
Gdy goście zaczynają rozprawiać o własnej uczciwości to gospodarz powinien przeliczyć widelce na
stole.
Czasami myślę , że napędza go chęć zemsty za śmierć brata i jednocześnie on sam pragnienie pochówku na Wawelu.
To pierwsze ma mu załatwić Zbigniew Ziobro a to drugie suweren i polscy biskupi.
Trzeba zdemolować system wymiaru sprawiedliwości by można było wsadzić tych których Kaczyński wskaże .Przy okazji Ziobro et consortes mogą załatwiać swoje brudne interesy.
Suweren obdarowany transferami głośno krzyknie w TVPis ‘’ Kaczyński na Wawel !’’
A biskupom trzeba się przypodobać na wszelkie możliwe sposoby by to zrobili.
A tu nagle rzeczywistość skrzeczy. Może stąd te napady wściekłości ?
Obawiam się że naszym politykom żadne lektury nie pomogą, biskupom zresztą też. Jeśli na Jasnej Górze do pulpitu podchodzi biskup i mówi że premier i minister zdrowia to ewangeliści Mateusz i Łukasz to właściwie zamyka dyskusje. Podobnie nominat do kapelusza kardynalskiego z racji rezydencji w pałacu arcybiskupów krakowskich Marek Jędraszewski który piszę prace ale nie czyta przytoczonej przez siebie bibliografii, chodzi o tego słynnego Kpinomyrka czy jakoś tak. Problem z wpływem Radia Maryja narastał od lat i szkoda że JPII nie był zdolny tupnąć nogą jak na teologów wyzwolenia. Sprawy nie załatwił też papież Ratzinger ani Franciszek. Piszę o tym ponieważ właśnie obejrzałem czeski dokument „Jak Bóg szukał Karela”. To bardzo nie fair ze strony Watykanu że najpierw nas zewangelizowali a kiedy pojawiła się patologia z Radiem Maryja mająca wpływ na wybory i zdegenerowana grupa biskupów co minęła się z powołaniem i wznieca napięcia społeczne to umywają ręce. A skoro tak to ludzie już biorą sprawy we własne ręce i wypisują dzieci z religii. Akcja – reakcja ale brak akcji też wywołuje reakcje
Ciekawe, że KAI odnotował informację, która nie tylko dla niektórych biskupów amerykańskich ale i większości, a może i wszystkich jest szokująca, że kardynał nominat z Waszyngtonu Wilton Gregory: „Zapewnił ponadto, że w kierowanej przezeń archidiecezji komunii nie odmówi prezydentowi ani on, ani żaden z pracujących w niej księży.
Przypomnijmy, że komunii udzielał Joe Bidenowi również papież Franciszek”.
Być może to przełom i zapoczątkowana przez JP2 obsesja na punkcie aborcji odchodzi w przeszłość w KK
Obsesję hierarchów może wyleczyć tylko ich przejrzenie się w lustrze opinii społecznej. Procedury kościelne w zakresie samoodnowy tj wielki post czy mea culpa nie działają. To że został zwołany synod o pedofilii to tak naprawdę zwieńczenie całej historii nacisków mediów, odpływu wiernych, wyroków sądowych i najazdów policji. Franciszek jednak potrafi słyszeć głosy zwykłych ludzi, kiedyś do biskupów powiedział że ludzie się z nich śmieją. Przed wiekami pod wrażeniem opinii ludu kościół potrafił kogoś kanonizować bez żadnego procesu. Dziś przez większość kleru ten głos nie jest słuchany. A sami z siebie czytając np by cesarskie oddać cesarzowi rozumieją jako oddać papieżowi .. episkopatowi .. księdzu dyrektorowi. Wiadomo że nie chodzi o zmianę dogmatów czy zestawu ksiąg kanonicznych pod wpływem opinie publicznej. Chodzi o zasadniczą postawę wobec ludzi, świata i tego co sami głoszą.