06.12.2020
Odkąd istnieje PiS, a wcześniej PC, obserwuję i opisuję to ugrupowanie. Gdy słucham dzisiejszych komentatorów — wielu z nich obudziło się o co najmniej 20 lat za późno — widzę sporo naiwności w ocenach tej partii i jej zamiarów.

Tymczasem, moim zdaniem, ugrupowanie to łączy cechy skrajnie prawicowej i populistycznej formacji politycznej z cechami typowej mafii, organizacji przestępczej wrosłej w państwo.
PiS opiera się na pięciu filarach:
- Formacji wodzowskiej, wręcz skrajnie dyktatorskiej, antydemokratycznej;
- Typowej organizacji przestępczej, skoncentrowanej na bogaceniu się w sposób nieuczciwy;
- Dyspozycyjnej wobec partii-gangu prokuratury, która zapewnia bezkarność i ściga pod byle pretekstem przeciwników;
- Propagandzie zorganizowanego kłamstwa na wielką skalę;
- I wreszcie na rzeszach fanatycznych wyznawców, kompletnie ogłupionych przez propagandę.
Warto się przyjrzeć konstrukcji tej partii odbitej w statucie. Zdanie „Prezes jest najwyższą władzą wykonawczą w partii” oddaje jej istotę. Prezes sprawuje władzę jednoosobowo, przez nieograniczoną liczbę kadencji, a procedura wyborcza i wyłanianie kandydatów są tak skonstruowane, że prezes również sam się wybiera, bo wybierają go delegaci, których on ustanawia (na wszelki wypadek nikt inny nie kandyduje). Co więcej, wszelkie organy kolegialne mogą podejmować istotne uchwały tylko „na wniosek prezesa”, a prezes, jako najwyższa władza i tak może je zmienić.
Dla kontrastu, w organizacji demokratycznej, w KOD, jedyną kompetencją przewodniczącego, która nie wymaga przegłosowania przez zarząd, jest zwołanie zebrania. I na tym koniec, a najwyższą władzą jest walny zjazd.
Ta partia ma od początku drugie oblicze, oblicze gangu. Ciemne interesy na ogromną skalę i całkowite posłuszeństwo wobec prezesa-capo. W tej chwili pewne mafijne instytucje zostały nawet ustanowione w skali państwa, choć jawnie i formalnie nie istnieją. Np. haracze, czyli „obowiązkowe darowizny” dla partii i jej bosa, lub wskazany przez bossa cel (TVP, Rydzyka…). Każda spółka skarbu państwa i każdy, kto dostanie lukratywną posadę, odpala „obowiązkową darowiznę”.
Zaopatrzenie wszystkich funkcyjnych i ich rodzin wysoko płatnymi synekurami służy też dyscyplinie w gangu. Podskoczysz — wylatujesz, ty i twoja rodzina, ze wszystkich synekur. Tak jak w gangu istnieje instytucja „słupa” do ukrywania majątku. Takim słupem jest np. „Instytut im. Lecha Kaczyńskiego” – fikcyjna instytucja, która nic nie robi, poza byciem właścicielem spółki „Srebrna”. Władze tego „instytutu” to Kaczyński, Czabański, „pani Basia” i żona Czabańskiego. „Instytut” ma siedzibę w mieszkaniu Jarosława Kaczyńskiego i istnieje wyłącznie na papierze. Zero działalności ani jednego pracownika. To typowy „słup” ukrywający fakt, że prawdziwym właścicielem „Srebrnej” jest J. Kaczyński. „Instytut” służy także do „otrzymywania” obowiązkowych darowizn. W ten sposób, jak wszyscy szefowie wszystkich mafii świata, boss „nie ma” żadnego majątku, a „słup” jeszcze ma status „organizacji pożytku publicznego” i może od członków partii zbierać 1% podatku.
A popatrzmy na sprawę formalnie: Kto jest właścicielem „Srebrnej”? „Instytut”. A kto jest właścicielem „Instytutu”? Nikt, bo to fundacja. Właściciela nie ma. Choć ktoś na końcu zostaje z pieniędzmi.
Powtórzmy za Wikipedią dzisiejszą strukturę udziałów w spółce „Srebrna”:
Głównym udziałowcem spółki Srebrna jest Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, który posiada 5883 udziały. Dwa udziały w spółce posiada Barbara Skrzypek (wieloletnia sekretarka Jarosława Kaczyńskiego, a wcześniej też przez lata generała Michała Janiszewskiego, członka WRON), a jej syn jeden udział. Łączna wartość udziałów w spółce Srebrna wynosi 11,766 mln zł.
(Osobny rozdział, to historia tego, jak olbrzymi majątek przyznany PC w ramach podziału likwidowanego RSW „Prasa”, przez kolejne przemiany stał się praktycznie majątkiem Jarosława Kaczyńskiego. Odsyłam do Wikipedii).
Zauważmy tu bardzo sprytny mechanizm rozmycia własności. O ile klasyczni gangsterzy zapisywali majątki na żony, matki, kuzynów, czyli najczęściej członków rodzin, realnych ludzi, o tyle w tym przypadku do ukrycia i zamącenia obrazu służą różne spółki, fikcyjne organizacje, fundacje. Tworzy się między nimi tak zawiłą sieć powiązań i przepływów finansowych, że trudno rozszyfrować, kto naprawdę jest właścicielem. Trochę to przypomina południowo-koreański czebol, czyli konglomerat spółek i banków, gdzie spółki mają udziały w bankach, które udzielają im kredytów, banki i spółki mają udziały w innych bankach i spółkach. W razie krachu nikt za nic nie odpowiada, ale zawsze na końcu jeden cwaniak zostaje z pieniędzmi.
PiS stworzył podobną sieć, a raczej mnóstwo sieci. Było to widać przy sprawie „Dwóch Wież”, gdy Kaczyński otwarcie mówi Austriakowi, że nie udowodni kto jest właścicielem „Srebrnej”, dopóki on, Kaczyński, sam się do tego nie przyzna, a więc jego roszczenia są bez sensu, bo nie mają adresata.
Do tego dochodzi cała masa drobnych „biznesów” i przekrętów, nawet pospolitych kradzieży. Prominentny polityk może prowadzić burdel razem z krakowskim kibolskim gangiem, inny polityk korzysta z usług nieletnich prostytutek, kolejny oszukuje UE na „dojazdach do pracy”… i wszyscy są bezkarni.
Zatrzymajmy się na jednym przykładzie, polityka, który rozliczał przejazdy samochodem z Jasła do Brukseli rano i powrót do domu tego samego dnia. Odbycie takiej trasy w ciągu doby, nawet dobrej klasy samochodem, leży na granicy wykonalności. Tymczasem ten osobnik rzekomo jechał kabrioletem, Fiatem Punto, nawet w zimie. W dodatku rozliczał te kilometry na cudzy samochód, który dawno był już zezłomowany. Ten pan nie posiada własnego samochodu. Niektórzy twierdzą, że również prawa jazdy. W dodatku rozliczał kilometrówki z Jasła, choć mieszka w Warszawie (więc dodawał sobie kilometrów).
Inny przykład: Zatrudnianie „lewych” asystentów europosłów. W 2015 r. „Newsweek” ujawnił, że na fikcyjnych, ale realnie opłacanych za brukselskie pieniądze etatach PiS zatrudniało m.in. makijażystki prezesa, kobietę, która opiekowała się chorą mamą Jarosława Kaczyńskiego i pracowników partii, którzy nie wiedzieli nawet, gdzie mieszczą się biura deputowanych.
Powstaje pytanie: jak można się zdobyć na taką bezczelność? A to proste. Podporządkowana Ziobrze prokuratura zapewnia bezkarność i ci ludzie o tym wiedzą. Dopóki wiernie wykonują polecenia prezesa, włos im z głowy nie spadnie.
I to jest kolejny filar spójności gangu. Dokąd jesteś lojalny, jesteś bezkarny, ale uważaj, prezes i Ziobro zbierają teczki. Jak podskoczysz, to prokuratura ci wszystko wyciągnie i będziesz siedział, bo masz za co. Kaczyński nawet w pewnym momencie fotografował się na tle swojego zbioru teczek. To był taki sygnał: „uważajcie małe żuczki, mam na was teczki”.
Z drugiej strony, prokuratura zaciekle ściga przeciwników, nawet stawiając absurdalne i zmyślone zarzuty. Jednocześnie gigantyczny przekręt, znikniecie z systemu SKOK-ów pięciu miliardów złotych, w ogóle nie jest badany.
Ten układ nie byłby tak trwały, gdyby nie masy fanatycznych wyznawców, doszczętnie ogłupionych przez państwową telewizję. To temat na osobną rozprawę, choć zjawisko jest dobrze opisane w historii innych krajów. Mao, który przez 30 lat rządów wymordował ok. 200 milionów ludzi, Stalin, który miliony ludzi wysyłał do łagrów, i inni podobni, naprawdę mieli spore poparcie w społeczeństwie. Dla mnie zdumiewające jest poparcie dla PiS-u na wsi. Co PiS dał ludności wiejskiej? Nic. Natomiast odebrał im prawo własności ziemi, podniósł podatki, cenę prądu, ceny nawozów i drastycznie cenę wody. A spora część wsi go kocha.
Gang opanował państwo i myślenie, że odda władzę dobrowolnie uważam za naiwne. A dobór kadr na zasadzie: „im głupszy, tym lepszy” też nie jest przypadkowy. Taki np. Fogiel, czy Bielan, z gołą maturą z kiepskiej szkoły, technik ogrodnictwa Kuchciński, fryzjer perukarz Suski, grabarz Cymański i inni podobni, to najwierniejsi z wiernych, bo poza gangiem są nikim. W XXI wieku są kandydatami na bezrobotnych.
Równie naiwne jest myślenie, że Kaczyński nie odważy się wyprowadzić Polski z UE. Ależ on o tym marzy. On chce budować swoją paranoiczną wizję państwa i nie chce mieć żadnej kontroli. A że Polska straci ogromne pieniądze? Że Polacy będą cierpieć z powodu ogromnego kryzysu? A co go to obchodzi?
Przypomnijmy sytuację z lata. Nic PiS-owców nie obchodziło to, że sporo ludzi może umrzeć z powodu pandemii. Trzeba było zmobilizować najgłupszy elektorat do poparcia najgorszego kandydata. A więc: nie bójcie się pandemii, wirus nie działa, już jest niegroźny! Tylko idźcie, zagłosujcie, a później możecie zdychać.
Pomysł, że Kaczyński boi się Ziobry, jest z Księżyca. Może go zdymisjonować z minuty na minutę. A że odejdą jego posłowie? Gdzie odejdą? Na bezrobocie? Nie odejdą, bo jest kasa i teczki.
Trzeba w końcu skojarzyć rzeczywistość. To jest mentalność gangu. Ta cała ideologia, te frazesy, są dla „głupiego ludu”. Może jeszcze kilku czołowych paranoików w nią wierzy, ale już drugą linię obchodzi tylko kasa, posady, kontrakty, i ta błoga bezkarność.

Krzysztof Łoziński
Emeryt
Ur. 16 lipca 1948 r., aktywista wydarzeń marca 68. Były działacz opozycji antykomunistycznej z lat 1968-1989, wielokrotnie represjonowany i dwukrotnie za tę działalność więziony.
Członek Honorowy KOD i NSZZ „Solidarność”
Przecież to wszystko od samego poczatku wiedział Tusk i cała PO a tylko oni mieli możliwości polityczne aby to zmienić. Oczywiście decyzje podejmowałby niezależny wymiar sprawiedliwości. I co? No własnie. Dzisiaj Tusk lamentuje, że PiS przekracza kolejne linie, ale swojej odpowiedzialności nie dostrzega.
*
Jeżeli PiS nie odda władzy zgodnie ze standardami demokratycznymi to będziemy musieli doprowadzić do tego innymi metodami.
Ja myślę, że świadomość istoty tej partii wcale nie była oczywista. Gdy opublikowaliśmy „Raport gęgaczy”, większość komentatorów, politologów i polityków twierdziła, że przesadzamy. A rzeczywistość przekroczyła nawet nasz prognozy.
To w pełni uprawniona ocena tej ekipy. Mamy wybór: czy to mafia czy szaleństwo życiowego frustrata – nie wiem co gorsze.
A może i to i to
Ostatnie Pańskie zdanie po angielsku brzmi krótko – both.
Ale Tusk sam wiele razy wspominał, że od początku nie miał złudzeń.
Kiedyś, były kanclerz RFN Helmut Schmidt, podczas jednego z wykładów uniwersyteckich już po zakończeniu swojej kariery politycznej, wygłosił zdanie które zapamietałem: „Polityk jest odpowiedzialny za skutki swoich decyzji, nawet te skutki których nie potrafi przewidzieć”.
Błędów na przestrzeni 27 lat popełniono dużo. Ale to cały osobny temat wart analizy. Moim zdaniem dwa największe to istnienie mediów publicznych i system d’Honta. Od lat ostrzegałem, że istnieje groźba przejęcia mediów przez populistów, którzy dostaną potężne narzędzie propagandowe. No i system d’Honta. PiS w 2015 roku wygrał z poparciem 18% wyborców. Tylko dzięki temu systemowi i rozdrobnieniu opozycji mógł rządzić. No i błędy pomniejsze, np. kandydatka Ogórek, która chodziła prawie goła w koszuli nocnej i nic nie mówiła. ale to wszystko wymaga dużej analizy. Jak dam radę, to napiszę.
NIezależnie od wszystkich uwarunkowań, to Tusk przejął całkowita kontrole nad PO, wyeliminoiwał wszystkich leaderów poza Schetyna i przez niemal dwie kadencje rzadził w sposób wodzowski. NIc nie moze zdjąć z niego odpowiedzialności za posiadaną wiedze i nie zrobienie niczego, aby zapobiec katastrofie. Teraz nie jest wcale pewne czy gruzy tego kataklizmu nie przysypią nas wszystkich.
W ostatnim Newsweeku jest długi wywiad z D.Tuskiem, w którym nie bije się we własne piersi , za to że jest on współwinny w dopuszczeniu PIS do władzy absolutnej…A red Lis nie zdaje mu niewygodnych pytań.
Lisa, kiedyś lubiłem, podobnie jak „trzódkę” w TOK FM. Teraz działaja na mnie dość irytująco. Tusk nie przyjmie na siebie odpowiedzialnosci, bo jej skala by go przytłoczyła. Stąd będzie udawał pierwszego sprawiedliwego.
Ale Tusk sam wiele razy wspominał, że od początku nie miał złudzeń.
Kiedyś, były kanclerz RFN Helmut Schmidt, podczas jednego z wykładów uniwersyteckich już po zakończeniu swojej kariery politycznej, wygłosił zdanie które zapamietałem: „Polityk jest odpowiedzialny za skutki swoich decyzji, nawet te skutki których nie potrafi przewidzieć”.
Dla mnie znamienne było zachowanie polityków po katastrofie smoleńskiej. Pomijając pewne zwyczaje kulturowe, wszyscy niemal politycy i komentatorzy jak jeden mąż upajali się ciepłymi wspomnieniami o ofiarach wypadku. Wygłaszali panegiryki na cześć najgorszych kanalii. Miałem wrażenie, że całe to towarzystwo skacze sobie do oczu przed kamerami, a potem idzie razem na wódkę do sejmowej knajpy. To jednak mimo wszystko jedna kasta. Nie powinno się ich wkładać do jednego worka, byłaby to przesada, jednak istnieje między nimi pewna więź i solidarność. 🙁
W punkt. Do tego jako Przewodniczący Rady Europejskiej robił co mógł by nic złego nie przytrafiło się Orbanowi (jako członkowi Europejskiej Partii Ludowej), mimo że przecież od początku swojej brukselskiej kariery nie mógł mieć żadnych wątpliwości co do antyunijnego kierunku obranego przez Węgry.
To nie jest prawda. Fidesz jest zawieszony w EPL i wkrótce wyleci.
Szóstym filarem na którym się wspiera PIS jest wsparcie tej partii przez polski KRK ( który , to faktycznie wyniósł tą partię do władzy absolutnej …)
OK
To wszystko, jak zwykle, bardzo logiczne. W dodatku PiS, mając media „publiczne”, możne chcieć zrobić z ludźmi to co się udało brexitowcom w demokratycznej Wielkiej Brytanii. Wynik Trumpa też nastraja pesymistycznie – tylu ludzi go słucha i kocha. Ale naród u nas ślamazarny i specjalnie się nie buntuje, to bajka że cały naród walczył z komuną. A i policja nie jest ślepa. I jest też duża liczba ludzi myślących nowocześnie. Polexit to byłby koniec PiS, a oni chcą się jeszcze nachapać.
Jeśli się okaże, że nachapać się nie da, a grozi im wieloletnie więzienie nie będą się wahać. 🙁
Doktor Frankenstein przepycha Polskę z Zachodu na Wschód (Gazeta Wyborcza, 4.11.2020)
Dotąd starałem się siedzieć cicho, klnąc tylko w zaciszu domowym, ale wreszcie mi się ulało. Jak to możliwe, że ten życiowy nieudacznik przekonał do swoich kompleksów tak wielu ludzi? Dla młodych ludzi pewnie jestem dziadersem (w każdym razie wiekowo), więc nie próbuję im nachalnie doradzać, jak mają budować swój świat i
jak walczyć z władzą, która ich uwiera. Starałem się siedzieć cicho, klnąc tylko w zaciszu domowym, ale wreszcie mi się ulało, kiedy usłyszałem ministra spraw wewnętrznych, który publicznie chwalił tajniaków walących żelaznymi
pałami pokojowo nastawioną młodzież.
Ulało mi się i nie chcę już dłużej czekać, aż któryś poważny polityk wreszcie odważnie, głośno i otwarcie powie, że nad Polską unosi się widmo szaleństwa, a właściwie szaleńca opętanego żądzą władzy, który z sadystyczną satysfakcją spycha nas w odmęty chaosu i przepycha z powrotem z Zachodu na Wschód.
Hipokryta, cham, tchórz
Jak to się stało, że udało mu się wprowadzić w Polsce monarchię niekonstytucyjną realizującą projekt nie tylko zatrzymania zmian zachodzących w otaczającym nas świecie, ale wręcz dokonania kroku wstecz o kilka dziesięcioleci? Jak to się stało, że życiowy nieudacznik bez solidnej praktyki w życiu zawodowym i bez żadnego doświadczenia w życiu rodzinnym przekonał do swoich kompleksów tak wielu ludzi? Jak to się stało, że zdołał
umieścić na najważniejszych stanowiskach aż tylu karierowiczów i hunwejbinów?
Hipokryta, który jedne panie cmoka po rączkach, a na drugie wysyła pałkarzy z gazem łzawiącym. Cham, który bezkarnie wyzywa oponentów od „przestępców”, „zbrodniarzy”, „chamskiej hołoty”, „kanalii”, „komunistów i
złodziei”, a sam jest wrażliwy jak mimoza. Tchórz, który nie porusza się bez ochroniarzy, broni policjantami swojego domu przed potencjalnie agresywnymi przechodniami i ściąga siły zdolne spacyfikować spore miasto, żeby nie dopuścić w swoje pobliże młodzieży, która nie podniosła nawet jednego kamienia z torowiska na
ulicy Mickiewicza. Zaściankowy polityk, który zna świat wyłącznie z ekranu telewizora. Wampir społeczny, który czerpie siłę z zarządzania chaosem. Destruktor, który potrafi konstruować tylko machiny zniszczenia. Zakompleksiony odludek, który swój żal z powodu zmarnowanego życia leczy pouczaniem wszystkich, jak mają żyć. Staczający się w odmęty szaleństwa starzec, który nie waha się używać instytucjonalnej przemocy prawnej i fizycznej, aby jeszcze trochę nacieszyć się nieograniczoną władzą.
Posłać doktora na emeryturę
To wszystko są brzydkie twarze jednego człowieka, który grzebie ludziom w mózgach i zagląda im pod kołdry. W straszliwie zacisznym domu zaciera pewnie rączki, ciesząc się, że udało mu się wydelegować na najwyższe
stanowisko człowieka, który regularnie ośmiesza urząd prezydenta; że powierzył kierowanie rządem notorycznemu konfabulatorowi; że znalazł ministra edukacji, który otwarcie deklaruje, iż aktywność kobiet powinna się ograniczać do „Kościoła, kuchni i dzieci”.
Jak długo jeszcze rządzić nami będą ludzie, którym udało się tylko zniszczyć zastany porządek? Poza tym niemal same klęski: „Polski transatlantyk” jest równie daleko jak Atlantyk. „Polska lux-torpeda” może jest w jakimś zestawie kolejki dla dzieci. „Prom bałtycki” nie wyszedł poza rdzewiejącą w stoczni stępkę. „Milion samochodów elektrycznych” jest równie mglistych jak „sto tysięcy tanich mieszkań”. Na łąkach szumnie nazywanych „Centralnym Portem Komunikacyjnym” pasie się stado tłustych urzędników.
Pieniędzy, których już zaczyna brakować na sensowne transfery socjalne, nie brakuje na fajerwerki propagandowe: wybory kopertowe, lotnisko widmo w Radomiu czy pseudoszpital na warszawskim stadionie. Nie
zabrakło ich na samoloty i limuzyny dla ludzi władzy, na systemy inwigilacji obywateli oraz na „policje tajne, widne i dwupłciowe”, więc pewnie nie zabraknie też na myśliwce entej generacji, na „Fort Trąb” i na „igrzyska
europejskie”.
Historia w swojej złośliwości realizuje w Polsce wizje, które miały ostrzegać swoją karykaturalnością. Trzydzieści sześć lat po dacie wskazanej przez George’a Orwella nad Wisłą nabiera kształtu dystopia, którą nadzoruje czujny Mały Brat. Pięćdziesiąt dziewięć lat po wydaniu „Paragrafu 22” Josepha Hellera znów nie ma legalnej ucieczki od narzuconego porządku. Dziewięćdziesiąt osiem lat od napisania przez Franza Kafkę „Zamku” Polską
rządzi wyalienowana elita konsumentów władzy. Dwieście dwa lata po „Frankensteinie” Mary Shelley buduje się ideologię posklejaną z trupów wyciągniętych z szuflad muzealnych. Dwieście trzydzieści pięć lat po wydaniu
„Niezwykłych przygód barona Münchhausena” nasi rządzący deklarują, że nie potrzebują niczyjej pomocy, bo sami się wyciągniemy z gospodarczego grzęzawiska, ciągnąc się za własne włosy.
Czas już posłać szalonego „doktora Frankensteina” na emeryturę i na wszelki wypadek wyekspediować go na San Escobar, gdzie będzie mógł do woli przekonywać tubylców,że „białe jest białe, a czarne jest czarne”. Będzie miał też okazję, aby z nudów splamić się pracą rąk własnych, której dotąd nie zaznał. Pozostanie po
nim zła legenda wspominana z niesmakiem przez „pokolenie ośmiu gwiazdek”.
Żarty żartami, ale mam już naprawdę dość i wołam: „Spieprzaj, dziadu!!!”.
_________________
Prof. dr hab. Przemysław Urbańczyk jest mediewistą archeologiem, profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz Instytutu Archeologii i Etnologii PAN; członkiem Komitetu Narodowego do Spraw Współpracy z Europejską Fundacją Nauki (ESF) PAN oraz członkiem Komitetu Nauk Pra- i Protohistorycznych PAN wszystkich kadencji; od 2017 jest dyrektorem Polish Institute of Advanced Studies.
Opublikował ponad 400 tekstów z zakresu historii i archeologii wczesnego średniowiecza Polski, Europy Środkowo-Wschodniej, Skandynawii i wysp północnego Atlantyku
Mocne poparcie kościoła, począwszy od współtworzenia religii smoleńskiej wyniosło szaleńca do władzy. To cały czas mnie wkó..wia, lecz już nie dziwi. Dziwi mnie natomiast bierność i miałkość opozycji, wręcz szokuje.
Dużo oczywistych oczywistości na temat „ulubionej” przez autora partii ale cały artykuł, mimo licznych mocnych eptietów, trąci powierzchownością obserwacji. Skomplikowane układy finansowe, nepotyzm, łapówki etc. nie są jakimś nowatorskim wynalazkiem PISu ani prezesa. Niektórzy pamiętają jeszcze w jakich okolicznościach Merkel zastąpiła Kohla albo premiera Francji Francois Fillon zatrudniającego z państwowej kasy za setki tysięcy euro (Wikipedia) swoją żonę i dzieci, albo Mitteranda, któremu państwo opłacało utrzymanie kochanki i jej dziecka, albo afery Berlusconiego albo afery finansowe przywódcy independentystów katalońskich Jorge Pujol (a mówimy tu jedynie o aferach na szczytach władzy a nie o tym co się działo i dzieje lokalnie), albo afery finansowe najrozmaitszych europosłów, przy których wyczyny rajdowe polskiego europosła to naprawdę małe piwo…. Wartałoby kiedyś opisać jak socjaldemokratyczna partia Szwecji przez lata budowała swoje imperium finansowe, którego jednym z podstawowych elementów był…..prawnie ustanowione obowiązkowe członkostwo wszystkich pracowników w związkach zawodowych (ich obowiązkowe składki zasilały przez lata paryjną kasę, niezaleźnie od politycznych symaptii płacących). Różne rzeczy się działy, ale kraje starego Zachodu pozostały jednak państwami rzadów prawa. Tymczasem to co charakterystyczne, to bynajmniej nie jakaś magiczna wyjątkowość PISu ale typowość odchodzenia od demokratycznych norm nie tylko w Polsce ale we wszystkich demoludach. Przy czym rządy PISu w takiej np. Bułgarii mogłyby służyć za wzór praworządności. O tym jednak w artykule ani słowa. Podobnie jak to, że we wschodniej Europie w XX wieku po roku 1918 nigdzie poza Czechosłowacją nie było rządów prawa a Polska Piłsudskiego i Dmowskiego reprezentowała ogromny regres w stosunku do porządku prawnego i samorządowego jaki panował za tkz. zaborców. Wreszcie w artykule nie ma cienia refleksji, że obecna sytuacja w Polsce jest w dużej mierze logiczną konsekwencją „solidarnościowej” rewolty. Członkostwo w UE trochę zmodernizowało Polskę (i całą wschodnią Europę) ale nie na tyle, by wyrosła z ciągot do swoich najgorszych tradycji. PIS rzeczywiście jest okropny. Ale trudno jest winić tych ludzi za oportunizm, bo oni tylko postawili kropkę nad przysłowiowym „i”, już istniejącym za poprzedzających rządów. To co kiedyś było tolerowane jako „ciepła woda z kranu” (te wszystkie układy i układziki na prowincji) uzyskało teraz oficjalny imprimatur wraz z monopolem. To co w dużej mierze poróżniło poprzednią ekipę z obecną (POPIS) to jedynie walka o stołki przy kompletnym désintéressement suwerena rozwojem politycznym. Nie ma też słowa o tym, że to rewolta Solidarności i.e. „solidaruchy” wykreowały konkordat – owego diabła i przekleństwo III RP. Polska ma to na co sobie pracowicie zasłużyła przez ostatnie 30 lat i ogólnie jest z siebie bardzo zadowolona.
To nie tylko „solidaruchy” ale także komuchy aktywnie uczestniczyły w przygotowaniu i przeprowadzeniu konkordatu, a wszyscy razem nie zrobili wiele aby zdecydowanie bardziej zreformować Polskę.
*
Zgadzam się, że PiS postawił kropke nad i i byc moze bez niego nie byłaby tak widoczna i konieczna reforma całego systemu politycznego. Świadomość konieczności innych reform jest powszechniejsza a bezradność systemu politycznego w rozwiązywaniu problemów codziennie dokumentuje sie na naszych oczach.
*
To wszystko o czym mówimy jest pochodną świadomości Polaków, która coraz bardziej smuci: https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,prof–simon-o-epidemii-covid-19-w-polsce–cala-europa-sie-z-nas-smieje–zaczynaja-miec-nas-za-glupoli-mieszkajacych-w-cudacznym-kraju,artykul,77526388.html
Słuszne komentarze dotyczące i PiSu i opozycji. Ale jest jeszcze jeden ważny a pomijany czynnik – wyborcy. Mogą sobie sarkać na PiS, ale nie będą się buntować, chyba że coś ważnego się im zabierze – w PRL to były cięcia finansowe i to przed świętami, teraz zbuntowały się kobiety, bo im chciano narzucić obłędne prawa dotyczące musu rodzenia nawet martwych dzieci.
Ludzie się nie buntują, bo często nie widzą zagrożeń, ale poza tym panuje przekonanie że jakoś to będzie. Ogromna rzesza ludzi czerpie swoją wiedzę z telewizji publicznej. Widać że z pandemią rząd sobie nie radzi, zresztą z wieloma sprawami, poczynając od rozłożenia stadniny koni w Janowie Podlaskim, ale kiedy politycy wciskają kit w mediach to wiele osób to łyka.
Zresztą wiele osób nie bardzo się orientuje jak działa państwo, co należy np. do prerogatyw prezydenta (przed wyborami prezydenckimi propaganda przedstawiała wszelkie pozytywy swoich rządów jako skutek inicjatyw i decyzji prezydenta). Nie protestują kiedy ksiądz w kościele wygaduje bzdury. Nie zabierają dzieci z lekcji religii gdzie katecheci wciskają dzieciom koszmarne treści. W Tylawie większość wsi zwróciła się przeciw tym którzy dawali świadectwo pedofilii księdza.
Politycy to wiedzą i jeśli są cyniczni to wykorzystują. Jacek Kurski już wiele lat temu powiedział, że ciemny lud wszystko kupi. Morawiecki, jeszcze jako doradca Tuska, mówił że trzeba ludziom obiecywać, a potem wygaszać oczekiwania i niech zapierd…ą za miskę ryżu.
Przenikliwy tekst Autora powinien być szeroko rozpropagowany, żeby uświadomić ludziom co się dzieje, ale kto i jak to zrobi?
początkowo bez wyraźnych ideałów, byle przy korycie, potem ciągle bez ideałów ale z nimi na języku K. szybko zorientował się jak wielka jest moc endeckiej paranoi w polskim ludzie, obstawił i wygrał, a my obserwowaliśmy, widzieliśmy i nic nie zrobiliśmy, w bliskim planie pozostał kościół, który sprzedał mu się i teraz tak sobie razem żerują na tej furze chyba, że razem w asyście wyjadą jak u Reymonta
Nie wolno zapominać, że dużą winę za obecną sytuację ponosi bandycka ordynacja wyborcza z metodą d’Hondta. Mimo iż Konstytucja mówi o ordynacji proporcjonalnej, ktoś kiedyś uznał, że metoda d’Hondta jest z Konstytucją zgodna. Najuczciwsza była ordynacja z wyborów 89 i taka powinna być, tyle że zamiast skreślać kandydatów należałoby postawić tyle krzyżyków ile mandatów jest przewidziane w danym okręgu.
Przecież PiS bez d’Hondta nie miałby w Sejmie większości mandatów !
Ratunkiem w następnych wyborach byłby start wszystkich niepisów z jednej listy , a po wygranych wyborach przyjęcie uczciwej zgodnej z Konstytucją proporcjonalnej ordynacji wyborczej !
Tylko czy przywódcy niepisowskich partii zdobędą się na taki heroizm ?
Obawiam sie, że do następnych wyborów czeka nas niezła jazda, bez trzymanki.
Nie.
Metoda przeliczania ma głosów niewiele zmienia. Proporcje zawsze będą zachwiane, bo nie ma ułamków mandatów. A im mniejsza próba tym zachwianie proporcji większe.
Jeśli mamy okręgi 8 mandatowe (a mamy takie), to jak wydzielić „proporcjonalnie” mandaty dla tego okręgu?
Partia x zdobywa 39%, partia Y 25%, ugrupowanie Z 14 % a jeszcze są Ź z poparciem 12% oraz Ż zyskujące 8%.
I jak to prolorcjonalnie podzielić?
Proporcjonalnie byłoby 1 mandat za około 12.5% (około, bo 2% przypadło na „kanapy” co sie nie załapały).
X 3 mandaty, Y 2 mandaty. A dalej?
Z-Ż po jednym?
To gdzie proporcje, jeśli ugrupowanie X mające prawie 5 razy większe poparcie niż Ż ma tylko 3 razy tyle mandatów?
Albo Z mające prawie 2 razy tyle głosów zdobywa tyle samo co Ż?
Wykluczamy mandat dla Ż? I kto go wtedy dostaje? Z? I przy prawie dwukrotnie mniejszym poparciu ma tyle samo, co Y? Czy jednak X?
To nie d’Hondt psuje proporcje.
Ta metoda zapewnia jednak, że zachwianie proporcji będzie z korzyścią dla większych ugrupowań, gdzie można sobie, jak w przykładzie powyżej, wyobrazić inne rozłożenie, ale tak czy owak daleko mu bedzie do sprawiedliwych proporcji.
.
Warto przemyśleć, czy nie należałoby inaczej rozdzielić okręgów. Podzieloni na kilkanaście małych zalewniając, by podobna liczba ludzi wybierała jednego posła (równość). Czy była nadzieja, że to pozwoli lokalnym liderom się wypromować, czy jakiś inny cel tym małym okręgom przyświecał – nie wiem. Ale nie widzę korzyści z takiego rozbicia. Może korzyści dla polityków – przy 40 okręgach wyborczych mamy dla każdej partii 40 miejsc nr 1 na listach.
Gdyby wybierać 460 posłów np w 5 okręgach (po 92 na okręg) to byłoby tylko 5 jedynek. A ci z mnjej ekslonowanuch miejsc musieliby zawalczyć o rozpoznawalność i głosy wyborców, a nie tylko o łaskę przewodniczącego, który by na 1 umieścił. No i przy 5 listach mogłoby dojść do plebiscytów popularności w ramach jednego ugrupowania, a tego pewnie wodzowie nie chcą. Gdyby na jednej liście znaleźli sie Schetyna i Budka… oprócz tego, że wyborcy głosowaliby na swoje ugrupowanie, to moglimy jeszcze wskazać, który z liderów bardziej odpowiada. Albo pojedynek Ziobro – Gowin – Kuchciński startujący z tej samej listy w tym samym „południowowschodnim” okręgu? Teraz Gowin jest w małopolskim, a Ziobro w świętokrzyskim. A tak może byliby razem i wyborcy PiS (a nie Kaczyński) wskazaliby, która linia im bardziej odpowiada.
System d’Honta (moim zdaniem niezgodny z konstytucją) wprowadzono w miejsce poprzedniego, proporcjonalnego, by uniknąć rozdrobnienia parlamentu, czyli leczono katar czarną febrą. A wystarczyło nieco podnieść próg wyborczy, np. do 8%. I tego rozdrobnienia by nie było.
A to o czym Pan pisze, to dużo racji, ale cały czas w tle jest największa polska choroba: bezmyślne stanowienie prawa. Ordynacja wyborcza jest jednym z najważniejszych aktów prawnych państwa i wymaga naprawdę porządnej pracy, a nie odruchów i spazmów.
System d’Honta (moim zdaniem niezgodny z konstytucją) wprowadzono w miejsce poprzedniego, proporcjonalnego, by uniknąć rozdrobnienia parlamentu, czyli leczono katar czarną febrą. A wystarczyło nieco podnieść próg wyborczy, np. do 8%. I tego rozdrobnienia by nie było.
A to o czym Pan pisze, to dużo racji, ale cały czas w tle jest największa polska choroba: bezmyślne stanowienie prawa. Ordynacja wyborcza jest jednym z najważniejszych aktów prawnych państwa i wymaga naprawdę porządnej pracy, a nie odruchów i spazmów.
Nie zdobędą się. Wyraźnie to powiedział onegdaj u Lisa Kosiniak-Kamysz. Uważa, że powinny być dwa bloki: PSL, Gowin i Hołownia razem, a KO z lewicą . Wyborne :-). Hołownia już się ogłosił premierem, Gowina zapewne ponowny wice też nie zadowoli. Lewica, zapała do KO miłością czystą i będzie jak w raju 🙂 . Tak sobie to wyobraża Kosiniak, który chce połączyć je węzłem małżeńskim. Tak naprawdę mamy do wyboru PiS, truchło lewicy i same partie centro-prawicowe. PO jest nieco bardziej eklektyczna, ale jej trzonem jest chadecja i ten eklektyzm również w postaci koalicjantów KO: Zielonych, Nowczesnej i Inicjatywy Polskiej wcale nie dokonał przechyłu w stronę światopoglądowego liberalizmu, a czasami staje się kłopotliwy. Nie mamy liberałów, a nawet gdybyśmy mieli, to nazwaliby się centrystami, bo samo słowo „liberalny” wywołuje u większości odbiorców drgawki. Słabo to wygląda 🙁
Szkoda że u wyborców nie wywołuje drgawek pisowski kato-bolszewizm…
Spokojnie. Dajmy chłopcom pomachac łopatkami. Kiedy ich rączki zabolą przyjdzie czas na refleksję. Orientacje polityczne też są mylące. PO długo uchodziła za liberałów a była w istocie blizej dość konserwatywnej chadecji. Zobaczymy co dalej. PSL-Gowin-Hołownia jeszcze niejeden taki koncept usłyszymy. Na razie to tylko przymiarki do przyszłości.
Liberalna PO to było zawsze wyłącznie myślenie życzeniowe wyborców i jego fałszywa projekcja. Tak to bywa, gdy wyborcy statutów partii nie czytają 😉 Teraz się to trochę zmienia, ale trzon jest dalej konserwatywny. Nikt się w Polsce nie odważy być bardziej liberalny niż centroprawica, gdyż większość społeczeństwa jest prawicowa. Może Lempart będzie odważna, ale to oznacza poparcie rzędu max 25%.
Pani ma naturalnie rację, ale pamiętajmy o zmianach i w elektoracie i w samych partiach. Pojawienie sie Hołowni, oraz protestów kobiet i młodzieży wymusi zmiany na scenie politycznej, bo popracie dla tych protestów jest dużo większe niz skala manifestacji. PO bedzie musiała sie dostosować chcąc odgrywac poważną rolę. Gdyby Marcie Lempart – umownie ruchowi reprezentującemu protesty udało się osiągnąć 25% to byłby prawdziwy przełom na scenie politycznej. Bez takiego podmiotu nikt nie byłby w stanie stworzyc koalicji rządzącej.
*
Ad vocem do Pani wpisu pierwotnego: „Hołownia już się ogłosił premierem…” – słyszałem te wypowiedź, ona miała nieco inny sens. Stwierdził, ze idąc do polityki człowiek musi być gotowy podjąc odpowiedzialność za rządzenie pańśtwem. W tym sensie stwierdził, że jest gotów zostac premierem. Chodziło o postawę a nie o pęd do władzy.
Polska polityka mnie przeraza, ale rozumiem dlaczego tak sie dzieje.
Otoz wiemy ze Kaczynscy to Zydzi. Rozumiem ze Tusk nie chcial poruszac tego tematu. Rosjanie, Niemcy, Israelczycy nienawidza Polakow, mniej lub wiecej. A chory z nienawisci Jaroslaw robi wszystko zeby zniszczyc Polske, robi to zeby zemscic sie na setkach tysiecy donosicieli ktorzy donosili za marne grosze do gestapo, na AK i na Zydow. Wiem jak to jest bo Niemmcy przedewszystkim i Rosjanie niszczyli polska inteligencje.
Wiem cos o tym bo moj Ojciec zginal w Katyniu I wszyscy Polacy z bialymi raczkami na Syberii. Mamie I mnie udalo sie uciec do Polski. Po wojnie moja Mama spodkala znajoma pania z Wlodzimierza Wolynskiego gdzie w Szkole Artylerii wykladal moj ojciec. W Wlodzimierzy kiedy wkroczyli tam Rosjanie 17 pazdziernika, oddzieli dzieci od matek. Kobiety rzucaly sie pod pociag, ktorym wywozono ich dzieci. Matki wywieziono na Ural dgdzie pracowaly kopalni miedzi do pasa w wodzie.
Na kuzyna Ojca z AK za przechowywanie skoczka, doniosl polski pobozny rodak, dozorca domu czyli ciec. Na oczach 10 letniego kuzyna ciezko pobito Ojca a potem w 3 dni zastrzelono go na ulicach Warszawy. A powstanie W-wskie, 70 000 ludzi wybitych na Woli. A obozy koncentracyjne nie tylko dla Zydow, Polakow tez itd Itp
A Kaczynski teraz sie msci rekami dziadkow, pociotkow tych donosicieli obsesyjnie kochajacych grosiki. Do pomocy dostal program szpiegujacy Polakow z Mossadu. No wiec na tym to polega. Zginela cala polska inteligencja.Ocalaly tylko resztki, ocalaly tylko piekne Polki, ktore wychodzily z przymusu za chlopow ze wsi. Z moimi zaprzyjaznionymi dziewczynami, umawialysmy sie ze ktoras zadzwoni jak zobaczy na ulicy przystojnego faceta na ulicach W-wy. I co, I nic.
corka Jozefa Widorta wykladowcy Artyleryjskiej Szkoly Oficerskiej w Wlodzimierzu Wolynskim, ktory zginal w Katyniu
Sprawdzone wzorce dowodzą, że w ordynacja większościowa (lub pochodne) w jednomandatowych okręgach wyborczych (JOW) powoduje nadrzędność zobowiązań parlamentarzysty wobec wyborców, nad zobowiązaniami wobec partii. Tu jest sedno sprawy, o czym w SO pisałem w pierwszej fali pandemii:
Krzysztof J. Konsztowicz: Podpowiedź do pytania – „którędy do wyjścia”?…
https://studioopinii.pl/archiwa/198167
Zgodnie z przewidywaniami, od tego czasu jest tylko gorzej; prawo Murphy’ego działa…
Kiedyś na SO dziwowałem się, że sąd w ogóle zarejestrował statut takiej partii. Teoretycznie nie powinien, bo zapisy statutu są sprzeczne z Konstytucją, ale nie jestem panną Pawłowicz, to się nie znam.
Polska polityka mnie przeraza, ale rozumiem dlaczego tak sie dzieje.
Otoz wiemy ze Kaczynscy to Zydzi. Rozumiem ze Tusk nie chcial poruszac tego tematu. Rosjanie, Niemcy, Israelczycy nienawidza Polakow, mniej lub wiecej. A chory z nienawisci Jaroslaw robi wszystko zeby zniszczyc Polske, robi to zeby zemscic sie na setkach tysiecy donosicieli ktorzy donosili za marne grosze do gestapo, na AK i na Zydow.
Wiem jak to jest bo Niemcy przede wszystkim i Rosjanie niszczyli polska inteligencje. Wiem cos o tym bo moj Ojciec zginal w Katyniu I wszyscy Polacy z bialymi raczkami na Syberii. Mamie I mnie udalo sie uciec do Polski kilka dni po rozdazieleniu granicy miedzy Rosja a Niemcami Po wojnie moja Mama spodkala znajoma pania z Wlodzimierza Wolynskiego gdzie w Szkole Oficerskiej Artylerii wykladal moj ojciec. W Wlodzimierzy kiedy wkroczyli tam Rosjanie 17 pazdziernika 1939, oddzieli dzieci od matek. Kobiety rzucaly sie pod pociag, ktorym wywozono ich dzieci. Te ktore ocalaly wywieziono na Ural dgdzie pracowaly kopalni miedzi do pasa w wodzie.
Na kuzyna Ojca z AK za przechowywanie skoczka, doniosl polski pobozny rodak, dozorca domu czyli ciec. Na oczach 10 letniego kuzyna ciezko pobito Ojca a potem w 3 dni zastrzelono go na ulicach Warszawy. A powstanie W-wskie, 70 000 ludzi wybitych na Woli. A obozy koncentracyjne nie tylko dla Zydow, Polakow tez itd Itp
A Kaczynski teraz sie msci rekami dziadkow, pociotkow tych donosicieli obsesyjnie kochajacych grosiki. Do pomocy dostal program szpiegujacy Polakow z Mossadu. No wiec na tym to polega. Zginela cala polska inteligencja.Ocalaly tylko resztki, ocalaly tylko piekne Polki, ktore wychodzily z przymusu za chlopow ze wsi. Z moimi zaprzyjaznionymi dziewczynami, umawialysmy sie ze ktoras zadzwoni jak zobaczy na ulicy przystojnego faceta na ulicach W-wy. I co, I nic.