26.12.2020
Nigdy nie spotkałem Marty Lempart. Znam ją i jej wypowiedzi, tylko z mediów — a więc z trochę sztucznych sytuacji.
To, co mówi Marta Lempart i jej współpracownice pozwala mi jednak na taką oto refleksję.

Strajk Kobiet jako ruch społeczny ożywiony werdyktem Trybunału pani Przyłębskiej w istotny sposób wpłynął na kształt sceny politycznej w Polsce. Marsze wkur…..ych kobiet mających do rządzących, ale i do polityków w ogóle. jedno proste przesłanie — Wyp……ać to naprawdę coś nowego. Tego, na taką skalę, nie było przez całe trzydzieści lat transformacji. Wielkość i dynamika protestów ulicznych, marsze i spontaniczne spacery po ulicach miast i miasteczek pokazują jak wielka była potrzeba społeczna protestu kobiet wobec świata rządzonego przez mężczyzn czy to w garniturach, czy sutannach.
To się już stało i nie odstanie. Trzymając odpowiednie proporcje – tak jak po strajku w mojej stoczni w 1980 i powstaniu samorządnego, niezależnego związku zawodowego „Solidarność” .
Potem było i jest (teraz zwłaszcza) z tą solidarnością różnie, ale moment powstania ruchu społecznego „Solidarność” przestawił zwrotnice, historia potoczyła się po nowych drogach.
Przywołałem powstanie „Solidarności” i podkreśliłem wielkość różnic po to, aby nie dać się zwariować. Nie będzie powtórki z historii, Marta Lempart nie jest i nie będzie (na szczęście) nowym Wałęsą.
To kim będzie?
Czas pokaże. Jedno wiem na pewno: trzeba wyjść z etapu romantycznej rewolucji, w której cala władza należy do ludu, rządzi lud, przez lud, dla ludu. To już ćwiczyliśmy, wtedy obowiązywała formuła ludu pracującego miast i wsi.
Jak było – pamiętamy wszyscy, którzy żyliśmy w tamtych latach; a młodzież może poczytać.
Czas skończyć z programem składającym się tylko z manifestacji i ulicznych marszy. To musi się zużyć i się zużyje. Szybciej niż myślą te wspaniałe dziewczyny i kobiety. Trzeba nowych form.
Ruch Strajku Kobiet pokazał swoją siłę na ulicach, pokazał też strach rządzących przed spotkaniem się z nimi. Nie padły (i nie padną) żadne propozycje rozmów ze strony władzy, tej władzy — więc trzeba korzystać z istniejącego (jeszcze) porządku prawnego i organów władzy takich jak sejm czy senat.
Marta Lempart pytana, czy zrobi ze Strajku Kobiet partię polityczną i czy widzi się w sejmie kategorycznie zaprzeczyła. I słusznie – wejść do sejmu jako jedna z 460 posłanek i posłów to nie jest zapowiedź realizacji swojego programu. Trzeba, będąc znaczącym ruchem społecznym (jeszcze) proponować istniejącym siłom politycznym w sejmie i senacie tematy do podjęcia i wprowadzenia ich do debaty politycznej. Trzeba mieć przełożenie na media z treściami innymi niż tylko ekscesy policyjnych bojówek atakujących teleskopową pałką i gazem pieprzowym demonstrujące kobiety.
Wprowadzenie do debaty publicznej tematów i spraw ważnych dla kobiet niech będzie wstępem do uzyskania wpływu na to, kto będzie wybierany do władz, kto uzyska mandat posła czy senatora. Można sobie wyobrazić taki skład przyszłego sejmu, w którym liczba posłów, zorientowanych na palące sprawy kobiet, posłów z różnych partii, jakie zasiądą w sejmie, będzie tak duża, że uda się to, co dotychczas się nie udało.
Jeśli nie branie władzy w formie mandatu — to władza przez wpływ. Znaczący wpływ na rządzących. Albo, albo – innej drogi nie ma. Chyba że marzy się o rewolucji na ulicach, z licznymi ofiarami walk pomiędzy władzą a protestującymi. Tak w Polsce bywało, pamiętamy polskie miesiące.
Ale zawsze po tym, gdy następowała zmiana władzy, sprawy wchodziły na utarte ścieżki sejmowych batalii i potyczek. Tak już jest i myślenie, że da się wrócić do czasów greckiej demokracji (też tylko dla ludzi wolnych, nie dla wielokroć liczniejszej rzeszy niewolników) takie myślenie o romantycznej rewolucji prowadzić musi do wypalenia się ruchu i zejścia ze sceny przywódczyń.
Byłaby to wielka szkoda, bo dobrze się zaczęło !
Teraz jest właśnie czas na takie działania, marsze i protesty uliczne w zimowe miesiące są trudne do przeprowadzenia. Można poczekać z tym do wiosny. Teraz jest czas na rozmowy gabinetowe.

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Czy ktoś po tamtej stronie czyta te dobre rady?
Ja czytam i zamierzam wszystko przedyskutować z osobami w Radzie! Mam świadomość, że to inny czas, inni ludzie, inne wyzwania ale pewne rzeczy są uniwersalne a historia podobno kołem się toczy…
Uważam, że nie ma co czekać do wiosny, trzeba zakładać Rady OSK w każdej miejscowości, wsi, miasteczku i metropolii. Potrzebujemy rozmów, debat, dyskusji nie tylko w gabinetach ale także w świetlicach, remizach, klubach osiedlowych, salkach katechetycznych (salkach też!).
Autor ma rację. Ulica dała impuls i może jeszcze da niejeden np. na wiosną kiedy będzie widniej i cieplej. Idea wywierania wpływu na istniejące ugrupowania polityczne jest bardzo ważna. Aby taki wpływ miał miejsce kierownictwo OSK i uczestnicy protestów muszą zacząć pracę polegająca na formułowaniu żądań politycznych i kierowaniu do działających partii. Wszyskich parlamentarnych oraz pozaparlamentarnych, np. Ruchu Hołowni. OSK i uczestnicy mają teraz czas na doprowadzenie do tego, które ugrupowania zapewnią realizację ich żądań w stopniu najwyższym i na ile te zapewnienia beda wiarygodne. Niewykluczone, ze OSK powinien stworzyć formalny ruch społeczny, który sam wyłoni reprezentacje polityczną w nadchodzących wyborach, jezeli istniejące partie nie beda zainteresowane realizacja żądań strajku kobiet.
*
Ludzi popierajacych postulaty OSK z protestów było podobno wielokrotnie więcej niz protestujących. Czas na aktywizacje tych ludzi. naturalnie nie chodzi o to aby popierający zamienili sie w działaczy. Chodzi o to aby ta milcząca wiekszość poparła takie rozwiazanie polityczne, które wybiorą aktywni uczestnicy i kierownictwo OSK. Tylko w taki sposób można wywrzeć istotny wpływ doprowadzając do konkretnego kształtu parlamentu i aktów. prawnych.
*
Pani Anna Strzałkowska ma rację – tworzenie takich reprezentacji lokalnych OSK to dobry kierunek.
Jeszcze jedno. „jeżeli istniejące partie nie będą zainteresowane”.
Z całą pewnością nie będą zainteresowane. Gdyby były zainteresowane, to już dawno by sformułowały te żądania jako własne. A skoro tego nie zrobiły, to musi być powód. Powód jest prosty: to nie są ich żądania. One maja swoje własne, inne żądania, i nie należy im mieć tego za złe. Każdy ma takie, jakie ma. Istniejące partie nie są tu wyjątkiem.
Parafrazując klasyka: Nie wchodźcie do cudzych komitetów. Zakładajcie własne. A jeśli cudze komitety zobaczą, ze im się opłaca przejąć część żądań, to sami przyjdą i poproszą o sojusz. Albo nie poproszą. Na to tez się trzeba przygotować i się nie obrażać. Taka jest polityka. Kradzież haseł i wyborców to jest istota polityki. Tego OSK nie zmieni, wiec powinien być na to przygotowany.
@narciarz2
Cieszę sie z Pańskiego wpisu, bo sie z nim zgadzam. Mój głos był za bardzo asekurancki. (Ostrożność zupełnie nieuzasadniona w tych okolicznosciach.) W dyskusji zwyciężyła lepsza opcja, a Pańska sugestia wydaje mi sie najlepsza.
*
Odwołanie sie do Jacka Kuronia jako klasyka jest strzałem w dziesiątkę. Zakładanie własnych komitetów, które sugeruje w naszej wymianie zdań – Pani Anna Strzałkowska – jest działaniem najbardziej sensownym dla celów tego protestu. Rzeczywiście, wszystko inne – przyłączanie lub nie przyłączanie sie do OSK może być decyzją istniejących ugrupowań politycznych. Nie należy się zatem oglądać na innych i robić swoje.
*
W trakcie pisania tego komentarza słucham w TOK FM programu Goście Passenta, z prof. Januszem Czapińskim i szefem Polityki red. Jerzym Baczyńskim. Według Czapińskiego słabością dotychczasowego protestu OSK było właśnie nie sformułowanie jednoznacznych żądań i celów politycznych. Red. Baczyński z kolei zauważył, że te protesty skumulowały energię i żądania, obecną teraz w milionach polskich rodzin i że ta energia da o sobie znać z dużą siłą.
*
Może jest tak, że kierownictwo OSK wraz z członkami Rady Konsultacyjnej wspólnie muszą dojść do zaprojektowania i wyboru własnej ścieżki dalszego postępowania. To co Pani Pani Anna Strzałkowska zapowiada a Pan jednoznacznie sugeruje, do czego i ja się przyłączam jest właśnie jedną z możliwości, które OSK ma do wyboru. O innych, jeżeli zostana podjęte dowiemy sie pewnie niebawem.
OSK powinien stworzyć formalny ruch społeczny, który sam wyłoni reprezentacje polityczną w nadchodzących wyborach, jeżeli istniejące partie nie będą zainteresowane realizacja żądań strajku kobiet.
Nie ma żadnego „jeżeli”. Jeżeli ja się czegoś nauczyłem w mojej dość długiej już karierze zawodowej, to „jeżeli chcesz coś osiągnąć w pracy z ludźmi, to musisz to zrobić sam”. A jeśli nie zrobić do końca, to chociaż zacząć, a po zaczęciu nie odpuszczać. Jeżeli kierunek ma sens, to inni się dołączą. A jeśli się nie dołączają, to trzeba się zastanowić „dlaczego”. Wnioski z „dlaczego” trzeba wyciągać na chłodno i bez przywiązania do swojego własnego genialnego i słusznego pomysłu. (To bardzo trudne, bo każdy mój pomysł jest słuszny i genialny.) Nadmierne przywiązanie do swojego pomysłu, którego inni jakoś nie podchwytują, to recepta na frustrację, klęskę, i niekończące się kłótnie.
Nie wiem, jak te światłe rady będą przyjęte przez OSK. Jeśli wzbudzą tam zdziwienie, to klęska jest bliżej, niż byśmy się obawiali.
Najważniejsza wydaje mi się aktywizacja ludzi. W Polsce mamy niski poziom zaangażowania obywatelskiego, niski kapitał społeczny, w tym dramatyczny poziom zaufania. Na prośbę naszego Prezydenta Pawła Adamowicza koordynowałam prace nad Modelem na rzecz Równego Traktowania. To polityki miejskie, budowane oddolnie i wolontaryjnie (!) przez zespół 120-150 osób, które miały uczynić Gdańsk bardziej otwartym i przyjaznym dla ludzi (bez względu na jakąkolwiek cechę). Przypominam sobie konsultacje społeczne, na które przychodziło od 50 do 200 osób. Prezydent prosił by o miesiąc wydłużyć ustawowe konsultacje, by móc się spotykać i rozmawiać z gdańszczanami i gdańszczankami. Wtedy zobaczyłam jak bardzo nie potrafimy tego robić. Mamy 900 godzin lekcji religii i ani jednej z komunikacji interpersonalnej. Pamiętam pana, który zamiast zabrać głos splunął na mnie. To były mocne doświadczenia. Byliśmy jak rodzina, która od lat nie gadała, a została przymuszona (Biskup napisał list do wiernych, że mają blokować) do spotkania i ma do siebie tyle pretensji, że jest w stanie do siebie tylko wrzeszczeć. Potrzebujemy ze sobą rozmawiać, uczyć się komunikacji a obecnie idziemy w przeciwnym kierunku. Coraz częściej słyszę: „nie rozmawiajmy, bo to drażliwe tematy”, nie rozmawiajmy o polityce, o religii, tym bardziej o Kościele, o wartościach też nie, bo to zbyt intymne…. Potrzebujemy grup lokalnych OSK, by się ludzie spotykali i rozmawiali o Polsce, o ich marzeniu o świecie, by uczyli się argumentować, a różnic w tożsamościach czy światopoglądzie nie traktowali jako ataku na siebie. Potrzebujemy 200-300 grup lokalnych (to tylko połowa miejscowości, w których odbyły się protesty) by stać się realną siłą mogącą formułować żądania polityczne. Marzy mi się również wyłonienie czegoś na kształt zgromadzenia ogólnego OSK, które byłoby reprezentacją tych miejscowości, w których działają grupy lokalne. Dzisiaj jest to możliwe, bo mamy zaawansowane platformy internetowe, na których odbywają się panele obywatelskie o zasięgu np. europejskim. Mamy ogrom pracy przed sobą….
ps. dziękuję za możliwość wymiany myśli!
Pani Anno – te grupy lokalne OSK to właśnie idea dajaca szanse na jakąs artykulacje interesów ludzi. Problem, o którym Pani napisała czyli „…niski kapitał społeczny, w tym dramatyczny poziom zaufania.” – jest faktem. On stanowi nie tylko problem polityczny, w tym własciwej reprezentacji kobiet i młodzieży, których prawa cała klasa polityczna i hierarchia krk ignorują. NIski poziom kapitału społecznego, w tym brak zaufania stanowi istotną barierę rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego Polaków.
Ja to obserwowałem w okresie 2005-2015 na poziomie jednej z najlepszych szkół prywatnych w Polsce (podstawówki, gimnazja i licea). Światli i zainteresowani rozwojem dzieci rodzice a model wychowania tradycyjny dla POlaków – skrajnie indywidualistyczny. Badacze skupieni wokół diagnozy społecznej opracowywanej przez kilkanaście lat pod kier. prof. Janusza Czapińskiego widząc ten problem dużo bardziej wnikliwie niz ja postulowali zmianę od najnizszych szczebli edukacji, takl aBY TEN SKRAJNIE INDYWIDUAKLISTYCZNY MODEL wzbogacic w szkole nauką umiejetności współpracy i pracy zespołowej. W szkołach prywatnych nieco zrobiono – w szkołach państwowych chyba niewiele lub zgoła nic.
*
Postulat rad OSK jest pierwszym krokiem na drodze do rozmawiania ze sobą, czyli komunikacji, a zaraz potem kolejnym krokiem na drodze do zrobienia czegokolwiek razem – choćby zorganizowania samego forum dyskusji o przyszłości na poziomie środowiska lokalnego a potem szczebel wyżej – swojej gminy, dzielnicy, miasta, etc.
*
MNie się zdaje, ze zbudowanie kna poczatek jednej takiej rady OSk lokalnie, a potem kliku dałoby impuls do tworzenia większej liczby w skali regionu i kraju. Ktos musi to jednak zainicjować. Te środowiska młodych kobiet i męźczyzn, które brały i nadal biora udział w protestach są najwałsciwsza grupa inicjujacą tak, aby pociągnąc za soba tych, którzy popierali protesty OSK, ale w nich nie uczestniczyli z rozmaitych względów.
*
Aktywizacja ludzi, o której Pani wspomniała wydaje się po 22 października faktem. Teraz chodzi tylko o to aby za istniejącą aktywizacja pciągnąć szersze grupy społeczne. NIe ma lepszej metody jak konkretne działania, chocby tylko na poczatek dyskusyjne czy proponujace prace programowe.
Jacek Kuroń nie mówił o wchodzeniu do komitetów, mówił o ich niepaleniu, W grudniu 70 roku spalono KW PZPR w Gdańsku. Takie byly wtedy czasy, ze mozliwy byl tylko akt destrukcji a nie tworzenia. Jak na teraz jest inaczej i dlatego program zakładania komitetów OSK w kazdym mieście i miejscowości jest OK.
Moja rada jest tu taka – wszędzie gdzie się da i wszedzie w realu. Komitety w sieci to karykatura, ludzie w takich wspólnotach muszą sie zobaczyć, polubić, pokłócić – muszą zacząc budować więżi w realu. Sieć tylko jako komunikator o terminach, miejscu i takich tam..
I żeby była jasność – to będzie długi marsz ale jak mówi chińska mądrość nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku.
Powodzenia !.
Panie Zbigniewie – ma Pan naturalnie rację, Kuroń nie mówił niczego o wchodzeniu do komitetów. Mnie chodziło po głowie powiedzenie, które jest powszechnie mu przypisywane: ” …nie palcie komitetów, zakładajcie własne…”. W tym znaczeniu zakładanie przez OSK rad (komitetów) jest pokłosiem myśli Kuronia. Nawiasem mówiąc, jeśli taki ruch chciałby wybrać sobie patrona to Kuroń, może jak nikt inny, zasłużył sobie na to całym swoim życiem.
*
Zapowiedź Pani Anny Strzałkowskiej zmierza w stronę budowania relacji w praktyce. Internet (sieć) jest doskonałym kanałem komunikacyjnym, ponieważ umożliwia nie tylko ustalenia terminów, miejsc i okoliczności, ale umożliwiając rozmowe bezpośrednią, przesyłanie propozycji, dokumentów, grafik, zdjęć bardzo podnosi efektywnośc spotkań bezpośrednich. Nawet te ostatnie protesty pokazały i nadal pokazują jak wiele „pracy domowej” można odrobić kominikując się w sieci. Potęga wirtualnej rzeczywistości dynamicznie sie rozwija. Sieć 5G to kolejny krok na drodze do zmniejszania roznić, między spotkaniami wirtualnymi a realnymi.
Panie Sławku, powiedzenie „nie palcie komitetów, zakladajcie wlasne ” to nie jest tylko przypisywane Jackowi Kuroniowi Jako taki który to pamięta i coś tam robił w tym czasie wiem jak jest, jak było . To są jego slowa, tak mówił ale i pisał.
Annę Strzałkowską zapytam w realu ( mam taką możliwość) czy tak własnie myślą dziewczyny ze OSK, może się zresztą sama wypowie
Jeżeli chodzi o Panią Anne Strzałkowską, powoływałem sie na nią w tych komentarzach dość uporczywie, nie tylko dlatego, że jest reprezentantką stajkujących i protestujących osób po 22 października, ale także dlatego, że od nikogo innego z grona publicznie wypowiadajacych sie protestujących, nie słyszałem tak wyraźniej deklaracji zakładania lokalnych rad OSK, jak od niej w dwóch komentarzach wyżej. Może za mało śledzę media społecznosciowe?
*
A propos rodziny Kuroniów. Z Jackiem Kuroniem różniło mnie bardzo wiele – począwszy od pokolenia, życiorysu a skończywszy na jego poglądach, które miał zupełnie inne od moich. Mimo tego jest, obok Karola Modzelewskiego, drugą postacią, którą bardzo ceniłem, szanowałem i podziwiałem za całe jego życie. Zwłaszcza za umiejetność zmiany poglądów i umiejetności przyznania sie do błędu – niezwykle rzadka cecha.
*
Drugim Kuroniem, którego ceniłem i lubiłem, był jego syn Maciej. Wspaniale gotował i jeszcze ciekawiej opowiadał o kuchni i uczył jej arkanów. Opowiadał równie barwnie o rzeczach towarzyszących kuchni, a dziejących się w życiu poza nią. Gotuj z Kuroniem to był mój ulubiony program. Nawet kiedyś w porywie ciekawości a także łakomstwa odwiedziłem prowadzoną przez niego restaurację. MIałem szczęście bo ludzie w których towarzystwie tam sie znalazłem znali sie z Panem Maciejem i on przysiadł sie do nas na chwile z ciekawym opowiadaniem.
*
Do niedana mało który mężczyzna umiał się przyznać do tego, że interesuje się kulinariami. W mojej generacji, kiedyś należało do dobrego tonu przyznawanie sie, że człowiek nie ma pojęcia o gotowaniu. „Najwybitniejsi” przechwalali sie brakiem umiejetnosci zrobienia herbaty. Tymczasem to jedna z najbardziej kreatywnych dziedzin aktywnosci ludzkiej, ważna nie tylko w odżywianiu. (Może kiedyś, przy okazji, opowiem anegdotkę , jak w zaprzyjaźnionym ze mną domu zostałem poczęstowany czarną herbatą w szklance a napój był koloru prawie białego i nie było to mleko.)
*
Obaj Kuroniowie – ojciec i syn za wcześnie odeszli…
Przywołał Pan, Pani Sławku nazwiska, Kuronia, Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego. Tak się składa, że i ja miałem możliwość poznania ich – Jacka Kuronia w Sejmie a Karola Modzelewskiego jako honorowego przewodniczącego mojej partii, Unii Pracy (miała swój klub parlamentarny w Sejmie II Kadencji) Stare czasy…
Tak, to prawda – już trochę czasu upłyneło. Obydwie postacie mają w historii Polski poczesne miejsce. Zresztą, gdyby ich zdania i pogladów powszechnie nie ignorowano pewnie sama historia potoczyłaby się inaczej.
W NIemczech wcale nie socjaliści wymyślili społeczną gospodarke rynkowa, dzięki czemu udało sie zrealizowac pokoj społeczny przez wiele lat. U nas przez ignorowanie najświatlejszych socjalistów mamy głupotę i kryptofaszyzm w państwie i kosciele.
A zamiast racjonalnej myśli społecznej zwolennicy manny z nieba powtarzają zaklęcia ciemniaków i cyników u władzy.