09.02.2021

W roku 2022 odbędzie się kolejny synod biskupów poświęcony synodalności. Jak sama nazwa wskazuje jest to zebranie biskupów, choć temat wskazuje na refleksje nad wspólną drogą (to jest etymologia grecka pojęcia synod). Czy będzie wspólna tylko dla biskupów, czy też uwzględni ludzi świeckich, to się okaże.
O samym synodzie poinformował już w czerwcu 2020 roku sekretarz generalny Synodu Biskupów, kard. Lorenzo Baldisseri mówiąc, że Papież Franciszek zapowiedział zwołanie XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów na październik 2022 roku. Odbędzie się on pod hasłem: „W stronę Kościoła synodalnego: komunia, uczestnictwo oraz misja”.
Bardzo to przypomina konkretne zjazdy partii komunistycznej, które hucznie zapowiadały „rewolucyjne zmiany”, a ograniczały się do uroczystego ogłaszania pełnego zaufania uczestników tych zjazdów do kierownictwa partii. Wiadomo było, że najważniejsze decyzje zapadały w gremiach dość wąskich, a same zjazdy miały stwarzać wrażenie współdecydowania o przyszłości partii. Zmiany nastąpiły dopiero wtedy, gdy te wąskie gremia straciły wiarę w możliwość dalszego trwania partii.
Opisał to dość przekonująco Paul Hollander w książce Wola polityczna i wiara osobista (Political Will and Personal Belief). Takiej książki na temat Watykanu na razie nikt nie napisał pewnie dlatego, że jak na razie brak wyraźnych oznak utraty wiary w przyszłość Kościoła w jego kierownictwie. Choć kto wie, może się mylę i dla bardziej spostrzegawczych obserwatorów takie oznaki już się pojawiają w wypowiedziach samego Franciszka i niektórych kardynałów.
Tymczasem media odnotowały nie bez zdumienia, że kobieta będzie miała prawa głosu na tym właśnie synodzie biskupów. To zdumienie jest spowodowane nie tyle rewolucyjnym gestem ze strony papieża Franciszka, ile raczej miarą zacofania Watykanu, który nie jest w stanie zerwać z feudalnymi przyzwyczajeniami. Przecież w tej instytucji nikt poza kardynałami i biskupami nie ma nic go gadania, a szczególnie są w niej zmarginalizowane kobiety.
Oczywiście cieszy, że przynajmniej jedna zakonnica nie będzie tylko gotować dostojnym księżom biskupom, a po sutych posiłkach zmywać po nich brudne naczynia. Co więcej, będzie mogła głośno powiedzieć jak sobie wyobraża przyszłość Kościoła a jej głos będzie odnotowany.
Ona sama nie kryje zachwytu czemu trudno się dziwić, bo Nathalie Becquart jest zakonnicą, której do tej pory w Kościele nikt głosu nie udzielał. Pytanie, czy to rzeczywiście przełom, który rozpocznie nową erę w Kościele katolickim? Nie jestem tego pewien, bo jak się kiedyś wyraził Franciszek po nominacji teolożek do Międzynarodowej Komisji Teologicznej, to wisienka na torcie. Tortem są oczywiście panowie w sutannach, najlepiej czerwonych. To oni rozdają i będą rozdawać karty i wybierać spośród swego grona tego najważniejszego, czyli tego w białej sutannie.
Nathalie Becquart już słyszałem kilka miesięcy temu w programie realizowanym przez jeden z włoskich katolickich uniwersytetów. Przywołam jej dłuższą wypowiedz po nominacji, bo z niej można wywnioskować nie tylko to, co ona sama czuje, ale jak bardzo jest ona zanurzona w kościelnej mentalności.
Tak komentuje wiadomość o „nieoczekiwanej nominacji” na podsekretarza synodu: „Dla mnie jest to przede wszystkim wezwanie do jeszcze większej służby, ale i kolejna wielka przygoda wiary. Nigdy bym sobie tego nie wyobraziła; doświadczyłam, że Duch Święty jest pełen niespodzianek”. Tak więc skoro to tak wielka niespodzianka, to właściwie się tego nie spodziewała i godziła się na podrzędną rolę w strukturach kościelnych.
Swoje zaskoczenie tłumaczy tak oto:
Odbieram tę nominację jako osobiste wezwanie Kościoła i papieża Franciszka. Łączy się ono z moją wewnętrzną misją, którą realizuję od kilku lat, by oddać się na większą służbę synodalności. Ostatnie półtora roku spędziłem właśnie na pracy naukowej nad synodalnością w Boston College i papieskie wezwanie łączy mnie z tą pracą. Mam za sobą też doświadczenie Synodu Biskupów na temat młodzieży i ważne lata pracy z młodymi w strukturach francuskiego episkopatu. Całe to bogactwo doświadczeń wnoszę do tego nowego etapu, który naprawdę postrzegam jako nową przygodę.
I jeszcze jeden wymiar zachwytu siostry Nathalie Becquart:
Nominacja Papieża jest dla mnie powołaniem w powołaniu. Widzę to zadanie, jako znak zaufania do kobiet w Kościele, do sióstr zakonnych, a szerzej także i do świeckich, oraz jako odpowiedź na to wszystko, co zostało powiedziane podczas ostatnich synodów i to, na co taki duży nacisk kładzie Papież: wyzwanie włączenia kobiet w podejmowanie decyzji i rozeznawanie w Kościele.
Za bardzo mnie to nie porusza, bo zbyt dobrze znam struktury kościelne (zwłaszcza w Polsce), by się tym emocjonować. Skłonny jestem przyznać rację mojemu koledze Marco Marzano z uniwersytetu w Bergamo, który napisał w 2018 roku książkę o Franciszku pod znamiennym tytułem „Kościół nieruchomy. Franciszek i niedoszła rewolucja (La Chiesa immobile. Francesco e la rivoluzione mancata)”. Tych wymiarów bezruchu w Kościele jest więcej, z których najważniejszy ciągle pozostaje nierozliczona sprawa przestępstw pedofilów w sutannach i chroniących ich biskupów.
Pozostaje otwarte pytanie: jakie ten „rewolucyjny gest Franciszka” będzie miał przełożenie na praktyki Kościołów lokalnych, w tym polskiego? Jak na razie nie widzę by panowie w piuskach nad Wisłą odczuwali potrzebę dzielenia się „ciężarem odpowiedzialności” z kimkolwiek, a zwłaszcza z kobietami.


Zależy, jak rozumieć owo „dzielenie się odpowiedzialnością”
Wydaje się, że dość skuteczni są w tym, by tę odpowiedzialność za zachowania zgodne z katechizmaem przerzucać na organy państwa.
To państwo w Polsce staje się odpowiedzialne za wychowanie w duchu katolickim młodzieży w szkołach i dorosłych poprzez prawo. I już biskupi nie musza się sami martwić
To dobra wiadomość. Wisienka na torcie czasami „robi” cały tort :). Małe kroki w dobrym kierunku.
Pamiętam, jak za komuny powtarzaliśmy „nie za naszego życia”. Ciekaw jestem, czy „za naszego życia” doczekamy się, ze pierwszy polski biskup pójdzie do pierdla. A za nim następny i następny. Za oszustwa, za pedofilię, za kradzieże, za pranie brudnych pieniędzy, i za wiele innych rzeczy.