…i ważna książka o fałszu mitu mordu rytualnego
1.06.2012
Ks. Tadeusz Guz od wielu lat skupia na sobie uwagę mediów. Jedne są nim zachwycone (te Rydzykowe) inne zbulwersowane (liberalne) a większość zażenowana.
Te skrajne reakcje łatwo pojąć, gdy się wsłuchać poglądy wygłaszane przez roztoczańskiego mędrca. Bo poza tym, że Guz jest wykładowcą KUL-u to jego głównym sposobem popularyzowania osobliwych poglądów są wykłady otwarte, wywiady i chętny udział w Rydzykowych mediach.
Osobiście śledzę karierę młodszego krajana z rosnącym rozbawieniem i zastanawiam się jaką jeszcze granicę głupoty przekroczy. Wydawałoby się, że już wszystkie możliwe bzdury związane z tzw. mordem rytualnym i Covid-19 wygłosił, ale kto wie czy nie znajdzie w tradycji teologii katolickiej (bo wszystko, co mówi i pisze jest głęboko zakorzenione w tradycji kościelnej) nowych elementów, które wzbudzą kolejne fale zachwytu bądź oburzenia.
W rozmowie z Agnieszką Kublik na łamach GW (28 maja) mecenas Jacek Dubois powiedział, że: „W imieniu Stowarzyszenia B’nai B’rith skarżę księdza profesora za podburzanie do nienawiści”. Pan mecenas dodał:
Mordy rytualne to nie są fakty, to dyskryminacja osób o pochodzeniu żydowskim, która polegała na stawianiu sprzecznych z faktami i z religią żydowską zarzutów. Słowa księdza świadczą albo o totalnej niewiedzy, albo złej woli. A ponieważ rozmawiamy o profesorze, zakładam, że nie jest to niewiedza i że chciał nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych. A o tym mówi art. 256 kk, o próbie nawoływania do nienawiści, czyli chęci wywołania przeciwko określonej grupie, wzbudzenia jak najsilniejszych negatywnych emocji.
. Postawił wreszcie kropkę nad i:
Proszę pamiętać, że on robi to samo, co robili ubecy przed pogromem kieleckim. Skąd się wziął pogrom w Kielcach? Najpierw chodzili ubecy i opowiadali, że to robota Żydów: robią z krwi dzieci macę. No i cała ta nienawiść rosła z zabobonów. Jeżeli ks. Guz mówi nieprawdę, by wywoływać nienawiść, to traci legitymację, żeby być nauczycielem akademickim.
Nic dodać nic ująć.
W tym kontekście z prawdziwą przyjemnością przeczytałem w Katolickiej Agencji Informacyjnej wywiad z prof. Magdą Teter z jezuickiego uniwersytetu Fordham z Nowego Jorku. Został on opublikowany 20 kwietnia 2021 roku jest dostępny online:
Prof. Magda Teter: to pewne, że oskarżenia o żydowskie mordy rytualne są fałszywe | eKAI
„Prawdą jest to, że były oskarżenia i procesy, ale nieprawdą, że Żydzi zabijali chrześcijańskie dzieci w jakichkolwiek celach rytualnych” – mówi prof. Magda Teter. Historyczka z Nowego Jorku i autorka książki poświęconej oskarżeniom Żydów o mordy rytualne i profanacje „Blood Libel: On the Trail of An Antisemitic Myth” w rozmowie z KAI wyjaśnia źródła antyżydowskich […]
Być może zamiast oburzać się poglądami ks. Guza lepiej przeczytać tę rozmowę. Teter jest autorką książki poświęconej oskarżeniom Żydów o mordy rytualne i profanacje „Blood Libel: On the Trail of An Antisemitic Myth” wydaną przez Harvard University Press w 2020 roku i jest uważana za ostateczne rozprawienie się z fałszywym mitem mordów dokonywanych przez Żydów w celach rytualnych.
Magda Teter jest autorką wielu innych książek i artykułów na temat wzajemnych relacji chrześcijańsko-żydowskich. Niestety nigdy nie zdobyła popularności jaką cieszy się ks. Guz, a jednym z powodów jest zapewne ich naukowych charakter i ścisłe trzymanie się faktów. Oto niektóre z tych faktów, o których jest mowa we wspomnianym wyżej wywiadzie.
Na pytanie skąd się wzięły oskarżenia o mordy rytualny Teter odpowiada:
Zarówno oskarżenia o mordy i jak i profanacje są produktem wyobraźni chrześcijańskiej oraz produktem kulturalnych przemian społeczeństwa chrześcijańskiego. One powstają w pewnych bardzo specyficznych momentach historycznych i w specyficznych miejscach. Przed powstaniem formalnych oskarżeń, na początku pojawiają się pomówienia, plotki, historie i przekazy.
Można więc dodać, że poglądy rozpowszechniane przez ks. Guza to również „produkt wyobraźni chrześcijańskiej”, który z historią i nauką nie ma żadnego związku.
Te oskarżenia pojawiły się w XII wieku w Anglii, potem przeszły do Niemiec i Włoch. W Polsce zjawiły się dopiero w XVI wieku. Jak powiada Teter:
Jeśli chodzi o procesy w Rzeczypospolitej, to w około siedemnastu przypadkach rzekomi żydowscy sprawcy zostali potępieni, wyniku dwóch spraw nie znamy, a w 31 przypadkach Żydzi zostali uniewinnieni. W okresie nowożytnym Polska była centrum oskarżeń antyżydowskich, ale nawet tutaj jak widać większość procesów nie zakończyła się potępieniem — te jednak nie są generalnie pamiętane. Te historie pozostały zakurzone w archiwach.
No cóż, nie zostały zakurzone, bo powoływał się na nie w 1946 roku m.in. ówczesny bp lubelski Stefan Wyszyński, a dzisiaj niezmordowany tropiciel żydowskiej perwersji ks. Guz.
Na pytanie dziennikarza o źródła i przyczyny popularności fałszerstw o mordach rytualnych prof. Teter wskazuje dwie sprawy: brak znajomości źródeł żydowskich i odwolywanie się do przekazów legendarnych jak domniemany mord w Trydencie na chłopcu, który został ogłoszony świętym, a jego żywot spopularyzował Piotr Skarga. Powiada Teter:
Ja to wyjaśniam dostępem do wiedzy i do jakości tej wiedzy. Polscy czytelnicy mieli dostęp przede wszystkim do literatury antyżydowskiej. Nie mieli dostępu do książek znanych we Włoszech czy Niemczech, gdzie istnieli chrześcijańscy pisarze, tak zwani hebraiści, którzy znali język hebrajski i teksty rabiniczne i którzy byli zainteresowani polemiką antyżydowską na poziomie teologicznym. Znajomość literatury żydowskiej pozwoliła im na ujawnienie absurdalności takich oskarżeń, gdyż mieli oni wiedzę na temat judaizmu z książek żydowskich. […] Dostępna w Polsce literatura antyżydowska była oparta o historie, takie jak ta o Szymonie z Trydentu, znalezione w kronikach europejskich.
I jeszcze jeden fragment o tym jak legendy i fałszerstwa stawały się codzienną strawą polskich katolików:
To, co dzieje się w Polsce jest bardzo ciekawe. W sądach wykorzystano historie antyżydowskie z kronik europejskich, po uzyskaniu skazania Żydów opublikowano te wyroki w literaturze antyżydowskiej, która to z kolei była wykorzystywana jako materiał dowodowy w innych procesach. Wyrobiło się więc błędne koło. Dzięki publikowaniu tych historii wraz z wyrokami weszły te sprawy w ekosystem wiedzy i społecznego przekonania o winie Żydów. Co ciekawe, wyroki, które uniewinniały Żydów, nie były publikowane, ginęły one w archiwach. Nikt o niech nie wiedział, nikt o tym nie mówił, nie pisał. Nie opublikowano także informacji o obrońcach Żydów, o tych, którzy kwestionowali stawiane im zarzuty, a przecież zawsze, nawet w Polsce, Żydzi mieli obrońców, często wielce prominentnych. Nawet w procesach w Sandomierzu. Trzeba więc zrozumieć ten cały mechanizm produkcji literatury antyżydowskiej, jej roli w propagandzie podań na temat Żydów i jej roli w rozpowszechnianiu wybiórczo wyroków sądowych w sprawach antyżydowskich, w jaki sposób te historie i sprawy były ukorzeniane, jak się rozpowszechniały i jak się wzajemnie nakręcały.
Nie należy też zapominać, że częstym motywem oskarżeń była zwykła chciwość i chęć pozbycia się konkurencji: „Często chodziło o kwestie finansowe – przejęcie nieruchomości i majątków, wypędzenie Żydów z okolicy, np. żeby pozbyć się konkurencji”. Na pewno, jak podkreśla historyczka, nie chodziło o poszukiwanie prawdy.
I jeszcze jedno zdanie, z wywiadu prof. Magdy Teter z KAI, które dedykuję ks. Guzowi i jego miłośnikom:
Praca historyków polega na odpowiedzialnym, przemyślanym i analitycznym wykorzystaniu źródeł w poszukiwaniu wiedzy historycznej. Jest to szczególnie ważne, gdy zajmujemy się drażliwymi tematami, które mogą budzić kontrowersje, uzasadnione lub nie.
Czy ks. Tadeusz Guz przeczytał ten wywiad trudno dociec. Gdyby to zrobił, na pewno by się wycofał ze swoich dziwacznych poglądów i przeprosił nie tylko Żydów, ale tych wszystkich, którym drogi jest zdrowy rozsądek i racjonalne podejście do rzeczywistości. Być może to właśnie proces, jaki wytoczyło mu Stowarzyszenia B’nai B’rith przywróci mu zdolność rozróżniania pomówień od faktów.
Ksiądz profesor Tadeusz Guz jest dzieckiem długiej chrześcijańskiej tradycji, Jest pod wdzięczną opieką swoch pracodawców na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, którym zupełnie nie przeszkadzają jego poglądy, ma dostęp do katolickich mediów i dzięki temu dziesiątki (jeśli nie setki) tysięcy odbiorców. Ksiądz prymas ani Episkopat Polski nie protestują. Kłamstwa na temat mordów rytualnych przeniosły się do świata islamu, powtarzają je nie tylko tysiące islamskich duchownych, ale i politycy tacy jak Erdogan, czy Abbas. Mamy również bardziej nowoczesną wersję zarzutów o mordy rytualne. Powielane bez końca przez lewicę i prawicę zarzuty o mordowanie palestyńskich dzieci przez IDF, zarzuty o kradzież narządów pod pozorem udzielania pomocy ofiarom katastrof naturalnych, zarzuty o zatruwanie studni i temu podobne. Kłamstwo dla wywołania nienawiści wobec Żydów nie tylko jest nadal uprawiane w celu zwarcia szeregów wiernych, ale i dla osiągnięcia celów politycznych. Milcząca aprobata wyczynów księdza profesora Guza wydaje się być nie tylko bezwolną kontynuacją tradycji. Ksiądz Guz i jemu podobni wydają się być potrzebni dla wzmocnienia wiary. Czy jest tak naprawdę? Na to pytanie mogliby odpowiedzieć ludzie obserwujący ten świat od środka. Dziś jednak nie widać żadnego księdza Musiała.
Pełna zgoda, niektórzy ze światłych duchownych, którym zwracam uwagę na ten gorszący przypadek wzruszają wzgardliwie ramionami i powiadają, że idiotą nie warto się zajmować. Niestety jest to milczenie przyzwalające. Tak Staszka Musiała brak, tym bardziej, że to dzisiaj widać jak bardzo miał rację zarówno w przypadku zwyrodnialca Jankowskiego czy hochsztaplera Rydzyka i jak i większości nierozgarniętych biskupów, którzy ich tolerowali.
Gdzie rozum jest wyklęty , tam zabobon święty. Czyli ks.Guz i KUL.
Guz mózgu i kula u nogi dla rozumu.
Wywiad z prof.Magdą Teter czytałam ze szczerym zdumieniem. Nie dlatego, żebym się z nią w czymkolwiek nie zgadzała, lecz z powodu absurdalności potrzeby udowadniania czegokolwiek w przypadku tak piramidalnej bzdury, jak mordy rytualne w celu pozyskania krwi do wyrobu paschalnej macy.
Nawet pobieżnie znający Stary Testament chrześcijanie wiedzą o toranicznym zakazie spożywania krwi w jakiejkolwiek postaci. Receptura żydowskiej macy jest tam także bardzo precyzyjnie podana.
O ile w XII wieku (kiedy analfabetyzm był powszechny, a dostęp do ręcznie kopiowanych ksiąg biblijnych drastycznie limitowany nawet wśród duchowieństwa) takie historyjki, jak ta o męczeństwie 12-letni3go Williama, mogły znaleźć posłuch i rozwinąć się w kult, o tyle dzisiaj udowadnianienie ich nieprawdziwości w poważnych publikacjach historycznych naraża je na śmieszność. O infantyliźmie “rewelacji” ks. prof. Guza (żałosnych i groźnych zarazem, zważywszy jego akademicki status) już nawet nie wspominając.
Nazywanie pana Guza oficjalnie profesorem urąga podstawowym zasadom przyzwoitości. Ten ksiądz nie zasługuje na publiczne używanie jakichkolwiek tytułów naukowych, bowiem nauka stoi w rażącej sprzeczności z wszelkim kłamstwem. Domniemywanie, że kłamie nieświadomie lub przypadkowo nie wytrzymuje krytyki, ponieważ jego kłamstwa zostały wielokrotnie publicznie ujawnione i sprostowane. W żadnym z nich obywatel Guz nie uznał za stosowne przeprosić, wycofać się z głoszonych oszczerstw, fałszerstw, pomówień czy przeinaczeń. Można domniemywać, że filozofia kłamstwa i nienawiści wobec Żydów, protestantów i innych na temat których chronicznie posługuje się kłamstwem, jest jego świadomą, celową i przemyślaną formułą działania w celu zdobywania rozgłosu i popularności w niektórych środowiskach.
*
Uczelnia na której pracuje ten pan wielokrotnie musiała jakoś się rakiem wycofywać z jego bulwersujących stwierdzeń, nigdy jednak nie wyciągnęła konsekwencji dyscyplinarnych wobec swojego pracownika. Uniwersytet jest miejscem swobody głoszenia różnych poglądów naukowych, na pewno jednak nie jest miejscem swobody kłamania, zwłaszcza wielokrotnego, uporczywego i prostacko bezczelnego. Każda szanująca się uczelnia już dawno wymusiłaby wycofanie się z takich kłamstw pod rygorem zwolnienia z pracy takiego kłamczucha. Tymczasem KUL od jakiegoś czasu nie jest specjalnie zainteresowany aby być uczelnią szanowaną. Ponieważ pan Guz nie jest jedynym pracownikiem obrażającym wszelką wiedzę naukową, zachodzi istotne pytanie czy KUL w ogóle powinien być nadal nazywany uczelnią w randze akademickiej?
O profesurze ks. Guza dowiedziałam się z filmiku na YouTube, który w pierwszej chwili wzięłam za jakiś kiepski kabaret, w którym wykonawcy śmieją się z własnych dowcipów. Niestety, okazało się, że to gościnny wykład ks.prof. Guza na Uniwersytecie im. kard. Wyszyńskiego; Szczegóły na moim blogu.
https://mulierreligiosa.wordpress.com/2018/05/27/polska-misja-globalna-zaanonsowana/