27.08.2022

ECHA WYDARZEŃ: Pięknie mi siatkarze ozdobili wieczór. Wynikiem i stylem grania w debiucie kolejnych mistrzostw świata.
Strojna biało-czerwona widownia – pełna do ostatniego miejsca. Aktywność w kibicowaniu; starsi, młodsi, panowie i damy, młodziaki i dziewczęta. Widzę w tym pasję dążenia do normalności. Taką – pasję bardzo zespołową. Ponad sportową.
Granie – jak z nut. Arsenał sztuczek jakby jeszcze wzbogacony. Mówi się czasem: twarz drużyny – twarzą trenera. Może kolejny dodał nowe impulsy. Ten pan – Słowianin, rozmawiający z polskim zespołem po angielsku; twarz kryjąca emocje; chłodny, a przecież gorący zarazem…
I ten teatr gestów. Eksplozje radości, taka wspólnota zachowań. Gdy widzę, często sam siebie pytam – jaki w tym stosunek normalności i zrozumiałej ekstazy do swego rodzaju teatru? Zresztą – mało ważne; tak jest oraz urzeka. Widownię też nastrojem niesie…
Co dalej? Poczekam, ale za kolejnym pokazem już tęsknię.
Była ostatnio duża porcja sportu. Medali też święcimy tyle, że tło krytyczne (a przecież też jest) zaciera się i tłumi – pod oklaskami. I niech tak będzie, byle nie utopić obiektywizmu w zachwytach. Np. że w takim kolarstwie torowym obrodziło, znaczy, iż kto narzeka na PZKol oraz układy, jest tylko malkontentem. Albo, ze grad zaszczytów europejskich „lekkiej” już niweluje zastój w kilku ważnych specjalnościach…
Do królowej wrócę. Gdy już powiem, że nie mam zdania co do wartości takiego „skombajnienia sportu” – jak było w Monachium. Gdzie równocześnie kolarstwo, kajaki, wspinanie się po ściance – w wymiarze nadakrobatycznym, i jeszcze lekkoatletyczna rewia. Dużo, a w Krakowie ma być jeszcze więcej…
Czy przypada forma do gustu? W tej fazie – średnio. Gdy mam apetyt – osobiście wolę smakować dania bez obawy, że mi zabiorą, bo chcą podać następne. Może nie mam racji, ale wolę spokojnie, z prawem do przeżyć, a nie wyścigu… LA, to LA, a kajaki to nie tylko urzekające przebitki w TV, z kapitalnymi koncertami na wiosła, migawkami uradowanych buziaków, po to, by szybko siadać na rower, a stamtąd pędzić na ścianę.
W sumie – wyrywkowo, dla mnie – z uchybieniem zasadzie obiektywizmu, która każe mi tak samo cenić wyczyn telewizyjnie widowiskowy niż owe „wyrywkowe”. Bo przecież dla sportowca pępkiem świata jest to, co ON robi; jego pasja i poświęcenie; jego dwa – trzy treningi dziennie…
Klamra mistrzostw niech zostanie przy igrzyskach olimpijskich. A poza tym – wolę sport rozmieniony na drobne…
Pobieżne bilansowanie niesie wniosek: mamy w Polsce sportową ligę kobiet. Wyprzedziliśmy MKOl –owską tendencję równouprawnienia płci! W strukturach personalnych pewnie nadal panie są przeważnie „do podawania kawy’, a rządzi płeć niesłusznie nazywana brzydką, to na arenach sportowych panowie teraz mogą zazdrościć. W medalach lekkoatletycznych – jedno jedyne złoto i coś tam jeszcze, ale w sumie styl i tempo podyktowały panie. I ONE sobą stworzyły coś w rodzaju ikon sukcesu. Jak złota medalistka maratonu (plus brąz zespołowy); jak wieloboistka – z kontuzją, a jednak na podium („nogę musiałoby mi urwać, żebym zrezygnowała”); jak srebrem debiutująca młodziutka młociarka („Boże, co ja narobiłam…”); jak mistrzyni płotków, która mniej niż godzinę później była współautorką medali w sztafecie sprinterek (»przekazanie pałeczki poćwiczyłam dopiero podczas ro zgrzewki…«); jak przekształcenie medalistki –specjalistki 400 metrów we współmedalową sprinterkę; jak oswajanie bariery 50 sekund na jedno okrążenie przez liderkę, jak…
Poświęcenie, pasja, radość, sympatyczne buziaki… Polska norma – kobieca – w tej imprezie.
A dalej? Tor, ściana – też panie. Kajaki…
To był kosmiczny sezon dla nas. Dziewczyny wygrywały z ogromną różnicą – powiedział PAP trener kadry kajakarek Tomasz Kryk. Jego podopieczne w mistrzostwach Europy w Monachium zdobyły siedem medali, w tym trzy złote.
Dorobek biało –czerwonych w Monachium to 13 medali, z czego siedem wywalczyły kajakarki. Żadna z zawodniczek do domu nie wraca z pustymi rękami, wszystkie żeńskie osady stanęły na podium…
Czyli – liga kobiet. Tytuł oddający prawdę… Dzięki!
Dalej – tylko słowo o piłce. Raków odpadł z europejskiej rozgrywki. Za sprawą gola w ostatniej sekundzie…
Ciekawe losowanie europejskiej elity. W jednej grupie Barcelona i Bayern. Co na to Pan Robert?

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
