Andrzej Lewandowski: Kaszel przed katarem4 min czytania

27.09.2022

ECHA WYDARZEŃ: Wyznam, że bawi mnie i śmieszy ten piłkarski wyścig po prognozy i komplementy.

Po marnym i przegranym spotkaniu z Holandią i zwycięskim, ale dla mnie stylowo też prowincjonalnym meczu z Walią. Prawda, dobrze, że zostaliśmy w Lidze Narodów; nie jest źle, jeśli punkty dały miejsce w lepszym koszyku losowania Euro. Ale – bez przesady z tą radością. Przestańmy kredytować zaufanie, a zacznijmy… Właśnie – co?

Po pierwsze – proponuję mocniej stanąć na ziemi realiów, a nie na wierze, że jeśli tylko trener wreszcie dobrze personalnie ułoży zespół, to już klasowe granie samo przyjdzie. Wybrać klucz taktyczny w ustawieniu, gdzie „9” i jak z nią współgrać, jak ustawić formację obronną, kto oraz na którym „wahadle”- i już… No – jeszcze słowo na adres Krychowiaka, by postarał się grać, jak grywał ongiś oraz na dyskurs – stawiać na Milika, czy dać mu spokój… Pozachwycamy się, jak w jakiejś lidze strzeli gola, ale w reprezentacyjnym układzie raczej zapamiętamy „stuprocentowe pudła”, więc może…

I tak dalej, i tak dalej.

A ja uparcie mniej wierzę personaliom, za to bardziej pracy nad takimi detalami, jak szybkość (ile na setkę), wytrzymałość, technika indywidualna, szablony zagrań i pomysłowość w improwizacji… Żeby m.in. zapanowanie nad piłką kosztowało mniej sił, a podania były celniejsze i częściej czymś zaskakujące. To – wedle mojego spojrzenia laika – dopiero baza dla personaliów, zaś w tzw. robocie warsztatowej – klucz do powodzenia. Samo wróżenie, że jeśli wybór będzie dobry – to w Katarze wyjdą z grupy biorę za zabawę w słowa. Nawet, jeśli to mówi sam pan Boniek… Zresztą, któryś już raz… Bardziej przemawia do mnie filozofia pana Roberta, który podobno na pytanie, dlaczego najgłośniej nie klaskał bramkarzowi, miał odrzec coś w rodzaju – że przecież bramkarz jest po to, by piłkę łapać i wybijać…

Kończę temat, czując, że się narażam… Ale niech tam; piłka jest przecież okrągła; jak dywagacje na jej temat…

Kolarstwo miało mistrzostwa świata. Rodzime „damki” wypadły dobrze, młodzież rowerowa też jest chwalona. Łączę się w brawach, ale… nieśmiało przypominam – w wyścigu tzw. elity wzięliśmy takie bańki, że wielu pewnie nawet nie zauważyło, iż rodacy startowali. A takimi próbami złota historia była kiedyś pisana, więc tło dla tła boli. Nie umiem powiedzieć, co się porobiło – czas świetności biologicznie minął, czy albo PZKol jest słabieńki, albo za bardzo szanse rozmieniono na drobne, a drobne wypadły, bo w portfelu dziura? Słowo – nie wiem, w czym przyczyna, ale że dobrze nie jest – fakt…

Wiosła. „Polscy wioślarze skończyli mistrzostwa świata w Racicach z jednym medalem. Złoto zdobyła czwórka podwójna. Podczas poprzednich MŚ Biało-Czerwoni cztery razy wchodzili na podium. ”

Czyli – złoto było i uradowało, ale … Droga ku paryskim igrzyskom nie samymi oklaskami usłana…

Trąciłem olimpijską strunę, więc niech dalej brzęczy. Czytam w sieci, że powstało stowarzyszenie OLIMPIJCZYCY Pl. Z prezesem Robertem Korzeniowskim, z tyloma sławami „w inicjatywie”, że można mówić o reprezentacji… reprezentacji.

Skład nadzwyczajny, program ciekawy – sumę biorę za dowód, że olimpijczycy są żądni większych wpływów niż brzęczenie medalami i uświetnianie obecnością. Zawsze byłem i wciąż jestem za różnymi formami „samorządu zawodniczego”, więc … Ale gdzieś w tle pojawia się pytanie: Przecież już jest Towarzystwo Olimpijczyków Polskich, które kiedyś zakładał Ryszard Parulski, a któremu szefuje ekskolarz Mieczysław Nowicki, nawet wiceprezes PKOl. I w składzie na takich samych jak Olimpijczycy PL zasadach. Ba, jeszcze ze statutowym prawem obsadzania wielu stanowisk we władzach PKOl! Coś pękło w środowisku? Ktoś komuś przestał ufać? Dwie organizacje z tych samych „rodziców”? Zmiana statutu PKOl, bo konkurencja przedwyborczo-wyborcza?

Zostaję przy sygnale oraz znakach zapytania. Bo tak w ogóle, to zarządzanie rodzimym podwórcem ruchu olimpijskiego, to temat na szersze opracowanie. Co ja, „jako były” też obiecuję… Grupa „pod Korzeniowskim” coś przecież samym powołaniem zapowiada…

Andrzej Lewandowski


Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.

Więcej w Wikipedii