Andrzej Koraszewski: Co złego to Żydzi, czyli świat w coraz szybszym tempie wraca w stare koleiny9 min czytania

06.10.2022

Demonstracja Palestyńczyków z płonącą swastyką wpisana w Gwiazdę Dawida koło miasta Beita 14 sierpnia 2021 r. (zrzut z ekranu wideo za „Times of Israel”)
Demonstracja Palestyńczyków z płonącą swastyką wpisana w Gwiazdę Dawida koło miasta Beita 14 sierpnia 2021 r. (zrzut z ekranu wideo za „Times of Israel”)

Po dwóch tygodniach szalejących w całym  kraju protestów irański dyktator, Ali Chamenei (nazywany również Najwyższym Przywódcą), oświadczył na ceremonii rozpoczęcia roku w szkole kadetów, że trwające w kraju demonstracje zostały „zaplanowane przez reżim syjonistyczny, a nie przez zwykłych Irańczyków.” Ponieważ Najwyższy Przywódca Islamskiej Republiki mówi podobne rzeczy co drugi dzień, więc zwrócono na to uwagę tylko w Izraelu. Rosyjska wojna z Ukrainą nie idzie tak, jak ją sobie Putin zaplanował, więc rosyjskie media głównego nurtu winią „zagranicznych agentów” i wskazują palcem różnych znanych Żydów.

Ostatnia salwa miała miejsce w zeszłym tygodniu, kiedy angielskojęzyczny rosyjski serwis propagandowy Strategic Culture Foundation, użył klasycznych antysemickich zwrotów, atakując francuskiego filozofa Bernarda-Henri Levy’ego za wspieranie Ukrainy.

Ten 74-letni obywatel francuski, urodzony w rodzinie algierskich Żydów, węszy krew i bezzwłocznie leci, by ją chłeptać – i to za dobre pieniądze – czytamy w artykule o światowej sławy myślicielu i pisarzu, który pojechał zobaczyć na własne oczy napadnięty przez Rosjan kraj.

Ponad 20 000 Żydów opuściło Rosję i wyjechało do Izraela od najazdu na Ukrainę w końcu lutego, a tysiące innych już zdecydowało się na aliję. Czy to tylko obawy przed powołaniem do wojska? Z wielu stron docierają uwagi o narastającym w społeczeństwie rosyjskim otwartym antysemityzmie.


Iran, Rosja, czego się po nich można spodziewać? W końcu to skrajnie skrajna prawica i tyle.


Na wydziale prawa University of California (słynna Berkeley’s School of Law) dziewięć grup studenckich uchwaliło, iż nie wolno zapraszać nikogo popierającego Izrael lub syjonizm. Dziekan, Erwin Chemerinsky, był w poważnym kłopocie, z którego wybrnął wyjaśniając, że to tylko jedna dziesiąta działających na tej uczelni organizacji studenckich. Gdyby chociaż jedna, najmniejsza organizacja powiedziała „czarnym wstęp wzbroniony” to pewnie inaczej by śpiewał. (A pamiętajmy, że „syjonista” był synonimem Żyda już w czasach Breżniewa).


Studenci prawa, kwiat młodzieży, może nawet gazety czytają, albo przynajmniej przeglądają tytuły. Czego oni mogą się z tych gazet dowiedzieć? Warto samodzielnie zrobić test i obejrzeć 20 dowolnych korespondencji z Izraela w gazecie „New York Times”, żeby zobaczyć, co oni widzą tam, gdzie pisze sam kwiat światowego dziennikarstwa.        


Widzą takie tytuły jak: „Czyja ziemia obiecana?”, „Izrael może zrobić więcej, żeby unikać cywilnych ofiar”, „To były tylko dzieci”. Gazety takie jak „Guardian” czy „Le Mond” są mniej enigmatyczne. „Guardian” pisze: „Każdy dzień jest gorszy niż poprzedni: społeczność palestyńska walczy o przetrwanie”.    


Jak tu się dziwić tym dzieciom studiującym prawo na Berkeley’s School of Law, przecież oni czytają nie tylko tę najbardziej odpowiedzialną prasę światowej klasy, kochają również swoje studenckie gazetki?


Politycy, profesorowie, czytają uważnie artykuły, słuchają BBC, czyż może być poważniejsze źródło rzetelnej informacji o świecie niż BBC?    


Zagląda człowiek na stronę BBC World i od razu dowiaduje się: „Liczba palestyńskich zabitych na Zachodnim Brzegu osiągnęła 100”. Poniżej notka: „Największy rejestr śmierci od lat w wyniku rajdów izraelskiego wojska” zapowiedź opatrzona zdjęciem płaczącej starej kobiety. Świetna robota dziennikarska kusi, żeby otworzyć, więc otwieram. (chociaż większość przejdzie do innych wiadomości, zachowując w pamięci tylko obraz płaczącej matki i gniew wobec tych wstrętnych Żydów.) 


Korespondent BBC Tom Batman „informuje“ z Jerozolimy:

Co najmniej 100 Palestyńczyków zostało zabitych w tym roku na okupowanym Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie w związku z masowym wzrostem izraelskich nalotów wojskowych, według danych zebranych przez BBC.

Dalej Batman jest niemal uczciwy. Pisze, że ostatnich trzech uzbrojonych bandytów zabił pocisk wystrzelony w dom, dodając natychmiast, że to najgorszy rok dla Palestyńczyków od 2015 roku, a »grupy praw człowieka podają, że prawie jedna piąta to dzieci, z których najmłodsze miało 14 lat«.   

Batman informuje z Jerozolimy, że „Stany Zjednoczone wezwały do śledztwa po tym, jak siedmioletni chłopiec zmarł z powodu niewydolności serca, gdy izraelscy żołnierze przyszli do domu rodzinnego, gdyż jego bracia byli oskarżeni o rzucanie kamieniami”.

Styl tego dziennikarstwa urzeka. Izraelczycy „dokonują egzekucji”, wcześniej jakaś dziwna fala ataków zabiła 16 Izraelczyków i dwóch obcokrajowców. „Naloty często wywołują strzelaniny z młodymi nowo uzbrojonymi bojownikami w gęsto zaludnionych obszarach Dżanin i Nablus.”

Krótko mówiąc, słabo wyszkoleni terroryści tylko strzelają, a Żydzi ich od razu zabijają.


To jest „nierówna bitwa”, czytamy w tym doniesieniu.

Około jedna trzecia wszystkich zabitych to bojownicy. […] Na całym Zachodnim Brzegu co najmniej jedna czwarta całkowitej liczby ofiar śmiertelnych miała miejsce, gdy żołnierze użyli ostrej amunicji strzelając do młodych mężczyzn lub nastolatków w grupach, które, jak się twierdzi, rzucały kamieniami, bombami benzynowymi lub improwizowanymi materiałami wybuchowymi.

Dziennikarz BBC przyznaje, że większość interwencji izraelskiego wojska była na terenie miasta Dżanin i Nablus, gdzie, jak pisze, są silne jednostki Islamskiego Dżihadu i nowej grupy terrorystycznej Jaskinia Lwa. Dowiadujemy się, że przywódcę jednej z tych grup siły izraelskie chciały aresztować za wielokrotne „próby strzelania do Izraelczyków” (ciekawe co to są „próby strzelania”). To jest rzeczywiście nierówna bitwa, w której jedna strona tylko próbuje zabić i nie zawsze jej się to udaje, a druga strona od razu zabija uzbrojonych bandytów w akcji.        

Korespondent BBC nie ukrywa, że izraelscy cywile byli wielokrotnie celem palestyńskich terrorystów, pokazuje nawet zdjęcie podziurawionego kulami autobusu, ale przytacza opinię ważnej postaci z ONZ, która dała do zrozumienia, że obrona żydowskiego życia narusza międzynarodowe prawa (powiedziała to inaczej, ale ewidentnie na to wychodziło).   


W Izraelu jest więcej korespondentów zagranicznych  niż w jakimkolwiek innym kraju i wszyscy informują podobnym językiem. Nie znajdziesz w tych korespondencjach wzmianek o podżeganiu do terroryzmu przez władze Autonomii Palestyńskiej, przez Hamas, przez prasę i przez duchownych w meczetach.  Słowo islam praktycznie nie pojawia się w tych doniesieniach.


Tymczasem, jak to wyjaśniał niedawno jeden z jerozolimskich imamów, młody człowiek idący zabijać Żydów może tylko wygrać, jeśli zabije i wróci żywy, będzie bohaterem, a jeśli zginie, pójdzie do raju.


Nie pamiętam, żeby jakikolwiek dziennikarz BBC donoszący z Jerozolimy powoływał się na palestyńskie źródła, które nie opowiadają się za terrorem.


Mieszkający w Jerozolimie dziennikarz palestyński Khaled Abu Toameh pisze:

Rosnące zaangażowanie członków Fatahu i Autonomii Palestyńskiej w terroryzm jest jednym z bezpośrednich rezultatów skrajnego podżegania kierownictwa palestyńskiego do nienawiści wobec Izraela. Abbas i jego współpracownicy nadal wysuwają najgorsze oskarżenia i oszczerstwa przeciwko Izraelowi. To ten rodzaj retoryki, jak również hojne płatności, zachęcają Palestyńczyków do przeprowadzania ataków na Izraelczyków. Fakt, że Abbas i jego świta nawet nie zadają sobie trudu, by powstrzymać lub potępić terrorystów, jest najwyraźniej postrzegany przez wielu Palestyńczyków jako zielone światło dla kontynuowania ataków.

Doniesienia i artykuły o Izraelu w zachodniej prasie głównego nurtu nie dają czytelnikowi żadnych szans, to jest konsekwentne i ciągle powtarzające się oskarżanie Żydów, które w końcu w całości lub w części akceptują nawet ludzie zupełnie nieskażeni uprzedzeniami. Kolejne rezolucje Rady Praw Człowieka ONZ, wezwania amerykańskiej administracji, oświadczenia europejskich polityków. Czy te wszystkie instytucje, dziennikarze i politycy mogą zgodnie ulegać starej psychozie?


Ostatnio otrzymaliśmy wiadomość, że Amnesty International wspólnie z Human Rights Watch we współpracy z palestyńską organizacją pozarządową Al-Haq przygotowały konferencję mającą na celu naświetlenie naruszania praw człowieka przez Izrael. Tak, przez Izrael, nie przez palestyńskich terrorystów, nie przez Mahmouda Abbasa i jego klikę, nie przez wzywające do mordów islamskie instytucje, nie przez wychowujące zbrodniarzy szkoły UNRWA, nie przez podżegające do terroru palestyńskie media, przez Izrael, który musi być potępiony. Z okazji pierwszego od dziesięciu lat posiedzenia Rady Stowarzyszenia Unii Europejskiej i Izraela Human Rights Watch pisała: „Unia Europejska musi potępić izraelskie zbrodnie apartheidu i potępić jego okupację”.


Dyrektor palestyńskiego biura HRW, Omar Shakir dodał od siebie:

Urzędnicy europejscy powinni wiedzieć, że będą ściskać dłonie przedstawicielom rządu popełniającego zbrodnie przeciwko ludzkości i który zdelegalizował wybitne grupy społeczeństwa obywatelskiego kwestionujące te nadużycia.

Amnesty International w przesłaniu z tej samej okazji 3 października pisała tym samym językiem:  

Izrael popełnia zbrodnię apartheidu przeciwko Palestyńczykom. Jest to zbrodnia przeciwko ludzkości, wymagająca od UE pociągnięcia do odpowiedzialności izraelskich przywódców i zapewnienia, że w żaden sposób nie wspiera ich systemu apartheidu. Wszelka współpraca musi koncentrować się na demontażu okrutnego izraelskiego systemu ucisku i dominacji.

Eve Geddie, Dyrektor Biura UE Amnesty International

W 1931 roku niemiecka aktorka pochodzenia żydowskiego Annemarie Hase śpiewała „An allem sind die Juden schuld!”. Ówczesna Europa była o tym głęboko przekonana, to przecież mówiły gazety, uczeni i politycy, naprawdę trudno było sądzić, że jest inaczej.  (Chyba, że ktoś swoje kontrowersyjne poglądy opierał na mniej szanowanych źródłach.)

Andrzej Koraszewski

Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny.

Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”. Więcej w Wikipedii.

Facebook