02.02.2023
Fajny film wczoraj widziałam…

Właściwie kilka na raz, bo to miniserial był. Polski, nowy, nazwany w mediach komedią kryminalną albo czarnym humorem.
Momentów nie było. I dobrze, bo zapewne nie wszystkim by się podobały takie czarne, kryminalne, humorzaste.
Sześcioodcinkowy serial z 2022 roku nosi tytuł „Gang zielonej rękawiczki”. Reżyserował (i robi to nadal, bo za ciosem powstaje już kolejna seria) Tadeusz Śliwa.
Nie wdając się w szczegóły i nie wchodząc głębiej w fabułę każdego z odcinków, chodzi o to, że:
Po nieudanym napadzie „nieuchwytny” gang Zuzy, Kingi i Alicji – trzech złodziejkowłamywaczek – ukrywa się w cichym domu opieki. Prywatnym, drogim jak diabli, stojącym na uboczu, do tego uchodzącym za ekskluzywny. W każdym razie nie wszystkich seniorów na niego stać. Podczas gdy policja (pokazana co prawda dość zabawnie bardziej jako kpina lub pastisz, ale takie przecież mamy realia), niby depcze im po piętach, gang kontynuuje swoje działania w ośrodku i poza nim, szlachetnymi czynami à la Janosik lub Robin Hood, darując współpensjonariuszom „trzecią młodość”. Przy okazji dość szybko odkrywają niejedną złowrogą tajemnicę.
W rolach głównych obsadzono świetne niemłode już aktorki. Zuzę gra Magdalena Kuta (65 lat) znana z takich produkcji jak „Seksmisja” i serial „Ranczo”, gdzie rewelacyjnie wcieliła się w postać gminnej księgowej Lodzi. Kinga to Małgorzata Potocka (70 lat) – aktorka, reżyserka i producentka filmowa, laureatka wielu nagród filmowych, znana m.in. z „Wszystko na sprzedaż” albo „Szklana kula”. Alicji nikomu nie trzeba przedstawiać, bo to Anna Romantowska (69 lat) – jedna z flagowych aktorek wielu wybitnych polskich reżyserów.
Teoretycznie i praktycznie przy serialu można odpocząć, zabawić się, uśmiechnąć i … odmóżdżyć. Jak to zwykle bywa przy wartkiej komedii nakręconej na podstawie niezłego scenariusza. Pojawiają się wątki zabawne, kryminalne i obyczajowe. Dla każdego coś miłego.
Ale…
Właśnie. Ja siedziałam przed ekranem telewizora i od dechy do dechy oglądałam sześć smutnych filmików o starości. O samotności, o umieraniu. I, per saldo, wcale nie było mi do śmiechu. Pod ciepłą zabawną kołderką utkaną z czarnej komedyjki twórcy przekazali mi – niemłodemu widzowi – głębszą treść. Być może, uczynili to niechcący i nie mieli zamiaru mnie zasmucić?
Oto bowiem po raz kolejny pokazano mi, jak w naszym kraju traktuje się starych osamotnionych ludzi. Doświadczonych przez człowieczy los. Jak cynicznie, perfidnie można wykorzystać naiwność i nieporadność seniora. Zwłaszcza tego samotnego, pozbawionego wsparcia rodziny i przyjaciół, skazanego na opiekę obcych. Niczym grzyby po deszczu mnożą się szubrawcy, oszuści i złodzieje umiejący okraść starego człowieka ze wszystkiego, co mu zostało. Nawet z pięknych wspomnień i z godnej śmierci. W serialu czyni to dyrektorka domu starców, właściciele lokalnego zakładu pogrzebowego, notariusz, udający biznesmena lichwiarz, funkcjonariusze Kościoła.
W ośrodku pojawiają się trzy leciwe złodziejki, które nie tylko demaskują owe szubrawstwa, ale także przywracają zastygłym w marazmie i beznadziei współpensjonariuszom chęć życia, działania, wolę do zabawy, do rozrywek, pasji, walki o siebie. Tu najbardziej chodzi o przyjaźń i zwykłe, ludzkie wsparcie.
Budujące to. Zarazem przygnębiające.
Starość jest u nas tematem tabu. Żaden polityk chętnie nie odpowie na pytania dotyczące programów wsparcia dla polskich seniorów. Od wielu lat nie powstał żaden publiczny nowoczesny Dom Spokojnej Starości. Spokojnej!
Jak zwał, tak zwał. Te istniejące, przestarzałe, borykające z przeciekającymi dachami i popękanymi ścianami, dosłownie pękają w szwach, zaś kolejki do nich ustawiają się na kilka lat. Za to tworzy się drogie ośrodki prywatne, kościelne i zarządzane przez dziwnego pochodzenia fundacje, dotowane nie wiadomo przez kogo.
Być może jestem niesprawiedliwa, jednak nasza rodzima autorska posocjalistyczna „demokracja” nie szanuje starości. I nie poważa. Kpi z niej, szydzi oraz wykorzystuje. Tak widzę to ja i moi przyjaciele. Polska szkoła nie uczy dbałości o starych ludzi, rodziny są bardzo interesowne. Rozpaczliwie brakuje specjalistów geriatrów, wykształconych, empatycznych opiekunów, personelu pomocniczego zorientowanego na pomoc seniorom. Nie wspomnę o systemie, którego zręby powstały w PRL, działały w miarę poprawnie, a obecnie nikt nie zamierza się nim zajmować. Skoro nie można na tym zarobić, do tego trzeba się narobić, to po co zbędny mozół?
Wracając do scenariusza: uwypuklone wątki pojawiały się już nie raz w serialach uznanych za kultowe. Podobny widziałam w jednym z odcinków „Ojca Mateusza”, dramacie (obyczajowym) „Piąta pora roku” z Ewą Wiśniewską i Marianem Dziędzielem. Także w znakomitym ciepłym nostalgicznym polskim serialu obyczajowym „Siedlisko”, gdzie widzimy Annę Dymną i zmarłego właśnie znakomitego artystę Leonarda Pietraszaka.
Cóż. Może kiedyś zmieni się nasze narodowe podejście do starości i starego człowieka. Ktoś dostrzeże potrzeby seniorów i zajmie się nimi troskliwie. Na razie zostają nam wątpliwej jakości rozrywki dostarczane przez telewizję publiczną i zajęte miejsca w tramwajach.
Jednakowoż serial o kobiecym Gangu Zielonej Rękawiczki polecam. Serdecznie. Obejrzyjcie Państwo w wolnej chwili, na razie na Netflixie.
Najogólniej rzecz ujmując, film jest fajny. Tak po prostu.

Aneta Wybieralska
To wszystko prawda a nawet więcej.!
Bardzo jestem rad, że na stronie SO pojawił się taki tekst. To chyba po raz drugi, jak pamiętam, a pamiętać muszę bo ten pierwszy – „Śmierć i umieranie” napisalem czas jakis temu i to nie jako refleksję po serialu filmowym a po bezpośrednim dotknięciu problemu. Pisałem tam o całkowitym braku państwa i jego specjalistycznych służb takich jak na przyklad służba zdrowia w której działa, lepiej lub gorzej, opieka nad noworodkiem, małym człowiekiem, przyszłym obywatelem państwa a tym co nieuchronnie kończy każde zycie – nad śmiercią a zwłaszcza umieraniem. Śmierć to moment, chwila, umieranie to proces, czasem bardzo długi i trudny.
Te domy „spokojnej starości”, palace seniora czy inne temu podobne placówki to są komercyjne firmy nastawione na zysk, to biznes jak zwykle.
I co najgorsze – nie widać żadnego sygnału zapowiadającego zmianę, partie walczą o elektoraty a waga w tym wyścigu po wladzę starych, umierających ludzi jest żadna. Tu demokracja jako system zawodzi, tu musi być miejsce dla merytokracji w której można wpisać troskę o starych i często samotnych ludzi. Starość i śmierć dotknie każdego, to może i musi być w programie każdego państwa rządzonego nie przez polityków a system.
Tak myślę i raz jeszcze dziękuję za tą notkę.