10.02.2023

Fajny film wczoraj widziałam…
W telewizorze, na Netfliksie. Momenty były? Może trochę, ale takich delikatnych, subtelnych, ledwie muśniętych młodą erotyką. Aby ten film mogła oglądać także młodsza młodzież, nie narażając się zbytnio na treści i obrazy niepożądane.
Czasami, no, niech Wam będzie, z rzadka, mam ochotę stać się publicznością … niezbyt wymagającą. Niekiedy zwaną mainstreamową. Na przykład w okolicach lutowych Walentynek.
Mowa o polskim filmie pt. „Poskromienie złośnicy” z 2022 roku w reżyserii Anny Wieczur – Bluszcz. W roli głównej uroczo zagrała Magdalena Lamparska, u jej walentynkowego zgrabnego boku stanął Mikołaj Roznerski. Możemy też tam zobaczyć Piotra Cyrwusa i Tomasza Sapryka, Magdalenę Szejbal i Dorotę Landowską, Dorotę Stalińską i Piotra Polka. Znani, lubiani młodzi i trochę już przebrzmiali pięknem aktorzy sprawiają, że film staje się wprawdzie niezbyt ambitny, ale przesympatyczny oraz zabawny.
Kiedy młoda, dobrze zapowiadająca się naukowczyni, (jak ja nie lubię takich nienaturalnych feminatywów!), pracująca nad projektem pszczelarskim w Chicago, rzuciwszy nagle karierę po zawodzie miłosnym wraca na rodzinne Podhale po to, aby zacząć wszystko od nowa, jej pazerny braciszek usiłuje przekonać ją do sprzedaży ojcowizny. Miałby na niej powstać ekskluzywny hotel. Aby chytry plan braciszka powiódł się, ten zatrudnia przystojnego znajomego. Ów młody, żyjący na cudzy koszt rozwydrzony mieszczuch jest zainteresowany procederem jedynie materialnie. Początkowo. Bo potem… Domyślacie się Państwo. Mamy przecież film zaliczany do gatunku komedii romantycznych, w najlepszym znaczeniu tego słowa.
W przygodzie miłosnej towarzyszą nam śliczne widoczki, zabawne sceny obyczajowe, specyficzne dialogi ozdobione gwarą. Wszystkie wątki spinają szczęśliwe życiodajne, miododajne pszczoły latające wdzięcznie po kwietnych, podhalańskich łąkach.
Co jeszcze widzimy i słyszymy poza odwiecznym tematem dudków?
- – Tradycję, do której nie może przebić się nowoczesność i otwartość na świat.
- – Pazerność wielkiego biznesu, mającego w głębokim poważaniu naturę i ochronę środowiska, ekosystem i urokliwe krajobrazy.
- – Kolejną zakopiańską klimatyczną restaurację bez gości.
- – Rywalizujących ze sobą sąsiadów, gotowych pozabijać się w imię zaprzałych własnych racji.
- – Młodą, wyzwoloną, wykształconą piękną góralkę walczącą o swoje pasje.
- – Nadętego narcyza o mentalności dzieciaka, żyjącego wygodnie na koszt zamożnej siostry.
- – Stare podhalańskie zabytkowe domostwa z tak zwaną duszą. Czekające na rewitalizację i na utrwalenie wspomnienia o ich dawnej świetności.
- – Łąkę pełną dzikich kwiatów i wonnych ziół, czyli raj dla każdego owada, zwierza i ludzia.
- – Wreszcie, odwieczne pragnienie spełnionej miłości, walkę płci, zespolenie w zatraceniu. (Czego w Dniu Zakochanych życzę sobie i wszystkim Czytelnikom SO).
Słuchając dialogów dwóch krewkich górali (Cyrwus i Sapryk) można się miło zrelaksować, nawet uśmiechnąć. Zabawni są ci chłopcy w ich typowym dla tego gatunku zacietrzewieniu.
Jeżeli jednak ktoś z państwa oczekuje produkcji „wartościowej” oraz „ambitnej”, takiej nadającej się do pień pochwalnych wielu zadzierających nosa krytyków filmowych i innych pasjonatów – krytykantów, albo kandydata do wielkich festiwalowych nagród, uprzedzam, że się nieco zawiedzie. Nie jest to także film dla spragnionych sensacyjnej akcji miłośników golizn albo zmysłowych scen łóżkowych. Co do zasady, mało romantycznych.
Ale obraz polskiej reżyserki nadaje się dla oglądaczy „Listów do M.” lub „Kogla- Mogla” (ta sama). Jak znalazł na Walentynki, na pogaduchy z przyjaciółką, na piżama-party, na samotny wieczór między kartą książki a brzegiem pucharu.
Co do samego tytułu, to może nas zwieść. Istnieją wprawdzie nieznaczne tematyczne analogie z komedią Szekspira lub jej frywolną hollywoodzką świetną ekranizacją z Taylor i Burtonem. Niewielkie, ale na upartego można się ich doszukać, zwłaszcza w góralskim charakterze, uporze oraz krnąbrności blond-bohaterki. No, ale skoro dziewczyna chce mieć własne zdanie i silną wolę? To właściwie czemu nie?
Ja zastanawiałam się przez chwilę, kto kogo tam poskramiał. On ją, czy ona jego? To ostatnie jest już tematem na inną komedię romantyczną. Albo na „Samo życie”.
Pozdrawiam serdecznie.

Aneta Wybieralska