20.04.2023
ECHA WYDARZEŃ:

Tym razem nie ja wspominam – echami – co było, lecz… wydarzenia mnie pogoniły.
Kalendarz, wciąż poczucie oddania… grafomanieniu. W sieci – bo łamy los zabrał, kamer i mikrofonów nie oferują. Ba, nawet „niektórzy”, choć adres „na kopercie” piszę wyraźnie, starają się nie zauważać. Mój przywilej, ich prawo…
Za niewiele godzin wybory w PKOl. Jak zawsze ważne, bo PKOl to nie tylko idea pięciu kółek oraz kawał historii sportu, lecz też logistyka olimpijska. Wespół, ale… Owa wspólna, byle spójna w różnorodności gra z administracją, sztab olimpijski – jako programista i kontroler i… Minister, ani nawet premier nie ma uprawnienia wystąpienia o akredytację na igrzyska. Sugerować, wpływać (przed i za kurtyną i zgodą) – może, ale pieczątkę i podpisy daje tylko PKOl…
Tak się sprawy proceduralnie mają. Przynajmniej – mieć powinny… Dwa w jednym, razem i oddzielnie…
Rozpisałem się, by wykazać, że wybory to dla sportu wciąż plan pierwszy, a nie coś tam „towarzyszącego”, o średnim znaczeniu… Nic z tych rzeczy… Kto, co i jak – ważne dla sportu przyszłości…
Zamiarów nie mogę komentować, bo poznałem zaledwie credo kampanijne kandydata (wiem –murowanego) na prezesa, a tam słowa agitacji, by rączki podnosić „ZA”…
Nie dziwię się, prawo kampanii i łatwych obietnic. Premier też obiecał podczas obiadu przedkatarskiego ładne miliony piłkarzom, a potem zostawił ich w malinach i z czkawką…
Przyszły prezes PKOl obiecuje, że tak pomnoży wpływy, iż premiowanie medali nabierze innego blasku. Poza ustawową emeryturą olimpijskie premie imponujące. Może za złoty medal – mieszkania, sponsor może dać…
Odchodzę na zdania od komentarza do felietonu. Już oczyma wyobraźni widzę, jak dwakroć złoty kulomiot, jeśli będzie głosować, myśli sobie – Cholerka, nie za tego prezesa się urodziłem i sportowo dojrzałem… A mistrz chodu, pan Robert ma podobną refleksję, pobrzękując sobie w myśli czterema kluczami… A co przesławna pani Anita, gdyby inna kadencja, to apartament… Koszykarze być może prezesa zapytają, czy każdy złoty w Paryżu może dostać mieszkanie? No i martwią się z góry, że siatkarzom jakby bliżej… Piłkarze, to przynajmniej wolni od rozterek – od 1992, czasu Wójcika i Niemczyckiego, który bardzo pilnował interesu – granie olimpijskie mają gdzieś…
W obietnicach znajduję, że pieniądz się tak pomnoży, iż PKOl z zamożnego stanie się potentatem. Będzie miał swoją telewizję, gazetę i tak dalej. Jakby dziś nie miał swojego portalu; błagającego, by tchnąć weń duszę…
Koniec, kropka. Ściślej – wielokropek. Do wypełnienia już nie złotymi myślami, a treścią. I jeśli wolno prosić z oddali – bez zbytniej wiary, że jeśli „dostaną więcej”, to ze skóry wyskoczą, żeby władzy zrobić dobrze… Toż mistrzowski sport sam przez się polega na pragnieniu zrobienia więcej niż nawet MA możliwe… To już był wtręt komentarzowy.
MAREK PAPSZUN – o nim teraz głośno. Urodzony w Warszawie –1974. Z wykształcenia historyk i nauczyciel. UPRAWIAŁ TEN ZAWÓD…
Trener piłkarski z licencją UEFA. Długo i świetnie prowadził zespół Raków Częstochowa – od drugiej ligi po krajową elitę. Szanowany, słuchany, lubiany, twardy i sprawiedliwy… Dokonał czegoś niebywałego w naszych warunkach i zwyczajach. Drużyna „ma twarz” trenera. Wybrał styl, stworzył własne szablony, dowodził rozwojem – konsekwentnie, cicho, po mistrzowsku. I sam podjął decyzję o mecie tej fazy działalności. Pożegnał się jak dżentelmen, gdy sam uznał, że jest odpowiednia chwila. Radości, nie kryzysu…
Ciekawa droga trenerska, przez kluby, o których wielu zafascynowanych światem wielkiej piłki pewnie nawet nie słyszało…
„W 2006 był trenerem Dolcanu Ząbki. W latach 2009–2016 pracował w GKP Targówek, KS Łomianki, Legionovii Legionowo oraz Świcie Nowy Dwór Mazowiecki. Z Legionovią awansował w 2013 do II ligi…18 kwietnia 2016 rozpoczął pracę w prowincjonalnym wtedy Rakowie Częstochowa…” I przekazuje drużynę kwitnącą… Co dalej z trenerem-perełką? Jak Raków przeżyje zmianę? I ja czekam na odpowiedź.
Deser – siatkówka. Nasze męskie kluby grają między sobą o kontynentalny prymat. Wspaniale. Jest jeszcze tło godne podkreślenia. KURSYWĄ! W takim futbolu jedzie się po naukę, sławę i kasę w świat. W siatkówce – umowny uniwersytet mamy pod ręką. Inni przyjeżdżają się podedukować… Prawda, i nasze gwiazdy też chętnie w rozjazdach. Jak np. Leon i Semeniuk teraz we Włoszech. Mały jednak niepokój – ostatnio grywali poniżej poziomu, który potrzebny będzie reprezentacji. To uwaga, byśmy obrazem ogólnym się cieszyli, ale też go nie zagłaskali.

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
