06.11.2023

ECHA WYDARZEŃ: Wiem, zaniedbałem się. Bywa. Ale Czytelników- nigdy nie zostawię. Jak długo łepek działa, a nogi noszą. Kaszle, katary, chrypki i grypki, holtery, EKG i różne podobne na jakiś czas mogą poczucie obowiązku przez lata zawodu utrwalone zawieszać, ale powrót jest obowiązkiem. Czyli…
Nie wiem jak się potoczy i skończy mecz pań Świątek i Sabalenki, ale z góry głoszę, ze obie tworzą serial nadzwyczajny. Będzie ozdobą sportu 2023, a może i dalej… Żadna się nie podda…
Obserwuję, kibicuję. Czasem dziękuję, że rozbarwiają małosenne noce. Podziwiam siłę woli, sztukę trafiania centymetry od linii wyznaczającej kort.
Nie umiem tak czytać gry jak przesławni redaktorzy Deresz, Stopa, Ludwiczek; nawet omnibus (i słusznie) Petruczenko, ale obrazowi daję się uwieść. Tyle ma barw i tak naładowany emocjami.
Z FB wnoszę, że w ogóle „moje grono rówieśnicze” ochoczo się zakochało w tenisie. Młodsi sobą dają nam prezenty…
Że Pani Idze kibicuje szczególnie mocno? Prawda. Jej granie dobrze robi nastrojowi,. Nawet dziewczęco wciąż jeszcze pospieszne szczebiotanie o graniu tylko we mnie ten dobry nastrój utrwala. Więcej, otwarcie powiem, że mi Panna Iga imponuje szczerością, otwartością i odwagą. Takie niby nic, a jednak…
Pamiętają Państwo fotkę z przedturniejowej gali? Wszystkie na biało, a ONA w czerwonej sukience. Bo taką przygotowała rodaczka-projektantka i tak ładnie trafiła w gust gwiazdki.
Pocytuję.
„Szczerze mówiąc, nie było żadnej historii. Wybrałam sukienkę kilka miesięcy wcześniej, a potem WTA wysłała nam e-mail z informacją, że wszystkie powinniśmy ubrać się na biało, a my odpowiedziałyśmy: „Serio? Przecież nie bierzemy ślubu czy coś (takiego)”. Zapytałyśmy ich więc, czy można nie stosować tej zasady, a oni dosłownie kilka godzin później wysłali e-mail z informacją: „Nie ma problemu, możesz założyć, co chcesz” – powiedziała Iga w wywiadzie dla kanału tenisowego.
22-letnia raszynianka dodała, że powiedziano jej, iż nie tylko ona nie będzie ubrana na biało.” I było – jak młoda dama chciała… Jak wyśniła, wymarzyła…
Będę szczery – mnie się spodobało takie „wyłamanie z szyku”. Jak owo kortowe samo-dopingowanie – „Iga, jazda!”
Hubert Hurkacz. Nadal bez technicznych analiz detali. Też raczej przyjmuję świetny obraz. Plus tezę głoszoną przez tęższych znawców kortu, że jesteśmy świadkami wstępnej fazy zbierania owoców. Jakże Pan Hubert gra! Kiedyś bywał gościem w świecie wielkiego tenisa, dziś jest już jednym z jego filarów; z każdym podejmie walkę, i każdego stara się pokonać. Nikt tak nie serwuje, mało kto jest równie uparty.
Nie wiem skąd mi się wzięło, ale pan Hubi skojarzył mi się z tzw., górnikiem strzałowym, który nam – uczestnikom rajdów lotniczych, zaimponował w kopalni. Miał ciężki, warczący młot i wbijał go w ścianę węgla tak precyzyjnie, że ustępowała. Ciężko było utrzymać to agresywne uprzędzenie, mięśnie musiały boleć, a stawy trzeszczeć… I dla pokazu prasowego, lecz dzień w dzień, godzinami… Ma niewątpliwie pan Hurkacz ogromną pracę za sobą, a przed sobą…
Rewelacji piłkarskich nie widzę. W dalekim planie rozgrywek europejskich nasze kluby jakoś sobie dają radę, więc kasa będzie. Ale w kraju te niby kasowe drużyny nie idą drogą usłaną różami. A sławna tradycją Legia, to jakby maszerowała przez kolce. Na pytanie – czy rywale tak zyskali na sile, czy może wciąż jednak przeciętność w życiu klubowym jest normą – nie mnie odpowiadać…
*
Z okolic futbolu – żałobny zapis. Odszedł Bobby Charlton, urzędowo – SIR ROBERT. Szlachectwo przyznała Królowa Elżbieta. Za sport, za postawę życiową. Za życia już miał pomnik.
Komentatorzy chętnie używają określenia LEGENDA, Robert Charlton na taką opinię rzetelnie zapracował. Miał też trochę szczęścia. Że przeżył katastrofę lotniczą. A było to tak:
Samolot, którym wracali z meczu pucharowego w Belgradzie piłkarze Manchester United miał dobrać paliwa w Niemczech. Lądowanie zakończyło się katastrofą, wiele ofiar śmiertelnych, w tym kilku piłkarzy MU. Można sobie wyobrazić, że zapomniał o tym dramacie, gdy potem wypadało x razy wsiadać do samolotu…
Z kronik, żeby przybliżyć osobę:
– Bobby Charlton, właściwie sir Robert Charlton (ur.11 października 1937 w Ashington, zm. 21 października 2023 w Macclesfield) – angielski piłkarz, który grał na pozycji pomocnika i napastnika. Mistrz świata z 1966. Uważany za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii piłki nożnej…
… Uratowany z katastrofy lotniczej w Monachium w 1958. Z Manchesterem United zdobył w 1968 Puchar Europy, strzelając w wygranym 4:1 finale z Benficą Lisbona 2 gole.
…W latach 1956–1973 Charlton rozegrał w Manchesterze United 754 mecze i strzelił 249 bramek. Był również przez dwa lata grającym trenerem Preston North End.
W drużynie narodowej w latach 1958–1970 rozegrał 106 meczów i strzelił 49 goli. Był w składzie na czterech finałach mistrzostw świata w piłce nożnej. Na mistrzostwach w 1958 jako rezerwowy. Wystąpił natomiast w trzech następnych turniejach. Rozegrał 14 meczów na mistrzostwach świata, co stanowi rekord w historii reprezentacji Anglii (wspólnie z Bobbym Moore’em). Na mistrzostwach świata zdobył 4 bramki…
Dobra pamięć, niebywała kariera. I ta wierność klubowi – jakże to niemodne w dzisiejszym piłko-biznesie.
I w ogóle, jako cecha dodatnia. Bobby jak u nas Irena Szewińska i Waldemar Marszałek – sportowe współżycie z Polonią…
Dalej?
Dość kuriozalny pomyśl prezesa PZKol, by działacze oraz pracownicy podpisali „lojalkę”. Że przez 20 lat publicznie nic nie powiedzą o tym, co w związku. Że niby wtedy da się stosunki uładzić, długi zlikwidować, tor sprzedać, albo nim handlować i tak dalej. Gdy zderzam dyskurs o poglądach oraz pomysłach, z tym, co dotychczas i z prawdą, że będzie tylko jedno miejsce dla Polaka na olimpijskiej szosie, wciąż czuję…
Smrodek. Puścili koło, noga nie podaje, tradycja idzie w zapomnienie. Jest pociecha, że panie mają prawa olimpijskie, ale gdzie kolarstwo jakie bywało… I zostało mi w pamięci oraz w telefonie – gdy się odzywa sygnałem Wyścigu Pokoju…

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
