18.03.2024
W tekście pod tytułem „Profesor”, Andrzej Styrczula wspomina Profesora Bronisława Geremka, szefa polskiej dyplomacji w momencie naszego wstępowania do NATO. To wspaniała postać, godna przypomnienia w 25 rocznicę polskiego członkostwa w Sojuszu. Na zdjęciu towarzyszącemu tekstowi Profesorowi zagląda przez ramię pani Madelaine Albright, Sekretarz Stanu USA.
Madame Secretary żywiła ogromną sympatię do Polski z rozmaitych powodów. Kiedyś opowiadała mi o pomocy, jaką okazał jej Andrzej Krzysztof Wróblewski, gdy w 1981 roku pisała o dziennikarzach dysydentach, którzy wspierali „Solidarność”. Była przez długie lata pod ogromnym urokiem Bronisława Geremka, o którego kulturze, wiedzy i erudycji mogła mówić w nieskończoność. Ale oczywiście głównym powodem jej sympatii dla Polski była rola jaką w jej życiu odegrał Zbigniew Brzeziński, kiedyś jej nauczyciel, a później szef. „Mogę uczciwie przyznać, że Zbig uczynił więcej dla mojego rozumienia świata niż ktokolwiek inny, z wyjątkiem mego ojca. Nigdy nie byłabym w stanie osiągnąć tego co osiągnęłam bez jego wsparcia. …Był niezwykle pomocny dla administracji Clintona w czasie naszych wysiłków na rzecz rozszerzenia NATO. Jedną z największych chwil dumy w moim życiu był moment, kiedy mogłam zadzwonić do niego z Biblioteki Trumana w Independence, w stanie Missouri, i powiedzieć mu, że Polska została właśnie przyjęta do Sojuszu.”

Przypominam o tym, gdyż w dniach rocznicy o Brzezińskim akurat mało. A. Styrczula mówi o „lobbingu amerykańskiej Polonii, zwłaszcza jej najbardziej prominentnego przedstawiciela, Jana Nowaka – Jeziorańskiego, byłego dyrektora Radia Wolna Europa.” Ciepło mówi się, i słusznie, o roli Jerzego Koźmińskiego, naszego wówczas ambasadora w Waszyngtonie. Nie umniejszając ich roli pozwalam sobie natomiast dodać, i jestem pewien, że Jerzy Koźminski z tym się zgodzi, że w grupce ludzi, którzy na ten sukces najbardziej zapracowali pierwsze skrzypce odgrywał właśnie Zbig.
To Brzeziński był dla amerykańskiego Kongresu najbardziej wiarygodnym adwokatem tej idei, która miała w Ameryce sporo oponentów. W październiku 1997 roku wystąpił przed senacką Komisją Spraw Zagranicznych w sprawie rozszerzenia NATO. Po pierwsze – powiedział – za ideą tą nie leży rosyjskie zagrożenie, które dziś nie istnieje, choć nie można wykluczyć, że w przyszłości się ponownie nie pojawi, więc ubezpieczenie jest wskazane – (ileż w tych słowach było dalekowzroczności!). Po drugie, rozszerzenie NATO nie jest moralną krucjatą, naprawą krzywd wycierpianych przez narody Europy Centralnej w trakcie półwiekowej opresji sowieckiej – choć nie można ignorować moralnego prawa nowo emancypowanych i demokratycznych Europejczyków do życia nie mniej bezpiecznego niż to, którym się cieszą Europejczycy z Zachodu. Centralną stawką w ekspansji NATO są długofalowe historyczne i strategiczne związki między Ameryką i Europą. Zbig świetnie rozumiał, że dla amerykańskich senatorów liczy się przede wszystkim interes Ameryki i do niego się odwołał. W sposób niebudzący najmniejszych wątpliwości, Zbig, człowiek niezwykłego autorytetu, przekonał ich, że rozszerzenie NATO o kraje Europy Centralnej, z których Polska jest największa i zarówno gospodarczo jak i militarnie najsilniejsza, leży w interesie Ameryki.
Do ostatnich dni życia Brzezińskiego bolało, że w Gabinecie Owalnym pojawił się nieoczekiwanie ignorant i pyszałek, który świata kompletnie nie rozumie. Dziś byłby zaniepokojony, że takie nieszczęście może się powtórzyć.
Gdy 9 czerwca 2017 roku Waszyngton z honorami żegnał Zbigniewa Brzezińskiego, Nancy Pelosi, wówczas lider Demokratów w Izbie Reprezentantów, mówiła o tym, że Zbig był dla nich jednym z najważniejszych doradców. Pomagał zrozumieć świat. Kształtował ich decyzje w najważniejszych kwestiach. Jedną z nich było właśnie rozszerzenie NATO i przyjęcie doń Polski.

Andrzej Lubowski
Polski i amerykański dziennikarz i publicysta polityczno-ekonomiczny.
Święte słowa, tym bardziej, ze pisze je autor znakomitej biografii Zbiga. Miałem szczęście spotkać go raz czy drugi w Krakowie. Te spotkania ośmieliły mnie do zaproszenia Zbigniewa Brzezinskuego do wygłoszenia wykładu inaugurującego do jezuickiej Akademii Ignatianum w Krakowie gdzie byłem wtedy rektorem. Uprzejmie mi odpowiedział, ze zrobiłby to z przyjemnością, ale niestety miał wcześniej przyjęte zobowiązania w Azji. Tak nawet tak mało znacząca szkółkę mógłby odwiedzić i być może popchnąć w kierunku Georgetown.
Zbigniew Brzeziński – wielki Polak, wielki Amerykanin, wielki mózg i bardzo ważny człowiek dla obojga naszych tych narodów. Jego spuściznę kontynuuje syn, ambasador Mark Brzeziński działając na rzecz współpracy obydwu krajów. Z pewnością wejście do NATO w znacznym stopniu zawdzieczamy autorytetowi Zbigniewa Brzezińskiego w Kongresie, Senacie i administracji waszyngtońskiej. Słuchanie jego wypowiedzi było ważnym doświadczeniem dla każdego z nas. Publicznie Zbigniew Brzeziński mówił rzeczy oryginalne, niebanalne, ciekawe ale zwykle bardzo ważne. Właściwie wszystkie jego prognozy dotyczące Rosji sprawdziły sie i w dalszym ciagu się potwierdzają.