14.06.2024
Żołnierze na granicy z Białorusią muszą mieć pewność siebie w sytuacji gdy muszą otworzyć ogień. Taki jest zasadniczy kierunek postulowanych odgórnie zmian. Pozostałe wiadomości mogą przynieść zmiany na lepsze.
Fatalna jest, jak dotąd, sytuacja ludności przygranicznej, która powinna wspierać swoich obrońców, a czuje się przez nich zagrożona. Safety first. To każdy powinien zaakceptować, ale trzeba mu to wytłumaczyć, co całkowicie zaniechano. Są tam gospodarstwa rolne, pozbawione klientów hotele i pensjonaty, działające instytucje badawcze.
Z głębi kraju przybywają aktywiści i dzięki nim społeczeństwo dowiaduje się co się tam dzieje. Pomagają nielegalnym migrantom w szczególnie tragicznych przypadkach.
Rząd 10-go czerwca pojechał do Białegostoku, żeby debatować o granicy blisko niej. Premier zapowiedział stworzenie strefy buforowej o szerokości dwustu metrów, na najbardziej zagrożonym odcinku długości sześćdziesięciu kilometrów. A gdzie trzeba chronić przyrodę, to o szerokości do dwóch kilometrów. Wstęp do strefy mogą uzyskać dziennikarze, ale i aktywiści, celem udzielenia pomocy komu potrzeba. Zobaczymy jak będzie wyglądało udzielanie zezwoleń.
Strefa omija wszystkie wymienione wyżej obiekty i szlaki turystyczne. Jeśli turyści i wczasowicze nie dopiszą, to będą środki na rekompensatę. To naprawdę groszowy wydatek przy miliardach, które mają być wydawane na umocnienie granicy.
Tego samego dnia, też w Białymstoku, Tusk był obecny na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydent Duda również chce mieć swój udział w tej sprawie, co w tym przypadku i dobrze.
Czyli dobrze, ale się dobrze nie kończy, bo pozostaje to strzelanie, które popiera ok. 87 procent ankietowanych.
Fachowcy od strzelania mają odmienny pogląd.
Sądząc po zdjęciach, dochodzi się do wniosku, że generał Skrzypczak ma rację, mówiąc o słabym wyszkoleniu żołnierzy. Znajdują się zbyt blisko sztachet, jeśli żołnierza można trafić kamieniem, konarem i śmiertelnie ugodzić nożem na kiju. A przecież można sobie skutecznie poradzić inaczej. Uczestnicząc w demonstracjach lat osiemdziesiątych odczuliśmy skuteczność gazu łzawiącego i silnych strumieni wody.
Generał Polko dodał do tego zestawu kule gumowe, a całą ochronę tej granicy uznał za absurdalną. Regularne wojsko przeznaczone i szkolone jest do walki, w której należy zabić jak najwięcej przeciwników. Do pilnowania granicy jest niepotrzebne, zbędna więc byłaby tam i Żandarmeria Wojskowa. Potrzebne są działania policyjne, a więc policja ze środkami, które nie zabijają. Zapewne Straż Graniczna, obok broni palnej, powinna mieć takie środki i od policji nauczyć się z nich korzystać.
Czy niehumanitarne działania można przeprowadzać humanitarnie? Można i trzeba!
Nieodzowna jest przy tym kontrola. Zwłaszcza w napiętej sytuacji po śmierci żołnierza i po brutalnym zatrzymaniu trzech innych, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. A przy tym nie wolno zapomnieć co jest istotą tego co dzieje się na tej granicy.
Ten szlak migracyjny różni się od wszystkich innych. To znacząca część wojny hybrydowej Putina. Gdybyśmy się nie bronili, to Putin z Łukaszenką wepchnęli by nam setki tysięcy nieszczęsnych i oszukanych migrantów. Dla obu dyktatorów ludzie to tylko materiał do wykorzystania. Zwłaszcza dla Putina, który wysyła na rzeź tysiące swoich żołnierzy.
Migranci są zdesperowani i nie mają nic do stracenia poza swym zdrowiem i życiem. To jest cena ryzyka, które podejmują i każdy kto stoi im na drodze to wróg. Przeszkoda, którą należy zniszczyć. Są nią nasi strażnicy graniczni, żołnierze WP, policjanci. Muszą bronić Polski i siebie, ale nawet wykonując konieczne pushback-i, nie mają prawa znęcać się nad tymi, którym udało się nielegalnie przekroczyć granicę. A wiarygodne doniesienia z granicy mówią o poniżaniu, rozbieraniu do naga, biciu, kopaniu, różnych formach wyładowywania frustracji. Zrozumiałe, ale niedopuszczalne. Migranci nie są winni sytuacji, w którą ich wmanewrowano. Nawet złoczyńców, których się zamyka w więzieniach, prawo nakazuje traktować humanitarnie, choć pozbawianie wolności nie jest czynnością humanitarną.
W krajach cywilizowanego Zachodu jeszcze całkiem niedawno wykonywano wyroki śmierci i nadal wykonuje się je w niektórych stanach USA oraz z wyroków sądów federalnych, lecz zgodnie z prawem, na swój sposób…humanitarnie. Podczas Powstania Kościuszkowskiego wieszano zdrajców, ale obowiązywało zalecenie, by nie przysparzać dodatkowych cierpień, w postaci tzw. kwalifikowanych wyroków śmierci. Ten repertuar obejmował palenie żywcem, łamanie kołem, ćwiartowanie, gotowanie w oleju i wbijanie na pal. To ostatnie, jak opisywał ks. Kitowicz, stosowano niewiele wcześniej wobec zbuntowanych Ukraińców, Hajdamaków. Może warto i o tym pamiętać, oceniając stosunki polsko-ukraińskie na przestrzeni wieków. Takie okrucieństwo już nam nie grozi, ale wszelkie powinno być zabronione i karane.
Wszelako prawie niemożliwe jest humanitarne strzelanie ostrą amunicją. Pan Bóg kule nosi, nie słuchając ludzkich zaleceń, a przeważnie daleko. Łukaszenka z radością powita wiadomość o postrzeleniu swojego mundurowego. Najlepiej śmiertelnie. Ale trafiony migrant od biedy ujdzie. Pocisk wystrzelony ostrzegawczo w ziemię może się w niej zaryć, ale może trafić na kamień i rykoszetem kogoś zabić. Wystrzelony w górę musi spaść i też może na kogoś.
Decyzja o strzelaniu bierze pod uwagę opinię ogromnej większości potencjalnych wyborców, czyli mieści się w polityce wewnętrznej, kosztem ludzi – możliwym – oraz nadrzędnych interesów państwa, co pewne.
Trudno przypuszczać, że zwolennicy Koalicji 15-go Października szybko wyjdą z głębokiej rozterki z powodu tej sytuacji. Jeśli nic się nie zmieni, Koalicja zacznie tracić tych najbardziej świadomych i cennych.

Ernest Kajetan Skalski
Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.